Wyobraź ośrodek medytacyjny/klasztor, a w nim krzątających się mnichów. Ośrodek położony jest wysoko w górach wśród zieleni i białych puchatych chmurek. Nagle rozbrzmiewa się głos wielkiego dzwona. Mnichowie nieruchomieją, przestają mówić i jedyne na czym się skupiają to własny oddech. Wdech yyyyyyyyyyyyhhhhhhh, wydech aaaaaaaaaaahhhhhhhhhh. W tym właśnie momencie integrują ciało i umysł. W tej właśnie chwili ciało i umysł to jedność.
W tym szalonym świecie w 21 wieku jedynym sposobem na to, by cieszyć się swoim życiem i odczuwać jego piękno, jest pełna integracja ciała i umysłu. Stanie się to możliwe tylko poprzez codzienną praktykę uważności. To dzięki niej można się nauczyć odczuwania szczęścia w każdym momencie. Można się cieszyć, gdy siedzimy, gdy idziemy, gdy leżymy, gdy coś pijemy, gdy sprzątamy. Tak! Dokładnie tak! Niezależnie od tego w jakiej sytuacji się znajdujemy i z kim aktualnie przebywamy.
Większość z nas żyje w przeszłości lub przyszłości. Musicie się ze mną zgodzić, że poświęcamy się zbyt dużo czasu na rozpamiętywanie przeszłości.
Przez ataki paniki nie ukończyłam studiów i teraz musze pracować na grosze.
Zostałam zdradzona. Nigdy nikomu już nie zaufam.
Nikt u mnie w domu nie ma wyższego wykształcenia – ja również jestem skazany na porażkę.
Moje dzieci były świadkiem rozwodu – na pewno odbije się to na ich psychice.
A także na analizowanie przyszłości:
Nie dam rady jechać na wakacje w miejsce, gdzie jeszcze nie byłam.
Nie mogę zmienić pracy, bo mam kredyt .
Jak pójdę do urzędu i będzie kolejka to na pewno znowu dopadnie mnie atak paniki.
Jesteśmy ciągle gdzieś tam, a nie ma nas Tu i Teraz. No właśnie, a co z chwilą obecną? Życie uważne pozwala cieszyć się pięknymi momentami w życiu, które szybko przemijają i mogą już nie wrócić. Czy potrafisz je dostrzec i czerpać z nich energię życiową?
Ile razy w ciągu dnia możesz uśmiechnąć się do siebie i pomyśleć jestem Tu i Teraz?
Sprowadzanie świadomości do chwili obecnej nazywa się uważnością. To stan umysłu tu i teraz. Praktykowanie uważności dla naszego społeczeństwa jest czymś nowym. Wszędzie teraz słyszymy mindfulness to, mindfulness tamto. W tradycji buddyjskiej uważności uczy się od dawien dawna. Dla nich praktykowanie bycia tu i teraz jest jak dmuchanie nosa czy wiązanie sznurówek.
Praktykowanie mindfulness w 21 wieku to niezwykle praktyczne narzędzie walki ze stresem, depresją i lękami. Trenowane regularnie i z dozą cierpliwości pomaga przeżywać życie intensywniej poprzez celebrację niepowtarzalnych dla nas momentów. Dany moment nie jest ważny bardziej lub mniej. To nasza obecność w danym momencie czyni go wyjątkowym. Abyście dokładnie zrozumieli o co chodzi…
Byłam kiedyś na weselu na którym Panna Młoda była tak zestresowana uroczystością, że na jej twarzy nie pojawił się uśmiech nawet przez sekundę. Wyglądała cudownie, miała piękny makijaż i wspaniałą sukienkę. Stres zżerał ją tak bardzo, że przez cały wieczór nic nie zjadła…nawet weselnego tortu. Na weselu była również babcia. Pomarszczona staruszka z siwymi włosami. Mimo sztucznej szczęki, smakowała wszystkiego co było na stole i popijała winem. Tańcowała z każdym kto poprosił ją do tańca, a jak nikogo nie było to tańcowała sama. Była ostatnią osobą, która zeszła z parkietu. Boso. Buty trzymała w ręce. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
To jest właśnie celebrowanie tu i teraz. Babcia mogłaby siedzieć i narzekać, że jest stara, że nie ma zębów, że łupie ją w kościach. Postanowiła jednak cieszyć się tańcem z wnuczkami, pysznym tortem i muzyką. Uchwyciła w klatkę niepowtarzalne momenty życia zamiast martwić się o to co było lub co będzie.
Im więcej takich świadomie zauważanych momentów, tym więcej w życiu refleksji, spokoju i wdzięczności. A także zadziwienia, z czasem przeradzającego się w pewność, że nie ma dwóch takich samych chwil. Jaki z tego wniosek? Jedynym, co jest warte uwagi, jest właśnie ta chwila.
Nawet jak w życiu jest źle to zawsze możesz być tu i teraz. Możesz to zrobić, gdy:
Po zimie dzień zaczyna się robić dłuższy.
Spadnie pierwszy śnieg.
W powietrzu czuć zapach jesieni.
Masz godzinę spokoju na czytanie ulubionej książki.
W domu unosi się zapach przypraw korzennych.
Twój pies śpi na grzbiecie, coś mu się śni i przebiera łapkami.
Twój kot robi miau jak go wołasz.
Muffiny z gorzką czekoladą wyjdą wyjątkowo pysznie.
Znajdziesz w szafie stare zdjęcia.
Piszesz głupie smsy z przyjaciółką, wspominając faceta w Mc Donaldzie, który kiedyś uraczył Was swoim owłosionym rowem schylając się przed wami w kolejce.
Jak widzicie nie trzeba być bogatym, pięknym czy pochodzić z „dobrej” rodziny, by żyć tu i teraz.
A Ty? Łapiesz w klatki Tu i Teraz?
55 odpowiedzi
Łapię łapię, rowa też złapałam hahah;D
Hhahaah To był Mistrz Eve, że my tego nie nagrałyśmy 🙂 Nigdy sobie tego nie wybaczę 🙂
Dzisiaj byłam na poczcie. Kolejka 4 osobowa. Starsza Pani ustąpiła mi miejsca. Siedziałam na krześle nie ściągałam okularów przeciwsłonecznych bo leciały mi łzy. Miałam ochotę uciec ale mówiłam dokładnie te słowa jestem tu i teraz to co mam załatwić to załatwię. Oddech ćwiczę. Jesień się zaczęła, a ja w niedzielę przeczytałam dwie książki. Nie jest łatwo ale cóż.
Aniu, jakie książki?
Coś zupełnie innego niż do tej pory. Mało znane kupione na promocji ;). Jedna Wymyśl siebie od nowa -bardzo fajna, a druga Zmień wszystko co chcesz. Przełomowa strategia rozwoju osobistego.
Polecasz którąś? Nie czytałam żadnej z tych pozycji.
” Wymyśl siebie od nowa “zdecydowanie tak ;).Lekka, łatwa i przyjemna książka.
Aniu też mam gorszy okres ostatnio. Codziennie czuje niepokój, już nawet sama się łapie na tym że gdy go nie ma to go wymuszam niejako.
Chciałam dzisiaj się umówić do dentysty ale skapitulowalam, bo jak mam coś zaplanowane to od razu mi to siedzi. A teraz mam taki stan że w tym tygodniu nic nie muszę prócz terapii i jakoś wcale mi nie jest lepiej.
Sama myśl o tym że coś muszę, a do tego dentysta to już mam strach i wewnętrzny niepokój.
LENA u mnie dentysta to też trudna sprawa. Może nie ze strachu przed bólem ale mam jakiś odruch wymiotny gdy mi się wkłada do buzi te ich waciki:/
Dla mnie sama myśl że muszę tam jechać i że może mnie złapać atak to jest dramat.
Ciężki czas odstawienia leków.
Poza tym to ciągle mnie coś kluje, boli i dręczy w prawym boku.
Już mam myśli wiadome.
Przerzucilam 3m drewna żeby się wyladowac ale to na nic.
Marlena, tylko ciągły jednostajny ruch, o średnim natężeniu pomoże 🙂
Kiedyś byłam w takiej grupie na fb dotyczącej mindfulness i nawet próbowałam medytowac ale jakoś się tego bałam.
Nie wiem czemu , może dlatego że mój pierwszy lekarz kazał mi świczyc Schulza.
Ja też się bałam na początku, ale później już się przyzwyczaiłam.
Ja ze dwa lata temu nawet lubiłam trening Schulza i Jacobsona.
Często się na tym łapię , że np gdy oglądam film lub czytam ksiazke to myślami tak naprawdę jestem gdzie indziej.trudna sprawa 😉
Poszukiwanie siebie – trudna sprawa. Ale jak już siebie odnajdziesz….. :)!
Bardzo fajny temat (jak każdy zresztą). Ja nie potrafię się cieszyć chwilą, ciągle myślę co by było, gdyby…. ciężko to zmienić, ale próbuję 🙂
Wytrwałością do celu 🙂
Też niestety często myślę co by było gdyby nigdy nie było nerwicy :/
Im więcej myślisz tym bardziej jesteś chora. Pomyśl lepiej o nowej parze butów:)
True:) ja myślę o sobie jak o zdrowej i pełnej Energi osobie;) co wieczór. .i chyba przynosi to efekty bo rano juz nie ma takich dołków jak kiedys:)
Ja właśnie rano mam najgorzej ale najważniejsze, że pobiegane i to sama.
Podczas treningów mindfulness często lektor mowi- jeśli pomimo praktykowaniu oddechu zauważasz inne myśli – pozwól im dryfować, nie obwiniaj siebie za to. Popatrz jak odpływają i ponownie skup uwagę na oddechu. Ja od praktykowania uważnego oddechu zaczynam swoją przygodę z mindfulness ? niesamowita sprawa. Jak niewiele potrzeba, by poczuć się szczęśliwym ? dzięki Sabi ?
Moje dryfują do Toskanii 🙂
Moje niestety w przód i tył, ale w mniej piękne okolice niż Toskania, niestety ? pracuję nad tym! ?
<3
Sabinko czy miałaś tak, że jak już zaczęłaś wychodzić i stawiać “pierwsze kroki” ; p. w nowym świecie to po powrocie do domu było jakoś Ci dziwnie :/.Nie wiem nawet jak to nazwać. Jest to dziwne uczucie jakbym to nie była ja 🙂
Tak jest. Uczucie odrealnienia towarzyszyło mi bardzo często.
He he kobieto Ty nawet z tym trafiłaś:p. Bo wyjątkowo w tym sezonie podoba mi się za dużo butów i od kilku dni duman, które kupić.
Dziękuję za wyjaśnienie :).
Szkoda, że te objawy tak się wymieniają. Człowiek wraca ze spaceru zadowolony daje z siebie wszystko, a tu bach w domu odrealnienie i brak energii:/.
Zależy jak spacerowało. Gdzie był wtedy umysł? A jakieś ćwiczenia były? Pamiętaj że ciało i umysł to jedność.
Sabi jak zwykle w punkt; )
Wyłączajmy umysł , słuchajmy serca.
🙂
Na spacerze staram się w pełni relaksować tam listek tu kasztany itp. Rozluźnić mięśnie, skupić się na oddechu.
Jeśli cię to pocieszy, to ja też tak miałam i czasem miewam jeszcze:) to nic strasznego, umysł i ciało uczą się nowych zachowań.
Dziękuję MAGGIE :).Może to nic strasznego ale dziwne uczucie :/.
Sabi po przeczytaniu ostatnio kilku książek naszła mnie myśl, że może post o tym, kiedy zaczełaś czuć, że ciało i umysł to jedno. Jak to było gdy nagle niemożliwe stało się możliwe. Tak po prostu jak zbalazłaś sposób na siebie ?; ). Jak zrodził się pomysł prowadzenia bloga?. Ogólnie jak wierzyć i nie bać się marzyć 😉
Dobry pomysł Aniu.
<3
Pani Sabino, byłaby kiedyś możliwość napisania jakiegoś postu o tym, jak radzić sobie z atakami w innych sytuacjach np. w szkole, pracy lub dotyczące lęku przed wystąpieniami publicznymi? Sama na wykładach często mam ataki paniki, siedzę i się trzęsę, te ogólne metody nieraz nie pomagają 🙁 Oczywiście rozumiem, że ma Pani takich propozycji dziesiątki, ale jeśli byłaby kiedyś tam w przyszłości taka możliwość to byłabym wdzięczna ? Pozdrawiam
Post musiałby mieć 10 stron ?
Sabi wczoraj udało mi się pójść na najdłuższy spacer. Spacer, a raczej trasa o której marzyłam od lat. Co prawda kolega był pod telefonem ale nie był ze mną. Myślałam, że po takim przełamaniu będzie już troszkę lepiej ale dzisiaj rano mega demony, detralizacja, lęk, zawrotyggłowy i ból głowy. Kurcze nie rozumiem dlaczego tak się dzieje? 🙂
Aniu, już kiedyś Ci wspomniałam, że u Ciebie główny problem leży w przekonaniach i motywacji. U Ciebie to wygląda tak, że faktycznie działasz, ale za mało intensywnie i w zbyt długich odstępach czasu. Jeśli chciałabyś się nauczyć wiersza z angielskiego i powtarzała go raz na tydzień to jaki efekt uzyskasz? A powtarzając wiersz trzy razy dziennie? Będzie różnica, prawda. Dodatkowo mam wrażenie, że masz ogromne pokłady energii, które możesz w coś zainwestować, a nic takiego nie masz. Widzę Ciebie jako kobietę pracującą, kobietę sukcesu, piękną super samicę 🙂 A Ty się trochę tak ukrywasz w obawie, że lęk Ciebie dopadnie. Klucz do sukcesu leży w tym, aby żyć swoim życiem, a nie Tym które narzuca lęk. Twój wewnętrzny głos Ci na pewno mówi, gdzie chce Ciebie zaprowadzić. Słyszysz go?
Dzięki Sabi. Nie jesteś pierwsza osoba, która mi mówi, że w życiu powinnam osiągnąć wiele. Ludzie nawet nie znając mnie wiem, że mnie postrzegają dokładnie tak jak o mnie piszesz. Masz rację u mnie jest tak jak z tym wierszem. Tylko jest problem bo ja nie jestem w stanie tego samego dnia zrobić coś kilka razy ba ja nawet dzisiaj nie dam rady :/.Wyszłam by nie dać się tym demonom w domu ale to już nie to co wczoraj. Dzisiaj stało się to jakieś nierealne eh. Mój wewnętrzny głos hmmm chyba jest zagłuszony przez to wszystko.
No właśnie w takich momentach musisz się zebrać w garść i dać radę. To są te momenty przełomowe. Nawet jak nierealne to działać. Inaczej wyrabiasz sobie nawyk robienia czegoś wtedy, gdy masz dobry dzień.
Co do pokładów energii to też coś w tym jest. Chcę coś robić ale sama nie wiem co :/.
Ja też tak miałam. Wiesz co zrobiłam? Próbowałam wszystkiego po trochu. Przynajmniej skreślałam z listy rzeczy, które nie były tym czymś. A to już krok do przodu, a nie stanie w miejscu.
Wiem po prostu wiem, że masz rację. Ale w takie dni jak mam dzisiaj trudno wstać i po prostu iść. A podobno bym była dobrym psychologiem, a sama sobie nie potrafię pomóc. Uwierz Sabi, że daję z siebie prawie wszystko wracam z mokrą koszulką, blada jak ściana itp. Dziękuję Kochana. Może ja się boję tego, że wczoraj było ok a dzisiaj nic lepiej eh sama już nie wiem.
Aniu, wiem kochana, że jest ciężko. Rozumiem Cię jak nikt inny i uwierz mi na słowo, że w takim momencie musisz zebrać się i działać. Pamiętaj, że im więcej czasu poświęcasz na myślenie o tym jak się tego pozbyć, tym gorzej będziesz się czuć. Trzeba po prostu zacząć żyć.
I love ju Sabi 🙂
I love you too <3
Tak czas najwyższy zacząć żyć. Mam trudny czas bo zaczęłam wychodzić choć trochę z nory i mój mózg chyba tego nie ogarnia. Wiem, że muszę to przetrzymać i non stop czytam Twoje słowa bo są mega wsparciem.
Cieszę się. Trzymaj się dzielnie.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Boję się iść do sklepu, więc wchodzę tam, jak jest mi źle to wychodzę, ale po np godzinie wchodzę ponownie? Czyli próbuje do bólu tego czego się boję? Bo mnie jak coś przeraża to ja to od razu skreślam z listy i mowię poprostu ” do kina nie będziemy już chodzić bo ja tam umieram”. A macie też lęk przed tłumem? Ja nie korzystam z płazy na wakacjach, bo jak widzę tłum to czuje się jak na karuzeli, głowa mała.