Ludzie którzy zmagają się z depresją czy atakami paniki są bardzo wrażliwi. Zdarza się, że już samo myślenie o zbliżających się świętach budzi w nich niepokój. Najczęściej lęki pojawiają się, gdyż pragniemy być zdrowi i cieszyć się życiem, a wyjątkowe okazje takie jak okres Świąt Bożego Narodzenia skłaniają do refleksji. Chodzi też o czas i presję jakie wywiera na nas otoczenie. Wszyscy w koło poddają się świątecznej atmosferze z uśmiechem na twarzy, a w Twojej duszy smutek. Ty nie masz ochoty brać udziału w świątecznych przygotowaniach i patrzeć jak inni idą radośnie przez życie.
Jak sobie pomóc?
Po pierwsze pogódź się z tym, że się nie udało.
Kolejny rok, który kończy się razem z atakami paniki u boku? Trudno. Stało się. Szkoda marnować czasu na smuty. To nie przybliży Cię do celu lecz jeszcze bardziej oddali. A tego przecież nie chcemy.
Po drugie obierz plan działania, by w przyszłym roku się udało.
Zrób listę tego czego nie zdołałeś osiągnąć i zastanów się jak możesz tego dokonać w przyszłym roku. Być może trzeba będzie skorzystać z medytacji, technik relaksacyjnych lub coachingu? Może stwierdzisz, że zabrakło zaangażowania i nad tym właśnie musisz popracować?
Po trzecie nie daj się przygnieść.
Nie masz ochoty na porządki i szał zakupów? Preferujesz zostać w domu i poczytać książkę? Nie daj się poganiać i pośpieszać. Wytłumacz spokojnie swojej rodzinie, że nie masz ochoty brać udziału w tym świątecznym szale, ale życzysz im dobrej zabawy. Twój system nerwowy jest już wystarczająco obciążony. Prezenty można zrobić samemu…w domu słuchając jazzu. A rodzinę można odwiedzić tylko w jeden dzień, a w drugi wybrać się na dłuuuugi spacer i zaszyć się w zaciszu własnego domu.
Po czwarte postaraj się znaleźć odrobinę szczęścia…w sobie.
Nie łatwo jest żyć z lękiem. Nie łatwo go pokonać. Czasami walka jest żmudna i wykańczająca. Inni w tym czasie realizują swoje marzenia. Robią wszystko to co dla nas wydaje się zupełnie niemożliwe. Zakładają rodziny, kończą uczelnie, robią prawo jazdy czy choćby…pracują. Jednak mimo wszystko postaraj się wykrzesać z siebie odrobinę szczęścia. Przecież zawsze możesz cieszyć się daną chwilą właśnie z samym sobą. Czy choinka nie pachnie cudownie? Czy Twój kot nie poluje na wiszące błyskotki na choince? Czy las zimą nie jest cudowny? Czy czytanie Legend Króla Artura i Rycerzy Okrągłego stołu nie smakuje lepiej zimą pod ciepłym kocykiem z gorącą czekoladą w rękach (oczywiście gorzką)?
I najważniejsze…Zacznij tu i teraz!
Zmiany możesz zacząć właśnie tu i teraz. Zacznij od tego, że tym razem zamiast zmartwień i smutków postarasz się cieszyć chwilą. Niechaj ta chwila będzie dla Ciebie przełomowa i niechaj będzie dla Ciebie inspiracją. Nie czekaj do jutra. Nie marnuj ani jednej minuty dłużej. Ja zmarnowałam tyle świąt na płakanie, że aż głowa boli. Te chwile przeminęły bezpowrotnie i nikt mi ich już nie zwróci. Dlatego zachęcam Cię do działania. Zacznij tu i teraz.
21 odpowiedzi
Właśnie leżę z dreszczami i lękami pod kołderka bo jakieś chorobsko chce mnie dopaść.
Rzeczywiście kolejne święta z nerwica..ale w moim sercu gości radość bo znalazlam ten blog i poznałam Was. Poznałam wroga i wiem jak go zwalczyć i ze się da! To najważniejsze; )
Radosnych Świąt życzę wszystkim!
<3
Idealny post dla mnie. U mnie chyba już tradycją jest, że zawsze przed Świętami zrywa mi się z kimś kontakt. W tym roku też. Ale postanowiłam sobie, że nie dam się refleksji, smutkom itp. Nawet życzenia Świąteczne przyjmę z pokorą i uśmiechem 🙂 Obym wytrwała w tym postanowieniu. Dzięki Sabinko 🙂
<3
Witam Panią. Mam prawie 17 lat i od wakacji 2012 męczę się z napadami nerwicy, lęków przed śmiercią i chorobami. Raz udało mi się “zatrzymać” objawy na ponad rok, ale niestety wszystko wróciło niedawno. Godzinę temu przeglądając oczywiście strony, jak wyjść z nerwicy, trafiłam na Pani blog. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu. W końcu wiem na 100%, że to tylko mój lęk. Od dzisiaj ten blog będzie moim ulubionym i od teraz zaczynam pracę nad sobą i swoim charakterem. Dziękuję za wszystkie rady, mam nadzieję, że w dużym stopniu mi pomogą. Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz, Kasia. 🙂
Witaj Kasia! Działaj, działaj. Będę trzymać kciuki 🙂
Bez dwóch zdań, gorączka okresu świąteczne nie pomaga osobom w depresji. Dziś przeżyłem coś wyjątkowego – Jazzowe Rekolekcje Adwentowe – braciszkowie przygotowywali do świąt poprzez muzykę. Obok mnie siedział jeden Pan, który poprawiał aparat słuchowy i uśmiechał się do mnie z wielką radością podczas jazzowych setów. Można? Można. Można się cieszyć muzą nawet z wadą słuchu.
Ale nie to był punkt kulminacyjny, w pewnym momencie saxofonista zerknął na zegarek i wyjął jakąś pigułkę, a jeden z zakonników biegiem ruszył po wodę. Okazało się, ze saxofonista jest w trakcie chemioterapii. Przede mną stał poważnie chory człowiek, od którego bił spokój i radość, który mimo choroby przez trzy wieczory z rzędu dzielił się tą radością i spokojem z ludźmi zebranymi w wielkim, zimnym kościele. Pomyślałem wtedy o małości moich lęków widząc kogoś takiego.
Strasznie mnie to wzruszyło i żałuję, że po koncercie nie podszedłem do niego, żeby mu powiedzieć ile dla mnie zrobił.
Szkoda, że nie da się wrzucać zdjęć do komentarzy.
Wzruszyłam się.
Ja bardzo często właśnie tak nabieram dystansu – myśląc o tych wszystkich ludziach poważnie chorych, nieuleczalnie bądź niepełnosprawnych.. ci wszyscy ludzie sa na ogol tak fantastycznie silni..moje cierpienie wydaje się być takie malutkie a ja taka słaba .
Na pewno przy okazji takich spotkań, widzimy jakie nasze problemy są małe, ale oprócz tego wczoraj czułem niesamowity przypływ energii. To dostałem od całej grupy organizującej to spotkanie. Dwa grube, radosne miśki zakonniki i grupa muzyków jazzowych:
https://500px.com/photo/133309337/jazzzz-advent-retreat-by-slim-john-?ctx_page=1&from=gallery&galleryPath=19474307&user_id=13939977
Postaram się, aby w 2016 roku taka możliwość pojawiła się na blogu 🙂
No wpis jak znalazł 🙂
Tutaj to trzeba zrobić przekierowanie z wszystkich forum o nerwicy.
Wesołych wszystkim, którzy walczą z paniką! I Tobie Sabino za ten blog. Nawet nie wiesz jak bardzo pomaga. PS. Pod choinkę zażyczyłem sobie Pakiet Coachingowy. Zaczynam tu i teraz.
Tak, Mikołaj kontaktował się ze mną w tej sprawie 🙂
Chyba najważniejsza rzecza tego bloga jest to ze wiemy na 100% ze to lęk i nie wmawiamy sobie chorób już więcej a to dużo bo te ciagłe powątpienia i szukanie to błędne koło a tak jesteśmy na pierwszej prostej jeszcze żeby te objawy były mniej uciążliwe
I dziś.znow siedzę na fotelu w spa pani robi masaż twarzy a ja czyje jak mnie ogarnia panika wyć sie chce
Sabino pięknie to wszystko opisałaś,uwielbiam Twój blog i zawsze czekam z niecierpliwością na nowe wpisy:)
święta to nie tylko szał zakupów, sprzątanie mieszkania na błysk i szykowanie jedzenia, którego jak zwykle jest za dużo. W tym roku przeżywam je trochę inaczej,jesienią nerwica dała mi ostro popalić dlatego cieszę się kazdą chwilą spędzoną z bliskimi mi osobami, zaraz wybieram się na długi spacer do lasu z moimi dziećmi i mężem bo na to mam właśnie ochotę. Potem poleżę pod kocykiem i po raz kolejny obejrzę Listy do M….cieszę się każdą chwilą, bo życie szybko przemija.
Moja nerwica jest ze mną juz od dawna, czasem pozwala mi o sobie zapomnieć a czasem nie. Pomimo to skończyłam studia, pracuje i wychowuję dwoje dzieci, chodzę na zebrania do szkoły, spotkania w przedszkolu i staram się żyć normalnie…
Życzę wszystkim zmagajacym się z lękami dużo wytrwałości i wiary w wyzdrowienie,
Beato, Jestem z Ciebi bardzo dumna! Studiować, pracować i być mamą nie jest łatwo, a szczególnie z atakami paniki. Moja moc niechaj będzie z Tobą każdego dnia 🙂
Uff Święta udało mi się spędzić bez paniki 🙂 Dzisiaj niestety nie czuję się wyśmienicie. Nerwica lubi płatać figle i powracać kiedy tylko jej się podoba.
To niesamowite ile jest ludzi których to dotyka…..ale dzięki takim miejscom jak ten blog można troszkę popatrzeć na to z dystansem. Jak się okazuję nie jesteśmy sami z takimi problemami. Ja walczę z tym od 2012 roku przez ten czas zdążyłam wyjść za mąż urodziłam pięknego syna który ma teraz 19 miesięcy:)
Gratulacje 🙂