Stań się pewny/pewna siebie. Ćwiczenie

|

Nie ma magicznej reguły na stanie się osobą pewną siebie. Istnieją jednak ćwiczenia, które regularnie stosowane, mogą wpływać na zmianę naszego nastawienia i sposobu myślenia.

Większość z nas ma tendencję do skupiania się na tym co poszło źle, zupełnie nie doceniając tego, co poszło dobrze. Aby budować pewność siebie, warto zamienić swoje negatywne myślenie na pozytywne. Negatywne myślenie to nawyk. Można sobie łatwo wyobrazić, jak przeobraża się nasz umysł pod napływem samych negatywnych informacji. Doskonałym przykładem negatywnego myślenia jest ogród, w którym zasadzimy dużo chwastów, które rozrastają się z dnia na dzień. Z czasem żadne kwiaty nie będą miały szansy się przebić przez moce korzenie niechcianego zielska. Warto zatem pielęgnować nasze pozytywne myślenie i doceniać to, co robimy doskonale. Każdy człowiek jest w czymś dobry. Niektórzy po prostu nie doceniają swoich talentów. Jedna z moich podopiecznych ma trójkę dzieci. Zapytana o swoje talenty, odpowiedziała, że niczego nie potrafi, bo od zawsze siedzi w domu z dziećmi. Natomiast ja, za każdym razem gdy z nią rozmawiałam, byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak zarządza domem. Bo zarządzanie domem to talent. Z checią sama skorzytałabym z pomocy kogoś, kto podpowiedziałby mi jak organizować zakupy w lodówce, pozbyć się kurzu z obrazów, wycierać drewniane schody, magazynować żywność, gotować dla 6 osób bez stania przy garach całymi dniami, zarządzać praniem i tak dalej. Kobieta o której mówię jest tak zorganizowana, że wszystkie te zadania ma w jednym paluszku! Już w październiku ma  gotową listę prezentów świątecznych! A ja? Ja zawsze kupuje wszystko na ostatnią chwilę… I niech mi ktoś powie, że do zarządzania domem nie trzeba pewnych umiejętności..

 

Pielęgnujmy zatem nasze zalety i talenty. Wykonywanie poniższego ćwiczenia przez kilka tygodni, zbuduje w nas pozytywne nastawienie do siebie samego i do naszych działań. Ćwiczenie na pierwszy rzut oka wydają się dziecinnie proste, ale stosowanie regularnie i świadomie ma za zadanie zmienić nastawienie i nawyki.

 

Zadaniem na dziś będzie zapisywanie w notesie przez 7 dni wydarzeń /działań, które poszły nam dobrze danego dnia. Może to być absolutnie wszystko! Przykładowo:

– Opanowałam płacz dziecka, gdy nie chciało zostać w przedszkolu

– Zrobiłam wieczorem kanapki, by rano nie mieć wymówek od ćwiczeń

– Nauczyłam się 10 wyrazów z angielskiego

– Nie narzekałam przez cały dzień

– Odwiedziłam matkę i udało mi się z nią nie pokłócić

– Podzieliłam obowiązki domowe między wszystkich domowników

– Cały dzień trzymałam się grafiku, aby nie dać się atakom paniki

 

Jeśli sami nie potrafimy tego znaleźć wydarzeń /działań, które poszły nam dobrze to poprośmy najbliższych o pomoc. I naprawdę uwierzcie mi na słowo, że to ćwiczenie wcale nie jest łatwe. Ja na początku swojej przygody leczenia ataków paniki nie mogłam odszukać żadnych swoich talentów! W ciągu całego dnia nie doszukiwałam się ani jednej swojej zalety! I właśnie wtedy pomogły mi podpowiedzi bliskich i znajomych… Oni dostrzegali coś czego ja nie widziałam lub podpowiadali mi, gdzie szukać.

 

Po siedmiu dniach, gdy popatrzymy na naszą listę, będziemy mieli szansę zobaczyć, że wcale nie jesteśmy bez zalet i talentów. Czy macie ochotę podzielić się Waszymi wydarzeniami/działaniami z dnia dzisiejszego?

 

 

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

30 odpowiedzi

  1. Chyba muszę się z tym zgodzić. Czasami trudno Nam dostrzec takie drobne rzeczy. Ja np w pierwszy dzień Świąt ogarnęłam siebie, obiad, naczynia i trzy osoby z grypą 🙂

  2. Sabinka bo wiesz co ja zauwazyłam że czasem po dłuższym czasie pojawiaja się bardzo ciekawe i cenne komentarze pod starszymi postami, ale nie zawsze się tam wchodzi i to sprawdza po przeczytaniu, zreszta nie wiem czy i gdzie się coś nowego pojawiło. Czasek ktoś zada pytanie do innej osoby i zostaje bez odpowiedzi. A te komentarze maja ogromną wartość przynajmniej dla mnie. Może być w przyszłosci pomyślała o takim forym bieżącym z boku- że zaglądam juz tylko w jedno miejsce i sprawdzam czy coś nowego się pojawiło- wiem oczywiście że to sie wiąze z kasą taka modyfikacja ale to tak jakby co to by było super

    1. Monia, to już od dawna czeka w kolejce do modyfikacji. Na pewno będzie w tym roku. Zrobimy takie okienko, które będzie można zaznaczyć “powiadamiaj mnie o nowych komentarzach w poście.

  3. Czytałam Twój inspirujący wpis o koledze,który tak skutecznie rozprawił się z lękiem ,i dzięki temu,Ty też rozprawiłas się ze swoim ,tylko np mnie brak takiej siły ,kiedyś nie bałam się lęku ,dziś jak mam wyjść czuje stres, kiedyś po poważnym zasłabnięciu od razu na drugi dzień z taką słabością przeszłam chyba z 8 km ,teraz jestem ciągle z małym dzieckiem ,i nie mam już tej swobody ani motywacji .Przemęczenie plus lęk powoduje ,że jak wracam z osiedlowego sklepu i dźwigam wózek z córką ,mam nogi jak z waty ,i się slaniam ,czekam na kolejne badania,ale chciałabym mieć totalny olew,by znów się nie bać lęku ,bo to bardzo upokarzające uczucie .Może teraz jako matka czuje się bardziej odpowiedzialna ,i boje się ,bo sama straciłam matkę ,ale nie ja jednak straciłam.przeciez. myślałam ,że chętnie bym pogadała Z Tobą ,Sabino,ale narazie póki nie pracuje nie mam możliwości finansowych ,w każdym razie chce niemożliwego ,nie bać się leku,e ,bo nie mam zdrowia z tym lekiem teraz walczyć ,taki paradoks

    1. Moja droga Matyldo. Bardzo Ci dziękuję za chęć pomocy przy organizacji chóru. To na prawdę wyjątek w dzisiejszych czasach, aby ktoś pomagał dobrowolnie. W ramach podziękowania chciałabym Ci zaproponować konsultację. Napisz do mnie na maila kontakt@niepanikuj.pl i ustalimy szczegóły <3

      1. Sabinko czy to oznacza, że Ty już Cudowna żona ?:) Ps. Tych wyjątków jest znacznie więcej ;).

    2. Anne ja też straciłam mamę nagle jak byłam w ostatnim tygodniu ciąży. Mam dwójkę dzieci i nie mam znikąd pomocy przy nich. Bardzo na nią liczyłam w tym względzie. Myślę że razem z ogromną stratą przyszedł ciężki poród a potem nagle znalazłam się w domu z dwójką malutkich dzieci z żałobą, większymi obowiązkami i bez wsparcia i pomocy. Długo się trzymałam, bo przy dwójce maluchów nie masz czasu się spokojnie umyś a siku robisz w locie. Nie było czasu na rozmyślanie. Po roku dopiero przyszedł powazny kryzys który ogarnęłam i było dwa lata spokoju. Teraz minęło 5 lat i mam juz czas na rozmyslanie- jaka jestem pokrzywdzona i sama- inni wywożą dzieci do dziadków i mają labę a ja nie mam takich możliwości. Wiem że nie mam na kogo liczyć , jak chorujemy to nie zadzwonię po mamusię tylko po prostu nie mogę chorować bo dzieci trzeba ogarnąć. Wydaje mi się że nie mając takiego poczucia bezpieczeństwa że nie mogę pozwolić sobie na chorowanie i odpoczynek boję się strasznie tych chorób bo się martwię jak sobie wtedy dam radę. Każde zakłucie to już lęk co będzie jak sobie poradzę nie mogę być chora bo kto wtedy ogarnie dzieci. Tu jest chyba pies pogrzebany…Może Ty Anne masz podobnie. Czujemy ogrom odpowiedzialności za rodzinę i jesteśmy przemęczone tym i przemęczone po prostu fizycznie obowiązkami do tego rozmyślanie a co będzie jak nie dam rady…Tu już nie chodzi tylko o nas martwimy sie o dzieci to potęguje lęk. Masz Sabi jakiś pomysł jak do tego podejść?

      1. Dobry plan działania to jedyna deska ratunku w takich sytuacjach. Bądź dzielna i dumna z siebie! Pomyśl ile satysfakcji będziesz miała w przyszłości!

        1. Dobry plan to fakt- zawsze mam zamrożony chleb w zamrażalniku i jakieś jedzonko. Nie pomyślałam o tej satysfakcji w przyszłości – to jest super motywacja. Sama bym na to nie wpadła zeby w trudnych chwilach wyobrazać sobie jaka będę dumna jak dziewczynki dorosną- Sabina jesteś genialna po prostu!!! Dzięki

          1. Mamy dokładnie ten sam problem w domu 🙂 Zero pomocy! Jak jedziemy na weekend do rodziców to prawie płaczemy ze szczęścia jak nam ktoś obiadek zaserwuje pod nos 🙂

      2. Monia,bardzo mi przykro,że w tak trudnym dla kobiety momencie stracilas mame.Moja mama odchodzila w momencie jak byłam w klasie maturalnej,pamietam,jak w domu cierpiala chora, a ja widzialam usmiechmniete kolezanki z mamami wybierajacymi im sukienki na studniowke,aja musialam to robic sama,bo mama wymagala i odemnie opieki ,a jeszcze malenski brat , tata ciagle w pracy i zero pomocy duzej rodziny. moze dlatego faktycznie tez czuje odpowiedzialnosc , i teraz tez, jak jestem chora musze sobie radzic.Lubie sie nad soba roztkliwiac,ale iwiem,,ze nie raz bylam dzielna .Tak samo Ty ,bylas i jestes dzielna .W ogole, nie tylko ja czy Ty,aLE akurat .ludzie z lękiem, to bardzo dzielni i odwazni ludzie , którzy nosza swoje cierpienie z godnioscia, jak to pisala claire weekes w ksiazce o nerwach.A strona Sabiny wyczerpujaco przybliza i oswaja ten temat , ktory kazdego z nas moze dopasc.

  4. Hej dziewczyny, strasznie mi się buja od kilku dni w głowie 🙁 takie kilku sekundówki i od razu gorąco po plecach i pot mnie oblewa 🙁 potrafi tak z 10 razy dziennie …..
    Bez znaczenia czy w pracy czy w domu…
    Ostatnio ćwiczę mniej bo muszę ostrożnie ze względu na ból korzonków. Sabinko czy to dlatego?

    1. A czy to może być pogoda? u mnie w pracy wszyscy jak pijani chodzą i wszystkich boli głowa…

    2. Też tak miałam- zrobiłam tk głowy i inne badania. Miałam tak ze dwa miesiące codziennie- Dostawałam obłędu. Ostatnio spokój nagle samo przeszło- przypuszczam że to ta hol…adrenalina tak buja.

    3. Jak lekarzowi jednemu powiedziałam że kręci mi sie w głowie to pierwsze co spytał czy sie leczę na nerwicę ściemniłam że nie ale to pytanie daje do zrozumienia ze to typowy objaw nerwicy…co w tej sytuacji jest pocieszające akurat…;))

      1. A czemu lekarzowi nie powiedziałaś o nerwicy? Bałaś się oceniania?

        1. Akurat temu nie powiedziałam bo zależało mi na zrobieniu dodatkowych badać i wykluczeniu innych możliwych przyczyn zawrotów- Mówiłam np kardiologowi i dzięki temu wie że wysoki puls mam z tego i nie każe mi brać na stałe leków- tylko doraźnie- Nie mam problemu z powiedzeniem o nerwicy lekarzowi ale nie zawsze to jest dobre bo mimo że mamy nerwice mamy tez niekiedy rzeczywiste problemy ze zdrowiem a nie wszystko jest powodem nerwicy. Chorujemy tak samo jak inni ludzie zdrowi i trzeba sprawdzić to obiektywnie. Ja np mam nadżerkę na żołądku i miałam gastroskopię. Ból był spowodowany nadzerką na która trzeba było przyjmowac leki. Mam też nierówne żrenice od tego też się może kręcić w głowie – z tego powodu trzeba było zrobić tk głowy i badanie dna oka. Nerwica nerwicą ale nie wszysko tez mozna na nia zwalać – dlatego raz mówie raz nie – analizuję kiedy należy powiedzieć dla swojego własnego dobra a kiedy nie czasem czekam aż się lekarz wypowie nie wiedząc o nerwicy i na końcu pytam czy to że mam nerwicę może mieć na dany problem znaczacy wpływ. Nie boje się oceniania przez lekarza- widze go zazwyczaj raz i mam w nosie co o mnie pomyśli- stawiam na pierwszym miejscu swoje dobro i oczekuję maksymalnie dobrej i obiektywnej porady. Co innego jesli chodzi o rodzinę i znajomych- tutaj raczej się tym nie chwalę i rzeczywiście nie chcę być oceniana.

          1. MONIA postepuję bardzo podobnie i zgadzam się z tym co napisałaś.

  5. Kochane a czy miałyście tak, ze łapało Was coś w stylu duszenia sie zamknietych pomieszczeniach? Dziś kilka razy miałam ochotę wyjść z Kościoła, później domu, na swieże powietrze bo myślałam, że się uduszę…. Jednak daje rade myśląc, że to tylko psycha…

    1. U mnie sie od tego zaczęło- miałam problem w samochodzie. Nie było mowy żeby jechał z nami jeszcze ktoś obcy bo robiło się ,,ciaśniej”. W windzie tez dramat jak był tłok. Chwile wytrzymam ale już robie po gatkach na myśl o zacieciu sie windy- u mnie w bloku awarie były przez rok co dwa tygodnie. Mieszkam na piątym i chwała Bogu ze lenistwo było silniejsze ani razu nie drałowałam na piechotę…Mój mąż się raz zaciął w windzie…Na nartach nie jeżdżę bo nie ma mowy ani o windzie ani o krzesełkowym- klaustrofobia i lęk wysokości. Jak mam być sama w małym pomieszczeniu to nie ma problemu ale z ludzmi nie ma opcji jeśli jest ryzyko zacięcia awarii itp. Do małego pokoiku wejdę bo sobie bez problemu wyjdę- jeśli mam pełną kontrolę nad czymś jest ok jeśli nie wszystko zależy tylko ode mnie- to raczej nie. Do samolotu nie wsiądę nie jest mały ale nie mam mozliwości wysiąść kiedy chce. Opanuję lęk jeśli mam wybór zostać lub uciec zawsze zostanę – jeśli nie mam tego wyboru i nie modę wyjść to nie ma opcji nie dam rady.

        1. Tylko wystawiając się na to podobno- ja po prostu nienawidzę podróży ale jestem za leniwa i jak muszę no to siup. Cierpisz ale wsiadasz- potem umysł widzi ze nic się nie dzieje i jest coraz łatwiej. Tak samo jest z samolotem na pewno-ale nie mam na razie odwagi o to zawalczyć ale jestem przekonana że byłoby tak samo. Jeśli uciekasz nie prubujesz to tylko utwierdzasz umysł w przekonaniu że to coś strasznego. Czemu ja nie prubuję z samolotem- z lenistwa i wygody nie chcę mi się na razie męczyć. Na razie obieram prostsze cele- przyjdzie czas i na samolot.

  6. Sabinko gdzieś polecałas zegarek do biegania z różnymi opcjami pomiarów. Możesz podpowiedzieć gdzie to było bo niemogę znaleźć?

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.