Warto wiedzieć jak opanować kryzys w nerwicy, bo kryzysy to takie zwiastuny postępu w leczeniu. Niby człowiek robi dwa kroki do tyłu, ale zaraz potem cztery do przodu. Pod warunkiem, że skupia się na szlifowaniu swoich umiejętności radzenia sobie z lękiem.
Na początku swojej przygody z lękiem kompletnie nie wiedziałam jak opanować kryzys w nerwicy. Miewałam już długie tygodnie bez lęków, gdy czułam się prawie normalnie. A tu nagle nie wiadomo skąd, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało – bach! Następowało pogorszenie samopoczucia, a ja zaczynałam się nakręcać. Gdy nie wiedziałam jak tym procesem zarządzać, to wygrzebywanie się z niego trwało wieki. Potem potrzebowałam jeszcze kilku kolejnych tygodni, aby uzupełnić pokłady sił, które wtedy zużywałam.
MÓJ PIERWSZY KRYZYS (GDY JESZCZE NIE WIEDZIAŁAM JAK OPANOWAĆ KRYZYS W NERWICY)
Pierwszy kryzys jaki mnie spotkał będę pamiętać na zawsze. Był najmocniejszy i trwał najdłużej spośród wszystkich jakie miałam. Mocno mną wstrząsnął, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam jak opanować kryzys w nerwicy. Ani, że taki może się w ogóle pojawić 🙂
Wspominałam już, że mój ówczesny chłopak zostawił mnie z powodu ataków paniki? Stałam się dla niego kulą u nogi, bo nie mógł już żyć swobodnie. Wiecie jak to jest… Kiedyś chodziliśmy razem na imprezy do rana, a gdy zachorowałam to bałam się chodzić nawet do sklepu po bułki. Nie dość, że zachorowałam na nerwicę, to jeszcze w tym samym czasie zostałam porzucona. A właściwie to ja porzuciłam. Jednak nie bez powodu. Gdy ja zmagałam się z lękiem, mój Romeo umawiał się na seks randki. Zrobił sobie piękny profil na stronie www, która kojarzyła ludzi na niezobowiązujące ruchanko. I tak, umieścił tam zdjęcie profilowe. I nie, nie było to zdjęcie twarzy. Za posiadanie profilu na takich stronach się płaci. Więc nie łyknęłam ściemy w stylu “kolega robił mi żart”. Może i byłam chora, ale nie głupia. A tym bardziej nie byłam naiwna.
Wracając do kryzysu. No właśnie.
Rozstanie przebiegło burzliwie. I bardzo szybko. Jak tylko odkryłam jego profil na stronie dla zboków i przeczytałam wiadomości jakie wymieniał, to jeszcze w tym samym dniu wymieniłam zamki w drzwiach. Zostałam sama. A właściwie nie sama. Zostałam ja i moja nerwica. Na kilka dobrych miesięcy pogrążyłam się w smutku i nie wychodziłam z domu. Potem jakoś się zaczęłam ogarniać, aż doszłam do momentu, gdy zaczynałam wychodzić na prostą. Metodą prób i błędów uczyłam się panować nad nerwicą. Wiele rzeczy już mogłam, ale wciąż jeszcze nie robiłam ich zupełnie swobodnie jak kiedyś.
Któregoś dnia w drodze do pracy spotkałam mojego Eks. Nie widzieliśmy się od czasu, gdy wystawiłam mu wszystkie rzeczy koło kubła na śmieci pod mieszkaniem. Kilka dni spał w aucie, trochę pojęczał w smsach, ale szybko mu się znudziło. Byłam nieugięta.
Byliśmy ledwo kilka miesięcy po rozstaniu, a on już paradował po ulicy z nową dziewczyną. I to w miejscu mojego zamieszkania! Ich widok trzymających się za ręce totalnie mnie sparaliżował. Nasz wzrok spotkał się na chwilę, ale na całe szczęście byłam na tyle daleko, że szybko skręciłam w boczną uliczkę. Moje serce w sekundę przyspieszyło, a kolana miałam tak miękkie, że ledwo mogłam poruszać nogami. Przeszyło mnie takie dziwne uczucie niepokoju i aż skręciło mnie w brzuchu. Wróciłam do domu i nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Kręciłam się z kąta w kąt, aż wpadłam na wspaniały pomysł. Zaczęłam oglądać nasze wspólne zdjęcia. Oczywiście poryczałam się. Potem wpadłam na jeszcze lepszy pomysł. Odpaliłam Fejsa i prześledziłam jego profil. On biegał po knajpach i wrzucał foteczki cały uradowany, a ja walczyłam o przeżycie. I ta blondzia…Cycata, wysoka i zarzucała włosami jak w reklamie. A ja? Ja wyglądałam jak liniejący kościotrup z pryszczami. Nie ma się co dziwić, że sobie poszedł – myślałam wtedy.
W nocy nie mogłam spać. Chciałam wymazać ich obraz trzymających się za ręce z pamięci, ale nie mogłam. Rano miałam oczy spuchnięte jak żaba. Od płaczu i niewyspania. Nie zjadłam śniadania, bo nie miałam apetytu. Od zawsze jak się stresowałam to przestawałam jeść. Zadzwoniłam do pracy, że potrzebuję wolne. Cały dzień przeleżałam w łóżku skupiając się na natrętnych myślach.
Ona taka piękna. Ja też kiedyś byłam piękna. Miałam zapisać się na lekcje jazdy. Dobrze, że się nie zapisałam. Znowu musiałabym odwoływać. Jeszcze nie jestem gotowa. Kto mnie pokocha jak jestem totalnym nieudacznikiem? Po co komu dziewczyna, która nawet prawka nie ma. Jezu dlaczego mnie to spotkało. Kiedyś przeczytałam, że to genetycznie. Muszę zapytać mamę czy ktoś w rodzinie był chory psychicznie. Na pewno był. Tylko mu tego nie stwierdzili. Jakoś słabo się czuję. To wraca…I tak dalej…
JAK OPANOWAĆ KRYZYS W NERWICY – CO ROBIŁAM ŹLE
Czarne myśli zaczynały się na spotkaniu eks z blondyną, a kończyły na chorobie psychicznej. Smutek narastał, a ja zaczynałam nakręcać się co raz bardziej. Odwoływałam plany, zaszywałam się w domu i ze wzmożoną uwagą koncentrowałam na tym co dzieje się z moim ciałem. Najmniejsze odstępstwa od normy budziły mój niepokój. Każdy przyśpieszony oddech, każde szybsze bicie serca, ból głowy, brak apetytu no dosłownie wszystko! Oczywiście wszystko to co się ze mną działa zinterpretowałam jako nawrót nerwicy. To zupełnie naturalne i już chyba do końca życia kolana jak z waty będą mi się kojarzyć z nerwicą. Wtedy miałam do tego inne podejście. Złe podejście.
JAK OPANOWAĆ KRYZYS W NERWICY – CO ROBIĆ
Podczas kryzysu nie należy traktować swoich myśli na serio. Większość z nich i tak nie jest prawdziwa! Kryzys jest jak bagno. Główną zasadą, którą każdy powinien znać wpadając do bagna, jest nie wykonywanie gwałtownych ruchów. Im bardziej się będziemy ruszać tym mocniej ugrzęźniemy. W żadnym wypadku nie można machać rękami czy nogami bez zastanowienia, to wciąga jeszcze głębiej. Żeby wydostać się z kryzysu trzeba robić dokładnie to samo, co robi się grzęznąc w bagnie. Przede wszystkim warto wiedzieć co należy w takiej sytuacji zrobić, żeby móc zastosować te techniki w wypadku niebezpieczeństwa. A co należy robić? Trzeba zachować spokój i nie wykonywać raptownych ruchów. Zaplanować każdy następny krok. To już połowa sukcesu.
Na szczęście kryzys w nerwicy nie zagraża realnie naszemu życiu. Ale, ale, ale… jest trudny. Przechodząc prawidłowo przez kryzys, stajemy się silniejsi. Mamy szansę nauczyć się schematów działa nerwicy i zacząć nad nimi panować. Kryzys kilka razy wystąpił po sytuacji stresowej? Przed podróżą? W pracy? Trzeba wtedy działać i zmieniać to, co wymaga zmiany. Naprawiać to, co wymaga naprawy.
No więc co powinnam była zrobić w opisanej powyżej sytuacji? Zachować spokój. Na tyle, na ile to było możliwe. Wyjść do ludzi. Iść na kawę z kumplem i przegadać z nim sprawę. Zamiast koncentrować się na jakiejś blondynie, skupić na sobie i swoim poczuciu własnej wartości. No i przede wszystkim trzymać się swojego planu dnia, aby nie dać się pogrążyć negatywnym myślom. Dodatkowo mogłam zapisać swoje myśli w dzienniku panikowicza. Zapiski to dowód, że przyspieszone bicie serca i kolana jak z waty były reakcją organizmu na szok wywołany spotkaniem byłego. A nie żadnym nawrotem nerwicy.
Kryzys w nerwicy trwa chwilę, ale mija. Pierwszy jest zawsze najdłuższy. Jeśli wiemy jak nad nim panować, każdy kolejny będzie łatwiejszy. W końcu nie będzie ich wcale, bo po prostu nauczymy się prawidłowo interpretować to co się z nami dzieje i co przeżywamy.
Co najlepsze, po kilku latach bez jakiegokolwiek kontaktu, mój eks wyznał mi, że celowo przyjechał z blondyną do Windsor (czyli mojego miejsca zamieszkania). Miał ją zabrać na kawę do mojego miejsca pracy, aby wzbudzić we mnie zazdrość. Dałam się złapać w jego intrygę. Zrobiło mi się smutno, ale na całe szczęście nie odbiło mi na tyle, aby do niego chcieć wracać. Brawo ja!
5 odpowiedzi
Witam . I właśnie mnie po 3 tygodniach w miarę spokojnego życia dopadła franca. Trzyma już od prawie 4 dni. Dzień w dzień mam wrażenie, ze umieram. Ze dostanę zawału i ten straszny niepokój. Do tego bóle mięśniowe, ucisk w klatce piersiowej, skurcze mięśni, zgaga i można wymieniać w nieskończoność. No i oczywiście od razu wpadł doktor Google wiec już całkowicie się rozkręciła. I nie wiem jak przetrwam jutro sama w domu z dziećmi 🙁
Cześć, oj czymś ten kryzysik musiał się zacząć 🙂 A doktor Google nie pomaga w takich sytuacjach. W czasie kryzysu trzeba wrzucić tryb “przetrwanie” i zachować spokój. Im bardziej się na tym kryzysie skupisz tym większego rozmiaru nabierze. Czytałaś może ten artykuł? https://niepanikuj.pl/2021/11/21/kryzys-w-nerwicy-skad-sie-bierze-zawsze-jest-jakis-poczatek/ Zrobiłam też Instrukcję Głosową na czas kryzysu (dostępna w Sklepie Niepanikuj) Z dziećmi może być z pozoru łatwiej, bo na pewno zapewnią Ci dużo zajęć 🙂 A im więcej zajęć tym mniej czasu na myślenie. Spróbujcie sobie zaplanować dzień inaczej niż zwykle. Nie siedźcie w domu tylko zorganizujcie coś ciekawego.
Mogę się tylko domyślać co mogło spowodować. Z racji ze zaczęłam się czuć lepiej , zaczęłam w końcu treningi od razu 5 razy w tygodniu , do tego rano codziennie joga i ccodziennie po 10-15 kilometrów. I jeszcze żniw zaczęłam pic kawę . I chyba przeholowałam. A zaczęło się godzinę po tym jak córka oznajmiła mi , że jedzie na ferie do Polski 🙁
I tak walczę aby przetrwać kolejny dzień i żeby nie zwariować , bo niestety wsparcia u męża nie mam. Uważa tylko ze świruje i z nudów sobie wymyślam zmartwienia 🙁
Pojechałaś z grubej rury 🙂 Kawusia też swoje zrobiła. Dlaczego tak Cię martwi, że córka jedzie na ferie do PL? Na wsparcie od kogoś, kto nie miał nerwicy nie ma co liczyć, bo najzwyczajniej nie wie jak to jest. Daj mu to przeczytać: https://niepanikuj.pl/2016/08/07/przeczytaj-zrozumiec-panikowicza/ My tutaj wiemy i możemy się wspierać 🙂 Na pewno nie zwariujesz – to nie jest technicznie możliwe. Postaraj się czymś zająć, żeby odebrać siłę napędową lękowi (czyli nakręcanie się myślami).
Przy mojej córce jakoś czuje się pewniej 🙂 A to fakt , kto tego nie przeżył to nie wie o czym mówię. I tak już planuje dzień na jutro jak go przetrwać. I kawa znów w odstawkę i jednak troszkę chyba wolniej muszę ta wszystko zacząć. Małymi krokami ..