Zmagając się z atakami paniki i depresją tysiące razy płakałam bez powodu. Leżałam, płakałam i nie widziałam sensu życia. Przetestowałam wiele różnych sposobów na poprawę nastroju, ale w końcu dotarło do mnie, że emocje są skutkiem ruchu. Nauczyłam się, że najmniejszy grymas na twarzy potrafi zmienić nasze odczucia w danym momencie i postanowiłam pokonać depresję bieganiem.
Każda osoba zmagająca się z depresją powinna wiedzieć, że można wykorzystać ciało, aby wpłynęło na nasze odczucia! Emocje wpływają na nasze ciało jak, a sposób w jaki wykorzystujemy ciało, wpływa na emocje. Każda z odczuwanych przez nas emocji łączy się z właściwą jej fizjologią: postawą, sposobem oddychania, wyrazem twarzy i na odwrót. Znając tą zależność, można wpływać na swój nastrój i pokonać depresję bieganiem
Co się dzieje, jeśli ciągle wykorzystujesz swoje ciało w sposób charakterystyczny dla nerwicy lękowej czy depresji – kurczysz szyję, garbisz się, flegmatycznie się poruszasz, masz zmartwioną minę, włóczysz za sobą nogami? Odczuwasz stan głębokiego przygnębienia. A co się stanie, jeśli wykorzystasz swoje ciało w sposób charakterystyczny dla dobrego nastroju? Będziesz odczuwać radność!
Doskonałym przykładem wykorzystania ciała w sposób charakterystyczny dla dobrego nastroju jest
bieganie. Można pokonać depresję bieganiem, gdyż biegając wysyłamy sygnał, że mamy dobry humor: machamy rękami, przebieramy nogami, przyśpieszamy rytm serca, rytmicznie oddychamy, jesteśmy w ruchu, pobudzamy krążenie, dotleniamy się, uruchamiamy procesy odpowiedzialne za aktywację mięśni. Ciało wprowadza nas w stan emocjonalny zgodnie z sygnałem jaki od nas otrzymuje.
Znając sposób w jaki wykorzystujemy własne ciało podczas określonego stanu emocjonalnego, możemy unikać tego stanu poprzez zmianę ruchu ciała. Następnym razem, gdy ogarnie nas stan depresyjny warto spróbować pokonać depresję bieganiem. Opiszę Ci jak robiłam to ja, gdyż w moim przypadku metoda ta, okazała się najskuteczniejszym narzędziem w walce z depresją z jakim miałam styczność!
Czas ćwiczeń godzina i piętnaście minut.
Przed wyjściem z domu
Nie mam ochoty na bieganie. Nie mam ochoty na wychodzenie z domu. Nie mam ochoty patrzeć na innych ludzi. Na nic nie mam ochoty. Umrę! Coś mi się stanie! Upadnę twarzą na chodnik i rozbiję głowę. Bez sensu. Cały świat jest bez sensu. Pokonać depresję bieganiem? To jakaś kpina! Oczy mam zapłakane, wszystko mnie boli, na nic nie mam siły i jeszcze mam wyjść biegać?
Pierwsze 10 minut treningu
Zawracam! Nie zawracam! Nie mam siły! Wszystko mnie boli. Zawracam! Nie zawracam! W tym momencie zaczynam płakać (znowu!) i zakładam okulary. Co za życie? Tak ma być już zawsze? Nawet z domu wyjść nie mogę! Zawracam! Nie zawracam.
Kolejne 15 minut treningu
Jak mam biegać z kolanami jak z waty i zawrotami głowy? Serce zaczyna walić co raz szybciej – czy zaraz dostanę zawału? Sprawdzę tętno! OMG! Zaraz serce wyskoczy mi z klaty. Fala lęku napływa, każe uciekać. Czy mam uciekać? Przestaje płakać, bo jestem zbyt przestraszona nasilającymi się objawami. Wyczekuję katastrofy. Nie zawracam.
25 minuta treningu
Jest mi ogromnie smutno. Nie chce tak żyć. Coś jakby lepiej, objawy maleją. Wyglądam jak kościotrup. Kiedyś miałam piękne włosy, a teraz? Czy ludzie myślą, że oszalałam? A jak nie znajdę drogi do domu? Jakoś tu zielono. W końcu lato się zbliża to jak ma być. Chyba czuję się troszkę lepiej.
40 minuta treningu
Zaczynam tracić siły. To dobrze. Tak ma być. Powolutku, ale długo. Nadal biegnę. Chyba nie jest tak źle. Jakbym była ciężko chora, to nie dałabym rady ćwiczyć 40 minut. Jeszcze tylko połowa. Muszę dać radę.
60 minuta treningu
Za 10 minut koniec. Kolana jak z waty minęły! Lęk mnie nie przegonił. To jest właściwa metoda. Teraz widzę, że działa. Wszystko mnie boli, ale trzeba działać. Ręka, noga do przodu. Ciach, ciach, ciach! Jak wrócę to szybko się wykąpie i koniecznie muszę się czymś zająć. Siedzenie w domu mi nie służy.
Dałam radę…!!!!!!!!!
Zapamiętaj! Sposób w jaki wykorzystujemy ciało, wpływa na nasze odczucia i można pokonać depresję bieganiem! Po godzinie przestałam płakać i rozluźniłam się. Przecież ruch biegacza to wyraźny sygnał dobrego nastroju. Po godzinie wysyłania takich sygnałów, nie ma siły, żeby dalej płakać. Oczywiście w dalszym ciągu należy dbać o to, aby w ciągu całego dnia, tych złych sygnałów było mniej niż dobrych. Godzina ćwiczeń załatwi nam dobry nastrój, ale nie na cały dzień. Przeczytaj Jak ćwiczyć z nerwicą lękową
45 odpowiedzi
Dziewczyny jak radzicie sobie z objawami ?
Sabi , proszę , upewnij mnie , ze jak zacznie mijać nerwica to ten straszny pms z bijącym sercem , napięciem i zawrotami tez przejdzie …???
TEŻ. Przysięgam! A próbujesz więcej ruchu i ziołowe herbatki?
Właśnie z tym ruchem slabo ostatnio…muszę się poprawić
Niu niu! 🙂
Halo!!! Co tu się dzieje? Co taka cisza? Wszyscy wyzdrowieli? 😉
Kobietki w czym przechowujące sałatę i takie sprawy żeby nie latać do sklepu codziennie? 😉
Paula, ja mam pojemnik na żywność do lodówki. 7 dni wszystkie warzywka łącznie z sałatą – świeżutkie.
Też muszę poszukać takiego pojemnika :). Może gdzieś w necie znajdę. Sabi Ty masz szklany czy plastikowy?. Chyba szklany lepszy ?;). Wiesz gdzie można taki kupić ?. Ty chyba kupiłaś w TK max ?:)
Tak w TX MAXXie:)
też tak pomyślałam ze wszyscy zdrowi, a u mnie bez zmian…:-(
Monia, Jak to bez zmian…nie jest chociaż odrobinkę lepiej? 🙂
chyba teraz mam gorszy czas…
w poniedziałek jadę pkp w delegacje na 3 dni i może to przeżywam?
wczoraj zrobiłam maraton 🙂 na rowerze 10 km i marszobiegu 2km
wieczorem czułam się po tym fatalnie, wszystko mnie bolało i wirowało
dziś trochę lepiej
A co mówi Niepanikuj? Trzeba ćwiczyć, ale powolutku. Zbyt obciążające ćwiczenia nasilają lęk. I do tego ten wyjazd w delegacje i zły humor gotowy 🙂
MONIKA jak to jest gorszy czas to czapki z głów :). Ja na rowerze to może kilometr. Jazda pkp i delegacja dziewczyno Ty nie masz na co narzekać 🙂
jak chodzę strasznie bolą mnie stopy, tak jakbym wciskała mocno nogi w ziemie, żeby zniwelować tą miękkość nóg
no i mam nowy objaw…. ból rąk na przemian z mrowieniem… dostałam taki suplement alanerw, ale na razie bez szału
dziś może mniej na rowerze przejadę żeby mieć więcej siły na chodzenie z truchtem, co Sabinko myslisz?
Monia, na to, aby czuć się lepiej trzeba pracować systematycznie i konsekwentnie. Jak już stała się sytuacja kryzysowa to zajmie Ci kilka dni, aby ją okiełznać. W listopadzie byłaś w delegacji i też źle się czułaś – pamiętasz? Każda niedziela jest dla Ciebie stresująca. Zastanów się czy to nie praca jest przyczyną nasilonych objawów. Być może masz tam dużo wyzwań? Jeśli chodzi o ćwiczenia to pisałam o tym czym różni się zmęczenie fizyczne od psychicznego tutaj https://niepanikuj.pl/2018/01/15/wszystko-co-musisz-wiedziec-o-zmeczeniu-przez-nerwice-lekowa/ Wszystkie objawy najlepiej niwelować sportem, ale z głową – tutaj jest napisane jak https://niepanikuj.pl/2018/03/19/jak-cwiczyc-z-depresja-i-nerwica-lekowa-instrukcja/
Ania ja muszę jechać nie ma wyjścia, mam 11 delegacji w ciągu 3 mcy….
ale to jest męczarnia….
ale daje radę 😉
Sabinka problem jest w sytuacji domowej i tym ze mieszkam z moim ojcem, który nie odpuszcza…..
Delegacja to dla mnie nie jest taki duzy stres jak JEGO PRZYGADYWANIA…
MONIKA ja na takich objawach o których piszesz to się nawet nie skupiam. Przywykłam już do tych co mnie najbardziej męczą. I niby Sabina powtarza, że jeśli coś trwa dłużej niż chyba dwa tygodnie to trzeba to sprawdzić. Ja bóle głowy, szum w uszach, duszności, słabe mięśnie nóg i rąk mam od kilku lat. Sprawdzałam to wielokrotnie. I niczego się nie doszukali mimo spekulacji. Jest to deprymujące bo codziennie ten ciężar trzeba dźwigać. I mimo, że czasami były lepsze momenty to tak naprawdę nigdy nie było normalnie. Nerwica jest strasznie podstępna i czasami jednego dnia wydaje się, że człowiek ma ją w garści, a drugiego dnia to ona trzyma Nas w garści. Mimo, że zmagam się z tym tyle lat. Tyle przeszłam i dość sporo wiem to tak naprawdę nadal nie rozumiem tego wszystkiego. Kiedyś moja dalsza znajoma zapytała się mnie co ja robię, że jestem taka szczupła ?. Bo ona zrobila wszelkie możliwe badania, chodzi do dietetyka, na siłownię i tak zaczęła wymieniac. Na co ja, że nic nie robię. No na pewno stres działa odchudzająco. I tak po tamtej rozmowie tak sobie pomyślałam, że może taka Nasza natura. Choć ja za naturę nerwicy chętnie bym podziękowała. Taka refleksja bo czasami jest tak ciężko z tym dziadostwem.
Sabina powtarza, że dwa tygodnie w ciągu 🙂 A nie dwa tygodnie.
MONIA
moim zdaniem za dużo rower 10 i marsz 2
Ja od 4 miesięcy codzinnie bieżnia albo rower
Po 2 miesiącach zrobiłam sobie niedziele wolne
I nie często robię 10 km jednego dnia
Mam przedział od 5 do 10 km
I ile mi się chce tyle robię danego dnia
To jest ogromny wysiłek
Lepijej sobie zrob 7 km rowerem
Na kolejny dzień 5 marszu
Kolejny dzień 30 minut skakanka
Kojeny dzień poprostu idź na spacer
Ja tak robiłam w nerwicy i robię tak do tej pory
Przez co wysiłek fizyczny stał się dla mnie jak mycie zębów
A kiedyś był takim „zaliczeniem aktywności”
Jak ktoś jest z Waw to ja nadal szukam kogoś na skłosza albo tenis 😉
Szum w uszach mam w ciągu od 11 lat.
MONIKA u mnie sytuacja w domu też temat rzeka :/. Oj dużo by pisać.
MONIKA DASZ RADĘ bo nieźle Ci idzie ???
Ja z wawy?
10 km robie bez problemu na rowerze. Lubię muzykę w uszach i jak wiatr wieje
Ale nie przebiegne nawet 1 km …
Praktyka czyni mistrza, łap plan treningowy dla początkujących https://niepanikuj.pl/2016/03/06/6-tygodniowy-plan-treningowy-dla-poczatkujacego-biegacza/
Dziewczyny a miała któraś z was problemy ze spaniem jak tak to jak sobie radzicie ?
Ja o.kotrej się nie pomoże odrazu usypiam
Na wieczor czasem melise pije
Monia polecam ćwiczyć i ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć .Systematyczie i z głową.Do tego kropeki Bacha,Yoga relax i dobra książka przed snem.U mnie zadziałało.
Przed atakami paniki nie sypiałam dobrze w nocy,w trakcie ataków była to katorga.Najgorsze były poranki i godziny 4 ,5 rano kiedy mnie już telepało w łóżku ,do tego puls jak u sportowca podczas treningu.
Dajcie sobie czas i dajcie z siebie wszystko i do tego pozytywne nastawienie i działa.
Kasia super! Brawo za wytrwałość!
Muszę kupić te krople
Wczoraj czułam się kiepsko. Dużo miałam do zrobienia w domu przed wyjazdem, może dlatego
Dziś o 5 pobudka I jadę, jestem już w pociągu, słuchawki na uczy I nie panikuj czytam ????
Wszystkie rady są super ale u mnie problemem jest też niestety otoczenie. Najblizsza rodzina dostarcza mi najwięcej stresu :/. Po raz kolejny cierpię z tego powodu.
Ja, po moim pierwszym ataku mialam tygodnie nieprzespanych nocy a jak udalo mi sie zasnac to ten sen byl bardzo plytki i nad ranem gdy sie budzilam to mialam uczucie jakbym wogole nie spala no i to uczucie podenerwowania…na poczatku bardzo sie tym denerwowalam, ale z czasem stwierdzilam ze skoro jakos w ciagu dnia funkcjonuje to po co mam sie tym przejmowac i tak z czasem zaczelo sie to samo regulowac…poprosu nie zwracaj na to uwagi i daj sobie czasu…
Moje pomysly na, jak ja to nazyeam “biale noce” to:
Czytanie ksiazki – ale teraz uwazam ze przez to pobudzalam dodatkowo organizm, bo swiecila lampka.
Czasem wykonywalam jakies asany.
A aktualnie, gdy czasem mam biala noc, to korzystam z pilki lekarskiej, siedze na niej albo leze na niej i delikatnie sie kolysze i to mnie uspokaja i usypia, wtedy przechodze do lozka i zasypiam do rana…
A wy jakie macie pomysly?
Tabletki ziołowe i słuchanie uspokajającej muzyki do snu
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi 🙂 Jak narazie staram się tym nie przejmować nie mam raczej takich poważnych ataków paniki tylko problemy z tym snem i to stalo sie dla mnie wielkim problemem ale sama się nakrecam i to pewnie dlatego boję się strasznie tej choroby ze ona mnie ograniczy nie będę mogła posiadać dzieci itp
Mnie nerwica ograniczyła i to bardzo. Zniszczyła związki,plany, marzenia i wiele innych. Myślę, że gdyby nie ona moje życie wyglądało by zupelnie inaczej. Praca, mąż i dzieci. Zupełnie inna ja.
Ania ale tak szczerze przeglądając poprzednie posty czytam twoje komentarze i wydaje mi się że ty bardzo szybko się podajesz i sama siebie dolujesz i sama nie wierzysz w poprawę swojego życia a każdy sygnał że strony swojego organizmu traktujesz bardzo poważnie. Wydaje mi się że zgodnie z zaleceniami sabiny przede wszystkim trzeba wyluzować i nie przejmować się tak tymi objawami ja potrafię nie przespać kilku dni pod rząd ale jakoś żyje uśmiecham cieszę się tym co mam. I co najważniejsze my Ania nie możemy cały czas narzekać bo dolujemy innych naszych bliskich a pamiętaj że każdy na około ma problemy i to czasami większe
MONIA to ja napiszę tylko tyle, że jesteś w błędzie jeśli chodzi o moją osobę :). Ja nie poddaję się szybko i to by potwierdziła nie jedna osoba która mnie zna. Jestem zaudana i zawzięta jak to dwie terapeutki mi powiedziały ale gdy coś trwa cholernie długo to kazdy z Nas czuje irytację ma chwile zwątpienia itp. Z dołowaniem siebie bywa różnie ale to też to co napisałam wyżej. Bardziej dołują mnie inni i ich zachowania w stosunku do mnie. Wiesz mam bardzo dużo objawów ale nie mierze cusnienia nie potrafię mierzyć pulsu i w ogóle wiele mam gdzieś. Drażni mnie to, że po prostu źle się czuję i na wiele nie mam siły po prostu. Luzuję kazdego dnia bo inaczej bym oszalała. Nie narzekam wśród najbliższych i tak jak nie raz pisałam moja najbliższa rodzina nie do konca wie z czym się zmagam. Coś nie coś wie tylko moja mama, a np. Ojciec, brat, ciotki itp.nie mają o niczym pojęcia. Ukrywam to przez tyle lat więc wyobraź sobie ile mnie to wysiłku kosztuje. I by było śmieszniej to ja jestem najbardziej spokojna, opanowana i szalona jeśli chodzi o relacje z innymi. Tego bloga traktuję na wywalenie tego co tak naprawdę we mnie siedzi bo w realnym świecie nie ma na to miejsca i nie ma takiej osoby, która tego wysłucha. Co do problemów innych to doskonale wiem, że każdy sie z czymś zmaga i doskonale wiem, że nerwica w obliczu wielu chorób to tylko taki pryszcz na tylku i dlatego tak bardzo mnie to irytuje bo umiem odzielic co jest ważne, a co mniej ważne. Bardzo przeżywam cierpienia innych nie patrząc na siebie i nie raz gdy widzę cierpienie innych myślę siebie kur…wa a Ty nie potrafisz poradzić sobie z taką pierdołą. Myślę o sobie potrafisz tak pomagać innym, a sobie nie poradzisz pomóc. Cala Ja. Pozdrawiam.
I Dziękuję, że to napisałaś bo tym komentarzem zrozumiałam, że tutaj też nie powinnam pisać o swoich słabosciach bo i tak nie zostanę zrozumiana i nic to nie zmieni. Zresztą już od dłuższego czasu zauważyłam pewne rzeczy ;). Także jeszcze raz Dzięki 🙂
U mnie po prostu jest tak, że coś nie potrafi pyknąć, wskoczyć na właściwy tor normalności. Mam wrażenie, że żyję obok tej normalnosci. Jest uczucie detralizacji, jakiegoś lęku i strachu,że moja głowa non stop o czymś myśli. Trudno to opisać ale nawet czytając Wasze komentarze wiem, że ja jestem inna po prostu.
I moja nerwica też w pewnym stopniu jest inna i to też pisałam kilka razu. Każdy z Nas ma problem z czymś innym. Dla mnie najgorsza jest agorafobia, a wieloma innymi sprawami nawet nie zawracam sobie głowy. Agorafobia, która też sama w sobie i u mnie jest dziwna.
Depresji nigdy nie miałem, ale jak najbardziej wierzę, że to co piszesz działa. Biegam conajmniej 3 razy w tygodniu i to właśnie w te dni miewam najlepszy humor. Wysiłek fizyczny, dotlenienie i endorfiny – to doskonała mieszanka na problemy i zmartwienia 🙂
Najlepsza!