Ataki paniki objawy. Zwykły dzień. Pochmurny i wietrzny jak to w Anglii. Wybiegłam do pracy standardowo spóźniona. Do ręki złapałam plaster melona, który skonsumowałam w drodze i zapaliłam papierosa. Byłam strasznie niewyspana, gdyż dnia poprzedniego byłam na imprezie zakrapianej alkoholem. Na dzień dobry w pracy wypiłam mocną czarną kawę i wbiegłam po schodach na swoje stanowisko pracy. Tego dnia zaczęła się moja przygoda z atakami paniki.
ATAKI PANIKI OBJAWY
Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Miałam wrażenie, że zemdleję. Usiadłam w kątku – pomyślałam, że jak upadnę to nie obiję sobie twarzy. Po chwili dostałam dziwnego mrowienia wokół ust i byłam święcie przekonana, że mam zawał. Bałam się tak bardzo, że nie potrafiłam krzyknąć, by wezwać pomoc. W końcu znalazł mnie w tym kątku kolega z pracy, który zareagował natychmiastowo. Zniósł mnie na rękach na dół, a karetka pojawiła się w ciągu kilku minut. Oczy 600 gości w restauracji były zwrócone na mnie, a ja nawet nie potrafiłam powiedzieć co mi jest – powtarzałam tylko „my heart, my heart” – będąc przekonana, że tak właśnie wygląda zawał. Personel karetki skierował mnie na badania serca, krwi i wszystkiego co było możliwe i w związku ze wzorowymi wynikami szybko postawił diagnozę – ataki paniki.
No OK pomyślałam, tylko co to kurde są ataki paniki?! Nigdy wcześniej nie słyszałam o czyś takim i nie zdawałam sobie sprawy, że taka choroba istnieje. Mimo postawionej diagnozy wciąż wahałam się czy to nie przypadkiem problemy z tarczycą, wypadającą zastawką lub jakieś stany przedzawałowe. Zwiedziłam długą listę gabinetów lekarskich i zrobiłam niezliczone ilości badań. Wszystkie wyniki wskazywały na to, że jestem zdrowa jak rybka, a ja chudłam w oczach, traciłam włosy i bałam się, że ten dziwny stan omdlenia znów mnie dopadnie.
Kilka objawów, które wtedy się u mnie pojawiały i znikały na zmianę:
– palpitacje serca
– wszechogarniające uczucie lęku
– bardziej zwracałam uwagę na otoczenie (czy jest gorąco, duszno, głośno itp.)
– obsesyjne zamartwianie się
– wieczne uczucie osłabienia (miałam zero procent energii)
– duszności (często zastanawiałam się czy jest po prostu zaduch w powietrzu czy może to sobie wymyślam)
– przyśpieszony oddech (nawet jak leżałam)
– uczucie derealizacji (trwało non stop – pochowałam wszystkie lusterka w domu bo nie mogłam na siebie patrzeć)
– mrowienie i bóle w różnych częściach ciała (a to bolał mnie palec, a to coś pod żebrami)
– zawroty głowy (czułam się jak w karuzeli – dosłownie)
– suchość w ustach (dosłownie Sahara – choćbym nie wiem ile wody wypiła)
– notoryczne sprawdzanie stanu zdrowia (często mierzyłam puls, przykładałam palec do szyi i mierzyłam tętno, gdy tylko coś mnie bolało od razu wmawiałam sobie chorobę) i w konsekwencji hipochondria
– zniechęcenie do życia i w konsekwencji depresja (najgorsze były poranki)
– agorafobia
– w nocy budziłam się ze szczękającą szczęka ze strachu
– bałam się zasypiać w obawie przed śmiercią
– najgorsze jednak były de jawu z tych wszystkich czarnych myśli (np. na ulicy miałam de jawu, że upadam na twarz przy ludziach, bo tak często o tej sytuacji myślałam – a raczej się jej obawiałam)
– unikanie sytuacji, które w których potencjalnie mogłam dostać ataku paniki (Największy kłopot miałam w wykąpaniem się – wiadomo jak i woda to i para. Taplałam się więc jak kaczka w łyżce wody 🙂 )
NAUKA PRZEZ DOŚWIADCZENIE
Szkoda, że wtedy nie miałam tej wiedzy którą mam teraz…Było by mi dużo łatwiej wiedząc, że nie oszalałam i ataki paniki oraz depresję można pokonać. Jeśli i Ty masz podobne objawy to nie martw się! Ciśnieniowcy mają uderzenia gorąca i krwotoki z nosa, a my mamy kolana jak z waty. Objawy to objawy. Jedni mają takie, a drudzy inne. Dla pocieszenia pomyśl sobie, że na całe szczęście nie masz problemów w układem wydalniczym – to by dopiero mogło być wyzwanie.
Dla tych co nie czytają bloga i są tu po raz pierwszy dodam, że nigdy nie brałam żadnych tabletek mimo, iż 10/10 lekarzy przepisało m i receptę. Postanowiłam wsłuchać się w wiadomość, którą niosły ataki paniki i właśnie dzięki temu dziś cieszę się zdrowiem. Mało tego – zmieniłam totalnie swoje życie i zaczęłam żyć tak, aby to życie miało jakiś sens. Zostawię po sobie coś więcej niż tylko spłacony kredyt. Zostawię grono ludzi, którzy właśnie dzięki Niepanikuj i konsultacjom, które prowadzę, zainspirują się do działania i zmiany swojego życia na lepsze.
Piękne jest uczucie, gdy dostaję wiadomość, że ktoś dał radę wyjść do sklepu. Albo załatwić sprawy w urzędzie czy udać się na rozpoczęcie roku szkolnego dzieci. A jeszcze piękniejsze, gdy na bloga trafiają nowe osoby, a te które już są z Niepanikuj od dawna, starają się im pomóc. Zawsze powtarzam, że Ci ludzie którzy zmagają się z atakami paniki to wyjątkowo fajni ludzie. Oni szukają lepszego miejsca w świecie. Bo po co mamy iść za tłumem? Jak można ten tłum prowadzić.
JEŚLI LĘK TOTALNIE CIĘ PARALIŻUJE I NIE WIESZ CO ROBIĆ, MOŻESZ SKORZYSTAĆ Z INSTRUKCJI GŁOSOWEJ.
Instrukcja głosowa jest to nagranie w formacie mp3 do odsłuchu i ściągnięcia na laptopa, telefon oraz tablet. Nagranie można wykorzystać w trakcie wykonywania czynności, która leży poza naszą strefą komfortu i powoduje atak paniki/napad lęku. KLIK
183 odpowiedzi
Cieszę się że tu trafiłam:)
Witamy ? Rozgość się i poczuj jak u siebie.
Hej kochane nerwuski tez zmagam sie z tym okropnym uczuciem….i trzeci dzien biore lek slabiutki ale jednak citabax 10mg…mam wszystko co tu pisze ..atak paniki szybko bije mi serce i zaczynam sie trzasc…..nic nie przelkne jakby blokuje mi przelyk….nawet ziewam.ciezko…..prosze was o porady jak sobie radzic co robic…
Cześć nerwusku. Poszukaj porad w artykułach, a jak nic nie znajdziesz do daj znać. Jest tu dużo, dużo inspiracji do działania.
Wszystkie te objawy znam. Do tego uderzenia gorąca, wrażenie, jakby przestawało mi bić serce, ciągły ból głowy. No i te sprawdzanie tętna – wchodzę do sklepu i przy ludziach sprawdzam puls na szyi. ? I pomimo, że zdaję sobie sprawę, że to tylko nerwica, to cały czas boję się choroby/śmierci. Eh, to jest straszne doświadczenie, ale musimy dać sobie radę.
Gratulacje dla Jimki :).Choć wydaje mi się, że to ćwiczenie każdy będzie nazywał po swojemu. Kurcze Sabi Tobie bardzo szybko postawiono diagnozę u mnie to było kilka lat. Objawy też były troszkę inne. Najgorsze są zawroty głowy i uczucie omdlenia. Tak jak napisałaś najgorsze są poranki :/. Zero energii. Jestem szczupła i to też mnie dobija.
Ja rano radze sobie afirmacjami, mówię sobie postokroc ze jest wszystko w porządku i ze kocham siebie i jestem bezpoeczna a świat jest piękny. Traktuje siebie wtedy czule, jak swojego przyjaciela.
Pomaga
Ja mam największy problem z obsesyjnym zamartwianiem się. ..to jest straszne gdy głowa mówi ci coś so jest nieprawdą.
To jest moja pieta Achillesa. Czasem mnie to przygniata. Ale zazwyczaj sobie radzę.
Ale naprawdę staczam ciężka walkę ze swoją głową każdego dnia.
Ostatnio miałam wysoka temperaturę i głowa mówiła mi że to coś strasznego, nawet chciałam dzwonić na pogotowie. Na szczęście po dwóch apapach przeszło. ..
Miałam potwierdzenie – moje myśli nabijaja mnie w butelke:)
Jak to opanować? Czy się da na 100 procent? Czy już taka będę zawsze?
Maggie, pewnie, że się da. Zamartwianie to po prostu nawyk.
Ja już chyba powoli się poddaje. Masakra ta walka.
O nie nie nie, nie poddajemy się, never !
Dziękuję MAGGIE ale serio mam już dość. Ostatnio rodzinka tak dała mi popalić, że szok. A tak jak pisałam właściwie to jestem z tym wszystkim sama. Co trochę się podniosę mam na myśli w miarę normalne funkcjonowanie w domu i wyjście pare metrów przed dom to za chwilę upadam i tak w koło. Po tylu latach nadal nie mam poczucia, że jest ok i to jest najgorsze.
Aniu, poproszę Ciebie, żebyś przysłała mi na maila tą rozpisaną piramidę z webinarium krok po kroku (ile razy wykonałaś krok 1 zanim przeszłaś do następnego). Dodatkowo licząc od dziś do następnego piątku zapisuj grafik dnia, godzina po godzinie i również mi prześlij. Muszę wybadać o co chodzi, bo nie może być tak, że Ty pracujesz, a ataki nie odpuszczają.
Sabi, jeżeli jest taka możliwość to chcę oddać swoje dwa pytania z konsultacji ANI, ona ich bardziej potrzebuje. A ja w sumie dużo wiem , tylko z wykonaniem problem. Musze sama się zmobilizowac.
Pozdrawiam Was dziewczyny
Jeśli Ania wyrazi chęć to nie ma problemu. Pozdr <3<3<3<3
Też tak miałam, ale przetrwałam i się nie dałam 🙂 A teraz jest już dobrze i mimo, że czasem miewam gorsze dni jak my wszyscy to już nie panikuję i to badziewie na razie nie wraca 🙂 Pozdrowienia dla Wszystkich, Wy też dacie radę, tylko się nie poddawać jak nie wyjdzie raz czy dwa 🙂
No właśnie jak nie wyjdzie raz czy dwa. Ja robiłam tysiące razy :/
Sabinko ja już tej rozpiski nie mam :/. Chyba muszę jeszcze zrobić badania na witaminę B. Może jest podobnie jak z witaminą D, że mam bardzo niski jej poziom. Sama wiem, że już dawno powinnam mieć to za sobą.
Ania, a gdzie to się podziała? Koniecznie spróbuj zrobić to ćwiczenie raz jeszcze.
Był dzień, że miałam wszystkiego dość. Czułam się idiotyczne chodząc kilkanaście razy dziennie pod śmietnik. Chyba po 10 latach zaczyna mi brakować cierpliwości i siły.
MAGGIE ile razy Ty mi pomogłaś. Z racji tego, że jak widzę obydwie mamy dobre serce trudno mi przyjąć coś takiego. Kochana Ty za konsultację zaplaciłaś więc pytaj Sabi, a tym samym pomagaj Nam.No aż się popłakałam co za kobieta 😉
Aniu jak dają to bierz;) serio, ja już nie mam pytań 😉 skupiam się na wprowadzeniu w życie całej wiedzy jaką posiadam na temat nerwicy. Zobaczymy.
Dziękuję MAGGIE ;).Sama nie wiem jakie pytania zadać ale pomyślę. MEGGIE <3
Dobry wieczór Pani Sabinko.
Przepraszam, że już któryś raz piszę komentarz z takimi pytaniami i zaśmiecam posty. Nie mam jednak do kogo się zwrócić o pomoc, w internecie nawet nie mam odwagi wpisywać objawów. Dzisiaj na lekcji (2kl liceum) zrobiło mi się dziwnie słabo (nie kręciło mi się w głowie) i czułam takie zmęczenie, oczy same mi się zamykały. Potem zrobiło mi się niedobrze i od razu zaczęłam panikować, że zaraz będę musiała wyjść z klasy itd. Serce zaczęło mi walić, głowa bolała po bokach, zdrętwiała szczęka, w ogóle nie słyszałam, co mówiła nauczycielka. Nie mogłam nawet sprawnie pisać, cała się trzęsłam i spociłam jak po maratonie. Wiem, że to był zwykły atak paniki, ale ja nie potrafiłam go opanować. Nie chcę robić paniki w klasie i wychodzić w trakcie lekcji, bo potem zaczną się badania u lekarzy itd. Czy jest jakiś sposób, żeby zatrzymać taki atak? Takie sytuacje przydarzą się jeszcze pewnie nie raz. Teraz też boli mnie głowa i jest mi jakoś tak dziwnie – niby mi słabo, niby jestem zmęczona. I tętno ponad 90. W ogóle to mam jeszcze jedno pytanko. Mam dość niskie ciśnienie – zawsze wynosi około 100/70, wczoraj było to nawet coś około 80/60. Czy ma to jakiś związek z nerwicą? Czy można jakoś je naturalnie “podwyższyć”? Przepraszam, że piszę, ale wolę zapytać Pani niż czytać głupoty w internecie lub iść do lekarza. Pozdrawiam, miłego wieczoru
Kasia. 🙂
Zasada jest taka: Nie bój się lecz atakuj.Zatem Kasiu atakuj. Druga zasada jest taka: Dopóki objaw nie trwa dłużej niż 2 tygodnie to się nie przejmujemy. Pozdrawiam. Trzymaj się dzielnie!
A jak trwają kilka lat ?
Ania, które objawy u Ciebie trwają kilka lat non stop w ciągu?
Szum w uszach mam od lat. Czasami na ułamek sekundy przestanie i jest taka cudowna cisza. Niby byłam w słuchmedzie na badaniach ale nic sensownego nie wyszło. Marzę by ten szum zniknął bo pewnie lepiej bym odpoczywała i mniej może by mnie głowa bolała. Zawroty głowy też mam od lat. Czasami mijają na krótko. Miałam rezonans nic nie wyszło. Autem jeżdżę ale najgorzej jest gdy mam gdzieś iść. Ostatnio nawet w domu mnie męczą. No i już poza tematem męczą mnie moje myśli. Niby chcę myśleć pozytywnie, ale moja głowa tworzy swoje scenariusze.
Aniu, moim zdaniem Ty powinnaś zacząć od zmiany przekonań na temat ataków paniki i mocno popracować nad motywacją. Jesteś przekonana o tym, że Twój przypadek jest wyjątkowy i cały czas wyszukujesz dowody na to, że tak jest. Doskonały przykład to ten, że nie możesz biegać bo chudniesz – a biegając 2 km wystarczy, że zjeść banana i nie schudnąć. W dodatku biegałaś raptem kilka/naście razy. Bierzesz udział w webinarium na którym jest omawiane ćwiczenie lecz po kilku razach rezygnujesz (dla przykładu jedna z osób zrobiła już to ćwiczenie 210! razy od momnentu zadania i bez obaw wychodzi z domu). Wielu rzeczy chcesz, ale przy niskim nakładzie pracy pozostają one poza Twoim zasięgiem. Wiem, że walka z lękiem przytłacza lecz musisz spróbować wkładać więcej pracy nad danymi obszarami. Gdy zabierasz się za bieganie to koniecznie postaraj się biegać, a nie szukać powodów do nie biegania. Cokolwiek w życiu nie zrobisz to na samym początku zawsze będzie trudno. Pamiętaj jednak, że po każdej burzy jest tęcza. Na Twoim miejscu zrobiłabym porządny rachunek sumienia ile dajesz od siebie każdego dnia i czy faktycznie jest to wystarczająco. Ty po prostu nie widzisz, że nakład pracy jest zbyt mały aby zobaczyć efekty i to jest cały sekret dlaczego zmagasz się z atakami od dłuższego czasu. Bardzo chcę Ci pomóc, bo życie z lękiem nie jest łatwe i mam nadzieję, że moje spostrzeżenia pokierują Ciebie w stronę sukcesu. Zapytaj siebie każdego wieczora: Ile km dziś przebiegłam/spacerowałam? Czy mój grafik dnia był wypełniony po brzegi zadaniami, które aktywnie angażują umysł? Czy dziś poświęciłam choć chwilę na pasję? Czy nie piłam kawy? Czy inspirowałam się czymś pożytecznym? Ile razy wykonałam ćwiczenia na pokonanie lęku przed wychodzeniem? Itd. Wtedy będziesz wiedziała jak się będziesz czuła dnia kolejnego i jak daleko jesteś od celu.
Zgadzam się z Sabi w 100 procentach.
Ja już się nauczyłam , że chcieć to można i czekać aż samo minie. Nic samo nie minie, NIC.
Trzeba dużo uczciwej pracy Twojej, czytaj dużo książek na te tematy, dowiaduj się , interesuj… Nawet to że nie masz pytań do Sabiny jest znaczące… ja jak nie odczuwałam poprawy miała milion pytań kłębiących się w głowie. Dopiero teraz sobie to wszystko poukładałam i zrozumiałam.
Aniu więcej nadziei i motywacji do działania Ci życzę 🙂
Na pewno tu wszyscy są z Tobą i trzymają kciuki za Ciebie!
Buźka!
Mój nakład pracy uważam za spory. Trzy lata spędzone na dwóch terapiach. Przeczytane mnóstwo książek o tematyce nerwicy. Metody niekonwencjonalne i poświęcone temu mnóstwo czasu. Przypadek jest trudny bo nawet dziś siedzę i ryczę bi cokolwiek zrobię to trafiam na miny. Większość pewnie ma z kim pogadać. Przytuli się do męża, faceta, siostry. Pójdzie do pracy pogada ze znajomymi. Ma kochająca rodzinę itp. Tak czy siak Dziękuję i wezmę sobie wszystko do serca <3
Ania gwarantuję Ci, że gdybyś wdrożyła 100 procent moich zaleceń to po 3 miesiącach miałabyś ataki paniki z głowy. Z ręką na sercu. Wiem, że to trudno się zebrać. Ja większość rzeczy wykonywałam z płaczem. Nawet w pracy potrafiłam się rozpłakać i mówiłam klientom, że to alergia na pyłki. Od dziś musisz po prostu pozbyć się fałszywych przekonań (że innym się udało tak po prostu, że trudny przypadek itp.) i działać każdego dnia na 100 procent. Jak nie możesz iść to się czołgaj jak żołnierz w okopach 🙂 Jesteś piękną i sympatyczną dziewczyną. Czas wyjść z kryjówki do ludzi 🙂
Kawy nie piję już od dawna. Od dawna nie jem śmieciowego jedzenia. Dzięki dziewczyny.
I fajnie, że innym się udaje tak po prostu wyjść. To nie jest tak, że ja nie próbowałam. Próbowałam ale prawie za każdym razem był telefon do kolegi by po mnie przyjechał bo robiło mi się słabo bo nogi tak się telepały, że nie byłam w stanie iść. Pewnie coś robię źle ale nie mam już pojęcia co.
Aniu (a raczej Pani Aniu). Przypadek każdego z nas jest trudny. Nerwica nie jest łatwa. Ja na przykład mam niecałe 17 lat, a na nerwicę cierpię tak naprawdę od 13 roku życia. Przyjaciele nie wiedzą, rodzina nie rozumie. I też mogę powiedzieć, że to nadzwyczajny przypadek, bo co tak młoda osoba może wiedzieć o życiu i mieć takie problemy. Z nerwicy nie da się wyjść z dnia na dzień, ot tak, bez kiwnięcia palcem. Choćbym nie wiem jak próbowała, nie wyjdę z tego w tej chwili. Potrzeba wiele pracy, ale przede wszystkim zrozumienia, że to w pełni uleczalna choroba. Proszę zaufać Pani Sabinie. Sama przekonałam się, że to co pisze, to święta racja. Każdy z nas choruje na nerwicę inaczej. Jedni są zupełnie sami z problemem, inni mają silne objawy, a jeszcze inni nie mają motywacji. Pani przypadek nie jest nadzwyczajny i naprawdę trzeba to zrozumieć, żeby podjąć jakieś kroki. Nie wiem, dlaczego pouczam dorosłą kobietę, ale chciałabym pomóc chociaż trochę. Jesteśmy tu, żeby się wspierać, jesteśmy tu dla Pani. Życzę dużo zdrówka, głowa do góry i do przodu! <3
Dziękuję KASIA :).Mimo, że jestem już stara he he to jednak Ania, a nie Pani ; p Każde wsparcie jest dla mnie bardzo ważne.
Wygląda na to, że Sabi znasz mnie lepiej niż ja sama siebie. W dniu kiedy przeczytałam tą wiadomość od siebie poszłam na spacer i był to najdłuższy spacer od kilku lat. Następnego dnia zrobiłam dwa razy dłuższą trasę.Pewnie popelniłam błąd bo dałam znać koledze, że wychodzę i to była moja asekuracji bo czekał na mecie ale był w niezłym szoku, że nie zgarniał mnie z ulicy. Dzisiaj trzeci dzień i juz nie było fajnie gdzieś tam wyszłam ale szłam z płaczem i w ogóle do dupy. Idąc zauważam u siebie dwie rzeczy i nie wiem dlaczego tak jest, a mianowicie wole miejsca opustoszałe. Iść tam gdzie prawie nikogo nie ma. Gdy mijam ludzi robi mi się dziwnie. Tym bardziej mnie to dziwi bo jestem osobą która uwielbia towarzystwo innych. Może to kwestia tego, że boję się upokorzenia gdybym jednak nie dała rady iść. A druga sprawa to bardziej paralizują mnie zawroty głowy niż strach choć wiem, że jest to powiązane ze sobą. Co do tego, że jestem piękna; p.Jak wiesz jestem mega zakompleksioną osobą. Może to kwestia tego, że jakoś dużo komplementów w tym temacie nie słyszałam. Zawsze ode mnie wymagano by wyglądać lepiej. Od 20 lat problemy z cerą i włosami co przy nerwicy jest to jeszcze bardziej trudne. Ale to prawda powinnam juz dawno wyjść z kryjówki bo wiem, że jestem dobrą, sympatyczną kobietą, która po prostu zasługuje na to by w końcu być szczęśliwą. O żołnierzu lepiej by nikt tego nie ujął. Dzięki Dzięki Dzięki <3 <3 <3
MAGGIE jak radziła sobie z tym, że jednego dnia było dobrze, a drugiego dnia lipa ?:/
Radzę sobie z tym tak , że to rozumiem i wiem dlaczego się tak dzieje i to zaakceptowałam. Juz nie zniechecam się , ponieważ wiem ze po burzy wyjdzie słońce. Chociaż trochę tego słońca mi wystarczy żeby wzbudzić nadzieje a ona mnie pcha dalej;)
Pozatym jak mam słabszy dzień to za radami Sabiny próbuje sobie trochę odpuścić.
Ale mi najwięcej dało to ze mam coraz więcej dni ” normalnych” i to mi dało taka siłę na walkę z tymi dniami słabszymi.
Pozatym jak było naprawdę źle to mówiłam sobie w duszy ze to przejdzie kiedyś , że nie trwa wiecznie i za każdym razem tak bylo:) to tez info od Sabi , które mi duuuuuzo dało
Sciskam
Ah te moje dziewczyny już takie samodzielne:)
Witam. Od około 3 miesięcy, zwłaszcza nocą dopadają mnie takie ataki. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Nagle zaczynam się bać, czego? Nie wiem. Śmierci, kalectwa, tego, że zwariuję lub, że już jestem szalona. Zaczyna się od poczucia duszności… Ale zanim zorientuje się, że właśnie chyba zaczynam się dusić, to już serce wali jak oszalałe, szumi mi w uszach a od głowy po stopy dopada mnie uczucie ciężkości, które sprawia, że mam wrażenie, że zaraz upadnę na ziemię – trzy razy rzeczywiście zemdlałam. Kiedy atak minie, wciąż pozostaje niepokój. Boję się, że zapomnę oddychać, dlatego wciąż myślę o oddechu. Boję się zasnąć, bo przecież mogę przestać oddychać… Więc nie śpię, jest 2:31, kiedy to piszę. Pewnie nie zasnę, jutro będę nieprzytomna, będę mieć niskie ciśnienie, zawroty głowy przez co będę jeszcze bardziej skupiać uwagę na sobie i tym samym zafunduje sobie kolejny atak. Tak to wygląda, dzień w dzień… Jestem zdruzgotana tym wszystkim.
Kurcze chyba trzeba zmienić nick bo za dużo tych z ANIA 🙂
Witaj Ania U, Opisałaś typowe koło lęku 🙂 Ale nie martw się, bo z tym wszystkim na prawdę można sobie poradzić. Pamiętaj, że atak trwa 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. Zastanawia mnie tylko fakt omdlenia. Jeszcze nie słyszałam, aby ktoś faktycznie zemdlał od ataku paniki. Ja sama również nie zemdlałam. Może warto zrobić jakieś badania?
Myślę, że mogło być to spowodowane zmęczeniem – bardzo źle sypiam, 3-4 godziny dziennie, jeśli w ogóle. Omdlenie poprzedziło uczucie ciężkości rozpływające się po całym ciele, począwszy od głowy promieniowało w dół, a później jakby ktoś wyłączył mi prąd – byłam już na ziemi. Być może to coś z sercem, bo czasem mam wrażenie, że przestaje mi ono bić… Poza tym mam niskie ciśnienie – dziś np. 93/71. Może to też ma coś z tym wspólnego. Ale dlaczego zdecydowana większość tych ataków przytrafia mi się w nocy?
Ania U, warto się zbadać. To może okazać się zupełnie co innego niż ataki, może faktycznie to ciśnienie. Ataki napadają Cię w nocy, bo akurat wtedy następuje kumulacja adrenaliny. W dzień jeszcze jakoś spalasz ją w ciągu dnia, a nocą już nie.
“Atak NIE trwa” , chyba miało być 😀
Dziękuję MAGGIE no właśnie Ty rozumiesz dlaczego tak się dzieje, a ja chyba nie :/.Nie spodziewałam się, że dzisiaj dopadnie mnie taka nie moc.
Wychodzenie z nerwicy to sinusoida. Jak to zaakceptujesz i zrozumiesz to będzie prosciej:) i za jakiś czas dołków będzie mniej. Pozatym ja juz wiem kiedy będę miała gorszy dzień wiąże się to z tym ze ja walczę z nerwica nie opuszczając ” normalnego ” życia bo nie mogę sobie na to pozwolić i poprostu czasem mam dużo stresu w pracy albo czarne mysli związane z prowadzeniem firmy. To u mnie bardzo częste, ale zapisuje te myśli i po kilku dniach do nich wracam i wiem ze były irracjonalne. Także ja nie koncentruje się tylko na walce z nerwica, tak to już pewnie miałabym dawno po:D jeżeli ty masz taką sytuację ze nie masz większych stresów to skup się w 100 procentach na walce z nią a za kilka miesięcy napewno odczujesz różnice!
Dzięki MAGGIE możesz mi napisać, który objaw utrzymywał się u Ciebie najdłużej ?.Kurcze u mnie stwierdzam, że najgorsze się zawroty głowy ;/
Mnie męczył matrix czyli derealizacja i zawroty głowy.
Teraz zostały mi moje czarne mysli i czasem zawroty głowy i takie zapadanie się oraz napiecie wewnętrzne.
Ale walczę , nie poddaje się. Np wczoraj umówiłam się z siostra a przed spotkaniem miałam mikro atak paniki i mdłości itp. Ale nie zatrzymało mnie to. Wsiadłam w samochód i pojechalam. Nie boję się objawów dlatego ich nie intensyfikuje i w miarę szybko odchodzą. Najgorsze dla mnie są czarne mysli. Chciałabym mieć taki pstryczek w głowie i je wyłączać 🙂
Spokojnie Maggie, nadejdzie ten dzień.
Oj matrix to i mnie męczy ale nie przeszkadza mi on tak jak zawroty głowy. Idę i nagle mam ochotę się złapać czegoś no masakra.
Witam mam na imię Kasia. Od dłuższego czasu walczę z atakami paniki. Wiem jak ta choroba i jej dolegliwosci potrafia niszczyć zycie. Pewnego dnia stracilam juz chęć do walki i nadzieje, że się od tego uwolnię.Poddalam sie bo nie miałam już siły.Uwierzyłam w moje myśli, które brzmiały tak PRZEZ TYLE CZASU NIE UDAŁO CI SIĘ NIC Z TYM ZROBIC TO JUZ CI SIĘ. NIE UDA I KONIEC KROPKA. Tego dnia przez przypadek znalazlam blog Sabiny. Przeczytałam go od początku do końca. Czułam w nim swoje odbicie. Umówiłam się na konsultacje. Od tego dnia powoli udaje mi się stanąć na nogi. Sabina uświadomiła mi , że można z tego wyjść i pokazała jak mam nad sobą pracowac.Dzięki niej zrozumiałam, że podczas ataku nie umrę , nie uduszę się itp. Że to ja sama wywołuję w sobie strach swoimi bezsensownymi myślami, że im bardziej będę się nakręcać tym bardziej będę się bać, a im bardziej będę się bać to atak murowany. Dzięki Sabinie i waszym komentarzom,które również dodają mi otuchy w trudnych chwilach próbuję stanąć na nogi choć wiem że nie jest to łatwe, ale skoro da się na nowo cieszyć się życiem to trzeba o to walczyć tak długo aż się uda. Trzymam za was kciuki i nie poddawajcie się! Moje motto na dziś STRACH POWSTRZYMUJE OD DZIALANIA.DZIAŁANIE UWALNIA OD STRACHU.
Wow! Kasia dzięki za komentarz 🙂 Nawet nie wiesz jak się cieszę, że masz taką motywację do pracy nad sobą i odzyskujesz równowagę w życiu.
Witam. Walcze z lekami od czerwca tego roku. Zaczelo sie od dwoch uciskow w mostku… bylam wtedy w pracy. Pierwsze co pomyślałam zawal. Cisnienie skoczylo mi 190/120. Przyjechala karetka wyladowalam na sorze z pieczeniem w mostku. EKG w porzadku. Za dwa tygodnie sytuacja sie powtorzyla. Cisnienie jak wyzej. Mysli ze umieram. Nigdy wiecej nie zobacze syna i znowu karetka i sor. Zrobili EKG i pobrali krew na b.troponiny. Wszystko ok. Porobilam wszystkie badania. Gastroskopia. Tomografia glowy. Morfologia. Usg brzucha. Wszystko ok. Od tamtego czasu miewam takie leki napadowe…ze mam dosc. Boje sie jechac w pociagu sama ze mnie dopadnie. W momencie zdenerwowania mam wrazenie ze boli mnie serce ze zaraz umre ze sie przewroce bo mega kreci mi sie w glowie… jakas masakra. Mam skierowanie na terapie. Mam takie stany ze boje sie z dzieckiem sama w domu byc bo boje sie ze umre… i automatycznie czuje bole serca plecow barku…
Witaj. Droga Aniu nie martw się. Przeżyłam to i ja oraz cała społeczność tego bloga. Stany lękowe można pokonać! Niektórych łapie za rękę i razem próbujemy wejść do sklepu a innych uczę online. Głowa do góry i szukaj metody dobrej dla Ciebie. Posyłam uściski. Sabi
Witam Anula81. Skoro wszystkie wyniki wyszły Ci w porządku to powód do radości choć pewnie trudno Ci w to uwierzyć bo zle sie czujesz i wszystko Cię boli. Objawy o ktorych piszesz sa spowodowane adrenalina. Jesli choc troche sie rozluznisz poczujesz że one słabna i nic Ci sie nie stanie.Musisz w to uwierzyć. Wiem ze latwo napisac gorzej zrobic ale tez przez to przechodze i doskonale Cie rozumiem. Mam dwójkę dzieci kiedy kiedy mąż wychodzil do pracy balam sie z nimi zostac ze cos mi sie stanie ze ich nie zobacze itd. Do tej pory dopadaja mnie ataki paniki i takie mysli kreci mi sie w glowie brak mi powietrza ale staram sie to ignorowac nie nakrecac sie bo jeszcze gorzej. Teraz jak przychodzi do mnie atak paniki mowie sobie tak chodz i tak mi nic nie zrobisz a nie dawno myslalam to juz koniec zaraz sie udusze umre itd . Takie myslenie mi duzo pomaga Sabina mnie tego nauczyla. Caly czas to cwicze i pomaga. Nie poddawaj sie trzymam kciuki?
Dziekuje za rade. Widze ze masz podobnie jak ja. Probuje z tym walczyc ale nie potrafie 🙁 tak jak Ty boje sie sama w domu byc z dzie kiem… czytam te posty to czuje ze jest mi lzej ale dluga droga zeby udalo mi sie zwalczyc te leki. Ech pozdrawiam
Ja mogę dodać jeszcze uciski w klatce piersiowej i bóle głowy ? ale nauczyłam się wówczas wrzucać na luz. Robię sobie jakiś prezent ? idę do kina, czytam książkę, medytuję i co najważniejsze patrzę na świat z przymrużeniem oka ? nie jestem zdrowa, ale zawsze sobie mówię, że nie jest tak źle, a jutro będzie lepiej. Staram się zmienić swoje myślenie. Nigdy nie wiadomo jak będzie jutro. Może jutro obudzę się rano bez ataków paniki i okaże się, że to już przeszłość. Zmotywowałaś mnie tym Sabinka, jak kiedyś napisałaś- nauczyłeś się widzieć świat w czarnych barwach, to teraz zacznij go postrzegać w kolorach. Staram się, każdego dnia ? ściskam mocno ?
<3
Kurczę, tak czytam te wpisy i czytam – prawie same Anie! Może jak pójdziemy do urzędu i zmienimy nasze piękne imionka to ataki pójdą w cholerę? Może tu jest pies pogrzebany ? 😉 Taki żart na początek dnia, idę zaraz pobiegać wokół domku….
Ja oprócz mojej paniki mam jeszcze jeden problem, a mianowicie tabletki, do których przez ponad 20 lat niestety nawykłam. To takie pójście na łatwiznę. Ty Sabino nie dałaś sobie nic wcisnąć i to jest super. Masz czysty umysł. Mnie od małego traktowano jakimiś syropami uspokajającymi. Potem (przed maturą) kiedy zaczęły się “zawałowe” palpitacje, kołatania,bóle i kłucia w klatce piersiowej, drętwienia i wykrzywianie palców u rąk – też dostałam tabletki i myślałam, że tak trzeba, że to wyleczy 🙁 Niestety, to były czasy kiedy nie było jeszcze ani komputerów, książek niewiele, a te co były to raczej opracowania typowo naukowe. I tak z różnymi przerwami leki są cały czas przy mnie. Kiedy w końcu zaczęłam chodzić do psychologów i pseudo psychiatrów to słyszałam takie propozycje: proszę zmienić leki albo “jest pani osobą uzależnioną i nie ma mowy o współpracy jeśli najpierw nie odstawi pani leków, złe samopoczucie to wynik brania leków, bo pani organizm chce ich więcej… Wychodziłam z kolejnych gabinetów pogrążona w rozpaczy, że jestem lekomanką, kimś niegodnym i bardzo słabym ( w domu rodzina nie pomagała mówiąc lub wrzeszcząc, żebym przestała brać te leki tylko wzięła się za jakąś konkretną robotę to przejdą mi te fanaberie ..) Wylądowałam nawet na terapii dla osób uzależnionych ( na szczęście byłam tam tylko 3 dni zamiast 30 ). Śmiechu warte, co tam się działo, naprawdę można uwierzyć, że się jest jakimś podgatunkiem człowieka! Moja historia trwa około 30 lat. Nawyki, które w sobie wyrobiłam są bardzo trudne do wyeliminowania. Na razie bardzo powoli wyrabiam w sobie nawyk biegania i ćwiczeń, mam trudności z ćwiczeniem kilkukrotnego wychodzenia np do sklepu. Ręka jakby z automatu sięga do portfela po tabletkę 🙁 Długa droga przede mną – wiem, ale bardzo się cieszę, że tu trafiłam… Ależ mnie wzięło na rozczulanie się nad sobą- idę pobiegać!!!!
P. S. Bardzo bym chciała wziąć udział w jakimś webinarium Sabino 🙂
Zmieniam podpis na FOKA ( ta z Navy Seals ) 😉
Foka <3
Też pomyślałam, że same Anie tutaj :).To imię nie należy do mocnych imion.
Ja mam ostatnio coś takiego jak się sciemnia to mam wrażenie jakby mi w oczach zaraz miało się sciemnic i wpadam w małą panikę. Tak samo jak jestem gdzieś gdzie jest półmrok albo pochmurny dzień. Już było tak dobrze zero objawów a teraz to 🙁
Jakiekolwiek zmiany równa się atak paniki. Bez obaw. Normalka.
Też tak mam. Nie wiem czy o to chodzi, ale jak jest wieczorem gaszę światło to mam wrażenie, że oślepłam, że mam jakieś plamy przed oczami i panikuję. :/
MONIKA i KASIA też tak mam.
Mam jeszcze jedno pytanie, proszę pomóżcie. Czy te ataki pojawiają się u was np. dlatego, że realnie czegoś się boicie? Np. jest rano, trzeba iść po bułki do sklepu, żeby zrobić śniadanie i… trach! Atak, bo trzeba iść do sklepu, między ludzi, zrobić zakupy. Macie tak? Albo nie wiem, no choćby czeka was podróż samolotem, lub wizyta u dentysty… U mnie ataki pojawiają się ni z gruszki ni z pietruszki. Leżę sobie wieczorem pod kocem z książką, spokój, chillout a tu trach! Nagle, znikąd!
Mamy tak ? Oczekiwanie na cokolwiek zawsze równa się atak paniki.
Posłuchaj swoich myśli. ..czasem mała myśl potrafi wycienczone ciało tak poruszyć ze atak paniki murowany, a tobie się wydaje ze one przychodzą ni z gruchy ni z pietruchy:D
Foka… Doskonale Cię rozumiem! Ja przez towarzyszący mi lęk i problemy ze snem wpadłam w sidła benzodiazepin. Po trzech latach nieustannego brania coraz większych dawek, trafiłam na detoks – 6 tygodni. Na terapię nie miałam już siły. Prosto z odwyku pojechałam do rodziców – zamieszkałam z nimi, zwolniłam się z pracy, zostawiłam wynajmowane mieszkanie. Chciałam nauczyć się radzić sobie z problemem bez leków i powiem Ci, że chyba się udało… Lęki nadal są, nadal nie śpię, ale nie mam już potrzeby uciekania w tabletki, mam te siłe, żeby stawić temu czoło bez sztucznego wsparcia. Trzymam za Ciebie kciuki, bo wiem jak bardzo Ci ciężko.
Pamietam jak rok temu w panicznym googlaniu objawów i szukaniu pomocy w srodku nocy bo od tygodni nie spałam, na jakimś forum kardiologicznym (he he..) ktoś polecił twojego bloga. I ze czytanie go to była pierwsza rzecz od wielu tygodni ktora potrafiła mnie uspokoić, chociaż diagnozy jeszcze wtedy nie miałam. I bardzo bałam sie diagnozy “nerwica”.
Miałam dokładnie wszystkie objawy a o ataku paniki wiedziałam tylko tyle co ze szkolnych lektur – “bezpodstawna histeria, dotykająca rozpieszczone dzieci i słabe psychicznie ciotki-klotki”.
Ja miałam wszystkie te objawy, dodatkowo takie dziwne nieostre widzenie. Nie widziałam ostro ani daleko ani blisko, ale tylko podczas ataków. Albo bolało mnie jedno oko. Albo czułam
w nim puls. Albo czułam ze jednym widze “jaśniej”. Żaden okulista nie mógł znaleźć przyczyny, bo wzrok, ciśnienie w oku, dno oka i rezonans magnetyczny – wszystko było w normie.
Dodatkowo problemy z trawieniem, nietoletancje pokarmowe, pieczenie w żołądku i przełyku. Brak zainteresowania seksem. Zawroty głowy i poczucie braku równowagi (czułam ze musze ciagle czegos trzymać zeby nie upaść).
W pracy czy w domu kiedy to sie zaczynało, miałam takie poczucie “terroru” – ale takiego niepozbawionego logiki. Myslalam “to znowu sie zaczyna. Musze zapisać dokument na którym pracuje, zarejestrować godziny pracy, wyczyścić historie przeglądarki, wylogować sie i dopiero poprosić kogoś o pomoc”. A w domu czułam ze mimo tego mojego “ataku serca” nie mogę zadzwonic na pogotowie jesli nie posprzatam mieszkania, nie umyje sie i nie ogole pach “bo przeciez wstyd”.
Ostatni rok był dla mnie jak mało przyjemna jazda kolejka górska.
Na szczęście znalazłam lekarza który połączył objawy do kupy i dla odmiany nie przepisał mi kolejnych lekarstw tylko książkę o GAD i druga, o terapii ACT. I okazało sie ze uspokojenie którego doznałam na stronach twojego bloga nie było bezpodstawne. Mój umysł czuł sie tutaj w domu dlugo przed znalezieniem lekarza który przestanie szukać u mnie chorób swojej ulubionej dziedziny, zamiast połączyć objawy razem i spojrzeć na mnie jako całego człowieka, a nie tylko oko, serce, mózg czy żołądek.
Wow wspaniały lekarz!
Przeszły Ci te zawroty głowy ?
Aniu – przeszło mi większość objawów, również zawroty głowy. Oczywiście to wraca, najczęściej w momentach większego poruszenia, zmęczenia, czy wtedy kiedy czuję że to co robię jest dla mnie złe, szkodliwe i niezgodne z wyznawanymi wartościami. Ale łatwiej wtedy o wyćwiczone “dobra, znamy to, to objawy paniki” zamiast poddanie się spirali strachu.
No to super :). U mnie z objawów jeszcze najgorsze są zawroty głowy, szum w uszach i matrix.
Ja ostatnio znalazłam fajne ćwiczenie na lęki, które niedawno przetestowałam gdy mialam gorszy dzień. Trzeba usiąść w spokojnym miejscu, zamknąć oczy i próbować zlokalizować w których miejscach na ciele pojawia się lęk oraz spróbować wyobrazić sobie jego postać i co próbuje powiedzieć. Pomogło mi to się uspokoić. Od miesiąca pisze też w zeszycie listę wdzięczności na każdy dzień żeby przestawić się na bardziej pozytywne myślenie. 🙂
Co masz już na liście?
Miało być listę wdzięczności za każdy dzień. 😉 A piszę różne rzeczy np to że codziennie mogę zjeść coś dobrego, że mam gdzie mieszkać, że nie jestem sama i zawsze mogę z kimś pogadać, że mogę się wyspać w ciepłym łóżeczku itp. Fajne jest to, że stałam się uważniejsza i bardziej czujna na wyłapywanie tego co dobre, no bo przecież postawiłam sobie za cel że muszę codziennie coś napisać. 🙂
Super. To na prawdę działa.
Polecam też książkę, która dała mi wiele motywacji do walki z lękiem: “Strach i paniczny lęk” Roger Baker
Dla tych, którzy sie boja mają ataki paniki i inne dolegliwości zwiazane z nerwicą bardzo polecam książkę Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów Dr Claire Weekes , a dla tych którzy chcą poznać metody i techniki aby wykrzesać z siebie wystarczająco dużo siły, mieć wpływ na swój stan umysłowy, emocjonalny,fizyczny i materialny polecam książkę która poleciła mi Sabina Obudz w sobie olbrzyma Anthony Robbins
Olbrzym moja biblia.
Ja tez Ania o rany
A propos tego gaszenia światła tez tak mam wydaje mi sie ze ośleplam ech i te myśli którym sama sie nakręcam czarnowidzenie Sabinko napisz proszę książkę bo ta wiedza potrzebna jest Wielu niestety większość moich znajomych tak większość bo coraz nas więcej ! bierze tabletki mnie sie jak dotąd udało bom jest fighter ?
Będzie kiedyś na pewno 🙂 Szkoda, że doba ma tylko 24 godziny lol
Dzisiaj to mną trzepie cały dzień….
Czemu trzepie? W sensie ze strachu?
Tak wewnętrzny lęk.
Lena, pamiętaj, że ataki paniki rodzą się w głowie. Im więcej myślenia o nich tym bardziej chora będziesz. Wiem, że w takich chwilach jest trudno, ale koniecznie postaraj się zmienić taktykę. Nie uciekaj lecz atakuj.
Sabinko jestem w trakcie odstawiania leków po roku ich brania. W sumie to już ich nie biorę od 2 tyg.
Dzisiaj znowu atak w aucie, wiem że mój mózg się nakręca, milion natretnych myśli na sekundę i gotowe.
Nie mogłam sie uspokoić dzisiaj, jechałam w nowe miejsce i już nakrętka. Słabo mi w aucie , uczucie odrealnienia, strach że coś sie stanie. Dramat.
Zaraz znowu mam wyjazd (wizyta u ginekologa ) i już świruje.
Lęk przez lękiem….dzisiaj to mi dał popalić.
Miałam dzisiaj myśli, że uciekne z tych pazurów, ale walczyłam w sobie, atakowalam.
Jednak sama wiesz…
Lena. Trzymam kciuki za odstawianie! A jak atakujesz?
LENA witaj w klubie. Mój żołądek rano się buntuje. Głowa szaleje no masakra.
Po prostu nie ucieklam, czytałam Twojego bloga i próbowałam odwrócić uwagę od tych myśli.
Super. Daj tym atakom popalić!
Witam Anula81 wierzę że jest Ci ciężko trzeba czasu na wszystko u mnie też minęło trochę czasu zanim przestałam bać się zostać z dziecmi w domu ale musialam probowalam sie zawsze czyms zajac zeby jak najmiej o tym myslec czyms co sprawia ci przyjemnosc lub zapros kogos na kawe albo ty wyjdz nawet do sasiadki i uwierz mi nigdy nic zlego mi sie nie stalo gdy bylam z dziecmi gdy zle sie czulam( 24godz )na dobe wymyslalam sobie ze naprawde cos mi jest ze cos mi sie stanie wtedy moje cialo zaczynalo reagowac ze strachu i pojawialy sie dusznosci zawroty glowy bol zoladka itd a nie pomyslalam ze moglam byc zmeczona zajmowaniem sia malymi dziecmi 24g na dobe domem garami praniem itp nie walcz lylko zaakceptuj to bo walczac sie bardziej denerwujesz i napinasz swoje miesnie polecam Ci zebys przeczytala ksiazke ktora juz polecalam Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów Dr Claire Weekes szybko sie czyta napisana prostym jezykiem na temat autorka tak jak Sabina sama przez to przeszla
Prosze o pomoc bo juz nie wiem co mi dolega:( Zaczelo sie w 2014 roku , nerwica natretnych mysli i depresja od nerwicy; nie spalam nocami, a wszystko przez zmiane pracy i przemoc psychiczna bylego partnera no ale do setna bylo ze mna bardzo zle ale to pokonalam ( zajelo mi to ok. 10 msc) znalazlam nowa prace ktora lubie, poznalam super chlopaka , wszystko mi sie super ukladalo .I teraz znikad 16/09/2016 nie moglam zasnac , przy zasypianiu dostalam mini atakow panik ale ze temat juz znam nie przejelam sie I zasnelam po jakims czasie. W weekend bylo wporzadku a pozniej poniedzialek atak panik 3 razy w ciagu dnia I lek wolnoplynacym ( wlasnie z tym dziadostwem nie wiem jak sobie poradzic) cala sztywnieje w ustach sucho, stopy I dlonie robia sie zimne . Probuje sie nie poddawac ale dzisiaj to samo I to jeszcze bardziej . I w glowie tylko te mysli : a jak to wrocilo, teraz bede juz tak do konca zycia sie meczyc. Strasznie mnie dolega te mysli
Dziubalek, ataki paniki trwają 24 godziny na dobę. Tyle, że raz poziom adrenaliny jest mniejszy, a raz większy – i wtedy pojawia się uczucie lęku. Nie martw się, to czysta fizjologia – nic strasznego. Ataki paniki można pokonać i nie będziesz się z niczym męczyć. To tylko lęk przed lękiem. Jak przestaniesz się bać to po problemie. Widocznie wcześniej sprawy zaczęły się układać, ale lęk przed lękiem pozostał. Teraz wystarczy gorszy dzień, niewyspanie, czy nawet brzydka pogoda i objawy zaczynają powracać. Trzeba zmienić strategię. Zamiast uciekać – atakuj!
Mieszkam za granica a chcialabym zapisac sie na webinarium czy jest to mozliwe, juz dzisiaj zapisalam sie tez na spotkania z psychologiem . Co jeszcze moge zrobic zeby sobie tak na szybko pomoc?
Dziubalek, narazie nie ma webinarium zaplanowanego, ale tutaj dostępne są konsultacje online https://niepanikuj.pl/shop/ Mam dużo klientów z UK, USA, Niemiec itd., zresztą sama mieszkałam przez 10 lat w Anglii. Najlepiej uwierz w to, że ataki paniki są uleczalne i na prawdę można sobie z nimi poradzić! Trzymam kciuki za psychologa! Trzymaj się dzielnie.
Skąd ja to znam. Cieszę się, że tu jestem.
Hejka. Ja też się cieszę. Rozgość się i poczuj jak u siebie 🙂
U mnie ostatnio zauważyłem że zamiast strachu pojawiły się wybuchy agresji, czasami leżę i czuję jak w środku cały chodzę i denerwuje mnie wszystko, a byle sytuacja denerwująca sprawia że wybucham… nie wiem czy to normalne…
Normalne:)Nie Ty jeden się z tym zmagasz. Tak jakby system nerwowy się popsuł i musi się nauczyć funkcjonować na nowo.
Witaj. Proszę pomóż mi, co mam robić. .. boli mnie głowa ale nie jest to mocny ból tak jakby ćmi , czuję takie zdretwienie glowy i twarzy i oszolomienie. Miałam takie objawy ok. 10 lat temu i przeszło po antydepresantach. Teraz nie chce brać, ostatnio jak pisałam to zaczęło się bezsennoscia a teraz jeszcze to. Staram sie nie nakrecac ale sie nie da, bo nie mogę przy tym się skupić.
Czuję się jak pijana?
Basiu, Jeśli ból głowy nie jest spowodowany jakąś poważną chorobą (robiłaś badania?) to pamiętaj, że umysł i ciało to jedność. Dbając o kondycję fizyczną wpływasz też na swój umysł. Aby się nie nakręcać trzeba zająć się czymś, co w 100 % skupi naszą uwagę. Sprzątnie i mycie okien nie pomoże 🙂 Miętowa herbatka i dobra motywacyjna książka na pewno poprawi samopoczucie i pogoni smutki.
Badania robiłam już wszystkie mozliwe? wszystko ok
Dzisiaj trochę lepiej, z nerwicą walczę już bardzo długo, napewno jest dużo lepiej, umiem sobie radzić raz lepiej raz gorzej .
Nienawidzę zawrotow glowy i to mnie nakręca i nie to ze jestem chora, tylko jak sobie poradzę, kiedy muszę wsiąść w samochód i zawieść syna do szkoły i na rehabilitację.
Po stresie zawsze zaczynają mi się bole glowy, zawroty, drętwienie twarzy i takie dziwne uczucie oszolomienie, szumy w glowie, nawet nie umiem tego wytłumaczyć
Już parę razy zaczynałam tabletki ale już bym nie chciała zaczynać ich brac. Mój mąż cały czas mi tłumaczy że muszę sama sobie radzić i nie brać tych tabletek i tak dużo biorę od bolu glowy.
Rozpisalam się. Muszę zacząć biegać, A nie tylko myśleć jak zacząć.
Pozdrawiam
Mąż ma absolutną rację ?
Basiu doskonale Cię rozumiem. Z zwrotami głowy mam dokładnie tak samo. Nie boję się, że coś mi jest, a myślę tylko o tym jak sobie poradzę. U mnie szum jest non stop. Trzymaj się 🙂
Jutro idę poszukać książki Obudź w sobie Olbrzyma?
Polecam. Bardzo fajna książka!
A ja polecam książkę, którą kupiłam przez przypadek bo kosztowała 9.99 ; p i spodobał mi się tytuł Wymyśl siebie od nowa ;).Jak się okazało książka napisana prostym językiem którą czyta się jednym tchem. Lęk to ciekawy stan, skłania nas bowiem do cierpienia z powodu czegoś, o czym nawet nie wiemy na pewno, czy się wydarzy. Jeśli chcesz odkrywać siebie, koncentruj się na tym, czego pragniesz, a nie na tym, czego się obawiasz. Większość przeświadczeń, które nas ograniczają, funkcjonują bez naszej wiedzy- w podświadomości. Podstawą wielu najgłębszych lęków nie jest rzeczywista niezdolność ich przezwyciężenia, ale jedynie przeświadczenie, że nie jesteśmy w stanie ich pokonać. Gdy na czymś nam naprawdę zależy, musimy wierzyć w to, że gdy uczynimy krok nnaprzód, to – mimo obaw przed rzuceniem się w pustą, bo nieznaną przestrzeń- zaczną nam wyrastać skrzydła. Pięknie się czyta :).Gorzej wdrożyć w życie.
cześć wszystkim,
w zasadzie mam wszystkie objawy oprócz agorafobii. Ostatnio moje życie zamieniło się w piekło- w nocy budzę się z szybko bijącym sercem, zawroty głowy słabość, mdłości, biegunka, drętwienia kończyń,przeogromny lęk przed śmiercią, zawałem, udarem, uczucie odrealnienia, poce się, następnie mi bardzo zimno, póżniej jak przysypiam , budzę się nagle z przeświadczeniem ,że nie oddychałam, albo serce przestało bić, bądź bije za wolno.Tydzień temu podczas takiego “napadu” postawnowiłam ,że wyjdę z domu, przejde się, niestety straciłam przytomność, przez co jeszcze bardziej się boję. W ciągu dnia jestem otępiała, mam problemy z pamięcią , koncentracją, boli mnie głowa, wciąż oczekuje kolejnego epizodu, wyczytuje w internecie na co mogę być chora, obsesyjnie mierzę puls, praktycznie non stop… miałam robione kilka razy ekg, echo serca, badania krwi, tomografię głowy, stwierdzono u mnie tężyczkę, która wywołuję rówież napady lęków i daje podobne objawy,jednak suplmentacja magnezem, wapniem i wit. d3 nic nie daje:( jeśli ktoś ma podobnie i ma ochotę się odezwać , to piszcie
Kasia, Tężyczka to bardzo poważna choroba. Niepokój, lęk, zasłabnięcia, omdlenia, spadek energii, duszności to wszystko objawy tężyczki, którą przecież u Ciebie potwierdzono (nie można zemdleć podczas ataku paniki). Powinnaś szybko zgłosić się do dobrego lekarza, który pomoże Ci z tego wyjść. Nie nakręcaj się na objawy związane z atakami paniki, bo skoro masz diagnozę to się jej trzymaj. (Kasia, usunęłam Twojego maila, gdyż po pierwsze zostałabyś zaspamowana przez automaty, a po drugie nie ma co prowadzić dyskusji i wspólnie się nakręcać – lęki tylko na to czekają 🙂 )
Dziękuję za odpowiedź:)
Na ten moment już sama nie wiem ,z której choroby łatwiej wyjść i czy najpierw były lęki, czy już zalążek tężyczki 🙁
Pierwsze objawy zaczęły się w lutym br. -zrobiło mi się ciemno przed oczami, duszności i pojawił się strach. Diagnoza- nerwica. zaczełam brać elicee i w sumie była znaczna poprawa, nic się nie działo. W lipcu br. w drodze do pracy cała zdrętwiałam, twarz mi się wykrzywiła, ręcę zacisnęły w pięści, twarz drgała, nie mogłam nawet mówić, trafiłam do szpitala, tam na miejscu inna diagnoza -tężyczka. Od tamtego czasu biore dużo witamin, przeszłam różne badania, ale jest tylko coraz gorzej, na chwilę obecną doraźnie ma przyjmowaźć Xanax podczas ataku , na sen Triticco , na dzień Cipromil no i wszelkie suplementy. Czy ktoś z Was może miał podobny przypadek tężyczki wraz z napadami lęku?
Kasiu. Najpierw zabierz się za tężyczkę ? Bez tego ani rusz.
Ja również cieszę się że tu trafiłam, Sabinko jesteś naszym drogowskazem, wielkie dzięki za rady, jesteś super!!!
?
Dlaczego dwadzieścia lat temu nie było takich miejsc jak to? Myślę, że moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Dzięki:)
🙂
U mnie również pojawiają się te objawy. Zaczęło się pond pół roku temu i trwa do dziś. Było wzywane pogotowie, kilka leków- od ziołowych kropli na uspokojenie po psychotropy po których dosłownie chodziłam po ścianach. Do dziś nie wiem ja udało mi się ukończyć poprzedni semestr na studiach bo gdy tylko wsiadałam w pociąg miałam wrażenie, że zaraz będę umierać i nikt mi nie pomoże. W efekcie nigdy nie dojeżdżałam do stacji końcowej, wysiadałam i ktoś musiał mnie odebrać ze stacji… Poza domem tracę całkowicie poczucie bezpieczeństwa i lęki wracają. Obecnie doraźnie biorę leki przeciwlękowe ale to tylko w momentach gdy “mnie berze”. Nie chcę by to się powtarzało… Dlatego tu jestem- chcę zacząć pracę nad sobą na poważnie a nie tylko na doraźnie…. Potrzebuję tego bo czeka mnie ostatni i najważniejszy rok studiów a sama myśl o tym przyprawia mnie o dreszcze.
Hej Agg23! Miło Cię widzieć. Witamy!
Moje ataki zaczęły się w kościele i początkowo miewałam je tylko tam, potem doszedł autobus, jeszcze później sklep, w końcu doszłam do wniosku że zaczynam źle się czuć generalnie wśród większej ilości osób, ale nigdy nie miałam ataków w domu, aż do jesieni ubiegłego roku. Pierwszym razem byłam sama z dzieckiem, ale nie pomyślałam nawet że to atak paniki, tylko po prostu jakiś gorszy dzień, może ciśnienie albo coś w tym rodzaju. Zadzwoniłam do siostry, ona mnie pocieszyla że pewnie to jednak coś z ciśnieniem,bo ona też ma ostatnio jakieś gorsze dni, więc znalazłam sobie jakieś zajęcie i rzeczywiście po jakimś czasie objawy ustały. Cieszyłam się spokojem do grudnia, potem któregoś ranka się zaczęło na dobre: palpitacje serca, zawroty głowy, szum w uszach i jakby ciarki mi chodziły w środku głowy, generalnie masakra. Pojechałam na wizytę do lekarza rodzinnego, pani doktor zmierzyła mi ciśnienie, na miejscu zrobili mi ekg, wszystko było w porządku, oprócz szybkiego tętna i podwyższonego ciśnienia. Pani doktor skierowała mnie na bardzo szczegółowe badania krwi i przepisala tabletki na uspokojenie oraz łagodny beta-bloker. Zanim zabrałam się i porobiłam badania, minęły dwa tygodnie, oczywiście w tym czasie brałam tabletki na obniżenie pulsu, które suma sumarum oprócz pulsu obnizaly też moje ciśnienie krwi, więc zawroty głowy były gigantyczne, co pobudzalo tylko mój paniczny strach o zdrowie i życie. Trochę się uspokoilam, gdy po kolejnej wizycie – już z gotowymi wynikami, pani doktor stwierdziła że fizycznie jestem okazem zdrowia, a szwankuje mi psychika. Dostałam więc skierowanie do psychologa. I tak trwa ta moja nieszczęsna przygoda. Teraz od maja juz nie biorę żadnych leków na uspokojenie, bo stwierdziłam że skoro i tak nie działały, to szkoda się nimi faszerować, w międzyczasie trafiłam tu do Was i jakoś idę do przodu, raz lepiej, raz gorzej, ale idę dalej.
Osobiście mi najbardziej przeszkadzają te okropne zawroty głowy i uczucie jakbym miała za chwilę zemdleć, chociaż mam świadomość że skoro do tej pory nie upadłam, to pewnie jest to raczej nie możliwe, ale jednak gdzieś w tym głupiutkim moim łebku siedzi :(. Ciśnienie generalnie mam niskie w granicach 105/70, gdzieś kiedyś wyczytałam że przy nerwicy tak się zdarza, Wy też tak macie? Ja podczas ataku paniki mam najwyżej 140/90 a puls około 100, więc nie jest źle, jeśli można tak w ogóle powiedzieć, bo czuję się wtedy fatalnie i to przez duże F. Kurcze, ale się rozpisałam 😉
Najlepiej to nic nie czytać. A co ma być to będzie 🙂
najgorzej jest w nocy potrafię wstać do toalety i już podczas powrotu do łóżka zaczynam się nakręcać, i nasłuchuje jak wali mi serce, coraz mocniej wali a ja już wpadam w panikę że będzie gorzej i za chwilę wezwę pogotowie to jest straszne , jak z tego wyjść? pozdrawiam wszystkich czytających fajnego bloga Sabiny.
To zwykła panika (stąd też nazwa lol). Można ją pokonać, trzeba jednak wprowadzić szereg działań. Szkoda, że tak w jednym małym komentarzu nie da się ich przekazać. Mnie się udało i wielu innym, którzy korzystają z konsultacji i wprowadzają moje rady w życie również! Na sam początek po prostu uwierz, że można z tego wyjść.
co to jest ,,lol?i jakie te szeregi działań , bardzo proszę o poradę
Lol to uśmiech. Inspiruj się wpisami, a jeśli to dla Ciebie za mało, to zapraszam do na konslutacje https://niepanikuj.pl/shop/ Poznamy się bliżej i pokierujemy Ciebie w dobrą stronę mocy 🙂
Witam Was. Na nerwicę cierpię od wielu lat, przeszłam praktycznie przez wszystkie objawy które tu opisujecie,zmieniały się tylko okresowo części ciała które atakowała. Obecnie pojawiła się w nowej odsłonie i naprawdę nie wiem co robić. Siedziałam w restauracji z koleżanką pijąc kawkę, nagle biorę łyk i jakbym zatraciła odruch połykania, jakby przełyk mi się zamknął i po kilku sek. połknęłam ale ten incydent wywołał u mnie potworny lęk. .Cały dzień myślałam o tym, że teraz już będę musiała być bardzo ostrożna ,przez kolejne dni piłam uważnie małymi łyczkami ale dawałam radę. Następny epizod pojawił się kiedy jechałam busem ,nagle poczułam suchość w ustach i znowu problem z przełknięciem śliny,znowu lęk.Od tej pory tak się zeshizowałam że teraz panicznie boję się jeść i pić, jem posiłek godzinę żując i rozdrabniając jedzenie na miazgę a i tak z sercem na ramieniu przełykam, z piciem jest podobnie. Połykanie które jest procesem automatycznym ja mam w 100% pod kontrolą co powoduje że sytuacja z zatkanym gardłem się powtarza tworząc błędne koło.Boję się że się zachłysnę i uduszę. Pośród wielu waszych wpisów z objawami nie znalazłam podobnego do mojego ,sprawa jest ciężka bo nie jestem w stanie się przełamać i zacząć jeść,pić jak przed tym epizodem, schudłam bo jem mało i proste miękkie jedzenie- Koszmar! Czy jest na to jakas rada?
Lena, miałam podobny epizod. Od ataków paniki miałam “suchość” w ustach. I trwała ona cały czas dopóki się nie wyleczyłam. Przez to miałam problemy z przełykaniem i bałam się, że się uduszę jedzeniem. Poradziłam sobie z tym w ten sposób, że cały czas nosiłam butelkę z wodą ze sobą i popijałam małe łyki.Nie piłam kawy. Na nawilżone gardło zaczęło mi się lepiej połykać. I tak powolutku oswajałam się z jedzeniem bez lęku. Mam też koleżankę w UK, która korzystała z terapii. Jadła u terapeuty i on jej pokazywał jakieś ćwiczenia. Też sobie z tym poradziła. Także uszy do góry! Działaj, szukaj rozwiązań.
Sabinko a mogłabyś podpytać koleżanke jakie cwiczenia jej pomogły? Ja już 3 miesiąc się męczę z tym cholerstwem i straciłam nadzieje że z tego wyjdę. Zgłosiłam się w tej sprawie do terapeuty który zaproponował tylko zgloszenie się do kliniki leczenia nerwic.
Nie mam już kontaktu z tą koleżanką. Od 5 lat mieszkam w Polsce i nawet nie wiem gdzie ona teraz przebywa. Nie ma konta na FB niestety, jest z Nowej Zelandii a poznałyśmy się w Londynie. Ale jestem pewna, że istnieje na tym świecie jakiś porządny terapeuta, który się na tym zna 🙂 Możesz też spróbować sama zadziałać. Najlepiej obdzwoń wszystkich terapeutów i podpytaj w jaki sposób wygląda leczenie. Ten, który Ci się spodoba zostanie Twoim wybrańcem 🙂 Ja jestem zdania, że wszystkie nerwice to choroba 21 wieku. Nie chodzi o samo jedzenie lecz o coś co kryje się pod tym. Jedzenie jest zapewne tylko objawem, a nie problemem.
Lena, szukaj innego terapeuty. Warto zasięgnąć opinii, poczytać i trafić we właściwe ręce. W końcu chodzi o Twoje zdrowie!
Proszę o pomoc, już nie daje rady z atakami 🙁
Zapraszam na konsultacje. Pogonimy te ataki paniki w pizdu!
Jak ja dostałam pierwszego ataku paniki to wiedziałam, że stworzył go mój mózg, ale mimo wszystko w tej dziwnej i bardzo strasznej sytuacji nie mogłam w to jakby uwierzyć… niby wiedziałam o tym, ale nie wierzyłam, że rzeczywiście mam racje, że to wywołał tylko mój mózg, nastawienie i myślenie. Mimo, że niby wiedziałam skąd to mi się wzięło to i tak pojechałam do lekarza i robiłam potem badania.
Droga Sabino
Trafiłam na Twojego bloga przez przypadek i nie mogę się oderwać. Nigdy jeszcze nie odważyłam się napisać komentarza na takiej stronie, tym bardziej tak osobistego.
Z nerwicą zmagam się od 5 lat, udało mi się ją uśpić, na jakiś czas, na przestrzeni ostatnich dni znów dała o sobie znać. Na początku byłam jak dziecko we mgle, przerażona, niezrozumiana, sama. Szukałam pomocy, płakałam, w końcu po wielu popołudniach spędzonych w poczekalniach, bo przecież do psychologa u nas trzeba czekać pare miesięcy bo nie mają terminów, a nie stać mnie na prywatne leczenie.. zlitowała się nade mną pewna Pani psycholog, zaopiekowała się mną, skierowała do psychiatry, dostałam leki, za jakiś czas rozpoczęłam terapie grupową na którą uczęszczałam co rok, łącznie z obecnym. Leki przestałam brać po paru miesiącach, terapia została. Myślałam, że sobie jakoś radze, poznałam wspaniałego mężczyznę, rzuciłam prace która była dla mnie ciężarem, zaczęłam lepiej jeść, dbać o siebie A TU NAGLE BACH ! znikąd. Teraz gdy szykuje się dla mnie nie zła praca, chce założyć rodzine, mam gdzie mieszkać i wydaje się, że jestem bezpieczna.
Na tą chwile jestem zdezorientowana, wszystko czego się bałam wróciło. Dostałam nowe leki, od tygodnia co prawda nie miałam ataku paniki, ale cały czas jest we mnie lęk, brak mobilizacji, ciężar na klatce piersiowej, zawroty głowy, nie mogę jeść, skupić się, jednym słowem męczę się bardzo.. chcę przerwać ten błędny krąg.
Jestem pod wielkim wrażeniem Waszych komentarzy (Twoich jak również poszczególnych dziewczyn) bije z nich wsparcie, energia 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuje za możliwość wypowiedzi na ten temat.
Lili, zapamiętaj jedną zasadę. Nigdy nie uciekaj przed atakiem paniki. Trzeba potrafić mu stawić czoła w każdych warunkach i o każdej porze. Wtedy już nigdy nie wrócą 🙂 Trzymaj się dzielnie! Sabina
Witam po raz pierwszy !
Czytam i czytam … u bardzo cieszę sie ze poznałam wasze historie … mam te same objawy te same leki … mam 29 lat super prace męża roczne zdrowe piękne dziecko dom auto … a jednak od kilku lat zmagam sie z tym świństwem … z 3 lata temu byłam u psychiatry ale dostałam leki pk których miałam o tysiąc więcej ataków i przestałam je brać … ataki na chwile ucichły zwłaszcza jak byłam w ciąży ! A teraz znowu …tak bardzo chce sie tego pozbyć !! Cieszyć sie życiem i mieć odwagę robić wszystko to na co mam ochotę !
Do boju Paulinka.
Sabinko staram sie !! Wiem juz ze trzeba przyjmować ataki na klatę 😉 powtarzam sobie ze na pewno nie umrę ze nie zemdleje tylko co dalej … święta cudny czas a ja co chwila atak wesołych świat dla wszystkich ?
Wesołych 🙂
Cześć wam wszystkim tu mam na imię Hubert i mam 28 lat.Jestem pierwszy raz na blogu ale mam bardzo często ataki paniki prawie codziennie. Nogę się ze dostanę zawału drętwieje mi lewa ręka,lewa noga bóle w klatce piersiowej mam a miałem mnóstwo badań robionych na temat serca i wszystko zawsze i jest dobrze. Ciężko mi z tymi atakami i nie wiem jak je hamować. Miałem robione echo serca badania krwi itp i wszystko Ok lekarze mówią ale jednak w głowie ciagle mi siedzi cis ze coś mi się stanie i najchętniej bym dzwonił po karetkę. Czy możecie mi dać jakieś rady jak przezwyciężyć te ataki. Pozdrawiam serdecznie. .S WESOŁYCH ZDROWYCH ŚWIAT WAM WSZYSTKIM ŻYCZĘ.
Hubi ciężko tak w jednym komentarzu coś doradzić, ale na pewno trzeba stawić atakom paniki czoła zamiast uciekać 🙂 Wesołych!
Wiem ale czasami ciężko jest i człowiek się szybko poddaje, staram się walczyć i te głupie myśli z głowy wywalać. Najgorsze są te bóle it człowiek sobie odrazu wmawia ze coś się zaraz stanie itp a za każdym razem nic się nie dzieje i nawet nie można się potym nauczyć by wiedzieć ze to atak paniki.
Mam tez jeszcze jedno pytanie, czy to bóle w klatce i ciężkie oddychanie to tez przez atak paniki?? Miałem robione badania na serce i wszystko jest dobrze ale mam takie dziwne uczucie w klatce.
Ciężko powiedzieć. Ja też takie miałam więc może tak. Ale musiałabym znać przebieg całej sytuacji.
Cieszę się że znalazłam tego bloga. Wszystkie objawy wyżej mam. Chodzę na terapię. Byłam 3 razy. W sumie ataków mniej. Nie żyje w ciągłym strachu,ale raz w tygodniu mam atak paniki. Odbiera mi chęci na wszystko boję sie kolejnego ataku
6:30 rano, dzwoni budzik, wstaje i … Serce zaczyna walić jak szalone, suche usta, po chwili mrowienie w dłoniach i stopach, drżeniem rak, zimno… gdy wszystko ustaje po tym jak łapałem powietrze jakbym biegł, siadam a łzy lecą jak wodospad. Troche minęło od ostatniego czasu, myślałem, ze już jest dobrze… Cieszę się, że w końcu tu trafilem
Pamiętaj, że im mocniej upadasz tym mocniej odbijasz się od dna 🙂
Moje “dno jest pokruszone jak beton”, na który spadł meteoryt 😉
Czadowo! To leć wysoko, aż po sam horyzont!
swietne!
Hej kochane nerwuski tez zmagam sie z tym okropnym uczuciem….i trzeci dzien biore lek slabiutki ale jednak citabax 10mg…mam wszystko co tu pisze ..atak paniki szybko bije mi serce i zaczynam sie trzasc…..nic nie przelkne jakby blokuje mi przelyk….nawet ziewam.ciezko…..prosze was o porady jak sobie radzic co robic…
Mam pytanko czy ataki paniki uda zwalczyć się bez leków
Tak! Ja nie brałam leków.
U mnie było kropka w kropkę to samo. Powinnam może powiedzieć “bywa” tak samo, bo jeszcze do końca sobie nie poradziłam. Nerwicę mam od 16 roku życia, a więc 8 lat. Średnio co pół roku mam takie “duże” epizody – pełnowymiarowe ataki paniki, tachykardia, zawroty głowy, totalna słabość, strach przed śmiercią, przed rakiem, zawałem, udarem, brakiem kontroli, po takim ataku następuje zwykle parę tygodni “lęku przed lękiem”. Chciałabym żyć jak normalny człowiek, bez tego niepokoju, sprawdzania tętna, rozmiaru źrenic i całej tej reszty. Badania miałam robione od A do Z, fizycznie jestem zdrowa. Co jakiś czas wkręcam sobie jakąś nową chorobę, zazwyczaj jakiegoś raka, ewentualnie coś równie groźnego i przewlekłego. Teoretycznie wiem, że to nerwica, zwłaszcza, że te objawy mijają mi, jak przestaję się nimi obsesyjnie zajmować, a jednak ciągle ta myśl: “co, jeśli tym razem NAPRAWDĘ coś mi jest?”. Mam dosyć swojej głowy, za kilka miesięcy biorę ślub, nie chcę zniszczyć życia sobie i swojemu facetowi przez moją głupią nerwicę. Doraźnie pomaga bieganie, stały rozkład dnia, porządny wysiłek fizyczny (kiedy pracowałam jako pracownik polowy, przez 3 miesiące nie miałam nawet jednej nerwicowej myśli!). Co mogę zrobić, żeby jeszcze bardziej ograniczyć te ataki, a jeśli już przyjdą – zredukować czas z lękiem, który po nich następuje? Pozdrawiam!
Hej Jagoda. Ciężko powiedzieć z kilku zdań. Musiałabym poznać lepiej sytuację. Na pewno wszystkie ćwiczenia na toksyczne myśli z bloga dadzą powera do działania i nauczą sobie z nimi radzić. Toskyczne myślenie to nawyk i spokojnie można sobie z nim poradzić wykonując odpowiednie ćwiczenia z odpowiednią czętotliwością. Pozdrawiam!
Jedno jest dziwne – kiedy rzeczywiście jest stresująco, potrafię wziąć się w garść, nie panikować, być opanowaną, a kiedy już to wszystko mija – bach, atak. Jak mówiłam, zaczęło mi się, jak miałam 16 lat – w gimnazjum byłam kozłem ofiarnym, nielubianym kujonem, w liceum po raz pierwszy mogłam głębiej odetchnąć, pójść bez strachu do szkoły… i nagle, w połowie pierwszej klasy zaczęłam mieć ataki paniki. Na studiach dopadało mnie zazwyczaj po skończonej sesji, a kiedy zachorował tata, porządny nerwicowy epizod zaczął się dopiero po jego wyjściu ze szpitala. Wydaje mi się, że mój organizm przyzwyczaił się do pewnego poziomu stresu (wysokiego poziomu!), a kiedy ten stres się kończy, reakcja “walcz albo uciekaj” nie przestaje działać i stąd ataki paniki, umysł szuka zagrożenia, nie znajduje, wiec zaczyna szukać w środku, w każdym razie taka jest moja teoria. Co do ćwiczeń – prowadzę dzienniczek, w którym zapisuję cele tygodniowe, miesięczne i długoterminowe, po kolei odkreślam co się udało, nad czym trzeba popracować. Zaznaczam dni z atakami paniki, sukcesy, odbyte treningi. Tylko kurczę, chciałabym żyć bez dzienniczka, bez zapisywania sukcesów typu: “Byłam w galerii handlowej i ani razu nie zrobiło mi się słabo”, “stałam w zatłoczonym kościele i nie chciałam stamtąd uciekać”… Normalnie ludzie nawet nie zastanawiają się nad takimi rzeczami. Czasem zapisując takie rzeczy, czuję jakby cieszenie się z takich małych kroków było godne pogardy, bo niby co to za sukcesy, stać spokojnie w kolejce do kasy. Postępy robię, moja agorafobia jest już zdecydowanie zredukowana, czasem sobie jednak myślę, żewstyd by mi było, jakby ktoś postronny przeczytał mój zeszycik “sukcesów”…
Ja mam tak same objawy jak Sabina co robic
Marian spróbuj na początek ćwiczeń opisanych na blogu.
Borykam się z atakami paniki od jakiś 8 lat na moment ustały ale od kilku miesięcy powróciły i to że zdwojoną siłą. Nigdy nie bałam się latać nawet z synem wielokrotnie na wakacje wyjezdzalismy sami teraz kiedy mam wsiąść do samolotu mam” zawał”.
Odwiedziłam kilka tyg temu kardiologa żeby wykluczyć problemy z sercem niby nic nie wykryto Ale przy tych atakach mam straszny ból w klatce piersiowej czy ktoś z was też to odczuwa?
Witam, googlowałam moją przypadłość (zespół lęku napadowego) i trafiłam tu. Po przeczytaniu tego bloga łzy spłynęły mi po policzku i poczułam ulgę. Nie jestem sama..;) i widzę że można sobie z tym radzić. Dostałam od psychiatry leki i skierowanie na psychoterapie. Jutro na terapie się zapisuje, ale co do leków nie jestem pewna…boje się, mam czteroletniego syna i boje się ze te leki mogą wpłynąć na moje funkcjonowanie i opiekę nad nim. U mnie problem jest dosyć często, pomijając prace, gdzie przez 8 godzin mam wrażenie, że upadnę i nie wstanę już to zwykłe pójście do sklepu i stanie w kolejce przyprawia mnie o szybkie bicie serca i napady gorąca… wizyta u kosmetyczki, która bardzo lubię tez jest nie lada wyzwaniem… Męczy mnie to bardzo bo zaburza moje normalne funkcjonowanie i choć bym wbijała sobie do głowy ze to moje paranoje tyko to i tak nic nie daje… Czy ktoś może był na takiej terapii i może mi napisać jak to wygląda? Pozdrawiam Ewelina
Cześć Ewelia 🙂 Jest nas wielu. Wpadaj, zaglądaj i rozgość się 🙂
Witam,tez jestem Ania i tez miewam dziwne uczucia,jakbym miała zemdleć,ale tak się nie dzieje,przeszywa mnie uczucie dziwnego gorąca,robi się słabo,mrowią mi ręce,stopy,ogarnia uczucie lęku,że zaraz coś mi się stanie,to jest straszne,potęguje lęk jeszcze bardziej.Istne błędne koło.Zaczeło się dwa i pół miesiąca temu, tak z niczego,nagle zrobiło mi się słabo jakby zasłabnięcie,pełna świadomość,sucho u ustach,serce waliło jak oszalałe,słyszeć można było szum w uszach i to mrowienie w rękach,stopach i głowie.Trafilam do sor,wyniki ok,ekg również,stwierdzili zaburzenia elektrolitowe,ponowne wyniki za tydz,wszystko idealne,rezonans głowy w porządku,angio głowy również.Badania ma bolerioze ujemne,holter wykazał tendencje do tachycardii i nic więcej,echo serca ok,generalnie wyniki ok wszystkie,skąd te odczucia i objawy,do tego częste bóle głowy,czy możliwe,ze to nerwica ? Dodam,ze miewam szum w uszach,laryngologicznie wszystko w porządku,sama nie wiem.Jestem osobą energiczną,ciągle w biegu,dlatego tym bardziej niepokoją mnie te dziwne sytuacje.Nakręcam się jeszcze bardziej.
Ania, no brzmi jak ataki paniki ;/ Gdy zabrali mnie do szpitala podczas pierwszego ataku paniki to również wszystkie badania wyszły mi OK. Zresztą wszystkie inne późniejsze również. Robiłaś jakieś dodatkowe badania na własną rękę?
Miałam dziś swój pierwszy mocny atak. trwał prawie 3h.
Zrobiło mi się gorąco skóra zaczęła piec i swędzieć. Później zrobiło mi się nie dobrze a na koniec miałam bóle w piersi i nie mogłam oddychać. Co chwile było mi gorąco pot się ze mnie lał a minutę później było mi tak zimno że mówić nie mogłam.
Przez ostatni miesiąc miałam tylko zawroty głowy. I bałam się patrzeć w lusterko czasem myślałam ale że to nie jest normalne.
Miałam dokładnie to samo! Wszystkie lusterka w domu pościągałam. Ważne, abyś szybko zaczęła działać. Musisz być przygotowana do boju po pierwszym ataku! Poczytaj na blogu czego możesz się spodziewać, a czego najlepiej unikać. Trzymaj się dzielnie! To można pokonać <3
Czy to może być derealizacja?
Przez ok. tydzień (od 7 stycznia) mrowiło mi ręce jak kładłam się do łóżka – tak przez 2 sekundy, pierwszy raz jak córka położyła się na moim brzuchu. Myślałam, że to od kręgosłupa.
Po tygodniu rozłożyło mnie coś dziwnego, uczucie takiego zimna trochę innego jak przy grypie, i rozbicia. Przestraszyłam się mocno. Na wieczór dziwne uczucie ukłucia, ścisku – ręce, serce, głowa w tym samym momencie (podobne uczucie, ale lżejsze miałam pod koniec października, kiedy chorowałam na koronawirusa, brak węchu i smaku, byłam wystraszona, ale bez duszności i gorszych objawów). Ogólnie po pracy praktycznie wieczór spędziłam leżąc i martwiąc się. Kolejny dzień byłam przybita. Doszedł do tego silny ból między karkiem o barkiem ( fizjoterapeuta rozmasował i było ok. 2 dni, po czym doszedł strach i bole wróciły, po drugiej wizycie też). Po ok. dwóch dniach od tego jak mnie rozłożyło zauważyłam, że dziwnie widzę i nasiliły się szumy, piski w uszach i buczenie, problemy ze snem. Po 1,5 tygodnia doszło uczucie blokady intelektualnej – gorzej pracuję niż dawniej, gorzej z pamięcią. Ogólnie w domu ciężko było mi cokolwoek zrobić, dopiero od paru dni jest lepiej. Przebadałam w 3,5 tygodnia głowę szyję, kilka usg, kilka razy krew itp. Neurolog 3 razy, kardiolog, ginekolog, laryngolog, fizjoterapeuta. Przy tym strach przed chorobami, aż miałam ewidentne objawy nerwicy – bóle kręgosłupa, ściskanie karku, szyi, kłucia w nogach, ścisk w głowie. Pewnie przez to dostałam lekką arytmie. Kardiolog stwierdził mało magnezu, potasu i wit D3. Teraz po 4 tygodniach trochę się uspokoiłam, zaczęłam trochę więcej śpię (wcześniej tak minuta do 3-4 godzin z przerwami) ale czuję, że nie jestem w pełni obecna. Dalej dziwny wzrok jakby chciał wirować, w nocy już w ogóle gorzej widzę przez to, a okulista nic nie wynalazł poza lekkim astygmatyzmem, szumy i buczenie w uszach (głowie), uwrażliwienie na dźwięki zostały, “dyskoteka” po zamknięciu oczu – objawy są 24h. Nie mam żadnych pytań o egzystencję czy uczucia “obcości” swoich rąk czy nóg – podobno takue są w derealizacji-depersonaluzacji.
Czuję jakbym miała spięcie w mózgu. Brak chęci do działania (wymęxzyło mnie te kilka tygodni). Jeszcze na początku stycznia by£a pełna energii i chęci do zmian na lepsze w tym roku i tak mnie ścięło z nóg. Lekarze mówią, że może po covidzie coś mi się dzieje – od choroby minęły 2 miesiące, gdzie czułam się dobrze, tylko po niej uwrażliwiona byłam na zapach np. ryby.
Ktoś doradzi co mam zrobić? Jak się szybko pozbyć uczucia odcięcia od świata, rego dziwnego wzroku i pisku?
Derealizacji zwykle towarzyszy silny lęk, poczucie jakby grało się w filmie, takie jakby wrażenie, że nie jest się sobą. Bóle, rozbicie, osłabienie, wrażliwość na dźwięki – to mi brzmi bardziej jak powikłania po Covidzie niż derealizacja. Wielu ludzi potrzebuje nawet kilku miesięcy, aby wrócić do pełni formy po Covidzie. Czy Twoim objawom towarzyszy lęk przed lękiem?
I jak to sobie z tym wszystkim poradziłaś? Czy te wszystkie objawy to była nerwica?
Tak, nerwica. Tak w skrócie to zmieniłam sposób myślenia. Potraktowałam nerwicę jako życiowy drogowskaz. A objawy ignorowałam i choćby nie wiem co się działo, robiłam swoje. Warto też wyrzucić ciśnieniomierz i nie googlować objawów 🙂 Więcej opisuje w artykułach na blogu (są też różne ćwiczenia) A w książce „Triki na ataki paniki” jest opisane krok po kroku jak się za to zabrałam i też jest dużo ćwiczeń 🙂
Dzięki Sabina za odpowiedz.Siedzę i czytam wszystkie twoje artykuły bo bardzo widzę w nich siebie . Chociaż u mnie najgorszy jest ten lęk uogolniony , ciagle zamartwianie sie o wszystko i o wszystkich. Ciagle siedzenie w swojej glowie i nieustanne rozmyślanie. Ataki paniki zdarzają mi sie sporadycznie i są raczej niewielkie , ale mało przyjemne. Boje sie wtedy ze wszystko o czym rozmyślałam i bałam się własnie sie potwierdzi bo teraz to na pewno coś mi jest, jestem chora i zaraz padnę tu na jakiś zawał albo inny atak🤦♀️.
Pracuje nad soba, chodzę na dobra terapie, ale bywa różnie raz lepiej raz gorzej. Na codzień brakuje mi trochę konsekwencji i energii w takim działaniu. Raz mi sie che raz mi sie nie chce i odpuszczam. Stad tez samopoczucie różne. Tutaj też chciałam spytać Anny z tej wypowiedzi powyżej, bo mnie zainteresowała jej wypowiedz. Czy to wszystko z czym sie zmagała bylo efektem nerwicy? Czy sobie poradziła tymi symptomami różnymi? Nie wiem czy Anna tu jeszcze zagląda zeby odpisac bo jej wypowiedz jest 2021 roku. Nie mniej sama cześć tych objawów raz mam raz nie…oczywiście boje sie różnych chorób i boje się badać , że cos mi wyjdzie strasznego🤦♀️
Jednak rok temu jak robiłam sporo badań to wszystko bylo ok, wiec to i tak pewnie wszystko z głowy się bierze. Ehhh mam nadzieje, ze w końcu się z tym wszystkim uporam bo dosyć mam tych huśtawek i ciągłego niepokoju.
Właśnie na tym polega okropieństwo tej naszej dolegliwości. Niby człowiek zdrowy, a jednak bardzo chory. I ciągłe zamartwianie się o to, czy czarne myśli przypadkiem się nie urzeczywistnią. Konsekwencja w działaniu jest kluczem do sukcesu. Sama się musiałam nieźle namęczyć, żeby przestać np. mierzyć ciśnienie, googlować objawy, wdrożyć ruch, ograniczyć godziny pracy itp. Trzymam kciuki za wytrwałość. Napisz swoje pytanie do komentarza Ani. Tam jest taki guziczek odpowiedz. Jak dostanie zapytanie do komentarza, a zaznaczyła ptaszka, to będzie wiedziała, że ktoś ją o coś pyta i może odpowie 🙂
No właśnie moje odpowiedzi były pod jej wypowiedzią, ale weszły jako osoby komentarz, a nie odpowiedz dla Ani . Nie wiem czemu🤷♀️
A odpowiadałaś okienkiem do Ani? Czy tym głównym?
Wkitam od miesiąca mam ze sobą problem w nocy kiedy zasypiam nagle coś mnie wyrywa, mrowieje mi ciało, serce wali, cisnienie i puls wzradta znacząco, raz nawet zdrentwiał mi język. Zrobiłam badania choltera, echo serca i jest ok. To coś przytrafia mi się ok 2 razy w tygodniu. Nuestety. Po tym incydencie kolejnego dnia jestem bardzo zmęczona.
Pozdrawiam Ania
Witam bardzo przydatna czytanka. Też mam ataki wszystkie te same objawy, najgorsze jest to że rok temu przy takim ataku dostałam udaru mini mini, od tamtej pory jest to uraz na maxa dla mnie. Tym bardziej jak teraz głową znowu boli i serce wali. Strasznie się boje żeby to się nie powtórzyło. Od tygodnia biorę leki od psychiatry chodze do psychologa, jeszcze mam iść do nowej pracy a tam na stojącą przy maszynie linka leci nie ma jak wyjść i boże co tu zrobić, błagam o pomoc. Chcem iść do pracy do ludzi, ale boje się tych ataków jak przeżyć.
Swietny pomocny blog.Dziekuje
<3
Kocham Cię kobieto, przeczytałam tu o sobie, a opis pierwszego ataku wygląda 1:1 tak, jak wyglądał mój pierwszy atak. Też po kawie. Też badałam tarczycę, też jestem zdrowa. Też miałam te wszystkie myśli które tu opisałaś. I też nie biorę leków. Dzięki że jesteś❤️🌹 wierzę, że się da
<3<3<3