Czy odczuwasz frustrację ponieważ od dłuższego czasu pragniesz osiągnąć wymarzony cel, ale nadal nie dostrzegasz rezultatów? Może próbujesz zgubić kilka zbędnych kilogramów, nauczyć się języka angielskiego, otworzyć własny biznes lub zmagasz się z lękiem/depresją?
Zmierzając w kierunku wymarzonego celu jest wielce prawdopodobne, że zmierzysz się ze ścianą. Ściana będzie tak wysoka i tak szeroka, że jak w nią hukniesz to aż zabrzęczy.
Powodem numer jeden dla którego ludzie nie kontynuują zamierzonych celów i marzeń jest brak natychmiastowych rezultatów. Więc rezygnują.
Nie ważne czy marzysz o zrzuceniu wagi, znalezieniu wymarzonej pracy czy zmierzeniu się z lękiem. Rezultaty jakie widzisz nie są tak ważne jak rezultaty jakie zamierzasz osiągnąć. Jeśli skupisz się na tym co zamierzasz osiągnąć zamiast tego co widzisz w danej chwili możesz osiągnąć swój cel szybciej!
Weź głęboki oddech, usiądź wygodnie i zadaj sobie pytanie dlaczego wyruszyłeś w tą podróż? Jakie są powody dla których jesteś tu gdzie jesteś? Jaka iskierka rozpaliła Twoją wewnętrzną potrzebę? Wypisz podwody na kartce i noś ją ze sobą. Wykorzystaj jako motywacje w chwilach zwątpienia, wciągnij śpiki i dalej rób swoje.
Jeśli starasz się osiągnąć swój cel, bo pragniesz się zaspokoić swoje ego, jest bardzo prawdopodobne, że wpadniesz pułapkę chęci osiągania natychmiastowych rezultatów. Jeśli natomiast słuchasz swojego wnętrza i dążysz do celu ze szczerymi intencjami – by czuć się lepiej, by mieć lepsze samopoczucie, by kochać i być kochanym, by pomagać innym, by obdarowywać dobrocią i ją otrzymywać – które wypływają z głębi Twojej duszy, na pewno uda Ci się znaleźć awaryjne pokłady energii które użyjesz w trudnych chwilach.
To właśnie te pokłady energii pomagały mi przetrwać, gdy zmagałam się z depresją i lękiem i to właśnie te pokłady energii wspierały mnie, gdy zakładałam bloga, tworzyłam projekty graficzne, budowałam sklep internetowy i wdrażałam coachingi dla ludzi zmagających się z atakami paniki. Do tej pory jak wspominam współpracę z firmą, która zajmowała się budową bloga, to chepie mi się złością.
Zapamiętaj! Jeśli koncentrujesz się tylko i wyłącznie na wynikach, każdy cel okaże się frustrujący. A przecież sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.
Jeśli potrzebujesz dodatkowej dawki motywacji to przeczytaj poniższe cytaty, które postawią Cię na nogi:
Prawdziwa decyzja mierzona jest poprzez fakt podjęcia nowego działania. Jeśli nie ma działania – tak naprawdę nie podjąłeś decyzji. Tony Robbins
Wykorzystaj czas na doskonalenie się poprzez czytanie dzieł innych ludzi, aby łatwo osiągnąć to, na co oni ciężko pracowali. Sokrates
Nie pytaj czego świat potrzebuje. Pytaj co czyni Cię pełnym życia i rób to. Ponieważ tym czego świat potrzebuje są ludzie pełni życia. Howard Thurman
Jeśli nie ustalasz celów dla siebie jesteś skazany na pracowanie przy osiąganiu celów kogoś innego. Brian Tracy
Wielkie umysły mają cele, inni mają życzenia. Washington Irving
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz racje. Henry Ford
Ludzie mający charakter postępują właściwie nie dlatego, że myślą, że zmienią przez to świat, lecz dlatego, że nie godzą się na to, by świat zmieniał ich. Michael Josephson
Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania. Walt Disney
Najpewniejszą drogą do sukcesu jest zawsze próbowanie po prostu jeden następny raz. Thomas Edison
Jaką ogromną mocą jest posiadanie wyraźnego celu. Elizabeth Stuart Phelps
Porażka nie czyni Cię przegranym. Czyni za to poddawanie się, godzenie się z nią i odmowa ponownego próbowania. Richard Exely
Nie mogłem się doczekać na sukces więc ruszyłem naprzód bez niego. Jonathan Winters
Więcej ludzi marnuje czas i energię na roztrząsając problemy niż rzeczywiście próbując je rozwiązać. Henry Ford
Ludzie z celami odnoszą sukcesy ponieważ wiedzą gdzie zmierzają. To jest aż tak proste. Earl Nightingale
Cierpliwość i wytrwałość mają magiczne działanie. Dzięki nim trudności znikają, a przeszkody ulatniają się. John Quincy Adams
Ludzie obierają różne drogi szukając spełnienia i szczęścia. Fakt, że nie idą Twój a drogą nie oznacza, że się zgubili. H. Jackson Brown
Wszystko można robić lepiej, niż robi się dzisiaj. Henry Ford
Nasze życie zawsze pokazuje rezultat naszych dominujących myśli. Sren Kierkegaard
Powodem dla którego tak niewielu ludzi odnosi sukces jest to, że nikt nie wymyślił jeszcze sposobu, umożliwiającego siedzenie i jednoczesne ślizganie się w górę. W. Clement Stone
Aby stać się mądrym i wielkim wodzem, musisz tak mocno upaść, że Twoje plemie zapłacze. Sabina Migza
Nigdy nie przyjmuj rad od osób, które nie osiągnęły tego, co Ty chcesz osiągnąć. Bodo Schafer
Nie bój się zrobić czegoś głupiego. W najgorszym razie to po prostu nie zadziała. Peter Shankman
Porażka daje możliwość rozpoczęcia na nowo w sposób bardziej przemyślany. Henry Ford
A czy Ty masz jakieś ulubione motywujące cytaty?
46 odpowiedzi
Odważnym nie jest ten który nie odczuwa strachu w ogole, tylko ten który działa pomimo stachu. Gdzieś zaslyszane:)
Mocne!
Jezuuuu a ja non stop rezygnuje, bo jak mi coś odrazu nie wychodzi to myślę, że się po prostu do tego nie nadaję.
Ja się odchudzam od 3 lat i nie ograniam. Już się poddałam, ale może czas na noworoczne postanowienia?
Lubię takie motywacyjne wpisy! Dzięki
A ja najberdziej lubię ten: Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz. Ghandi
Tez mi się podoba:)
Sabina, dzięki za wczorajszą konsultację. Dziś wstałem i na dzień dobry miałem atak paniki. Tylko tym razem udało mi się go opanować! Gdyby nie Ty to ja nie wiem co bym zrobił. Z nieba mi spadłaś!
Bardzo motywujący wpis. Wnoszę o więcej takich.
Czasami wydaje mi się, że nie ma opcji na dobre dni, a czasami, że są. Jakieś dziwne te ataki paniki. Też tak mieliście?
Tez tak miałam. .ale teraz wiem, że te dobre dni napewno przyjdą i to w sumie mocno mnie podtrzymuje na duchu 🙂 nawet jak mam dół dołów to wiem ze za rogiem czai się słońce.
MAGGIE Ty chyba coraz bliżej do celu:) Fajnie:) Pozdrawiam:)
Umysł juz blisko ale ciało nie chce sluchac:( pozdrawiam!
MAGGIE lepiej bym tego nie ujęła:) .Mam podobnie. Umysł swoje a ciało swoje. Marzę by w jakiś cudowny sposób zniknęły bóle głowy, żołądka, szum w uszach, ogólne napięcie i wszystko to co jednak mnie ogranicza. Pozdrawiam:)
Niestety Aniu nie ma “cudownego sposobu” na te dolegliwości..:(
pomóc może tylko nasza ciężka praca i nadzieja:)
np. ja dziś pomimo średniego samopoczucia byłam na chrzcinach i wytrzymałam 1,5 h w kościele bo jeszcze jakieś rekolekcje się trafiły..
W trakcie miałam palpitacje serca, mroczki i drętwienie głowy ale wytrzymałam te straszne objawy i po 15 min już było ok i potem przeżyłam z rodzinką fajne chwile i teraz czuję się zadowolona.
Sabino byłabyś ze mnie dumna 😀
No proszę! Dumna ponownie! <3
Ja wczoraj mimo złego samopoczucia wsiadłem do auta i pojechałam do znajomego ok 50km. Pomogłam mu przy remoncie.międzyczasie rozbolała mnie głowa ale wzięłam tabletkę i dalej robiłam swoje. Więc nie czekam na cud tylko po prostu są momenty kiedy jestem tym zmęczona:)
Wsiadłam:) a nie wsiadłem:)
Brawo!
Ja tez jestem cholernie zmeczona:) no cóż kiedyś to musi minąć!
Ja zrobiłem sobie taką zasadę, że jak mam zły dzień to po prostu o tym nie mówię – tak jak radziłaś na coachingu. Zajmuje się sobą, idę na jogging i oglądam śmieszne filmy. Czarne myśli próbują mnie dobić, ale wyciągam kartkę i detronuzuje je jedną po drugiej. To na prawdę działa, dzięki że jesteś!
Każdy ma swoje indywidualne granice… Zbyt długa walka bez rezultatów potrafi dobić… Są tacy, którzy zrezygnują po jednym dniu, inni będą walczyć latami…. Ja walczę kilkanaście lat i ciągle wracam do punktu wyjścia (czyt. lęku)…. Wcielam w życie od dawna teorie, które tu opisujesz (pasje, aktywność)…. Nie za sprawą Twoich (cennych bądź co bądź) rad…. Poprostu trafiłem na ten blog “po fakcie”…. Pasja ucząca szacunku i cierpliwości (fotografia makro), choć tę drugą posiadam w nadmiarze….. Chyba to nie działa…. Choć bez względu na wyniki walki z lękami nie odstawię tego zajęcia…. Pokochałem…. Aktywność? Rower… Dobijam do 10 tysięcy kilometrów w tym roku…. Czy to pomaga zwalczyć lęki? Często zmuszam się do tego by wsiąść na rower i jechać…. Mnie już ta walka zmęczyła na tyle, że poddałem się prochom i jakoś się turlam…. Dlaczego? Bo szkoda mi patrzeć na to jak życie ucieka między palcami…. Choć prochy i tak nie załatwiają sprawy…. Ale by względnie normalnie funkcjonować i pracować nie znalazłem skuteczniejszego wyjścia…. Czy jestem mało cierpliwy?…. Kilkanaście lat…. Być może to za mało na efekty…. Czy jestem mało zdeterminowany?…. Jak tylko lęk się pojawia prawie zawsze stawiam mu czoła….. Jak boję się wstać to wstaję, kiedy boję się wyjść na rower poprostu wychodzę i jadę…. A on wciąż jest… I nie ma zamiaru zniknąć…. Towarzyszy czasem bardzo silnie, czasem przyczajony…. Ale niemal zawsze w pobliżu…. Ciekawe ilu osobom pomogły Twoje wpisy i porady?…. Bez złośliwości i z szacunkiem…. Zwyczajnie zastanawiam się, czy jestem jakiś cholernie odporny, czy to poprostu “tak ma być”?…. Oby wielu takich szczęśliwców było, którym Twoje czy innych rady pomogły…. Wytrwałości wszystkim….
Pozdrawiam, chory…
Jeśli wciąż powtarzasz coś swojemu lękowi, a on dalej robi swoje, to kto tu się nie uczy? Wystarczy, że przeczytasz ponownie swój komentarz i poznasz odpowiedź. To jest miejsce do inspirowania się i rozwoju. Nie, nie jesteś odporny. Po prostu robisz coś nie tak jak powinieneś, a wydaje Ci się, że robisz dobrze. Cytuję: “trafiłem na blog po fakcie”; “jestem cholernie odporny”; “poddałem się”; “nie znalazłem”. Karmisz swój umysł czymś takim i dziwisz się, że wciąż żyjesz z lękiem? Proponuję zastanowić się nad tym i skorygować swoje działanie na efektywniejsze. Najlepiej zacząć od zmiany nastawienia. Jeśli wcześniej spróbowałeś 20 metod i nie działały to nie oznacza, że 21 również nie zadziała. Gdyby tak było Edison nie wynalazłby żarówki.
Widzę że skłoniłam do wielu dyskusji; ) CDY wyjątkowo Cię rozumiem. Gdy ktoś zbliża się dużymi krokami do 10 lat walki z nerwicą na wiele spraw patrzy inaczej. Nie ma jednego złotego środka dla każdego. Pewnie i ja coś źle robię:)
Ale wierzę że się uda:)))
Ja też walczyłam długo, także wiem w czym rzecz. I też wydawało mi się, że robie coś dobrze, a tu okazywało się, że jednak nie. To jest właśnie część ataków paniki – fałszywe przekonania w które wierzymy. Nie ma znaczenia ile kto choruje. Mój kolega chorował 15 lat w tym 10 lat brał leki. Wyzdrowiał w 3 miesiące. Dlaczego? Zmienił punkt widzenia, a jak wiadomo za tym idzie punkt siedzenia 🙂
Zmienił punkt widzenia na pozytywny pewnie? Nie wiedzialam ze to tak trudne… myślałam sobie – co w tym trudnego- myśleć pozytywnie?! Ale jak czlowiek budzi się z tzw” helikopterem” i walącym sercem to naprawdę trudno myśleć o kwiatkach i chmurkach 🙂
Ale ja się nie poddaje bo mam dużo momentów które mówią – będzie jak kiedyś! Cierpliwości. .
Co do blogu- jest to fantastyczne miejsce , inspirujące i dające przykłady walki z nerwicą. Miejsce pozytywne – a tego nam teraz trzeba najbardziej!
Moim zdaniem każdy ma swoj sposób walki musi go tylko odkryć i nim podążać. .
Ja swojego jeszcze szukam ale wydaje mi się ze powinnam rzucić prace i wyjechać na rok na karaiby :)) to by pomogło na 100 procent ale nie mogę bo prowadzę firmę i zatrudniam dużo osób. Musze walczyć mimo tego.
Pozdrawiam, prawie zdrowa 😉
Ciało i umysł to jedność:)
Sabinko potrafisz człowieka podnieść na duchu 🙂 Dziękuję za motywację 🙂 Dzisiaj też pojechałam przed siebie 🙂
Dziękuję za zainteresowanie…. Choć Twoja odpowiedź z wyrwanymi z kontekstu słowami trochę wypacza to co napisałem…. “po fakcie” tyczyło się tego, że sporo z tego co proponujesz innym już przerobiłem i przerabiam nadal… Próbowałem znacznie więcej…. Nie “poddałem się”, tylko poddałem się prochom (a te nie działają jak magiczna różdżka) bo jeśli nie będę w stanie funkcjonować to stracę pracę… “nie znalazłem ” na tą chwilę lepszego wyjścia bardziej adekwatnego do sytuacji…. Generalnie mój wpis nie miał na celu zniechęcania nikogo do działania (choć mogło zostać to tak odebrane)…. Opisałem tylko jak to wygląda u mnie…. Pewnie masz rację pisząc, że coś robię źle…. Jednak nie doszedłem do tego, co to może być…. I jeszcze jedno… Przeczytałem tutaj, że prochy to gówno…. Po części się zgodzę…. Ale zauważ jedną ważną rzecz…. Żeby pokonać lęki potrzeba czasu…. Nie każdego stać na taki luksus…. Trzeba żyć, pracować, wychowywać dzieci, spłacać kredyty i robić miliony innych ważnych rzeczy, które nie zaczekają aż wyzdrowieję…. To nie zarzut pod Twoim adresem, a jedynie informacja dla innych, że leki też pomagają….
Pozdrawiam, chory
Piszesz, że przerabiasz to co proponuję, a robisz dokłanie na odwrót. Jak również dziękuję za Twoją informację, że leki pomagają – własnie jesteś kolejnym przykładem jak bardzo 🙂 Żeby pokonać lęki trzeba przede wszytskim zmiany nastawienia i od tego proponuję Ci zacząć.
Sabino a czy jak ty wychodziłas z nerwicy to czy normalnie pracowałas czy miałaś jakaś przerwę na naprawę zdrówka? 😉
Pytam bo ostatnio czytałam o Marii peszek która wyszła z neurastenii w przeciągu roku ale miała wtedy przerwę od kariery zawodowej.. tak to można się leczyc;D
Pracowałam. Mój chłopak mnie wtedy zostawił więc cały czynsz za mieszkanie spadł na mnie (który nie jest tani w UK). Nie miałam możliwości nie pracować, bo nie miałam płacone za chorobowe. Byłam na urlopie przez 2 tygodnie i tyle. Jak czułam się źle to chowałam sie gdzieś w kątku i prosiłam o chwilę przerwy, albo zamieniałam się z kimś na zmiany. Mój pracodawca wiedział, że jestem chora więc był wyrozumiały. W następnej kolejności zamieniłam luksusy na wolność umysłu. Zamieniłam drogie kosmetyki na zioła, a bilety do kina na spacer. I jakoś wyszłam finansowo na prostą. Okazało się, że nie trzeba żyć na kredycie w wielkim domu, by być szcześliwym człowiekiem 🙂
Tak, pomagają…. Być może Ciebie to bawi…. Nie myl jednak słowa “pomagają” z “uleczają”, bo to dwie różne kwestie…. Nigdy nie twierdziłem, że leki mnie uzdrowiły… Pomagają jedynie w miarę normalnie funkcjonować…. Możesz się uśmiechać…. Nie wiem czy kiedykolwiek miałaś takie dylematy? Sądząc po wpisach, raczej nie…. Ale miałem wybór: Żyć ze świadomością jak syn patrzy na coraz bardziej znikającego w oczach ojca, albo wspomóc się lekami… Przestać pracować i zastanawiać się co powiem rodzinie jak nie będzie pieniędzy na podstawowe rzeczy, albo wspomóc się lekami…. Nikomu nie życzę takich dylematów…. Pewnie powiesz, że bez leków też się da… Owszem, da się… Ale zapytaj w domu, czy jak nie zarobisz pieniędzy to poczekają z jedzeniem aż wyzdrowiejesz? Zapytaj w banku, czy poczekają na spłatę kredytów dopóki nie wyzdrowiejesz? Spróbuj paroletniemu dziecku wytłumaczyć kiedy o coś pyta lub czegoś potrzebuje, że chorujesz i niech poczeka aż dojdziesz do siebie, bo jesteś w takim stanie, że noc cię już nie obchodzi poza tym żeby zasnąć, bo tylko wtedy się nie boisz…. Poczeka?….Dzień, miesiąc, rok, dziesięć lat, kilkanaście….
Tak jak wcześniej pisałam. Zacznij od zmiany nastawienia i zmiany przekonań. Nie Ty jeden masz rachunki, dzieci, kredyty, problemy finansowe czy chorych bliskich. Droga, którą idziesz prowadzi w złym kierunku. Wiem, byłam, przeżyłam. Czerp z mojego doświadczenia i ucz się od innych tu na blogu (oni też mają dzieci, firmy, kredyty). Po to właśnie ten blog jest. Jeśli sobie nie radzisz, zapraszam na coachingi. Spróbujemy razem popracować nad Twoim postrzeganiem lęku i jak sobie z nim radzić. Jeśli nie zgadasz się z tym co “nauczam” i w jakimś małym stopniu opisuję na blogu idź w świat i szukaj własnej drogi.
MAGGIE to nie do końca tak z tą pracą. Ja pracowałam z nerwicą a teraz nie pracuję i są tego plusy i minusy:/ Ja juz tego wszystkiego tak nie analizuje. Widocznie tak ma być:)
Ania, jak idzie bieganko? Sezon biegacza tuż, tuż 🙂
No właśnie nie idzie :/ dużo by o tym pisać 🙂 Znowu zapalenie ucha:/
Ja niestety Aniu czuję , że przerwa zawodowa by mi pomogła..Ale w tej chwili nie mogę sobie na nią pozwolić, więc mam utrudnione zadanie:) każdy z nas jest inny i co innego mu tą nerwice “przyniosło” i co innego wyleczy.
Najważniejsze to mieć oparcie w kimś bliskim i kontakt z osobami przeżywającymi to samo:)- mi przynajmniej to pomaga, także pozdrawiam serdecznie :))
Hej jestem tu nowa ! A ten wpis jest rewelacyjny. Z resztą jak każdy jeden:) Dla mnie największym dyskomfortem jest uczucie bycia jak w matriksie i to chyba tyle. Z badziewnym nastrojem sobie radzę. To glupie odrealnienie nasila się po wyjściu na zewnątrz, czasami bardzo słabnie, ale, cholera, nigdy nie znika. Jak słabnie to skaczę z radości pod niebiosa. Ale boję, się że mi już kurna tak zostało na amen. Nie daję się, wychodzę, ogarniam co trzeba mimo wszystko. Ale jak patrzę na ludzi dookoła to im tak cholernie zazdroszczę i trochę smutam :p Nie wiem, ludzie, to mija czasami? Ćwierć wieku nie mam, a tu takie cyrki… :p Chciałabym się w końcu obudzić, żeby moje oczy widziały jak kiedyś. To moje marzenie.
Witaj AGU 🙂 Tutaj chyba każdy ma takie marzenie 🙂 , a matrix w nerwicy to nic nowego 🙂 Pozdrawiam 🙂
Marzenia są po to by je spełniać 🙂
O właśnie, matrix! DoBRE okreslenie;) teraz już wiem co codziennie mnie otacza.. mi czasem odpuszcza, rzadko ale są momenty bez niego – zazwyczaj po bieganiu. .pozdrawiam !
Witaj agu zawroty glowy przechodzą ja je miałam przez 4 miesiące a tak pewnego pięknego dnia znikły nawet nie wiem kiedy bo człowiek sie do nich przyzwyczaja .
To bardzo pocieszające i budujące 🙂 Najlepiej jak się o tym zapomni, wtedy jest fantastycznie. Chociaż ciężko o tym nie myśleć, a szczególnie kiedy dopadnie ze zdwojoną siłą w towarzystwie ucisku czachy i kluchy w gardle :). Dzięki! Wesołych SPOKOJNYCH Świąt wszystkim 🙂
Wesołych! Ściskam Świątecznie!