Rozpoznawanie poziomu lęku to bardzo ważna umiejętność. Dzięki całkowitej pewności, że objawy nerwicy nie mogą wyrządzić większej krzywdy, łatwiej byłoby przestać się bać, prawda? Taką pewność można uzyskać, ucząc się rozpoznawać poziom swojego lęku. Poniższe ćwiczenie pokazuje jak nabyć tą umiejętność.
Wiele osób zmagających się z nerwicą doświadcza lęku w różnych sytuacjach. Ja również doświadczałam lęku w pracy, w domu, w samochodzie, załatwiając różne sprawy na mieście czy u fryzjera. Dopiero, gdy zaczęłam skrupulatnie przyglądać się swoim doświadczeniom, odkryłam, że lęk powraca w pewnych schematach.
Z początku rozpoznawanie poziomu lęku nie przychodziło mi łatwo. Jednak z czasem zauważyłam, że niektóre sytuacje budzą we mnie większy lęk, a inne mniejszy. W ten sposób uzyskałam gwarancję, że prawdopodobieństwo śmierci, omdlenia, utraty samokontroli czy zawału jest minimalne – wręcz zerowe. Dodatkowo odkryłam, że nawet, gdy oceniłam daną sytuację w skali od 0% do 100% na maksimum, to objawy nie ciągnęły się w nieskończoność i ostatecznie…żyłam 🙂
Dzięki temu odkryciu zaczęłam odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem. Przestałam unikać sytuacji, które kojarzyły mi się z kolejnym atakiem paniki. Skoro udawało mi się “przeżyć” sytuację, którą oceniałam na 100% to sytuacje, które oceniałam na 40% czy nawet 60% przestały robić na mnie wrażenie.
Zapamiętaj! Przyczyną nasilającego lęku są Twoje wyobrażenia na temat nerwicy lękowej i strach przez nią, a nie sama nerwica. To czarne myśli powodują, że obawiasz się kolejnego ataku, a nie sam atak paniki, który przecież nigdy nie wyrządził Ci żadnej krzywdy. Poniższe ćwiczenie pozwoli Ci nauczyć się rozpoznawać poziom Twojego lęku.
Rozpoznawanie poziomu lęku pozwoli Ci nauczyć się przywiązywać mniejszą wagę do ewentualnych ataków paniki i zapewniam, że definitywnie zmniejszy ich częstotliwość. Jeśli tylko zechcesz dodatkowo stawić im czoła i robić dokładnie to czego nie chcą to mogą zniknąć całkowicie.
ĆWICZENIE na rozpoznawanie poziomu lęku
Twoim zadaniem przez kolejny tydzień jest obserwacja swojego lęku. Przygotuj dzienniczek, w którym będziesz zapisywać swoje odczucia na pojawiający się lęk w ciągu dnia i oceniać go w skali od 0% (lekki lęk) do 100% (silny lęk).
KROK 1
Sytuacja:………………………………………………………………………………………..
Przykład: Zakupy w sklepie
Poziom lęku:…………………………………………………………………………………..
Przykład: Mój lęk oceniam na 80%
KROK 2
Po tygodniu spróbuj wychwycić pojawiające się schematy. Bo na pewno pojawi się ich wiele! 🙂 Możesz zapisywać swoje przykłady w komentarzu – zobaczysz, że wiele sytuacji jest bardzo podobnych do sytuacji innych osób. I one też żyją 🙂 I będą żyć dalej!
Moje schematy to:…………………………………………………………………….
Przykład: Najczęściej dostaję ataku paniki po stresującym dniu/ gdy sama siedzę w domu. Mój poziom lęku jest największy, gdy muszę wybrać się na zakupy. Przed każdym obiadem rodzinnym czuję lęk wolno płynący.
18 odpowiedzi
Hmmm lęk czym on wlaściwie jest ?. Do tej pory czasami zastanawiam się nad jego działaniem. Tak jak pisałam ostatnio mimo przeciwności jakoś go pokonałam ale los poszedł o krok dalej. Może chce mnie sprawdzić. U mnie już tak jest, że nigdy nic nie wiadomo. W środę doszło do czegoś czego bym się w życiu nie spodziewała i napiszę delikatnie, że zostałam nie chcę używać słowa pobita ale tak zostaly na mnie podniesione ręce itp. I to pech chciał, że to ręce kogoś kto przez drogę z nerwicą bardzo ale to bardzo mi pomógł, kto trzy dni wcześniej był ze mną na weselu. Ślady tego wszystkiego było widać, a ja jako osoba, który drugi raz znalazłam się w takiej sytuacji po prostu nie potrafiłam tego pojąć. Nie wróciłam do domu bo nie chciałam by ktoś widział mnie w takim stanie. Ślady na ciele, wybite palce u rąk itp. Spędziłam dwa dni sama i chyba to wpływ adrenaliny bo zupełnie nie czułam lęku. Mimo, że tego dnia nie jadłam i nie piłam do godziny 15 nie czułam się słabo. Dałam radę pojechać do apteki zrobić sobie opatrunki i kupic coś do jedzenia. A dzisiaj stwierdziłam, że wracam do domu i nagle gdy miałam wychodzić poczułam taki lęk, którego dawno nie miałam. Mimo, że przed chwilą zjadłam sniadanie to musiałam się położyć bo nagle świat zaczął wirować. Ta lekcja była bolesna i pomijam fakt, że jestem cała obolała to w mojej głowie powstała myśl, że cóż teraz muszę być samodzielna. Szkoda tylko, że przebiegło to w taki sposób i wiem jedno czasami dzieją się takie rzeczy na które totalnie nie mamy wpływu, a gdy wydaje Nam sier, że już teraz bedzie z górki to nigdy nie wiemy co spotkamy schodząc z tej górki. I.nie to nie jest dołujący komentarz, nie chcę pokazać jak mi źle i jaka ja biedna po prostu jest trudno i trzeba sobie poradzić 🙂
Ania, 2 dni mega stresu i bez jedzenia, a zawroty głowy przypisujesz nerwicy?
Sabi u mnie właśnie najgorsze są te zawroty głowy bo wiem ,że to one ograniczają mnie w samodzielnym wychodzeniu, ale z drugiej strony gdyby istniały tak bardzo realnie to trudno by mi.było np.jeździć autem choć z drugiej strony gdy wychodziłam gdzieś ze znajomym zdarzało się, że nagle musiałam się go złapać albo chwilę postać. Miałam już skierowanie prywatne na badanie błednika ale do tej pory go nie zrobiłam. Coś się boję tego badania ale intuicyjnie czuję, że mogłoby coś wyjaśnić. Jeśli wszystko ok to zwaliłabym wszystko na nerwicę, a tak czasami zdarza mi się o tym pomyśleć, że może to coś innego.
Mamy wpływ na więcej rzeczy niż nam się wydaje…
Cały czas mi się wydaje że za bardzo obwiniasz Los za to co się dzieje i tak jakbyś nie chciała przyznać sama przed sobą ze możesz mieć na coś wpływ.
Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie to czasem ciężka sprawa, ale niezbędna.
MAGGIE po raz kolejny zupełnie się z Tobą nie zgadzam i masz tak mylne zdanie o mnie, że już nawet nie chce mi się na ten temat pisać więc przemilczę.
Sama przed sobą przyznaję się do porażek ale nikomu.innemu o tym nie mówię i idę dalej. Gdy już komuś o czymś powiem słyszę jak Ty dałaś radę, dobra jestes, podziwiam Cię, ja bym się poddała itp. Więc MAGGIE skoro uważasz po raz kolejny, że na wszystko mamy wpływ to dziwi mnie jeszcze Twoja obecność tutaj.
Nie powiedziałam ze na wszystko , czytaj ze zrozumieniem proszę
I cały czas nie potrafisz przyjąć niekoniecznie miłych uwag
MAGGIE znowu wiesz lepiej, a co do uwag to byś się zdziwiła.
Jesteśmy jak książki. Większość ludzi widzi tylko okładkę, mniejszość czyta wstęp, wielu wierzy krytykom, nieliczni poznają Naszą treść. Taka refleksja na temat oceniania innych. Myślę, że nie jesteśmy tutaj po to. I tak samo wierzę w to, że nie na wszystko mamy wpływ ale to nie oznacza, że mamy się obwiniać czy przestać o siebie walczyć. To, że zostałam “pobita” czy miałam na to wpływ ?. Nie sądzę bo nawet przez myśl mi to nie przeszło. To, że się szybko ogarnęłam zawdzięczam sobie i swojej nauce. Nie mamy wpływu na wiele rzeczy, ale mamy wpływ na to jak do danej sytuacji podejdziemy. I to jest moje zdanie. A w nerwicy uważam, że każdy z Nas ma swoją drogę swój czas itp. Jesteśmy tutaj po to by się wspierać, dzielić tym co Nam pomaga. Mówić o tym co Nas smuci czy sprawia Nam trudność. Robimy tyle ile możemy w danym momencie, tyle ile chcemy ile uważamy że będzie ok. Czasami nie robimy nic i odpuszczamy by zregenerować siły. Ale to wszystko i tak jest zapisane w gwiazdach :).
Zgadzam się z MAGGIE-bardzo mądre słowa, wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, swoje wybory to bardzo trudna sprawa. Jeszcze trudniejsza przekonanie siebie, że mamy wpływ na te wybory, na swoją postawę i swój sposób myślenia. U siebie po długim czasie czytania bloga odnalazłam dwie podstawowe rzeczy, które często uniemożliwiają pójście naprzód: lenistwo i brak konsekwencji. Ale cieszy mnie to, że sama przed sobą potrafię się już do tego przyznać i coś z tym zrobić. ANIU czytając Twoje komentarze też odniosłam wrażenie, że o tym co sie dzieje w Twoim życiu w dużej mierze decyduje los, pech itp., oczywiście że na pewne rzeczy nie mamy wpływu, ale mamy wpływ na przykład na to z jakimi ludzmi sie spotykamy. Piszesz tu że doznałaś przemocy, dlaczego nigdzie tego nie zgłosiłaś? Przecież na takie rzeczy nie można sie godzić.
LINA wszystko opisałam co i jak ale w momencie wysyłabia padł mi internet więc już nie będę pisała. Tylko się uśmiechnęłam.
Ania a mieszkasz sama? Ja mieszka z rodzicami i dziećmi, które wychowuje sama. Zauważyła ostatnio że pojadę w delegację, czy na urlop i wszystko ok jest ale jak tylko zbliża się dzień powrotu już czuje się kiepsko. A jak już wchodzę do domu to mam miękkie nogi i zawroty głowy. Ostatnio w drodze powtórnej miałam straszny ból brzucha i mdłości.
Nie wiem czy to powrót do obowiązków czy już się nastawiam na “gadanie” moich rodziców…..
Coraz bardziej przekonuję się do teorii, że prawdziwą przyczyną nerwicy lękowej (bo ataki paniki to rzecz wtórna) jest odcinanie się od swoich potrzeb i pragnień. U mnie poziom lęku i stresu jest adekwatny do tego w jakim stopniu o swoje potrzeby i pragnienia dbam, a w jakim nie, starając się wcielać w społecznie narzuconą rolę dobrego męża, ojca i pracownika, zapominając przy tym o sobie. Zadaniem “objawów” jest odcięcie nas od naszych emocji i przez 24h/dobę zajmowanie się nimi i swoimi wydumanymi chorobami. Przerabiałem już to i teraz wiem, że jeśli pojawia mi się gula w gardle czy łomotanie w klatce piersiowej to jest to OBJAW jedynie tego, że moje potrzeby i pragnienia zostały zaniedbane, że znowu wszedłem w tryb robota i to co robię wygląda następująco:
a) olewam objaw,
b) zadaję sobie pytania – co jest aktualnie nie tak? dlaczego czuję się tak jak się czuję? co mi w moim obecnym życiu nie pasuje?
c) staram się zmienić to, co wyszło mi w odpowiedzi na pytania z lit. b).
Tak naprawdę nie ma innej metody, żeby trwale wyleczyć się z nerwicy. Nerwica to sygnał, że z Twoim życiem coś jest nie tak, że odcinasz się od swoich emocji i nie pozwalasz sobie na ich świadome przeżycie. Emocje to wskazówka, drogowskaz, nie można ich lekceważyć.
Też jestem w trybie robota od początku września: praca szkoła lekcje I dodatkowe zajęcia dzieci ? nie radzę sobie żeby gdzieś wcisnąć “siebie “
Tak tak tak , to fundament . Czasem ciężko odkryć swoje potrzeby kiedy całe życie myślało się o kimś a nie o sobie . Niestety. Najgorzej kiedy przychodzą te dni u kobiety i wiem ze lęki nie są związane ze stanem emocjonalnym tylko z prZepaleniem styków i trzeba swoje przecierpieć. To masakrycznie podcina mi skrzydła .
Słucham aktualnie “Obudź w sobie olbrzyma” rozdział o emocjach. Tam jest dokładnie opisane co emocje chcą nam przekazać. Negatywne emocje nie są wcale dla nas złe. Jesteśmy genetycznie uwarunkowani do tego by żyć i przetrwać. Jeśli organizm wychwyci zagrożenie tu także sytuacje dla nas niekomfortowe to odezwie się, żebyśmy zmienili coś, co poprawi naszą sytuację. Takie działanie mają właśnie negatywne emocje. Naprowadzają na zmiany, które ulepszą nasze życie. Chociaż czasem ciężko mi w to uwierzyć to tak właśnie jest. Jestem aktualnie na etapie przeprowadzki, dodatkowo przepracowana, zestresowana i to odbija się na moim samopoczuciu. Wiem, że powinnam odpocząć ? A najlepiej popatrzeć na te problemy z dalszej perspektywy, by nieco się zdystansować, obśmiać i zignorować symptomy. Jestem w trakcie t?
Sabina kiedyś już pisała o rozpoznawaniu sygnałów z ciała. Jak to mawiają mistrzowie Dalekiego Wschodu “jesteś głodny? jedz! jesteś zmęczony? odpocznij!”. My natomiast nie dajemy sobie do tego prawa, ignorujemy zmęczenie faszerując się kolejnymi kawami, energetykami, bo “co ludzie powiedzą”, że zamiast bawić się non stop z dzieckiem włączamy mu na chwilę bajkę i leżymy na kanapie. Wiadomo, dorosłe życie niesie ze sobą mnóstwo ograniczeń, szczególnie jeśli się powzięło pewne zobowiązania – małżeństwo, dzieci. Bardzo trudno jest wtedy zawalczyć o swoje potrzeby, a czasami nawet przyznać, że się je ma.
?❤️