Jak zapisywać toksyczne myśli? (Przykłady!)

Working in office situation

Zmagając się z nerwicą lękową cały czas się czegoś bałam. Gdy odkryłam zależność między ilością czarnych myśli, a nasilonymi objawami nerwicy lękowej to postanowiłam zbadać, ile tych myśli pojawia się w mojej głowie. Zapisywałam wszystkie negatywne myśli i zmartwienia w zeszycie. Ilość okazała się zastraszająca! W pierwszym tygodniu oceniłam swoje wyniki 98% myśli negatywnych, a pozostałe 2 % jako myśli neutralne typu chce mi się jeść czy siku 🙂 Wiedziałam, że tych negatywnych myśli jest dużo, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tyle. To był moment kiedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam szans na dobre samopoczucie, gdy w mojej głowie dzieje się prawdziwy armagedon (i jak tu wtedy nie mieć lęku wolno płynącego!). Zrozumiałam, że tak naprawdę wzmożone objawy nerwicy lękowej nie biorą się znikąd i zawsze jest jakaś przyczyna. Leczenie nerwicy lękowej warto rozpocząć od uporania się z negatywnym myśleniem.

Zresztą…każdy z nas ma jakieś zmartwienia. Ci co cierpią na depresję, nerwicę lękową i Ci co są zupełnie zdrowi i daleko im do ataków paniki. Lęk towarzyszy nam na co dzień i jest nieodłączną częścią życia. Różnica jest taka, że ludzie zmagający się z nerwicą lękową mają tych zmartwień 300 % więcej i nie wiedzą jak sobie z nimi poradzić. Zamiast odczuwania lekkiego dyskomfortu i wewnętrznego niepokoju od razu odczuwają totalną panikę, która paraliżuje ich ciało i umysł.

Dlaczego lęk obezwładnia i totalnie paraliżuje osoby zmagające się z nerwicą lękową? W uproszczeniu można powiedzieć, że ich system nerwowy został przeciążony i w związku w tym zupełnie nie wie jak sobie radzić z najprostszymi wyzwaniami. Nie wie jak interpretować fakt, że organizm się nie wyspał lub jest odwodniony. Nie wie jak ze spokojem wyjść do sklepu, który kojarzy się z napadem lęku czy też jak prawidłowo reagować na kłótnie z najbliższą nam osobą. Zresztą biorąc przykład z najbliższego otoczenia okazuje się, że tak na prawdę nie wielu ludzi prawidłowo radzi sobie ze stresem, który niosą wyzwania 21 wieku. Mogę się założyć, że i Ty masz przyjaciela, który nie poszedł na rozmowę o wymarzoną pracę, bo zjadł go stres.

Pierwszym krokiem do pokonania czarnych myśli jest ich świadomość. Ja wiem, że Ty wiesz, że czarnych myśli jest dużo. Ale ile? Jakie dokładnie? Czego dotyczą? Potrafisz wyrecytować z pamięci wszystkie z ostatniego tygodnia? Pewnie nie. Często pytacie mnie jak zapisywać takie czarne myśli, bo nie jesteście pewni czy robicie to dobrze.  W ramach małego eksperymentu zapisywałam moje negatywne myśli przez ostatnie 2 tygodnie.

Do zapisywania czarnych myśli użyłam swojego telefonu i aplikacji notatnik. Jako wygaszacz ustawiłam sobie zdjęcie, które przypominało mi o eksperymencie. Zdjęcie z napisem THINK. Za każdym razem jak negatywna myśl pojawiała się w mojej głowie, zapisywałam ją na telefonie. Oto co zapisałam:

Na wakacje do Włoch pojechaliśmy autem bez Suzie (mój yorczek, moja miłość, moja malutka puchata kuleczka). Nie chcieliśmy jej narażać na toskańskie upały więc została u moich rodziców, którzy mają 2 yorczki z którymi Suzie się zna.

A co jak popsuje nam się samochód w drodze? Co wtedy zrobimy?

Czy Suzie zjadła? Czy nie tęskni za bardzo za nami? Czy przypadkiem jak ktoś będzie wyjeżdżał autem nie wyleci na ulicę?

Znowu jem węglowodany, a mam insulinooporność i zagrożenie cukrzycą. Czemu do jasnej ciasnej nie potrafię się wziąć za siebie w tej kwestii?

Mam wielką, tłustą oponę na brzuchu. To wstyd dla biegacza.

Oboje dostawaliśmy choroby lokomocyjnej na krętych toskańskich dróżkach. Po 15 minutach jazdy czuliśmy się totalnie nie do życia i chciało nam się wymiotować. Po kilku dniach tych tortur już na samą myśl o samochodzie było nam niedobrze.

A co jak dostaniemy choroby lokomocyjnej w drodze powrotnej? Jak wtedy przetrwamy te 16 godzin jazdy? A jak już nam zostanie na stałe? I nie będę mogła prowadzić do pracy?

Jak nie będzie działał Internet w naszych apartamentach to przekichane. A co jak w tym czasie jakiś haker właduje się na bloga? Przecież po ostatnim włamaniu musiałam zapłacić za naprawienie tyle kasy! Wydałam wszystko z oszczędności na nowy samochód, bo mój ledwo żyje.

Ja tu po Toskanii podróżuję, gdzie wcale nie jest tanio, a moje auto ledwo żyje. Czy jestem nieodpowiedzialna?

Wszystkie te rodziny z dziećmi…Czemu mój mózg się nie domaga dzieci? Popsuł się?

Znowu nie ma nic innego do jedzenia jak węgle i cukier. Masakra. Wszystko to co wypracowałam przed wakacjami pójdzie do kosza. Na serio dostanę tej cukrzycy.

Jak to jest możliwe, że rzuciłam palenie w ciągu 2 minut, a nie potrafię odmówić sobie lodów mimo zagrożenia cukrzycą. Jestem jakaś beznadziejna.

Jak ja kocham życie w domu! Kocham mieć widok na krowę i pastwisko. Nie chce mi się jechać do tej Warszawy i bloku. Duszę się tam. Czy to nie za bardzo obciąża mój system nerwowy?

Czy kiedykolwiek damy radę dorobić się domu? Miejsca w którym w końcu będę mogła powiesić swoje pamiątki z szufladek i wyjść na kawę do ogrodu?

Ostatnio jedna z osób, które czytała regularnie bloga dała mi okropny komentarz: “Bardzo nie podoba mi się że zrobiłaś Sabino bloga płatnego. Jeśli chcesz komuś pomóc szczególnie po własnych doświadczeniach to pomagają bezinteresownie. Teraz zarabiasz na czyimś nieszczęściu. Wstydź się”.

Co za niesprawiedliwy komentarz. Przecież bezpłatne wpisy są dalej tak jak były, a opcja Premium jest dodatkowa. Nie rozumiem jak ktoś może oczekiwać, że z własnej kieszeni będę pokrywała koszty utrzymania bloga skoro to nie jest działalność charytatywna. To jest moja praca, która wymaga nakładu czasu i pieniędzy. Fajnie, że gość kłóci się o 39 złotych zarabiając w Anglii. Na zarobki angielskie 39 złotych to jak 10 zł na zarobki polskie. Zresztą jakby mi napisał, że nie ma tych 39 złotych to byśmy się jakoś dogadali.

Tęsknię za Mariankami, rolkami i moim jeziorem. Wstawanie o 5 rano i życie w betonie jest okropne.

W tym mieszkaniu panuje burdel. Brakuje nam czasu na sprzątanie, a przyjeżdżają goście. Skąd niby mam wziąć czas na to wszystko. Przecież i tak brakuje mi już czasu nawet na czytanie książki.

Czemu non stop chce mi się pić? Czy to już cukrzyca?

Wyglądam na tych zdjęciach jak jakiś pączek. Fuj.

Do wesela rok! Czy oby na pewno się ze wszystkich wyrobimy? Czy damy radę udźwignąć budżet?

Moich czarnych myśli w porównaniu z pozytywnymi było niewiele. Oceniłabym to procentowo jako 5 % negatywnych, a 95 % pozytywnych. Łatwo zgadnąć, że 90% tego, czego się obawiałam nigdy się nie sprawdziło. Każdego wieczora przysiadałam do swoich zapisków i dopisywałam myśli przeciwstawne, które neutralizowały te negatywne, ale o tym w następnym poście. Mam nadzieję, że moje zapiski pomogą Wam zrozumieć jak zapisywać myśli w Waszych notatnikach. Moje negatywne myśli nie dotyczą już nerwicy lękowej, ale celowo zapisałam je tak, jak przychodzą mi do głowy aktualnie. Być może okaże się, że ktoś z Was ma podobne.

Zapisując myśli oswajamy lęk. Odczuwamy go przecież, gdy wykraczamy poza strefę komfortu. A wykraczanie poza wyuczone schematy to rozwój. Trzeba pomyśleć o lęku jak o tęczy. Tęcza zwiastuje koniec deszczu. Natomiast pojawia się po burzy. Niech lęk będzie dla nas zwiastunem zmian na lepsze. Gdy zaakceptujemy fakt, że lęk to nieodłączna część dążenia do samorozwoju, odzyskamy spokój. Dzięki zapisywaniu negatywnych myśli, zmieniamy sposób myślenia. Mamy namacalne dowody na to, że większość naszych obaw nigdy się nie urzeczywistni.

Edit: Druga część wpisu: Jak zapisywać myśli przeciwstawne KLIKNIJ TU

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

37 odpowiedzi

  1. Sabinko, a czy jak zaczełaś pokonywać lęki to mimo to zdarzały Ci się dni kiedy miałaś kryzys :/. Takie typowe zmęczenie walką, obojętność itp. Ja mam tak, że jak nerwica trochę odpuści to boli mnie żołądek albo głowa i tak na zmianę.

    1. Pewnie, ale w miarę upływu czasu tych kryzysów było coraz mniej. Jak miałam ciężki dzień to po pierwsze zwiększałam dawkę ćwiczeń, a po drugie byłam dla siebie bardzo miła 🙂 Np. robiłam sobie pyszny deser, albo kupowałam nową książkę.

  2. Musimy najpierw nauczyć się je odszukać w naszej głowie. Mi dzień leci i myśli tez przepływają i przyznam szczerze nie myślę czy one negatywne czy pozytywne. Po prostu sobie lecą ….

  3. Mam tak samo! I tez nie o nerwicy 🙂 np o tych dzieciach .. czy życie bez nich będzie coś warte ? 🙂

    1. Ja o dzieciach czasami myślę w kontekście czy będę je miała i czy powinnam je mieć. Kiedyś było czymś normalnym, że dzieci no może dziecko oczywiście tak, a teraz myślę o tym raczej co ma być to będzie. Choć są dni kiedy sobie dumam co by było gdyby nerwica nie pojawiła się w moim życiu.

      1. Ja myśle najczęściej o tym ze jak nie zdążę wyzdrowieć do 40 to już ich nie będę miała :). Ale narazie nie mam parcia na szczęście

        1. MAGGIE ja kiedyś mówiłam, że dzieci to max do 35 lat i chyba nadal tak uważam. Mimo, że właśnie teraz dokładnie tyle lat mam. Też nie mam specjalnie parcia ale myślę, że jest to związane właśnie ze zdrowiem :/

  4. A ja mam pytanie dotyczące tego jak sobie radzić z nasilonymi objawami rankiem? Wiem, że hormony szaleją z rana i szukają ujścia 🙂 wstaję rano o 4.30, o 5 wyjeżdżam do pracy i jadę prawie godzinę. Siedzę rano w pracy i tłumię w sobie negatywne uczucia, chce mi się płakać, nie umiem się skupić na pracy. Pani Sabino, czy ma Pani na to jakieś sprawdzone metody?

    1. Nie po to orałam 5 lat na własną firmę, żeby mnie tu teraz od Pani przezywali 🙂 🙂 Sabcia, jestem Sabcia. Panikowicz bez grafiku dnia na cały tydzień, ani rusz. Taki grafik przygotuje Cię do działania i pozwoli “przeskoczyć” poranną burzę hormonów. W związku z tym, iż wstajesz o 4:30 to ciężko wdrożyć rano ćwiczenia, które bardzo pomagają na ciężki nastrój z rana, ale koniecznie wydłuż czas ćwiczeń wieczorem. Godzinny, wieczorny jogging pozwoli Ci wstać w lepszym humorze. W grafiku koniecznie trzeba zawrzeć pasje i czas dla siebie każdego dnia. O poranku kieruj swoje myśli w stronę planów wieczornych i tego co zaplanowane…rolki, basen, tańce. Pomyśl o tym co ubierzesz, gdzie pójdziesz, z kim pójdziesz itd. Ja osobiście wstaję o 5:30 i strasznie mnie męczy miejski beton i korki. Aby wstać do pracy zachęcam się kawą, którą zawsze kupuję w kawiarni i piję na ławce przed pracą oglądając ptaszki. Takie niby 10 minut, ale działa zbawiennie 🙂 Wtedy zamiast wyklinać korki skupiam się na tym jaką kawę zamówić.

      1. No więc Sabina 🙂 a czy w ciągu dnia często towarzyszyły ci zmiany nastroju, albo dziwna mieszanka uczuć? Niepokój, lęk, panika, radość, smutek…tak jakby wszystko co chwilę się zmienia…staram się obserwować te uczucia tak jakby z boku. Czy to od “popsutego” systemu nerwowego? Bo już sama nie wiem co mam o tym myśleć…nie wspominając o tym, że dzisiaj dostałam okres…normalnie wisienka na torcie :/

        1. OOooo to jest odpowiedź na całe zło 🙂 TE dni dla panikowicza = zawsze podwójny niepokój.

        2. SABCIA u mnie też okres to taka wisienka na torcie i tak jak Sabinka napisała podwójny niepokój. Bóle w te dni miałam od zawsze ale wszelkie lęki pojawiły się wraz z nerwicą.

      2. Sabina, możesz kiedyś napisać więcej o tym grafiku? Myślałam, że to prosta sprawa a już napisanie grafiku na następny dzień nie jest łatwe.
        Nie potrafię rozpisać grafiku na cały tydzień- tylko bardzo ogólnie.

  5. Ja mam bardzo ważna wizytę u profesora od leczenia niepłodności. Skierował mnie mój ginekolog. No i czwartek będzie dla mnie bardzo stresujący. Boje się ze nie dam rady. Boje się, że zwieje spod gabinetu albo w ogóle nie pójdę. Chyba zacznę od dziś zapisywać wszystkie negatywne myśli i przeciwstawne może mnie to odblokuje i pomoże przygotować się do tej wizyty.

    1. Dokładnie tak rób. Oraz zapisz sobie wizualizacje jak ma wyglądać ta wizyta i powtarzaj ją jak mantrę 🙂

      1. Sabi jsk nie już ataków tylko myśli pozostają,to ćwiczyć wychodzić na przeciw nie bać się i wtedy jux coraz bliżej normalności?

      2. Dzięki juz się za to biorę, trzymaj kciuki żeby dowiedziała się tego co chcę usłyszeć 😉

  6. U mnie poranki też są trudne i nie mam pojęcia od czego to zależy, że czasami uda mi się w miarę szybko ogarnąć, a czasami jest to prawie nie realne.

    1. U mnie dzisiaj dzień bez energii :/. Za dużo kłótni w domu, a ja mimo, że w tym nie biorę udziału to jednak mnie to osłabia. Kiedyś miałam jeszcze gorzej w domu i sama też w tym uczestniczyłam, a mimo to funkcjonowałam normalnie i szybko się regenerowałam.

      1. Aniu czasem trzeba się odciąć od ludzi którzy nam nie sprzyjają 🙂 ciężko ale potem jaka satysfakcja i możliwość pójścia do przodu

        1. Trudno się odciąć jak się z Nimi mieszka :/, a jeszcze gorzej jak po innych to wszystko spływa, a mnie ubija.

  7. ostatnio mnie olśniło – cały czas myślałam ze jak wyzdrowieje to będę się czuć wyśmienicie , lepiej niż przed choroba.. a tak wcale nie jest bo normalni ludzie tez cierpią na zmęczenie poddenerwowanie lub ból głowy 🙂 dopiero to do mnie dotarło ze jak wyzdrowieje to tez będę się stresować lub denerwować – nie będę mistrzynią zen ! Sabi mogłabyś opisać ta cienka linie pomiędzy normalnymi stanami zdenerwowania a panika ?
    Kiss

    1. MAGGIE to trochę jak z zakupem jakiegoś wymarzonego kosmetyku albo kiecki :). Wydaje Nam się, że jak kupimy krem o którym marzymy nagle Nasza cera będzie piękna :), a często marzenia ni jak się mają do rzeczywistosci bo krem okazuje się bublem 🙂

  8. a mogę dowiedzieć się coś wiecej o tym 2-minutowym rzuceniu papierosów ? :DDDD

      1. Ach te toksyczne myśli… Wczoraj użądliła mnie pszczoła, pojawił się obrzęk, zaczerwienienie i chociaż jestem pod opieką lekarza, napływ szalonych, destrukcyjnych myśli mnie nie opuszcza. No i jak poradzić sobie z tym zamętem w głowie:)?

        1. Paula, siedziałam kiedyś w kuchni ze znajomymi i rozmawialiśmy o palaczach. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że nie znają większego palacza ode mnie i że pewnie będę paliła całe życie i nigdy nie uda mi się rzucić. W sumie to trochę im się nie dziwię, bo potrafiłam w nocy obudzić się na papieroska i iść spać dalej. Wkurzyłam się, że mnie tak szufladkują (no bo jak JA mogę czegoś nie umieć zrobić!) i zgasiłam papierosa w połowie mówiąc: TAK?! No to patrzcie. Od dzisiaj nie palę. No i rzuciłam palenie. Nikt w to nie wierzył i każdy myślał, że nie palę tylko przy znajomych. Robili na mnie różne zasadzki i np. podrzucali mi celowo fajki do szafki 🙂

  9. Powiem wam tak , wczoraj miałam mega słaby dzień związany zapewne tez z jajeczkowaniem bo u mnie wtedy napięcie rośnie tak jak przed okresem ale zmusiłam się i poszłam na basen potem do znajomych na wieczorne pogaduchy. Basen uczynił cudo bo napięcie zmalało o 50 % a pogaduchy odciągnęły uwagę …i jakby beznadziejny dzien odczarowany 🙂 a trzeba zaznaczyć ze w “te” dni zawsze zostawiałam w domu bo bałam się ze coś mi się stanie,
    Od dziś mam inna taktykę , w te trudne dni będę aktywna także i może z czasem lęk pójdzie sobie w pi…du 🙂

    1. Ja też zauważyłam że jak gorszy dzień i wyjdę z domu nie zamartwiam się to mija to dziadostwo odrazu bo człowiek się czymś zajmie i odwróci uwagę i lepiej się czuję myślę że jak nie mamy co robić to myślimy i to napędza lęk

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.