“Cierpię na nerwicę lękową i zawsze kiedy dopada mnie choroba, zaczynają mi bardzo wychodzić włosy. Nie przesadzam, ale po każdym myciu na szczotce zostawiam pół głowy. Biorę tabletki na włosy, ale to nic nie daje. Czy wypadanie włosów przez zaburzenia lękowe jest możliwe? Też macie podobny problem?” Wypadanie włosów przez nerwicę lękową dotyka miliony osób na całym świecie i ja również zmagałam się z tym problemem. Przeczytaj jak to ogarnęłam.
STRES POWODOWAŁ WYPADANIE WŁOSÓW, A WYPADANIE WŁOSÓW STRES
Stres to czynnik, z którym mamy do czynienia wszyscy i na co dzień – w mniejszym albo większym stopniu. Umówmy się, że nerwica lękowa to ten “wyższy stopień”. A może nawet najwyższy. Stres psycho-emocjonalny może powodować nadmierne wypadanie włosów, jak również odbijać się na stanie naszej skóry. Gdy zmagałam się z uogólnionymi zaburzeniami lękowymi, kondycja moich włosów oraz skóry była tragiczna! Stres związany z nerwicą powodował, że włosy traciłam garściami. A wypadanie włosów pogłębiało stres, przez co jeszcze bardziej narażałam się na nadmierną utratę włosów.
Zacznijmy od tego, że moje włosy nigdy nie były włosami jak z reklamy szamponu. Mam cienkie włosy, które szybko się przetłuszczają i muszę je myć każdego dnia. W dodatku mają tendencję do osłabiania w okresie jesienno zimowym. Byłam przyzwyczajona, że muszę dbać o nie ze szczególną uwagą. Natomiast w trakcie nerwicy moje włosy wyglądały tak źle, że miałam na głowie prześwity. W szczególności w okolicy lini czoła i na skroniach. Wypadanie włosów przez nerwicę lękową było moją zmorą. Byłam tym faktem totalnie załamana, bo chyba każda kobieta marzy o pięknych lokach, a nie łysiejącej głowie.
WYPADANIE WŁOSÓW PRZEZ NERWICĘ LĘKOWĄ- PRZYCZYNA
Na tej stronie możecie przeczytać dlaczego stres powoduje wypadanie włosów z medycznego punktu widzenia. Generalnie ma to związek z zaburzonym cyklem wzrostu i życia włosów, co skutkuje osłabieniem mieszków włosowych, a następnie wypadaniem. Ze swojej strony dodam, że na początku nerwicy prowadziłam mało aktywny styl życia. Przestałam wychodzić z domu, bo najzwyczajniej się bałam. Starałam się nie wykonywać gwałtownych ruchów, aby nie przyśpieszać tętna w obawie przed uszkodzeniem serca (co oczywiście było głupotą). Włosy myłam raz na kilka dni, bo unikałam zaparowanej łazienki jak ognia. W dodatku źle spałam, bo w nocy budziły mnie ataki paniki. Ciągle mi dokuczały dolegliwości żołądkowe więc nie miałam apetytu. Jadłam, gdy musiałam. To wszystko stanowiło “receptę” na osłabienie włosów, a w konsekwencji ich nadmierne wypadanie.
SKĄD WIEDZIAŁAM CO JEST PRZYCZYNĄ WYPADANIA WŁOSÓW?
W pierwszej kolejności udałam się do trychologa i wykonałam mikroskopowe badanie włosów i skóry głowy. Następnie wykonałam szereg innych badań, które mogłyby wskazać potencjalne przyczyny. Wykluczono na przykład problemy hormonalne, problemy z tarczycą czy zespół policystycznych jajników. Badanie wykazało, że włosy są osłabione i wypadają zanim jeszcze zdążą podrosnąć. Stwierdzono u mnie wypadanie włosów przez nerwicę lękową i stres z nią związany.
WYPADANIE WŁOSÓW PRZEZ NERWICE LĘKOWĄ – JAK SOBIE PORADZIŁAM
Gdy zaczęłam już w miarę ogarniać swoje lęki, to kondycja włosów i skóry zaczęła się powoli poprawiać. Mimo to, wciąż była daleka od ideału. Łysiejąca czupryna strasznie mnie dobijała psychicznie. Byłam bardzo zdesperowana, aby przywrócić moim włosom dawny blask. Próbowałam dosłownie wszystkiego, co było dostępne na rynku. Pewne rzeczy działały lepiej, a inne gorzej.
OTO MÓJ SPOSÓB NA “ODZYSKANIE” WŁOSÓW:
- Zaczęłam regularnie myć włosy. Nagromadzone na głowie łój, sebum i zanieczyszczenia zatykały pory skóry i osłabiały cebulki, co powodowało wypadanie włosów. Przełamałam się i zaczęłam myć włosy każdego dnia. Wskakiwałam pod prysznic i zalewała mnie fala lęku, ale myślałam sobie wtedy “Jak mam się udusić od zaparowanej łazienki, to przynajmniej w pięknych włosach” 🙂
- Zaczęłam w prawidłowy sposób używać dobrych kosmetyków do włosów (bez SLS i olejów). Mycie szamponem podzieliłam na dwa etapy: wstępne i zasadnicze. Najpierw zmywałam z włosów pierwsze brudy i spłukiwałam. Potem przechodziłam do drugiego etapu. Ponownie nakładałam szampon i wykonywałam kilkuminutowy masaż głowy, a następnie dokładnie go spłukiwałam. Za drugim razem szampon pieni się mocniej. Dzięki dwu etapowemu myciu kosmetyk ma szansę “głębiej” zadziałać na włosy. Następnie odsączałam resztki wody ręcznikiem papierowym (papierowym! a nie z froty) i nakładałam na kilka minut odżywkę. Włosy myłam w letniej wodzie, a na koniec spłukiwałam w zimnej. Zimna woda zamyka łuskę włosa. Na koniec resztki wody po płukaniu odsączałam poprzez przyciskanie ręcznika papierowego do włosów. Nie wykręcanie, nie pocieranie, a przyciskanie. Suszyłam suszarką na letnim strumieniu z głową spuszczoną w dół.
- Dwa razy w tygodniu robiłam peeling skóry głowy. Stosowałam do tego różne kosmetyki. Teraz stosuję Tricho-Peeling oczyszczający do skóry głowy z Bandi Professional. Wybierając kosmetyk dla siebie uważajcie na lepkie kremy/maski z ziarenkami, które potem ciężko spłukać 🙂 Zdecydowanie łatwiej oczyścić skórę głowy przy pomocy preparatów enzymatycznych. Peeling oczyszcza i przygotowuje skórę do wchłaniania składników aktywnych. To bardzo ważny punkt! Po każdym peelingu nakładałam wzmacniającą ampułkę i delikatnie wmasowywałam ją w skórę głowy.
- Zaczęłam stosować Darsonval czyli prądy o wysokiej częstotliwości. Ich zadaniem jest pobudzenie przemiany materii, wzmocnienie przepływu krwi. W zestawie jest kilka pelotek, które są przeznaczone do różnych zastosowań. Można na przykład używać ich do dezynfekcji twarzy (wysuszają trądzik), ale mają również działanie antyseptyczne (zapobiegają elektryzowaniu włosów). Do włosów jest taki specjalny grzebyk. Po każdym peelingu z ampułką wzmacniającą, suszyłam włosy i przez 10 minut używałam “grzebyka”. Dzięki temu ampułka dostawała turbodopalania.
- Zaczęłam stosować dobre suplementy na włosy. Suplementy suplementom nie równe. Wcześniej używałam pierwszych lepszych tabletek z drogerii w ładnych pudełkach, ale nie widziałam po nich żadnych efektów. Dopiero po suplementach na włosy i paznokcie z firmy Solgar, pojawiła mi się “korona” z małych włosków na linii czoła. Po trzech miesiącach gołym okiem mogłam już zauważyć różnicę. Tabletki stosowałam cały czas przez około 2 lata.
- Zaczęłam lepiej się odżywiać. Lepiej oznaczało u mnie spożywanie do każdego posiłku zielonej sałatki z ziarnami i łyżką oleju (na przykład lnianego). Starałam się jeść o regularnych porach i nie dopuszczać do tego, abym czuła się bardzo głodna. Piłam trzy razy dziennie chlorofil w płynie, a do wody dodawałam sobie łyżkę octu jabłkowego. Oprócz tego starałam się trzymać tak zwanego talerzyka cukrzyka. Czyli połowę talerza zajmowały warzywa, a drugą połowę białko i węglowodany złożone.
- Włosy ścięłam na tak zwanego dłuższego boba i unikałam wiązania (w szczególności w wysokiego kucyka). Przestałam je również farbować. Wtedy nie było takich łagodnych technik kolorowania włosów jak teraz. Dzisiaj jak idę do fryzjera, to nie tracę ani pół włosa z głowy 🙂 To dzięki “tonowaniu”. Wiecie, to taka technika polewania włosów czymś kolorowym na myjce. Z każdym myciem kolor się trochę wypłukuje, ale przynajmniej jest to bardzo łagodny zabieg.
JAK DŁUGO CZEKAŁAM NA EFEKTY
Walka o włosy to żmudna robota. Pierwsze efekty pojawiły się dopiero po trzech miesiącach w postaci meszku na skroniach i pojedynczych włoskach na linii głowy. Po około 6 miesiącach zaczęło się pojawiać znacznie więcej tych pojedynczych włosków. Zauważyłam również, że włosów wypada mi znacznie mniej. Po roku wypadanie wyhamowało. Nowe włosy były już na tyle silne, że się “utrzymywały” na głowie. Dopiero po około 2 latach włosy odzyskały swój blask. Muszę jednak wspomnieć, że wypadanie włosów przez nerwicę było dla mnie na tyle traumatyczne, że bardzo się przykładałam do prawidłowej pielęgnacji. Z ręką na sercu każdego dnia sumiennie wypełniałam punkty z powyższej listy.
Na prawdę warto zainwestować w Darsonval, gdyż dokładnie z takiego samego urządzenia korzysta się na zabiegach trychologicznych. W międzyczasie uczyłam się również swojej choroby więc eliminowałam czynniki stresogenne. To też miało ogromny wpływ na poprawę kondycji włosów.
Pamiętajcie, że stres w większości przypadków powoduje przejściową utratę włosów, którą można zahamować i odzyskać ich pierwotną gęstość. Powyższe wskazówki na pewno pomogą przyśpieszyć proces odzyskiwania bujnej czupryny. Ja do dzisiejszego dnia regularnie używam peelingu i nie rozstaję się z suplementami na włosy. Z Darsonvala korzystam w moim domowym SPA na wypryski i opryszczkę. A zimą, żeby zapobiegać elektryzowaniu włosów.
Na koniec zobaczcie jak można zmieniać włosy dobrze dobraną fryzurą i kolorem. W dalszym ciągu mam cieniutkie i delikatne włosy i muszę bardzo o nie dbać. Czy patrząc na zdjęcie poniżej widzicie dużo gęstych włosów czy raczej mało cienkich włosów?
Dajcie znać w komentarzach 🙂
3 odpowiedzi
Świetne te porady i metody, które stosowałaś, przetestuję na pewno!
Dzisiaj trafiłam na twoje konto na IG i na ten blog. Już wiem, że spędzę tutaj sporo czasu. Mam nerwicę lękową od lat. Szczerze mówiąc, to jest coraz silniejsza 🥺 Leki nie spełniają moich oczekiwań 🥺
Od lat zmagam się z wypadaniem włosów, ale naprawdę nikt do tej pory nie powiązał tego z nerwicą. Ja sama także nie.
Będę próbować twoich metod. Dziękuję 🌼
<3