Kilka lat temu zdiagnozowano u mnie nerwicę lękową, depresję i agorafobię. Podczas tej przygody moim życiem władał lęk. Żyłam w ciągłym strachu przed kolejnym atakiem paniki. Moje obsesyjne myśli dyktowały działania. Byłam pogrążona w smutku i nienawiści do siebie samej. Sytuacja nie zmieniła się aż do momentu, gdy uwierzyłam w siebie i zaczęłam pracować nad sobą (i ze sobą).
…Krok po kroku nauczyłam się cieszyć każdym dniem na nowo…
Każdego dnia powolutku uczyłam się wsłuchiwać w swój wewnętrzny głos. Czasem musiałam czekać tydzień, aby coś usłyszeć. A niekiedy głos, był tak wyraźny, że prawie krzyczał w mojej głowie. W te dni czułam się silna i ochoczo podejmowałam szereg działań, które wskazywał mi ten wewnętrzny głos.
Zaprowadził mnie do nowych nauczycieli…książek, podróży, zdrowego odżywania, trenerów, ciekawych ludzi, sportu, pasji i prawdziwych przyjaźni. Im częściej słuchałam wskazówek jakie wysyłało mi moje wnętrze tym szybciej odzyskiwałam zdrowie i powracałam do normalnego życia.
Zmagania z depresją lub lękiem są tak przytłaczające, że perspektywa zmian na lepsze wydaje się zbyt przerażająca i odległa. Często nawet niemożliwa w realizacji. Doskonale rozumiem jak trudna jest walka, gdy cały świat stoi przeciwko Tobie. Dlatego bądź wyrozumiały. Bądź wyrozumiały dla innych, ale przede wszystkim dla siebie. Zmierzając tą drogą odnajdziesz swoje szczęście.
Im bardziej będziesz dla siebie wyrozumiały tym więcej działań podejmiesz. Im więcej działań podejmiesz tym silniejszy się staniesz. Jeśli nie wiesz czy droga, którą zmierzasz jest właściwa to pamiętaj, że sposobem na podejmowanie lepszych decyzji jest podejmowanie ich częściej! (Jak mawia Anthony Robbins).
Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że straciłam sens życia ponieważ nie robiłam tego, na co miałam ochotę. Moje prawdziwe ja było zagłuszane przez wytyczone normy kulturowe. Normy te nakazują tym samym ludziom te same zachowania, które moim zdaniem zupełnie się nie sprawdzają w 21 wieku. Mogę śmiało powiedzieć, że nawet są powodem nieszczęść wielu ludzi, którzy nie mają szans za nimi nadążyć. W wyniku wyścigu szczurów wielu ludzi cierpi na depresję, lęki i migreny.
Nigdy nie byłabym w stanie uwolnić się z sideł depresji i lęków, gdybym nie miała odwagi tupnąć nóżką i powiedzieć stanowcze NIE. Więc zostawiłam pewne zarobki, stabilność finansową, wszystko co zbudowałam wokół siebie i wyruszyłam w podróż w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście znalazłam w wielu rzeczach, ale przede wszystkim w sobie. Robię dokładnie to, o czym marzyłam całe życie. Prowadzę konsultacje z wspaniałymi ludźmi i inspiruję ich do działania. Moja praca sprawia mi tyle przyjemności, że często śnię o WAS (o tych z którymi prowadzę konsultacje) po nocach.
W taką podróż możesz wyruszyć i Ty. Jeśli zmagasz się z depresją, lękiem czy atakami paniki lub po prostu napotykasz wiele trudności życiowych to wiedz, że nie jesteś sam. Każdego dnia w taką podróż w poszukiwaniu szczęścia postanawia wyruszyć miliony osób na całym świecie.
Jeśli wciąż wahasz się wyruszyć w podróż w poszukiwaniu szczęścia pamiętaj o tym, że:
Jesteś tym kim jesteś i kochaj siebie za to bycie sobą.
Twoje pragnienia są ważne i pragną być wysłuchane więc pozwól sobie marzyć!
To co czujesz jest ważniejsze niż „jak to będzie wyglądać”.
Ufaj sobie najbardziej. Nikt inny nie zna Cię lepiej.
To, że ktoś ma tytuł przed nazwiskiem nie oznacza, że ma prawo decydować do tym, co dla Ciebie jest najlepsze.
Podejmując setną nieudaną próbę dowiadujesz się jakim fantastycznym i odważnym człowiekiem jesteś.
Masz więcej siły niż Ci się wydaje! Gdy wydaje Ci się, że wykorzystałeś już 100 procent swoich możliwości tak naprawdę wykorzystujesz zaledwie 10 procent!
Nie musisz zmieniać wszystkiego w jednej chwili. Wystarczy, że zrobisz pierwszy krok. Reszta posunie się lawinowo.
Nie musisz układać całego życia na nowo. Po prostu zacznij od czegokolwiek, a reszta ułoży się z czasem.
Wszystkie Twoje problemy są tak naprawdę Twoimi możliwościami.
Jeśli Ty w siebie nie wierzysz to nikt w Ciebie nie uwierzy.
To czego szukasz nie widnieje gdzieś tam daleko, lecz w Tobie.
Szkoda, że nikt mi tego powiedział kilka lat temu. Prawdopodobnie moja droga do sukcesu byłaby krótsza i mniej wyboista. Mimo to opłacało się. Dlatego gorąco zachęcam Was do poszukiwania swojego szczęścia.
36 odpowiedzi
Fajny wpis:) Ja chyba od zawsze szukam swojego szczęścia. Twoja historia jest jak dla mnie niesamowita. I jesteś typowym przykładem, że wszystko było po coś.
Aniu, jak zdrówko? Już lepiej?
Troszkę lepiej. W końcu wstałam z łóżka. Muszę nabrać trochę sił i do boju:)
Ja to po każdej chorobie to ledwo zipie na bieganiu 🙂
No szkoda, że mnie tak dopadło bo już miałam w planach 30 minut biegu no ale:/.
Codziennie zaglądam tutaj, bo Twoje wpisy przynoszą mi wielką ulgę, nawet wtedy gdy ulgi nie daje 9 km biegu:)
9 km no, no bardzo ładnie 🙂
Wow 9 km Podziwiam:)
Aniu zdrówka życzę!
Sabino świetny wpis jak zwykle;)
Najdziwniejsze jest to, ze raz wyzdrowienie wydaje się takie odległe ze aż nierealne, ale są też dni kiedy widać światełko w tunelu…
I chyba chodzi o to aby tych dni było coraz więcej i więcej. ..??
Dokładnie tak! Tak jak na coachingu mówiłyśmy. Jak będzie 50 % na 50 % to już będzie z górki.
MAGGIE Dziękuję:) i zgadzam się z tym co napisałaś.
No 9, taka petla, za nic nie chce wyjsc 10:) dopiero po 5 km zaczynam odczuwać euforie wiec krótsze trasy nie wchodzą w grę.
Ja mimo, że dużo mniej odczuwam mega zmęczenie i minimalną euforię:)
ja bym dodała jeszcze jedną wazną rzecz, Nie wyznaczaj sobie czasu na wyzdrowienie(ze rok, pół roku itd) po prostu pozwól aby sie to stało bez wyznaczania ram czasowych a kazdy mały krok traktuj jak sukces nawet jeśli TO wraca ( bo wraca),bo zawsze jestes ciut dalej, bliżej wyzdrowienia.Wiem bo sama przez to przechodzę i widzę ze z kazdym dniem jest troche lepiej mniej objawow chociaz coraz to inne (nawet juz mnie to śmieszy )nie dajcie się mnie trzymało 10 miesiecy ale bez leków i jestem DUMNA z siebie Dzięki takim ludziom jak Sabina czy ja możecie uwierzyć ze mozna z tego wyjść bądzcie tylko cierpliwi
KATE 10 miesięcy to bardzo krótko gorzej jak to trzyma ileś lat;/ a jest Nas tu sporo którzy męczą się z tym dziadostwem ok 10 lat;/. Zgadzam się z Tobą z tym wyznaczaniem czasu bo to jest bez sensu.Ja wierzę, że wszyscy z Sabiną damy radę:) Pozdrawiam:)
dokładnie KATE!! trzeba wierzyć i walczyć codziennie…
ja mam teraz tzw “nawrót” , a już było tak dobrze:(
ale to ze względu na stres w pracy – a tego niestety nie da się uniknąć.
Czuję jakbym miała zaczynac wszystko od nowa….no ale warto, no nie?:)
I to jest właśnie MAGGIE najgorsze;/ Ciekawe za którym razem nerwica powie DOŚĆ!
Kiedy zaczniecie atakować w takim momencie jak ten. Do boju!
Pytanie jak atakować? Ja wiem, że każdego dnia daje z siebie tyle ile mogę. Czasami po prostu człowiek ma dość i daje sobie luz.
Robić wszystko to czego lęk i smutek nie chce. W końcu tak go je umęczysz, że same zrezygnują 🙂
Jezuuuu jakie to się w teorii łatwe wydaje;)
Czyli z zwrotami głowy i mdlosciami mamy iść na spacer albo do znajomych? Hehheh easy;)
Tak 🙂 Po chwili lęk sam zniknie 🙂
Sabinko przez dwa tygodnie biegałam prawie codziennie po 10 minut. Z okazji urodzin bloga w poniedziałek przebiegłam 20 minut. Chciałam więcej ale ciało nie dało rady. Na drugi dzień zapalenie ucha potem przeziębienie kilka dni w łóżku. Wstałam funkcjonowałam całe dwa dni i znowu jestem chora. Głowa chce walczyć ale ciało się poddaje. Teraz nawet słyszę od innych, że bieganie wyszło mi bokiem. Fakt bieganie o tej porze roku nie jest łatwe ale kto powiedział, że będzie. Nie jest to wszystko takie łatwe i nie powiem nie jest mi lekko. Pozdrawiam.
Aniu współczuję! Głowa do góry , razem tu wszyscy musimy dać radę:)
Dzięki MAGGIE:) Wiem, że musimy i musi Nam się to udać:)
Ja jak mam zawroty głowy to trudno mi usiedzieć a co dopiero gdzieś iść ale wiem, że Sabina wie co pisze i chce dla Nas jak najlepiej:) Tak MAGGIE wiem jakie to trudne w praktyce:/
Zawroty biorą się z tego, że pragniesz coś zrobić ale nie robisz. Gdy tylko to zrobisz zawroty znikną. Gwarantuję
Sabino jak zwykle trafiasz w sedno . Jak ty do tego wszystkiego sama doszłas ?! 🙂 jesteś naprawdę wielka
Dokladnie. trzeba przezwyciezyc lęk. Jest to jednak strasznie trudne. Po konsultacji z Sabina przez 2 tyg bylo super i nagle sie popsulo. 2 tyg w domu bo nie bylo szans pojsc do pracy. dopiero od wczoraj przelamalem sie i powiedzialem dosc i … jest znow lepiej. Straszna to walka z samym soba.
Biegam codziennie po 5-7 km. Mialem takie dni ,ze w czasie biegu mialem atak paniki. To bylo najgorsze. Czlowiek sobie wmawia ,ze atak to tylko adrenalina i jesli ja spalisz bedzie lepiej, a kiedy masz atak spalajac ja …czlowiek wymieka i mysli o najgorszym.
Każdego dnia przezwyciężam lęk – taki jestem zajebisty gość. Po konsultacji było super. Teraz toszkę gorzej – najwyraźniej przydałaby się kolejna dawka motywacji, albo coś zrobiłem nie tak. Muszę się zastanowić co to było i wprowadzić poprawki. Podczas biegu serce pika szybciej, gdyż spala adrenalinę. Kurcze, ale się musiało jej naprodukować – niczym HULK (jeszcze trochę i będę mógł tonowe głazy przenosić).Nawet jeśli mam złe myśli to daję radę i dobiegam do domu cały i zdrowy. Poczuj moc tej wypowiedzi! Napisz jeszcze raz co chciałeś przekazać pod moim komentarzem 🙂
niestety nawet biegać się boje,przez nerwice ciągle dotykam serca, i nakręcam się gdy tylko szybko bije,przez co boje się jak wspominałam ćwiczen fizycznych, ciągle się nakręcam i nasluchuje serca, najgorzej jest w nocy potrafie się obudzić i nakręcić lękiem tak że serce wali niemiłosiernie i znowu strach, koszmar
Bieganie na lęki to najlepsze lekarstwo. Pomyśl sobie tak: Co to za różnica czy bije szybciej od ataku paniki czy od biegania?
to prawda , zaczyna się mi wszystko mieszać czy to strach czy przez aktywność fizyczną, a jak się nakręcę to koniec, sparalizowana lękiem,proszę podpowiedz co w takiej sytuacji zrobić jeśli podczas szybkiego chodzenia, bo chodziłam z koleżankami na kije,zacznie mnie brać ta panika? pozdrawiam, bardzo fajnie prowadzony blog
Madziara czytałaś ten wpis? https://niepanikuj.pl/2015/07/28/jak-wyjsc-pobiegac-gdy-paralizuje-cie-lek/ Tu masz podpowiedź co robić 🙂 Trzymaj się dzielnie!
Ja obecnie nie czuje w ogole szczescia, nic a nic zero radosci ciagle napiecie,dusznosc zlosc ze nie umiem sobie z tym poradzic?
Asia nie poddawaj się. W końcu znajdziesz sposób.