Żaluzje zasłonięte niczym w zamczysku u Hrabia Drakuli! Zjedz coś, bo wyglądasz jak cień człowieka! Umyj włosy, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść! Ile można siedzieć w tym domu – wyjdź w końcu do ludzi. Ogarnij się! Przecież to takie proste – wyjdź do kina na jakiś dobry film. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ktoś kto zmaga się z depresją zapewne wie co ma robić. Pytanie brzmi jak to zrobić?! Przecież depresja zabija motywację, energię i chęć do życia. Jak chcesz zrozumieć jak czuje się człowiek z depresją to wyobraź sobie wypompowany z powietrza balon. Cieniutki, wątły, pomarszczony i niezdatny do niczego więcej. Gdybyś chciał napompować go ponownie to musiałbyś dmuchać dwa razy mocniej.
Gdy tylko wykonasz pierwszy krok, by zapalić światełko w tunelu to często cała reszta idzie już dużo łatwiej. Ale jak do tego czasu przeżyć?
#Obniż poprzeczkę
Kiedy jeszcze depresja nie zawitała w Twoim życiu funkcjonowałeś na 60-90 procent obrotów (lub tak jak ja na 120 – typowy baran for fu** sake). Teraz powiedzmy, że ledwo ledwo sięgasz 20 procent (lub mniej?). Chyba nie sądzisz, że dasz radę ogarniać to wszystko co ogarniałeś bez depresji? Jeśli Twoja poprzeczka jest ustawiona na wysokim poziomie to najzwyczajniej w świecie zostaniesz nimi przytłoczony. Prawdopodobnie nie wykonasz danego zadania i będziesz czuć się jak ostatni przegrany złamas. Postaw poprzeczkę naprawdę bardzo nisko. Moja była ustawiona ledwo nad zerem. Dosłownie cieszyłam się jak w danym dniu udało mi się wstać z łóżka i nawlec spodnie na tyłek. Przy lepszych wiatrach udawało mi się umyć włosy. Wtedy to był prawdziwy bal.
Ustal drobne, ale za to konkretne cele. Naciągnij gacie na tyłek. Zadanie wykonane i poczułeś zew krwi? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby podnieść poprzeczkę odrobinę wyżej. Zaszalej i dołóż skarpety, a może nawet uda Ci się tym razem wyprasować rzeczy zanim je na siebie założysz. Jeśli czujesz, że każdy dzień Cię przerasta prawdopodobnie wymagasz od siebie zbyt wiele. Najwyższa pora dopasować wymagania do poziomu Twoich możliwości w danym momencie.
#Bądź swoim najlepszym przyjacielem
Jestem do niczego! Nie mogę nawet zadbać o to, by ugotować obiad! Nie dbam o rodzinę – rujnuję im plany wakacyjne! Znasz to z autopsji? Krytykowanie się za złe samopoczucie sprawi, że poczujesz się jeszcze gorzej. Ty nie jesteś leniem! Ty zmagasz się z depresją. Spróbuj podjeść do siebie jak do najlepszego przyjaciela. Co byś mu powiedział? Ty leniwy dupku czy jesteś wspaniały i mimo wielu trudności radzisz sobie doskonale? Sabi założyłaś gacie na tyłek w dniu dzisiejszym (pierwszy raz od miesiąca)– jesteś wielka. Dziś gacie jutro Mt. Everest.
#Szukaj wsparcia
Niektórym z nas ciężko jest trzymać swoje życie w garści nawet w jego najlepszych momentach. A co dopiero kiedy zmagamy się z depresją, a nasze życie przypomina koszmar. Warto w takich momentach zwrócić się do przyjaciela o wsparcie. Na pewno znajdzie się ktoś, kto wybierze się z Tobą na zajęcia jogi lub pomoże Ci ogarnąć obiad.
#Wizualizuj
Spacer, prysznic czy przygotowanie posiłku wydaje się być równie trudne co przepłynięcie wpław Cieśniny Gibraltarskiej. To fakt, ale tylko wtedy jeśli skupisz się na tym ile wysiłku musisz w to włożyć. Ludzie zmagający się z depresją mają bardzo mało wiary we własne możliwości więc wykonanie z pozoru prostych tasków totalnie ich przytłacza. Dlatego bardzo często rezygnują zanim podejmą jakąkolwiek akcję. Dlatego warto po pierwsze obniżyć poprzeczkę, a po drugie wizualizować jak będziemy się czuli, gdy już uda nam się wykonać task.
#Rób, aby zrobić
Ile razy na coachingach słyszę od Was Sabina byłam na zajęciach, ale ani trochę nie sprawiły mi przyjemności. Patrzyłam na wesołych ludzi i czułam się fatalnie. I bardzo dobrze! Twoim zadaniem jest pójść i zrobić. A nie pójść i mieć ubaw po pachy (choć jeśli Ci się uda to byłoby naprawdę super i być może zaproszę Cię do współpracy ze mną, abyś pomagał innym dokonać tego samego). Lęk i depresja prowadzą do poczucia bezsensu i porażki. Dlatego musisz podejść do wykonania zadania jak komandos z Seals z Team Six. Idziesz i robisz. To jest Twoje zadanie. Na śmiechy przyjdzie jeszcze odpowiedni czas.
#Uważaj na pułapki
Jeśli robisz cały czas dokładnie to samo spodziewaj się tych samych efektów. A jeśli wychodzisz poza Twoją strefę komfortu spodziewaj się lęku. Lęk zawsze towarzyszy temu co nieznane i nowe. Będzie próbował namówić Cię do latania bez gatek, ale Ty się nie daj. Wywęsz tą pułapkę jak rasowy pies gończy. To, że odczuwasz lęk oznacza, że działasz i opuszczasz strefę komfortu, a nie, że jesteś bardziej chory.
Przypominam o nadchodzącym webinarium.
8 lutego 2016 (poniedziałek) godzina 20:00 – 21.00
Temat webinarium: Jak nie bać się kolejnego ataku paniki?
Webiraium to takie spotkanie online, gdzie ja gadam, a Wy komunikujecie się ze mną przez komuniktor podobny do gadu gadu. W dniu wydarzenia klikacie na podany przeze mnie link, pojawia Wam się okienko i tam w tym okienku pojawię się ja. Nie strójcie się za bardzo, bo ja Was nie będę widzieć. Natomiast Wy mnie tak. Ja będę widzieć tylko Wasze loginy. Inni również. Możecie sobie poszaleć i nazwać się np. Lalkabarbie1 albo Mięśniaczek007.
Podczas webinarium powiem Wam dlaczego boicie się kolejnego ataku, czemu ten lęk się nasila oraz razem zrobimy ćwiczenie, które pomoże Wam stawić czoła kolejnemu atakowi.
Liczba miejsc jest ograniczona. Zapisy do 4 lutego 2016.
Cena to 25 pln.
Zapisy tutaj
Jeszcze raz serdecznie zapraszam! UWAGA! Jeśli już samo myślenie o atakach paniki przyprawia Cię o zawał serca to jesteś w doskonałym miejscu. To zupełnie normlane! Uczucie lęku minie, gdy tylko się poznamy i powiemy sobie hello.
22 odpowiedzi
Dla mnie wielkim wyzwaniem było szukanie wsparcia i chyba dalej jest:) wszystko zawsze chce rozwiązywać sam
Najlepiej to by było, jakby się samo wszystko rozwiązywało 🙂
Sam a samo to duża różnica:) faceci generalnie idą do lekarza czy po pomoc jak muszą, bo już dalej się nie da. Szukanie wsparcia oznacza, ze trzeba się przed kimś otworzyć, mi akurat bardzo cieżko to przychodzi.
To musiałbyś mieć terapię pt “Dzień z Sabiną” – ja jestem baaaardzo otwarta do wszystkich. Może byś coś podłapał 🙂
Podłapał?!!! 🙂 podlapal, zalapal, polski to trudny jezyk.
całkiem niedawno przepadły mi bilety do Wawy, bo kolega nie wyrobił się ze zleceniem. Jakbym wiedział, ze jestes tak skuteczna to przyleciałbym do Ciebie:)
ja czasami bywam tak zamknięty, że u dentysty nie chcę gęby otworzyć:)
A na poważnie, to nie ma pojęcia jak nie wizualizowac sobie, że jestem zmęczony. Ciagle mi o towarzyszy, na kazde ‘How are you” odpowiem “Fine” ale w głwoie jak mantra pojawia sie to zmeczenie. No i rzecz jasna ciagle sie tak czuje.
Potrzebna Ci inspiracja. Wiesz, taki zew natury jak powiew ciepłego wiatru wczesną wiosną. Gdy to odnajdziesz, będziesz wiedział, że to jest właśnie TO 🙂
I założę się, że nie chodzi Ci o butelkę czerwonego wina do kolacji:) Zmęczenie wieczorem znika, ale z samego rana pojawia się z całą listą skutków ubocznych. Nic musze w końcu wybrać ten rower, może to akurat ten zew?:)
Och..moje poranki są identyczne , choć wieczory zazwyczaj są zapowiedzią czegoś zgoła innego;) mój zew się czai za rogiem …czuje jego oddech na ramieniu.
Ja cały czas się zastanawiam czy dorwala mnie też depresja…ale chyba mam tylko lęki.. w ogóle ostatnio nie biegałam bo chciałam trochę przytyć, co na szczęście mi się udało i zaczęłam normalnie się beznadziejnie czuć hehheh i wiem ze to od “nie biegania” . Także dziś biegamy !!!
Jak myjesz włosy, to nie jest źle 🙂
Ja nie myje, ale mie mam włosów, więc depresji też chyba nie mam. Mam za to brodę, ją akurat myję. Jakbym zapomniał to moja kotka na bank zajęłaby sie pielęgnacją tego czegoś na mojej twarzy:)
myję…więc nie jest chyba ze mną aż tak źle.
koty myjąc się przy okazji “zahaczają” o swojego człowieka:)
mój kocur uwielbia mnie lizać po nosie.
Maggie, mi uciekł cały tydzien biegania i drecza mnie wyrzuty sumienia
Gdzie uciekł?
Na wały nad Odrą uciekł a ja zostałem w domu
no widzisz…ja 10 dni bez biegania i już organizm aż sam się prosił. Dziś pobiegane i harmonia wewnętrzna w końcu znów zawitała:)
Jak poszło bieganie?
krótko ale cudownie:)
Idealny wpis dla mnie, bo ostatnio zamiast lęków męczy mnie depresja. Dziś rano nie miałam siły wstać z łóżka. Ale odkąd 1,5 miesiąca temu znalazłam Twojego bloga jest o wiele lepiej. Kolejny raz – dzięki! 🙂
Sabi moja imienniczko czytam co piszesz i dodajesz mi otuchy :)) zmagam sie z moja depresją i lenkami od roku nie moge tego pokonac ale walcze z tym , za tydzien zmieniam pracę moje lenki mnie przeraźają … najgorzej mam wyjscie z pracy i dojscie do przystanku moj lenk jest tak silny ze wczoraj prawie zeszlam na dol na szczescie opanowalam w jednej chwili musialam stanąć na chwilę na pic się i szlam dalej tlum mnie przytacza masakra jakas sie z tym zmagam 🙁
Droga Sabi, Wiem, że atak paniki to straszne uczucie! Ale musisz mi uwierzyć na słowo, że nic Ci nie grozi. Następnym razem, gdy nadejdzie nie bój się tylko daj mu popalić! Ty go postrasz!