Mój styl komunikacji jest stworzony dla Ciebie panikowiczu

14518843_634372133388977_321445688_n

Od kiedy pamiętam zawsze wkurzały mnie zasady, reguły i ograniczenia, które narzucane mi były odgórnie. Jako nastolatka buntowałam się przeciw nim jak tylko mogłam i nie rozumiałam dlaczego obowiązują, skoro dla mnie nie mają najmniejszego sensu. No bo czemu miałam się nie malować do szkoły? Czy makijaż czyni człowieka gorszym lub lepszym? Po co miałam chodzić na religię w szkole skoro nie jestem religijna? Dlaczego każdy zachwyca się studiami? Przecież studia w 21 wieku to tylko kwestia ilości posiadanych pieniędzy nic więcej. Czemu do cholery każdy uznaje zawód lekarza jako wysoce uznany zawód? Ja doceniam ludzi, którzy pracują z pasją – hydraulików, piekarzy, sportowców i tych co hodują świnie.

 

Ostatnio byłam na szkoleniu z komunikacji w Instytucie Dale’a Carnegie (tak tego od Jak przestać się martwić i zacząć żyć). Pragnę rozwijać swój styl komunikacji, by lepiej przekazywać Wam wiedzę na konsultacjach. Marzę o tym, by moja skuteczność w pomaganiu Wam pokonać ataki paniki i lęki wynosiła 100 %, a styl komunikacji na pewno się do tego przyczynia. Oczywista oczywistość, że aby się lepiej komunikować trzeba wiedzieć co nieco na temat rozmówcy. Można to wywnioskować ze sposobu w jaki mówi, w jaki się porusza, z tonacji jego głosu itp. Muszę przyznać, że dosyć łatwo przychodzi mi rozpoznawanie czyiś osobowości. Natomiast nigdy nie pomyślałam o tym, aby dodatkowo zdiagnozować swoją. Na szkoleniu od tego właśnie zaczęłam i okazało się, że w mój styl komunikacji to bardzo rzadkie połączenie, które niezmiernie mnie ucieszyło.

 

Moim dominującym stylem komunikacji jest wizjoner. Osoby, które są wizjonerami są to osoby niezwykle kreatywne, które lubią zadawać pytania. Dla nich nie ma czegoś takiego jak nie wiem czy nie umiem. Dla nich jest tylko i wyłącznie jak mogę się dowiedziećco mogę zrobić, żeby się nauczyć. Wizjonerzy słuchają głosu serca, kierują się intuicją. Lubią podejmować decyzje na podstawie inspiracji, burzy mózgów i opinii. Są to bardzo energiczne osoby, które wyróżniają się z tłumu. Poznacie je po stanowczym kroku, uśmiechu na twarzy, gestykulacji i głośnym mówieniu. Mają swoje zdanie, swój styl bycia, swoje opinie którymi chętnie dzielą się z innymi. Patrzą na dane zadanie perspektywicznie. Wizjonerom można ufać. Jeśli wizjoner da Ci słowo to na pewno go dotrzyma. Szanuje ludzi i wymaga szacunku. Nie lubi garniturów. Woli trampki. Dane statystyczne, tabelki, wykresy – tym wizjoner pali w kominku. Doskonale czuje się w środowisku bez ograniczeń i reguł. Ulubionym powiedzeniem wizjonera jest: Sky is the limit. I to jest jedyne zdanie w którym wizjoner używa słowa limit.

 

Równie silnym stylem komunikacji okazał się u mnie….Analityk. Analitycy cechują się konsekwencją w działaniu  i zachowaniu. Jeśli mają coś do zrobienia to będą robić to tak długo, aż zrobią. Nie podejmują nieuzasadnionego ryzyka. Każdy krok analityka to logiczna decyzja oparta na danych. Analitycy zachowują spokój w sytuacjach kryzysowych. Zawsze starannie przygotowują się do wszystkiego. Jeśli powierzysz analitykowi zadanie do zrobienia to nie będziesz musiał go sprawdzać. Będzie wiadomo, że i tak zrobi je dobrze. Analitycy są uczuleni na nonszalancję, ignorantów i lekceważący styl bycia.

 

Co to oznacza?

 

Oznacza to, że wizjoner szuka inspiracji i na ich podstawie tworzy reguły. Wizjoner nie podąża za tłumem. On ten tłum prowadzi. Jeśli jesteś w jakiś sposób inny to w wizjonerze znajdziesz wspaniałego przyjaciela. Jeśli potrzebujesz rady oraz inspiracji to zgłoś się do wizjonera. Opinie i rady wpisane są w jego DNA. A wizjoner analityk przekaże Ci inspiracje i rady oparte na analizach i statystykach. Takie, które się sprawdziły. Gdy zawali Ci się ziemia pod nogami to wizjoner analityk  najpierw Cię uspokoi, a potem nakręci do działania. Od wizjonera analityka nigdy nie usłyszysz, że coś nie jest możliwe. On zawsze będzie szukał rozwiązania dotąd, aż znajdzie.

 

Jeśli chcesz zostać usłyszany przez wizjonera analityka to zapytaj go o opinię, powiedz mu, że czegoś się nie da zrobić lub że nikt inny nie mógł tego dokonać.

 

Ewidentnie jestem na właściwym miejscu 🙂

 

Teraz już rozumiem dlaczego od zawsze reguły działały mi na nerwy. Ja po prostu nie uznaję czegoś co się nie sprawdza. Tworzę swoje zasady i przedzieram szlaki jednocześnie dokładnie analizując każdy krok. Wymagam od życia więcej, bo wiem, że można. Chłonę inspiracje jak gąbka, by potem zarażać nimi innych. U mnie nie ma robienia na odwal się, albo dlatego, bo tak wypada i wszyscy tak robią. Ja nie mam wygórowanych oczekiwań. To otoczenie ma zbyt małe.

 

 

 

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

67 odpowiedzi

  1. Choć nie widzimy żadnej mocy w szklance wody, po zmianie w parę jest w stanie poruszyć tłoki bardzo potężnej maszyny. Ty Nam to udowadniasz i pokazujesz i za to WIELKIE DZIĘKUJĘ <3

  2. Sabi co najlepiej robić gdy na spacerze nagle ogarnia strach, nogi jak z waty i ciemno przed oczami. Dzisiaj mnie to dopadło. Zdążyłam zadzwonić do kolegi. Stałam w miejscu rozmawiając z nim przez telefon. Kilka oddechów i szłam dalej. Gdy przyjechał po mnie nie wsiadłam, a ze łzami w oczach przeszłam najdłuższą trasę. Tylko kurcze no tak się nie da :/.

    1. Takie mega ataki odbierają mi chęć do działania. Najgorzej wyruszyć po czymś takim znowu.

      1. Aniu, było cięzko , ale dałaś radę, z tego co piszesz.
        Mi pomogło jak zaakceptowałam objawy. Czasem się próbuje złościć i szarpać z nimi i je negować ale to tylko wzmaga moją depreche:) wiec im odpuszczam. Są teraz ale za jakiś czas bedą słabnąć i znikną kiedyś na zawsze.
        Akceptacja motywacją 🙂 – gdzieś wyczytane.

        1. MAGGIE było bardzo ciężko. Taki atak miałam kilka lat temu i to on sprawił, że przestałam wychodzić z domu. Wczoraj miałam na to nerwa była panika ale nie poszłam na łatwiznę i tak jak napisałam byłam na najdłuższym spacerku od 10 lat. Dzisiaj brak sił ale staram się być dla siebie dobra. Ja objawy zaakceptowałam ale trudno mi gdy nagle nogi odmawiają posłuszeństwa i robi się ciemno przed oczami. Bo, że duszno, że się trzesę to już mam gdzieś. Co do złości to ja się trochę wczoraj poprzeklinałam ; ), a nawet były słowa dziewczyny wspierać mnie tam 🙂

          1. No ale koniec końców nie oślepłaś i nie straciłas władzy w nogach..każdy atak mija. Trzeba o tym pamiętać.
            Dobrze ze walczysz. Gratuluję.

          2. Tych bananów eko z lidla jeszcze nie próbowałam. Kiedyś kupiłam te eko cytryny i były fatalne, a na drugi dzień pojawiła się na nich pleśń. Jabłka eko były ok wiec czas kupić banany 🙂

      2. Zgadzam się z Maggie ? miałam ostatnio taką sytuację. Byłam w podróży. Od kilku miesięcy w jednym miejscu tej podróży, bo co jakiś czas jeżdżę w jedno miejsce, odczuwam ataki paniki. Tym razem ich nie było, ale mój strach przed nim był tak wielki, że go wywołałam. Sama się sobie dziwiłam. Jestem raczej z tych co walczą, a nie sami zapędzają się w kozi róg. No, ale stało się. Kolejny raz w podróż wybieram się za 3 tyg. Tym razem chill out i do przodu ? niech atakuje, ja się nie dam! Może Twoje objawy Aniu nasilają się z powodu jesieni. Dla mnie to też ciężki sezon. Ale czasem słońce, czasem deszcz ? nie przejmuj się, tylko kłuj żelazo póki gorące. Jutro też się wybierz na spacer i pokaż atakom kto rządzi! ? powodzenia

        1. Dzięki KAROLINA nie moje objawy nie nasilają się na jesień. Jesień, zima i wiosna to moje pory roku .Objawy najbardziej nasilają się w lecie. Byłam już dzisiaj tam gdzie wczoraj był atak paniki. Poszłam tam celowo. Głowa chciała mi przypomnieć ale się nie dałam.

          1. Pomimo wszystko należy Ci naprawdę pogratulować, Aniu. To już jest duży krok do przodu i jeśli nie popadniesz teraz w zamartwianie się to będzie coraz lepiej. Brawo, że nadal masz chęć do walki, nie wolno się poddawać, bo cel jest coraz bliżej. 🙂 Takie trudne chwile podczas spaceru najlepiej przeczekać, usiąść na ławce, głęboko oddychać i koniecznie myśleć o czymś innym, np. o otaczającej przyrodzie. Będzie dobrze, trzymam kciuki. <3

          2. Brawo Ania! ? tak trzymaj! Dołączam do Ciebie i walczę dalej! ?

          3. KASIA Dzięki ;).z jednej strony wiem ile mnie to kosztuje z drugiej wiem, że to nadal za mało.Choć jakby ktoś mnie zobaczył po spacerze to by myślał, że byłam na basenie i zobaczyłam ducha he he. Chcę więcej bo bardzo chce żyć normalnie. Czekam na tą minimalną poprawę by było choć troszkę lżej. Poranki nadal są fatalne :/.

          4. Każe Wasze wsparcie jest dla mnie bardzo ważne <3

          5. I właśnie dostałam mega ataku paniki w domu. I tak to właśnie u mnie jest. Poryczałam się jak dziecko. Nie rozumiem juz tego wszystkiego. Boże za jakie grzechy eh

          6. Dziękuję KAROLINA ;).Dziewczyny skąd jesteście ?:).Kurcze fajnie by było poznać kogoś z okolic.Ja jestem z okolic Lublina.

          7. dostarczasz sobie magnezu? i wit b? w nerwicy to b. wazne
            trzeba to robic na 3 sposoby – tabletki , oliwa magnezowa przezz skóre i kąpiele .
            jedz duzo bananów

            tzrymaj sie dzielnie 🙂

          8. MEGGIE Ty zawsze potrafisz podnieść człowieka na duchu. Muszę właśnie kupić jakiś dobry magnez i witaminy z grupy B. Od kilku dni moczę nogi w soli epson. Oliwę magnezową sama robisz czy kupujesz ? Jem dwa banany dziennie więc to pewnie za mało. Biorę tylko witaminę D3 i muszę sprawdzić czy od brania jej kilka miesięcy jej poziom się podniósł. Dziękuję <3 <3 <3

          9. MEGGIE gdzie kupujesz magnez w proszku do kąpieli ?.

          10. I bardzo dobrze ze moczyć nogi. Doustnie najlepiej na mnie działa cytrynian magnezu w proszku. Oliwę magnezową zamawiam w internecie. Kąpieli nie mogę robić bo nie mam wanny hehe ale też będę moczyla nogi w soli magnezowej;)
            Banany eko są dobre w lidlu. Podnoszą poziom serotoninki 🙂

          11. Dzięki MEGGIE :).Masz jakiś namiar na sklep z oliwką ?;) Ja chyba dokupię do moczenia nóg inny magnez bo sól epson podobno obniża ciśnienie.

          12. Eh wstawiła mi się za wysoko odpowiedz :/

          13. Odpowiadam na pytanie skąd jestem ? Z Wrocławia ?

          14. Sabi jestem prawie po tygodniu wychodzenia i czuję się tak jak kiedyś po bieganiu. Zmęczona, wypruta i bez sił. Ciało mi się telepie :/.Jak to przetrzymać ?.

          15. Ania a co to znaczy “po tygodniu wychodzenia”? Obrałaś cel i wychodzisz do niego 4 razy dziennie? Czy ja to wygląda?

          16. Codziennie wychodzę sama na dość długi spacer jak dla mnie .

          17. A coś bardziej szczegółowo? Od kiedy? Tą samą trasą? Jak długi spacer? Ułożyłaś sobie plan działania i powiększasz zasięg? Co się dzieje podczas tego spaceru? Czujesz się OK czy bardzo źle? Uciekasz czy idziesz mimo wszystko do celu?

          18. Od 5 dni ta sama trasa. Od drugiego dnia ja wydłużałam. Szło się w miarę ok. 3 dnia w połowie drogi atak paniki. Telefon do kolegi trochę pogadałam i poszłam dalej. 4 i 5 dzień mega ciężko ale szłam. Spacer ok 2 km. Podczas spaceru detralizacja i ogólne osłabienie ale idę bo nie mam innego wyjścia. Pewnie napiszesz Ania to za mało ale nie wiem czy dam radę więcej.

          19. Aniu 5 dni trasy porównaj do X%X lat zmagania się z lękiem. Uważasz, że to wystarczający czas, aby zobaczyć poprawę? Najważniejsze w tym wszystkim jest to, abyś pracowała nad swoją cierpliwością, motywacją i nie dobijała się myśleniem typu “dalej nie przeszło” “nigdy nie przejdzie” itp. Nie wymagaj od siebie, abyś po 5 dniach widziała ogromną różnicę. Przygotuj się na to, że trzeba dalej działać jak dotychczas i nie poddawać się mimo spadku sił, braku energii. Za 4 tygodnie chcę widzieć tu komentarz, że idziesz już tą samą trasą po raz 33. Wiem, że możesz wygrać tą walkę. Po prostu to wiem i bardzo w Ciebie wierzę!

          20. Odpisałam ale cos nie widzę swojej odpowiedzi.

          21. Aniu, po niepelnym tygodniu to organizm jest jeszcze w szoku …pamiętam jak zaczynalam biegać , nie ważne czy lało czy padał śnieg – ja wychodziłam .. dopiero chyba po 2 mscach poczułam lekka różnice. .myślenie miałam jakieś takie inne…bardziej świadome, spokojne..

  3. Witam Was wszystkich serdecznie. Śledzę Twojego bloga Sabinko już od jakiegoś czasu i bardzo chcę Ci za niego podziękować. Bardzo dużo daje świadomość, że można pokonać lęk i ataki paniki. Mam nadzieję że mi też się to uda. Czytając Wasze historie uświadomiłam sobie, że mój przypadek jest bardzo łagodny. Owszem, też ciągle odczuwam lęk i miewam ataki paniki, ale w miarę normalnie funkcjonuję, tzn mimo tego że się ciągle telepię, to idę do przodu: czy to w sklepie, robiąc zakupy, wioząc i odbierając synka z przedszkola, czy też jadąc autobusem na kolejne spotkanie z psychologiem lub idąc na spacer. Mam nadzieję że przyjdzie taki dzień, że przestanę odczuwać ten wstrętny lęk. Wierzę że to kiedyś nastąpi. Skoro Tobie się udało Sabinko, to mi też może się w końcu uda.
    Ps. Aniu ja też jestem z okolic Lublina

      1. MAGGIE dobrze to napisałaś ;).Organizm jest w szoku. Jest to dla mnie coś dziwnego. Dla mnie pogoda też nie ma znaczenia. Dzisiaj po atakach w domu i osłabieniu też wyszłam. Fajnie, że mi opisujesz jak to wyglądało u Ciebie i kiedy było lepiej. Wspierasz i motywujesz. Dzięki <3

        1. MAGGIE też tak miałaś, że jak zaczełaś wychodzić to miałaś więcej ataków w domu ?.Ja od momentu tych intensywnych spacerów jeszcze zanim wstanę mam ataki paniki a tego nie miałam :/

          1. Aniu, ja nie mam agorafobii wiec mi było pewnie łatwiej. Chociaż gdy zaczęłam biegać to w domu jakby bardziej się trzeslam i miałam mega zawroty głowy. Nerwica nie chciała mnie wypuścić z objec;) ale ja się zawielam i powiedziałam jej NIE 😉 po jakimś czasie dostałam apetytu po wybieganiach i poczułam się pewniej.
            Ale tak jak sabi mówi samo wychodzenie bez zmiany myślenia nic nie da!
            Głową do góry , damy rade:)

    1. EWELA zgodzę się, że na szczęście u Ciebie to łagodniej przebiega. O i w końcu ktoś z okolic ;).

          1. Hej Sabi no dzisiaj i tak pospałam 🙂 Czy ptaszek raczej zdechła ptaszyna :/.Ale miałam ataki paniki eh

          2. Ania, niech i sobie będzie. Jeden w tą czy w tą. Co za różnica 🙂 Co tam masz dzisiaj w grafiku dnia zaplanowane?

          3. A wczoraj znowu miałam mały sukces. Wyszłam z domu wiedząc, że nikogo w domu nie ma. Zazwyczaj tego nie robię bo to taka asekuracja.

          4. I to właśnie powinnaś dziś świętować!

          5. Dzisiaj odległy spacer ale bardziej wśród ludzi. Ogólnie skupiam się by jak najwięcej wychodzić. Wieczorem pewnie coś pobiegam. Ale co wyjdzie zobaczymy.

          6. Ataki miały mijać więc trochę mnie martwi skąd to się wzięło i jeszczejak na złość pogorszył mi się apetyt.

          7. Aniu po 5 dniach spacerowania nic nie minie. Jest jeszcze kilka innych kwestii nad którymi musisz pracować (w tym Twoje przekonania, nakręcanie się, czarne myśli) – bez tego ani rusz! Jestem pewna, że apetyt zanika wraz z ilością Twoich czarnych myśli w głowie.

          8. Sabi oczywiście, że po 5 dniach nie ma co liczyć na zniknięcie lęków. Nie ukrywam jednak, że jestem zdziwiona, że leków jest więcej. Apetyt to pewnie kwestia stresu bo każde wyjście mnie sporo kosztuje i fizycznie i psychicznie.

    1. Do Nałęczowa nie mam daleko ale rzadko w tamtym kierunku jeżdżę 🙂

        1. Dzisiaj wyzwanie. Wyjazd autobusem do Lublina. Niby nic ale dla osoby która przez kilka lat nie jeździła to nie jest łatwe. Jadę z kolegą i staram się nie wysiadac nim nie dotrę do celu. Serce w gardle 🙂

          1. Skupiaj się na wszystkim dookola tylko nie na swoim wnetrzu;) obserwuj ludzi, rozmawiaj z kolega .zajmij czymś umysł. Będzie dobrze

          2. Dzięki MAGGIE jakoś dałam radę. Trochę gorzej było w komunikacji miejskiej ale tylko przez 15 minut potem już było lepiej. To jak dla mnie była przygoda 😉 Sporo chodzenia sporo jeżdżenia i to poczucie, że obok nie ma auta. Były momenty totalnego relaksu. Szkoda, że to tak trudno utrzymać :/.Rano trudno pójść do sklepu kolo domu eh

          3. Spokojnie…u mnie b długo poranki były koszmarne, powoli zmieniałam swoje myslenie i nastawienie to poranki tez były coraz to lepsze;)

          4. Poranki są fatalne. Czuję jak głowa, żołądek i serce się buntują. No ale skoro Tobie to minęło to może i mi minie. Choć ja naprawdę jestem trudna bo każdego dnia dochodzi jakiś stres. Ale ok miałam myśleć inaczej bo się Sabi wkurzy :p

          5. Sabinko ciężko mi zrobić taki grafik :/.Może to wynika z tego, że gdy byłam na pierwszej terapii to notowałam co mam zrobić. Często byłam wkurzona, że czegoś nie zrobiłam bo obudziłam się z bólem głowy czy nagle trzeba było zrobić coś innego. Chodziłam wtedy sfrustrowana. Może źle do tego podchodziłam :/.Mój grafik każdego dnia jest bardzo podobny. Gotowanie, sprzątanie i wychodzić jak najczęściej. Bez fajerwerków. Mała mieścina więc nic specjalnego nie wymyślę. I tak staram się jak mogę. Ten ostatni wyjazd autobusem to też moja iniciatywa.

  4. A mnie znowu dopadło i jak zwykle w nocy 🙁 Ciężko mi to wszystko zrozumieć. Czytam Wasze komentarze i wiem, że macie problem z zakupami, z wyjściem na spacer czy choćby z jazdą autobusem itd. Mnie te czynności nie przerażają, z tym sobie radzę – dopada mnie lęk, lecz nie paraliżuje, potrafię sobie z nim poradzić. Co innego jest w nocy. Kiedy zbliża się pora snu – gaśnie światło, robi się cicho, zaczynam wariować… Nie będę opisywać, co się ze mną dzieje, bo to na pewno wiecie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz bez lęku kładłam się spać i spałam 🙁

    1. AniaU – postaraj się każdego dnia zmęczyć na tyle, że jak zobaczysz łóżko to się popłaczesz ze szczęścia.

    2. No właśnie z jednej strony wszyscy mamy nerwicę ale tak naprawdę zmagamy się z innymi problemami. Mnie noc, samotność nie przeraża ale wyjście na dwór zrobienie zakupów, jazda autobusem juz bardzo tak. Ostatnio coś znowu sinusoida w dół :/

  5. Powiedzcie mi proszę, czy możliwy jest atak paniki bez towarzyszących mu objawów somatycznych? Kilka dni temu wkręciłam sobie chorobę psychiczną – wydawało mi się, że oszalałam! Widziałam siebie na oddziale psychiatrycznym, w sali z kratami w oknach, otumanioną lekami. Bardzo bałam się tych myśli, ale mimo strachu i paniki oraz uczucia odrealnienia, nie miałam żadnych objawów somatycznych – nie czułam duszności, nie kręciło mi się w głowie, serce też biło mi miarowo. Czy to możliwe? Bo jeśli nie, to chyba jednak jestem chora psychicznie…

    1. Możliwe i zupełnie normalne. Każdy kto choć raz pomyślał, że oszalał może mieć pewność, że jest zupełnie zdrowy 🙂

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.