Stoisz w kolejce i zaczynasz odczuwać napływające objawy ataków paniki np. nogi jak z waty, palpitacje serca, zawroty głowy – chcesz się usilnie skupić na liście zakupowej, ale nie potrafisz. Im bardziej koncentrujesz się na objawach tym więcej zaczyna ich napływać. Mocno skupiasz się na otoczeniu, Twój wzrok się wyostrza, a wszystkie dźwięki przeszywają Cię do szpiku kości. Duszę się! Dostanę zawału! Zemdleję, upadnę i rozbiję sobie głowę! Pewnie za chwilę oszaleję i narobię sobie wstydu! Im silniejsze negatywne emocje tym więcej objawów. Rzucasz zakupy, wybiegasz w popłochu ze sklepu i zmagasz się z ogromnym poczuciem – nie widzisz wyjścia z tej sytuacji. Zaczynasz odczuwać negatywne emocje i napad lęku gotowy.
Napad lęku – dwa różne podejścia
Gdyby rozłożyć tą sytuację na czynniki pierwsze można uznać, że odchodzimy od zmysłów. Bo przecież z naszym ciałem dzieje się szereg dziwnych rzeczy… Kręci nam się w głowie, mamy przyśpieszony oddech, kolana jak z waty, rozbiegane myśli i chcemy uciekać gdzie pieprz rośnie i boimy się omdlenia.
Możemy również spojrzeć na napad lęku z innej strony.
Od tej “technicznej”. Czym jest napad lęku i skąd się bierze? Warto przyjrzeć mu się od środka.
Napad lęku to nagły wzrost poziomu lęku, któremu towarzyszą silne objawy somatyczne – kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej, przyspieszony oddech, zawroty głowy, drżenie rąk, powiększone źrenice, dreszcze, kolana jak z waty, suchość w ustach i inne objawy pojawiają się na skutek gwałtownego wzrostu adrenaliny. Objawy te wiążą się z dostosowaniem organizmu do sytuacji zagrożenia i ich celem jest pomóc organizmowi przetrwać. To o czym myślimy wywołuje reakcje hormonalne w naszym ciele. Tak, tak! Sami robimy sobie krzywdę. W czasie wysokiego napięcia lękowego i występują różne objawy fizyczne i psychiczne, które są skutkiem działania hormonów strachu aktywowanych głównie przez sposób myślenia. Zwykły proces fizjologiczny ukształtowany tysiące lat temu – mamy go w genach! Lęk wywołuje ponad 1400 reakcji fizycznych i chemicznych. To z kolei aktywuje ponad 30 różnych hormonów i neuroprzekaźników, które krążą po całym ciele doprowadzając ciało do napadu lęku.
I tak oto przykładowo pod wpływem adrenaliny rozszerzają się źrenice, a ostrość widzenia zostaje skupiona na dystansie kilku metrów. Szersze źrenice to więcej wpadającego światła i zdolność łatwiejszego dostrzeżenia zagrożenia. I nie ma się co dziwić, że “dziwnie” widzimy, bo gdy mamy napad lęku to na serio “dziwnie” widzimy.
W związku z tym, że nie rozumiemy tego procesu pojawiają się jeszcze bardziej intensywne myśli dotyczące poczucia zagrożenia życia i zdrowia oraz dezorientują nas. Zaczynamy się nakręcać i uważamy, że dzieję się coś poważnego. Takie myślenie nasila niepokój, który potęguje objawy somatyczne. Tak tworzy się błędne koło paniki. W rezultacie zaczynamy wierzyć, że napadu lęku związany jest z chorobą psychiczną (albo jakąś inną ciężką chorobą) i nie można go pokonać. A przecież wszystko co odczuwamy na zewnątrz to tylko rezultat tego co dzieje się w środku.
Napad lęku to zwykły proces fizjologiczny, aktywowany automatycznie, gdy tylko jesteśmy w sytuacji zagrożenia (lub tak właśnie interpretujemy sytuację). Warto o tym pamiętać, gdy będziemy musieli zmierzyć się z nieprzyjemnymi objawami następny razem. Wiedza w tym wypadku to nasza tajna broń.
Naucz się tego wpisu na pamięć i recytuj w myślach, gdy ponownie znajdziesz się w sytuacji, gdzie napad lęku detronizuje Twoje życie. Nie mamy jak kontrolować okoliczności, ale definitywnie możemy kontrolować, jak na nie reagujemy. Poprzez poznanie swojego procesu myślenia, mamy szansę wpływać na zmianę sieci neuronowych. Oznacza to, że następnym razem będzie nam łatwiej przywołać rozsądek, sięgnąć do zasobów wiedzy i pogonić napad lęku tam gdzie raki zimują.
Pamiętaj – napad lęku to zwykły proces fizjologiczny. Nieprzyjemny, ale niegroźny.
31 odpowiedzi
Jak przestanie się człowiek bać tego lęku i ataków paniki to one znikną i nie będzie nerwicy 😛
Dokładnie 🙂
Ja już lęków sie nie boję ale boję się, że np.z braku sił czy z powodu zawrotów głowy upadnę i to sa moje lęki.
Ja to mam taką sinusoidę. Jak nie mam stresów to jest ok. Jak są stresy to mam masakrę 😛 Wczoraj głupia baba dala mi 2,0 z proseminarium na uczelni bo spóźniłam się z oddaniem pracy licencjackiej i stwierdziła, że nie ma zamiaru mi tego poprawiać i ze jest źle wszystko. A ja nawet nie wiem co jest źle. Tak po mnie pojechała, że cały dzień myślałam ze zaraz zejdę z tego świata i to wszystko ze strachu “co ja teraz mam zrobić”. Dalej nie wiem co mam zrobić, jak to poprawić itp. skoro ona nie chce ze mną gadać 🙂 Nie umiem w nerwicy radzić sobie z dużymi problemami. Nawet zamień problem na wyzwanie mi nie pomaga. W poniedziałek mam wizytę u jakiegoś psychoterapeuty, który niby zajmuje się tym jak radzić sobie w stresie i dam znać czy to w ogole jest cos warte 😛
Ja chyba dzisiaj mam dzień, że nie widzę wyjscia z tej sytuacji. Jestem i trwam to słowa które idealnie do mnie pasują. Wczoraj miałam dzień zaplanowany do kazdej minuty licząc na to, że lęk wolnopłynący choć trochę odpuści ale gdzie tam. Ja coś robię ale i lęk cos coś robi. Rozgościł sie w moim ciele i non stop jakiś objaw ostatnio zawroty głowy i ból kręgosłupa albo nerek i tak w koło. Do tego poczucie, że pomagam innym i nawet czasami mi za to podziękują, coś im sie udaje bo im podpowiadam, podsyłam dobre pomysły, a sama nie osiągam nic. Czuję sie jakbym nie potrafiła wyjść z tego bagna. Ostatnio nawet znajomy powiedział o mnie matka Teresa bo mnie nawet na ulicy zaczepiają i proszą o pomoc. Tak jakbym na czole miała wypisane Pomogę. Jego zaczęło to śmieszyć, a ja mimo, że pomagam to wolałabym to robic z przekonaniem, że sama jestem szczęśliwa. Czuję się dziwnie bo w koło też słyszę, że karma wraca. Taaa….. moją karmą by było wyjscie z tego bagna.
Dzisiaj podjełam decyzję że będę chodzic na zumbę będzie radośnie i pobudzająco.Puściłam na próbę z you tuba poćwiczyłam fajnie wszystkie mięśnie pracują gęba się cieszy tak z 20 min.Gdy skonczyłam poczułam się zle osłabienie napięty wzrok tak jak przy ataku lęku czy paniki .Pewnie organizm ma mało wysiłku pozytywnego i mózg zapamiętał tylko te złe wysiłki ,czy dobrze myślę?No i tak jutro chcę pójść pierwszy raz mimo ze zle sie moge tez poczuc pokarze ze dam rade byc moze zmniejsze w ten sposób ataki? Cisnienie spadło mi po wysiłku 86/57 z 106/68 ale cóż nie nakręcam sie zawsze byłam zflaczała mało ruchu może to też woła o pomoc?
20 minut to za mało- ćwiczymy wolniej, ale co najmniej godzina. Najlepiej jogging, bieg, marsz. A zumba dodatkowo. I wyrzucamy ciśnieniomierz za okno 🙂
Dla mnie 20 minut to już dużo. Szczególnie gdy ktoś nawet przed nerwicą nie ćwiczył. Ja przed jakimkolwiek wysiłkiem już mam.niskie ciśnienie.
Ania, jesteś tu z 3 lata? Po 3 latach regularnych ćwiczeń 20 minut powinno być już jak mała rozgrzewka.
Nie wiem ile tu jestem bo nie liczę tego. Po tylu latach nie powinno być mnie tu wcale, a o nerwicy nie powinnam już pamiętać. Ale jest inaczej i mimo, że kolejny dzień spędziłam w łóżku ( okres,ból nerek i stres) to chyba sie nie pochlastam z tego powodu. Ogólnie już chyba wszystko mi zoobojętniało.
Ania, próbuję powiedzieć, że gdybyś od 3 lat regularnie ćwiczyła to dziś 20 minut nie stanowiłoby dla Ciebie problemu. To samo dotyczy pozostałych dziedzin życia. Ja od zawsze Ci powtarzam, że Twoje oczekiwania nie są proporcjonalne do nakładu pracy. A Twoja wiadomość od lęku to zakasać rękawy i działać. Ps. Ja też mam dziś okres. Boli mnie głowa, plecy i ledwo żyje. Wstałam o 5:30 i wróciłam z pracy o 16:30 Pobiegłam do mechanika po samochód (5 km truchtem), przyjechałam do domu, wyprowadziłam Suzie, zrobiłam miętę, zażyłam leki rozkurczowe i poleżałam 30 min. Teraz jadę na drugi koniec miasta do szpitala do mojego Sebo i pewnie wrócę do 23:00 bo korki. Po drodze zrobię mu jakieś zakupy. Wiem, że jest ciężko. Ale ataki paniki nauczyły mnie, że jak się czegoś chce to trzeba się o to postarać. Ja chcę zarobić na centrum szkoleniowe Niepanikuj więc każdego dnia działam w tym kierunku. Nawet jak mnie boli brzuch. Nie ma się co łamać. Głowa do góry i działaj. Musisz mi zaufać, bo wiem co mówię i wiem, że możesz być zdrowa.
Trądzik leczę 20 lat i po tym czasie też powinnam mieć cerę jak alabaster, a nie mam. Więc z tym czasem to u mnie nie działa. Właściwie to ostatnio co raz częściej zastanawiam się jaki jest w tym wszystkim sens. I czy kiedykolwiek o tej porze będę sie cieszyła, że za rogiem wiosna, czy kiedykolwiek uda mi sie wyjechać na wakacje czy kiedykolwiek pójdę ze znajomymi na sok ba czy kiedykolwiek ich będę miała. Mimo mojego pozytywnego myślenia, a raczej wdzięczność za to co mam bo ostatnio uznałam, że to pierwsze jest płytkie to mam już mega zmęczenie tym wszystkim. Nie ogarniam i tyle.
Aniu,U ciebie trochę to brzmi jakbyś na coś czekała, na jakiś cud , że karma się w końcu odwróci i pewnego dnia w staniesz bez nerwicy. Otóż….tak nie będzie. Brak tu działania i jeszcze raz dzialania! Przepraszam jeżeli cię to urazi , ale na prawdę widzę po sobie co daje efekty -jest to działanie , po prostu ..jezelinnie masz przyjacio i ci to przeszkadza to wiedz że oni nie zapukaja ot tak do twoich drzwi…trzeba się o nich postarać . Też mam ciężko też mam mało znajomych , zapisałam się na studia co było najlepsza decyzja , poznałam tam fantastycznych ludzi i założę się że to początek pięknej przyjaźni,
Wiem że jest ciężko ,bardzo, bardzo ciężko .ale nie przyjedzie żaden rycerz N białym koniu i nas nie uratuje , za to same możemy ….tylko trzeba działać . Nie dzień nie dwa nientydzien miesiąc ale rok dwa trzy. Będą efekty na 100 procent
MAGGIE spoko nie obrażam się ale tak jak pisałam kiedyś, że ja nawet będąc na studiach nie mialam znajomych. Tak wiem, że trudno w to uwierzyć ale tak było. Mimo, że jestem gadułą i towarzyską osobą. Gdybym czekała na cud to nie poswiecilabym czasu i mnóstwo energii na terapie, szukanie przyczyn, nie czytalabym książek, nie zagladalabym tutaj i nie próbowałam milion razy. Osoby, które widziały moją pracę zaczynają wątpić czy to nerwica bo aż trudno w to uwierzyć.
Sabi no to Podziwiam ale już takie historie słyszałam i wiele razy powtarzałam, że ja z moimi bólami okresowymi mogę co najwyżej funkcjonować w domu i uwierz, że i tak staram się jak mogę. Łzy leją sie z bólu. Ginekolodzy nie raz mówili mi, że moje bóle to jak bóle porodowe. Nie wiem jakie są te drugie bo nie rodziłam. Moja bratowa czy siostra nie wiedzą co to okres, a u mnie to jakaś masakra.A wiem, że jestem odporna na ból. Ale fakt pewnie wygląda to jakbym była cieniasem. Może jestem ale na więcej nie mam już siły.
I Przepraszam za mój język ale ostatnio jestem mega nerwowa i wywalam z siebie wszystko. Zawsze złość w sobie dusiłam, a teraz mimo, że to dla mnie trudne staram się ją wrzucić na zewnątrz. Przyznaję się, że nie biegam nie chodzę na siłkę czy rumbę i może w tym tkwi cały secret. Wszystkiego dobrego z okazji Dnia Kobiet Dziewczynki :@ a dla Sebo dużo zdrowia.
Nie wiem jak ale pomoglaś mi dzisiaj załatwić coś samej. Mialam to załatwić z kimś ale z nerwów zrobiłam to sama. Bylam też u lekarza i mimo, że zgięta w pół to mnie nie przyjął. Kazał umówić się na jutro. Nasza służba zdrowia. Dzięki :@
Chyba codziennie potrzebuję takiej motywacji i takich słów. Chętnie wykupię pakiet takich smsów które będą mnie budziły kazdego dnia 🙂
Droga Sabinko buszuje po Twoim blogu od miesiąca. Staram się czytać go codziennie, bo napawa mnie optymizmem. Wykupiłam dostęp premium żeby nic mnie nie ominęło! Jestem na nazwijmy to „końcu” swojej przygody z nerwica, która zagościła w moim życiu 4 lata temu. Ten „koniec” o którym wspomniałam przypomina sinusoidę, a moja wiara w to ze mogę się pozbyć tego cholerstrwa raz jest wielka, a za kilka dni znikoma..i tak w kółko. Z atakami palniki radze sobie już całkiem niezle, mogę nawet powiedzieć ze kiedy je zaczynam wyczuwać to witam je z otwartymi ramionami, ale one wtedy jakby nie chcą się już witać 😉 Powiedz mi Kochana co możesz doradzić na przewlekły lęk? Mam teraz tak, ze wkręcam sobie daną chorobę (zazwyczaj jest to gruby kaliber) i wyczuwam wszystkie jej objawy. Następnie weryfikuje to badaniami i mimo odrzucenia mojej diagnozy ja albo dalej wałkuje temat albo zmieniam chorobę i tak jest od roku..obecnie jestem na etapie głowy – ból głowy napięciowy, ból skroni i mdłości..nie wiem jak mogę postawić po prostu ta kropkę nad „i” i uwierzyć w końcu w to, ze jestem zdrowa i mogę zacząć żyć normalnie.
Zrób sobie założenie, że zaczynasz się martwić objawami jak będą trwały w ciągu przez 2 tygodnie. Wtedy dopiero warto rozważyć badania. W innym wypadku uczymy się olewać objawy i wyznajemy zasadę nie mam czasu na te głupoty, a co ma być to będzie.
Wróciłam dałam rade 1,5godz zumby zakochałam się czuję każdy mięsień nawet twarzy z usmiechu? moje ospałe zlęknione znerwicowane ciało dostało szoku….patrzyłam jak dziewczyny wymiękają wychodzą i byłam z siebie taka dumna my nerwicowcy jesteśmy tak mocni że nie doceniamy tego że to przyszło po to by nas kopnąć w dupę do życia.Będzie trudno nie raz pewnie jutro odpokutuje za tą dobrą energię ale co tam wezmę to na klatę już będzie lżej z obrazem zumby ? polecam dziewczyny wysiłek.Martwi mnie że pewnie schudnę a juz ze mnie skóra i kość coś muszę z tym zrobić dieta jakaś nie wiem….
Fajnie dziewczyny, że Wam się udaje :). Ja wygląda na to, że jestem wyjątkowa. Nawet dzień kobiet spędzę orginalnie bo u lekarza o ile w ogóle mnie przyjmie. No cóż….
super!!!
Sabi wiem ze juz kilka razy o tym pisałam ale powiedz mi jak u Ciebie wyglądały te dziwne bicia serca? U mnie to nie jest tylko przyspieszone bicie ale również coś w rodzaju czkawki dziwne zapadnie się ciężko opisać. Jak robiłam badania na przykład holter to akurat takich przeskokow nie miałam. Czy Tobie mówili że to nie jest nie bezpiecznie? Niestety od kilku dni jestem chora prawie nie mowie w związku z czym kizomba przepadła:( Sabinko ogólnie wydaje mi się ze radze sobie juz całkiem nieźle ale ciężko mi podjąć decyzję życiowe. Mam propozycję przejęcia firmy i bycia na swoim ale przeraza mnie to. Wszyscy dookoła mi o tym trują ale dla mnie to czarna magia. Uważam że nie potrafolabym tak jak i pójść na prawko. Juz sama nie wiem czy to nerwica czy po prostu jestem takim typem człowieka. W zasadzie zawsze byłam mało odważna ale teraz to co inni mówią wydaje mi się jakimś kosmosem. Jak miałabym ogarnąć firmę skoro cały dzień tylko słucham i myślę o swoim sercu. Nie potrafilabym się skupić na tym a co dopiero ogarniać załatwiać i otwierać działalność. Nikt tego nie rozumie i tylko naciskaja. ..
Słuchasz i myślisz o dziwnym sercu, bo nie masz firmy do ogarniania. Będzie firma nie będzie czasu na serce 🙂
Ja tez mam takie napady. Ostatnio jiz minely. A tu nagle wczoraj. Takie opadanie dziwne uczucie i od tego sie zaczyna moj atak paniki potem serce wali, cisnienie skacze i oczywiscie panikuje. U mnie jest tp spowodowane utrata coreczki zaraz po porodzie. Pol roku minelo i teraz tych napadow mam coraz mniej . 1 na miesiac. I chcielibysmy sie starac o kolejne dziecko bo bardzo go pragniemy ale tez boje sie zeby bylo zdrowe i wszystko dobrze. A co jak mnie taki atak w ciazy zaatakuje… przeciez tabletek uspokajajacych nie mozna tak? A moze jak zajde w ciaze to mi to calkiem przejdzie . Jak myslicie
Ojej 🙁 wyrazy współczucia. Najważniejsze to nie myśleć co będzie jak i gdyby. Działać dopiero jak się coś faktycznie wydarzy.
Dziekuje. Mam poczucie ze radze sobie ale wiadomo przychodza chwile smutku . Wrocilam do pracy do ludzi po 2 miesiacach i mysle ze to duzo dalo. Te ataki sa rzadko ale sa. Wczoraj np wypilam sobie melise i wzielam labofarm ziolowy. Przespalam cala noc. Codziennie pije rumianek albo melise. Tak bardzo bym chciala miec juz dziecko przy sobie . Myslisz ze jestem gotowa? W tym miesiacu mielismy sie starac ale mialam infekcje ktora minela i tak jeszcze wczoraj pomyslalam sprobowac czy poczekac moze sie uda. Ale strach ze ta infekcja cos zaszkodzi chyba wywolala atak i oczywicie odlozylismy starania na przyszly miesiac jak wszystko bedzie ok… podpowiedz cp robic
Hmmm…A co podpowiada Twoja intuicja?
Witam, od niedawna śledzę bloga i czytam komentarze. Mam do Was pytanie,może dziwne a mianowicie czy mieliście kiedyś atak paniki trwający od samego otwarcia oczu rano i tak jazda do wieczora? Ja cały czas walczę, próbuję ale są momenty że nie mam już siły. .. Pozdrawiam
Hej Majka, od dwoch lat mam tak: wstaje rano i po chwili pojawiaja sie moje stale objawy:
otepienie umyslu w zasadzie non stop, uczucie ze zaraz sie przewroce, zemdleje albo cos w tym stylu, uczucie odrealnienia/uczucie jakbym byla w jakims filmie, gdzies obok… ogolne oslabienie, wrazliwosc na dziwieki, piszczy mi w uszach non stop, moj wzrok tez nie jest taki jaki byl kiedys, no i nie jestem odporna na stres, jak dzieci marudza to zupelnie nie wiem co mam robic jak reagowac, brak mi cierpliwosci, brak dystansu do tego co sie dzieje. Jak jestem w pracy i nagle musze cos zrobic co mnie przerasta to juz calkiem mam odlot i nie wiem czasem jak sie nazywam a co dopiero rozwiazc problem…mialam juz sytuacje ze klient do mnie cos mowil dwa razy a ja go wogole nie rozumialam…
az kolega reagowal z odpowiedzia…
ogolnie zauwazylam ze jak jestem sama i jest ciasza i spokoj to w miare funkcjonuje a jak za duzo sie dzieje to mnie to przerasta. Nie wiem jak mam postepowac, jak sobie z tym radzic Jestem matka dwojki dzieci (5 i 11) wiec cisza i spokoj to raczej rzadkosc i luksus.