Odkryć sens życia. Ćwiczenie

Odkryć sens życia. Ćwiczenie

Praktycznie każdy z nas odniósł w życiu jakieś obrażenia i mógłby podzielić się nie jedną smutną historią. Warto wiedzieć, że uraz psychiczny nie różni się zbytnio od tego fizycznego. Ból emocjonalny jest porównywalny do tego jaki odczuwamy podczas bicia kijem po żebrach.  Różnica jest taka, że bólem fizycznym zajmujemy się niemal natychmiastowo – zażywamy leki, robimy opatrunki, zgłaszamy się na SOR. Natomiast ból psychiczny ignorujemy, dusimy w sobie i ukrywamy zarówno przed sobą jak i innymi.

Ból psychiczny z jednej strony jest bolesny, a z drugiej może pomóc odkryć sens życia. Nerwica lękowa podpowiada, które obszary w życiu nie działają i w którym kierunku należy zmierzać.

Warto wyruszyć w podróż do własnego wnętrza i odkryć sens życia. Lepiej poznać siebie i stać się całością. Gdy szczęśliwa jest dusza to cieszy się również ciało. Pierwszym etapem takiej podróży jest analiza swoich priorytetów życiowych. Większość z nas potrafi jasno określić pierwsze 2 lub 3 najważniejsze priorytety np. dobro najbliższych, bezpieczeństwo finansowe czy wiara. Nie potrafi natomiast określić co jeszcze oprócz rodziny, sytuacji materialnej czy wiary liczy się w życiu. Odkryć sens życia znaczy wiedzieć co leży dalej…

Po co żyję? Co nadaje życiu sens? Jakie są moje ambicje życiowe? W którym kierunku zmierzam? Jaki jest mój cel? Gdy spojrzę na swoje życie z perspektywy 30 lat to co zobaczę? Czy w życiu chodzi o to, aby założyć rodzinę, pracować celem zwiększenia swojego statusu społecznego i materialnego, kupić duży dom i przejść na emeryturę oraz mieć dużo czasu dla wnuków. W takim podejściu nie ma nic złego pod warunkiem, że takie działania nadają naszemu życiu sens i wypełniając je czujemy się spełnieni.

Odkryć sens życia oznacza spojrzeć na swoje życie za 60 lat i uśmiechać się od ucha do ucha. Czuć się spełnionym i wartościowym człowiekiem. Nie chcieć się żegnać ze światem, bo za bardzo go lubimy. Bo zrobiliśmy dużo dobrego i nie zmarnowaliśmy ani chwili na głupoty i smutki.

Odkryj sens życia dzięki poniższemu ćwiczeniu.

 

Zapisz poniższe pytania w zeszycie i poszukaj odpowiedzi w swoim wnętrzu. Kieruj się swoją intuicją, sercem, duszą. Jeśli nie znajdziesz odpowiedzi od ręki to w ogóle się nie przejmuj. Czasami wykonanie takiego ćwiczenia zajmuje długie godziny, a nawet tygodnie. W szczególności, gdy zadajemy sobie takie pytania po raz pierwszy w życiu.

 

W jakich momentach odczuwam szczęście i uśmiecham się?

Co mnie uszczęśliwia?

Jakie mam pasje i zainteresowania?

Jutro dostaję drugie życie i zaczynam wszystko od początku – co zmieniam?

Mogę robić wszystko co chcę – co robię?

Czy jest coś czego nie zrobiłem i żałuję?

Jakie priorytety w życiu są dla mnie najważniejsze?

Co robię, aby osiągnąć przynajmniej jeden z nich?

Jeżeli nic, to co stoi na przeszkodzie?

Co konkretnie mogę zrobić teraz i w ciągu najbliższych kilku tygodni, żeby zbliżyć się do realizacji priorytetowych celów?

 

 

Podczas naszej wędrówki, by odkryć sens życia, warto odrzucić wszystkie znane nam tezy i zostawić miejsce na nowe, poparte nowymi doświadczeniami. Warto wyzbyć się szablonów typu: w Anglii dam radę zarobić więcej, dla mnie jest już za późno, w małych miastach nie ma pracy, sadystycznej przełożonej nie można się przeciwstawić, bo mnie zwolni. Żyć szczęśliwie oznacza zwolnienie wewnętrznych blokad i swobodne oddychanie w tworzącej się dzięki temu przestrzeni.

Gdy odkryjemy głębszy sens życia to nasze życie będzie takie fajne, że nie będziemy mieć czasu na lęki czy depresję.

Gdy zmagałam się z depresją nie potrafiłam udzielić odpowiedzi na żadne z powyższych pytań przez długie miesiące. W mojej głowie panowała pustka. Moje odpowiedzi wyglądały mniej wiece tak:

 

W jakich momentach odczuwam szczęście i uśmiecham się? Nie uśmiecham się.

Co mnie uszczęśliwia? Nic.

Jakie mam pasje i zainteresowania? Nie mam żadnych. W wolnym czasie nie mam co robić.

Jutro dostaję drugie życie i zaczynam wszystko od początku – co zmieniam? Nie wiem. Ale nie chcę żyć tak jak teraz.

Mogę robić wszystko co chcę – co robię? Nie wiem.

Czy jest coś czego nie zrobiłem i żałuję? Nie wiem.

Jakie priorytety w życiu są dla mnie najważniejsze? Zdrowie. Chce być zdrowa i nie mieć nerwicy.

Co robię, aby osiągnąć przynajmniej jeden z nich? Każdego dnia przez 24 godziny robię coś w kierunku wyzdrowienia. Ćwiczę, dbam o dietę, czytam o tym jak działa lęk i stawiam mu czoła.

Jeżeli nic, to co stoi na przeszkodzie? —

Co konkretnie mogę zrobić teraz i w ciągu najbliższych kilku tygodni, żeby zbliżyć się do realizacji priorytetowych celów? To co robię teraz.

 

A dziś moje odpowiedzi wyglądały by tak:

 

W jakich momentach odczuwam szczęście i uśmiecham się? W wielu. Mam super pracę, odkrywam świat, uczę się na błędach, mogę sobie kupić kawę z Costy i nie martwić się o pieniądze… Jest ich naprawdę dużo.

Co mnie uszczęśliwia? Moja Suzie. Bieganie. Bezy z owocami. Mgły nad polaną. Misiek co zakrada się do śmietników w Bieszczadach.

Jakie mam pasje i zainteresowania? Nie starczy miejsca na wszystkie. Gotuję, podróżuję, czytam, biegam, jeżdżę na rolkach, każdego dnia uczę się nowych rzeczy, wyplatam łapacze snów…

Jutro dostaję drugie życie i zaczynam wszystko od początku – co zmieniam? Nic. Niech jest jak jest. Przecież to właśnie moje doświadczenia życiowe pozwoliły mi odkryć sens życia.

Mogę robić wszystko co chcę – co robię? To co robię.

Czy jest coś czego nie zrobiłem i żałuję? Nie. Staram się żyć tak jak lubię i niczego nie żałować.

Jakie priorytety w życiu są dla mnie najważniejsze? Rozwijać się, cieszyć życiem i żyć zdrowo.

Co robię, aby osiągnąć przynajmniej jeden z nich? Wiele rzeczy. Nie używam cukru, czytam etykiety, szkolę się, awansuję, podróżuję, rozmawiam, wymieniam doświadczenia.

Jeżeli nic, to co stoi na przeszkodzie?

Co konkretnie mogę zrobić teraz i w ciągu najbliższych kilku tygodni, żeby zbliżyć się do realizacji priorytetowych celów? Cały czas to robię.

 

 

A jak wyglądają odpowiedzi u Was? Po co żyjecie? Co nadaje Waszemu życiu sens? Jakie są Wasze ambicje życiowe? W którym kierunku zmierzacie? Jaki jest Wasz cel? Gdy spojrzycie na swoje życie z perspektywy 30 lat to co zobaczycie?

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Original price was: 387.00 zł.Current price is: 307.00 zł. z VAT
Original price was: 387.00 zł.Current price is: 307.00 zł. z VAT
Original price was: 288.00 zł.Current price is: 228.00 zł. z VAT
Original price was: 288.00 zł.Current price is: 228.00 zł. z VAT
Original price was: 259.00 zł.Current price is: 218.00 zł. z VAT

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

15 odpowiedzi

  1. Dla mnie niesamowite w nerwicy jest to jak zmienia się Nasze sampoczucie. Jednego dnia energia i jakoś ten dzień leci, a drugiego totalny zjazd :/. W tą niedzielę miałam taki dzień, że sama siebie podziwiałam skąd ja wziełam na to wszystko siłę. Przełamywałam lęki jeden po drugim. Dodatkowo było sporo nerwów, a ja starałam się zachować spokój. Cudem ten dzień nie zakończył się bólem głowy. Natomiast następny dzień totalne zmeczenie, które trwa do dzisiaj. Sabinko może post o tym ?:). Pozdrawiam;)

  2. Sabinko ostatnio męczy mnie myśl i na studiach nam ja wbijają do głowy ze niektóre osoby maja poprostu taki układ nerwowy bardziej narażony na lęk i stres … to co , jak mam taki układ nerwowy to powinnam siedzieć w domu inna drutach robić ??! Mam jakiś gorszy okres ostatnio…taki progres zrobiłam a ciagle coś ?

    1. Maggie, ja nie wierzę w takie coś. Wierzę natomiast w ciężką pracę nad sobą. Sama należę do typu wrażliwców (wzruszam się nawet na tym programie jak przymierzają suknie ślubne) i ciężką pracą zmieniam swój charakter. Stałam się silną i samodzielną osobą. I jestem przekonana, że każdy może.

      1. Też się wzruszam na tym programie :). Ba ja nawet poryczałam się na bajce Smerfy bo myślałam, że smerfetka umarła. Chciałam ukryć łzy przed siostrzenicą ale się nie dało bo zauważyła i powiedziała ciocia nie płacz ona będzie żyła bo bajki zawsze dobrze się kończą :). Co do układu nerwowego to myślę, że każdy z Nas ma predyspozycje do danych dolegliwości po prostu. Jeden ma tarczycę drugi ma nerwicę. Choć u mnie chyba i to pierwsze nie do końca pracuje tak jak powinno. Ale wierzę też w to, że tak jak Sabi napisała, że ciężką pracą można wiele zmienić.

    2. MAGGIE ja ostatnio mam taki czas, że stres dowala z każdej strony i momentami aż trudno mi w to wszystko uwierzyć. Ostatnio miałam mega nerwy na moją przyszłą bratową i zastanawiałam się jak mam zareagować. Czasami aż trudno uwierzyć jacy ludzie potrafią być wredni. Ty im serce na dłoni, a oni obrabiają Ci dupę tym samym wtrącając się do Twojego życia. Ale szybko to ogarnęłam i wyciągnęłam wnioski. To jest we mnie dziwne, że po kazdym po prostu kazdym stresie po każdym uderzeniu w przysłowiowy policzek uczę się siebie. Inni się nad tym nie zastanawiają, a ja zawsze wyciągam wnioski. I w sumie zawsze te wnioski są takie same. Myśl o sobie, bądź bardziej egoistyczna, nie warto tak się starać dla innych bo i tak nie docenią itp.

  3. Ja szukam sensu życia każdego dnia. Ale póki co nie rozwiązane problemy nie pomagają mi w tym żeby się na tym skupić. Dziewczyny Sabinko może w wolnej chwili ktoś by spojrzał na mój problem obiektywnie. Jestem w związku w którym partner szalenie mnie kocha ale problemy z jego była żona i dziećmi powodują u mnie ogromny stres i za każdym razem kiedy zbliża się weekend i mamy mieć dzieci czuje jak podnosi mi się ciśnienie i jak bardzo jestem wkurzona bo przyjeżdżają rozpieszczone bo tamta kobieta zawsze czegoś żąda oprócz alimentów jakiś czas temu wyprowadziła się za Warszawę i jeszcze musimy po nie jeździć i zawęzić 80km bo ona oczywiście ich nam nie przywiezie nawet w połowie drogi wiec dochodzi do tego czas i paliwo wiec następne koszta. Tydzień w tydzień się kłócimy bo ja uważam że powinien jej postawić jakieś warunki a on nie chce się kłócić i boi się ze ona mu w ogóle przestanie dawać dzieci co jest absurdalne dla mnie. Dodam że młodszy syn nie jest jego jest ze zdrady ale on traktuje go jak syna i kocha i płaci a ona w ogóle tego nie docenia. Tak.mam dość tej sytuacji ze wielokrotnie chciałam skończyć ten związek żeby skończył się ten temat. I cały czas zastanawiam się czy nerwica przyszła do mnie żeby mi powiedzieć żebym zmieniała swoje życie bo dłużej tak nie wytrzymam czy może przyszła żeby mi powiedzieć ze powinnam docenić faceta a nie ciągle toczyć z nim wojny o dzieci. Nie wiem jestem tak zagubiona i w ogóle nie wiem co robić . Ale dopóki tego nie rozwiąże nie pójdę dalej. Ten temat zabiera mi cała energię od rana do nocy mi towarzyszą myśli czy nie tracę czasu czy nie dać sobie szansy z kimś innym bez zobowiązań. Nerwica nie pozwala mi zajrzeć w głąb siebie nie umiem powiedzieć co czuje do niego bo te nerwy przeważają nad wszystkim. Tak bardzo potrzebowałam to opisać i wywalić z siebie proszę może ktoś coś podpowie jak mam to rozwiązać. Co robić. .. nerwica przyszła właśnie w czasie związku z nim…

    1. Natalia, proponuję skupić się również na sobie (a nie tylko na Was). To, że jesteś w związku nie przekreśla przecież tego, że jesteś indywidualną jednostką. Dzieci i eks Twojego faceta nie mają nic wspólnego z celem życiowym. I więcej będziesz miała swojego życia tym mniej będziesz się skupiała na poprzednim życiu partnera.

    2. Natalia, jeśli chcesz pozostać w tej relacji to zmienić może się jedynie Twój sposób reagowania na całą sytuację – prawdopodobnie nie zmienisz podejścia partnera (już dawno by Ci się to udało) ani tym bardziej jego byłej żony. Moja była też związała się z rozwodnikiem w takiej samej sytuacji życiowej i z czasem po prostu odpuściła sobie walkę, rozstali się, bo ciągle czuła się tą “drugą”, miała wrażenie, że była żona dalej rządzi jej partnerem, że jej zdanie i zachcianki są najważniejsze. Co tu ukrywać – przeszkadzało jej to, że jej partner boi się byłej (a strach jest rodzajem zależności – oznacza, że ten, którego się boisz nie jest Ci obojętny), a nie miał powodów – ustalenia rozwodowe były jednoznaczne i nie było możliwości, by była żona “przestała mu dawać dzieci”, są przecież instrumenty prawne pozwalające to wyegzekwować. Tak naprawdę jej partnerem rządziło poczucie winy wobec niej, pomimo, że sam został zdradzony dał sobie wmówić, że była to jego wina i poprzez kolejne ustępstwa “wynagradzał” byłej swoje rzekome przewinienia, przy okazji nie szanując zdania swojej obecnej partnerki. To wszystko dzieje się na poziomie podświadomym, on nawet nie zdawał sobie sprawy co nim kieruje.
      Musisz pogodzić się z tym, że była żona Twojego partnera prawdopodobnie nigdy nie doceni żadnego jego gestu – to najwidoczniej taki rodzaj człowieka. Ludzie bardzo często nie potrafią rozstawać się w normalny sposób.
      Zastanów się czy aby nie jesteś o nią trochę zazdrosna i czy faktycznie masz ku temu powody.
      Zastanów się czy nie przeszkadza Ci to, że musisz zajmować się JEJ dziećmi.
      Pamiętaj, że jeśli zostaniecie razem ona NIGDY nie zniknie z Waszego życia.

      1. Prawdopodobnie wszystko po trochu. Zazdrosna ze brał z nią ślub kościelny i teraz ja nie mogę. . Zazdrosna o dzieci bo póki co nie wychodzi mi mieć własnych. . Wściekła ze tyle kasy ciągnie z naszego wspólnego domowego budżetu. I na niego ze woli kłócić się ze mną niż z nią. . Walcze o różne sprawy ale on jakby był na nie głuchy. Trwa to już 3lata tyle ile nerwica.. kilka razy próbowałam się rozstać spróbować inaczej zacząć żyć ale on wtedy na kolanach błaga o szanse ze wszystko zmieni ze mnie kocha i ja wtedy nie mam serca go zostawić. I tak blakam się między tym co czuje czego pragnę a co robię. .jest mi potwornie ciężko bo przekłada się to na całe moje życie na złość w pracy frustracje w weekend i to ze wole iść jak najszybciej spać niż zmierzyć się z tym i spędzać z nimi czas .. jeszcze do tego dochodzi strach spowodowany nerwica i boję się zostać sama myśląc że nie dam rady sama mieszkać i radzić sobie..

        1. Natalka, ja Ciebie doskonale rozumiem. Mój narzeczony jest po rozwodzie z dzieckiem i wspólnym kredytem na mieszkanie z byłą żoną w którym teraz mieszkamy. Tam gdzie kiedyś ona trzymała przyprawy ja trzymam słoiki 😉 Dla mnie to jest tylko jakaś obca baba, jakieś mieszkanie, jakiś papier, jakieś przeszłe sprawy. Nie mają kompletnie znaczenia. Jego sprawy z jego byłą żoną nie są moimi sprawami. Mam swoje życie i zbyt dużo fajnych rzeczy do roboty. Uwierz mi na słowo, że pewnie Twojemu facetowi jest bardzo trudno. Kontakty z byłą żoną to duży stres. Wyobraź sobie jakąś wiedźmę, której nie cierpisz, a musisz z nią gadać…A potem jak ta wiedźma zabiera Ci ukochanego pieska i nie wiesz czy dzieje mu się krzywda. Jedyną szansą na przeżycie dla Ciebie jest akceptacja tego stanu i zajęcie się sobą. Wiem, że to trudne. Ale do zrobienia. Kwestia podejścia. Jeśli przeszkadza Ci budżet to niech każdy ma swój. A ślub weźcie na rajskiej wyspie to wiedźmę potarga w pół 🙂

    3. Natalia jeśli go naprawdę kochasz to ja bym zmieniła nastawienie do tego wszystkiego, a jeśli ta miłość nie jest aż tak wielka to zdecydowanie szkoda zdrowia. Ja już wiem, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu, pewnych rzeczy nie potrafimy zaajceptować czy zmienić. Byłam w związku gdzie niby kochałam ale czułam, że się w nim duszę. Ale wiem jak cholernie trudno postawić wszystko na jedyną kartę i uwierz sama jestem przed podjęciem pewnej decyzji. Swoją drogą to moim zdaniem facet za bardzi tej kobiecie idzie na rękę bo moim zdaniem spotkanie w połowie drogi by zabrać dzieci to nie grzech. Trzymaj się ?

      1. Dzięki za mile słowo. Wygadanie się pomogą trochę spojrzeć na to bez emocji aczkolwiek problem nadal istnieje. Musze coś postanowić bo tak jak jest teraz jest źle. Na samą myśl o weekendzie boli mnie brzuch.. zamiast się cieszyć na parę dni wolnego planować jak spędzić czas ja juz się denerwuje. .

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.