Informacja ze świata zewnętrznego dociera jednocześnie do obu mózgów, emocjonalnego i rozumnego. Od tego momentu mogą one ze sobą współpracować bądź rywalizować o kontrolę nad zachowaniem, myśleniem i emocjami. Wybór jednej z tych możliwości (współpraca lub rywalizacja) determinuje nasz stosunek do świata. Kiedy oba mózgi współpracują to mózg emocjonalny ukierunkowuje nas na to, co pragniemy przeżyć, a mózg rozumny kieruje nas do celu w sposób jak najbardziej umiejętny i inteligentny. Wtedy odczuwamy tak zwaną „harmonię”. Niektórzy nazywają to „swoim miejscem na świecie”. Natomiast przeciwstawne formy współzawodnictwa mózgów czynią nas nieszczęśliwymi. Człowiek czuje się wtedy jak w pułapce.
W praktyce wygląda to tak, że Ty wysyłasz informację o zagrożeniu (czarnymi myślami), a tego zagrożenia nie ma. Mózg nie zna różnicy między rzeczywistym zagrożeniem, a wyobraźnią. Mózg nie rozróżnia tygrysa od myślenia o tygrysie. Ciało migdałowate, znajdujące się w środkowej części płata skroniowego mózgu, jest tą jego częścią, która wykrywa lęk i reaguje na niego. Kiedy ciało migdałowate jest pobudzone przez sytuację, którą interpretuje jako potencjalne zagrożenie, a nawet jeśli po prostu czytamy coś nieprzyjemnego, inicjuje zmiany fizjologiczne, takie jak zwiększone napięcie mięśniowe oraz przyśpieszony oddech. Tego typu skojarzenie staje się na tyle silne, że traktujemy reakcję ciała jako dowód na niebezpieczeństwo. W rezultacie zaczyna tworzyć się dysonans między mózgiem emocjonalnym i rozumnym. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż Twój umysł ma za zadanie Ciebie słuchać. I robi dokładnie to co mu nakazujesz.
Matka natura znała swoje priorytety. Jej zasadniczym zadaniem była kwestia przeżycia i prokreacji gatunku. Dlatego w większości rządził nami mózg „racjonalny”.
Jeśli jednak emocje są zbyt gwałtowne, mózg emocjonalny przejmuje dominację nad mózgiem rozumnym. Zatracamy wówczas kontrolę nad napływem myśli i stajemy się niezdolni do działania prowadzącego do osiągnięcia najlepszych korzyści. Taka sytuacja zdarza się, gdy ktoś staje się „drażliwy” pod wpływem zmartwień, depresji czy szoku emocjonalnego.
W wyniku szoku (traumatyczne przeżycia) mózg emocjonalny niejako dał się zaskoczyć, nie ostrzegł o zbliżającym się niebezpieczeństwie – nie spełnił swojego obowiązku. Zatem teraz zachowuje się jak sumienny wartownik i uruchamia sygnały alarmowe jakby nie był pewien czy zagrożenie faktycznie istnieje. Jeśli zagrożenie nie istnieje to i tak woli bić na alarm, aby nie dopuścić ponownie do nie wypełnienia obowiązku.
Mózg przejmuje gwałtownie kontrolę nad wszystkimi funkcjami organizmu: serce bije jak szalone, drżą ręce i nogi, ciało oblewa pot. W tym samym czasie adrenalina wyłącza funkcje kognitywne. Mimo, iż mózg rozumny nie stwierdził żadnej przyczyny stanu alarmowego, do czasu kiedy zostanie wyłączony przez adrenalinę, będzie niezdolny do zorganizowania stosownej do sytuacji odpowiedzi.
W dodatku u panikowiczy poziom adrenaliny nigdy nie opada poniżej stanu krytycznego. Czarne myśli wciąż utrzymują jej stan na niemal maksymalnym poziomie.
I stąd właśnie bierze się złudne wrażenie „szaleństwa”.
Zresztą pomyśl sam…Gadasz ze znajomym, który ciągle powtarza, że w krzakach czai się tygrys i zaraz was zje. Drżycie ze strachu przez długi czas, a ten tygrys nigdy nie wyskakuje. Ale przecież Ty też na serio słyszałeś szelesty z tych krzaków…Prawda, że zaczniesz się zastanawiać – faktycznie coś słyszysz czy może jednak Ci się wydaje?
Poniżej znajdziesz kilka dowodów na to, że nie oszalałeś (i nie oszalejesz).
Jeśli choć raz przeszła Ci przez głowę myśl, że jesteś szaleńcem to znaczy, że nim nie jesteś. Wariaci uważają się za zupełnie normalnych. Co by się nie działo, to zawsze nie wariata wina. Dla nich to cały świat oszalał, a nie oni. Psychopata widzi nawet najdrobniejsze przewinienia innych, a kiedy sam nie dopilnuje czegoś naprawdę poważnego, zawsze znajdzie kogoś innego odpowiedzialnego za nieszczęście. Albo przejdzie nad problemem do porządku dziennego, jakby zupełnie nic się nie stało. Psychopaci zazwyczaj nie mają za grosz poczucia winy, ani poczucia odpowiedzialności.
Jeszcze raz powtórzę… Jeśli choć raz przeszła Ci przez głowę myśl, że jesteś szaleńcem to znaczy, że nim nie jesteś. Za to zmagasz się z lękami, depresją i traumą – może czas na nutkę wyrozumiałości dla samego siebie?
Osobiście tysiące razy obawiałam się choroby psychicznej, a nie oszalałam. Prowadziłam konsultacje z kilkoma tysiącami osób, które również się tego bały i również nie oszalały. Warto spojrzeć na uczucie „utraty kontroli” od wewnątrz. Spojrzeć na nie jak na proces. Zupełnie jak trawienie czy krążenie. Prawda, że wtedy jakoś łatwiej się z nim oswoić?
31 odpowiedzi
W samo sedno! Tylko jak myśleć pozytywnie jak od lutego non stop człowiek się źle czuje?
Ja powoli mam dość tej nerwicy. Co jest trochę lepiej to za chwilę dupa.
Trudna to sztuka w realnym zyciu., gdy tylko niuanse i przypadki o decydują mieszkańcy
Sabinko a czy ataki paniki mogą być dziedziczne?
Nie wydaje mi się.
Często kiedy rodzic jest lękliwy lub np babcia to dziecko tez ma takie tendencje , ale to raczej kwestia wychowania i wpojonych przekonań 🙂 znam to z autopsji
Tak sobie myśle , czy w lęku wolnoolynącym takie napinanie się i spinanie ciała to właśnie nie ucieczka ? Brak akceptacji lęku? Jak wypracować postawę żeby się nie napinać ? Najgorzej przy innych ludziach…
Ja czuję napięcie właśnie non stop :/
Ja tez , bieganie pomaga ale nie na dłuższą metę 🙂
Trzeba sobie zważyć dzień. Ile przyrostu adrenaliny, a ile spaliliśmy. Po jednej wszystko to co powoduje przyrost, a po drugiej to co spala. Jaki wynik?
No właśnie zapisałam się na te studia a teraz się podświadomie przejmuje nimi … niestety wychodzi mój perfekcjonizm i obawa przed oceną innych :(. Ale chociaż mam wskazówkę ze nie pokonałam nerwicy tak jak myślałam tylko miałam spokojniejszy okres … ni cóż … 🙂
Maggie, to dobra wiadomość. Skoro znamy przyczynę to można zacząć nad sobą pracować 🙂
MAGGIE konieczny jest masaż … masaz potrafi zmeczyć jak wysiłek fizyczny wtedy mięsnie bedą sie mniej spinać
Sabinko, mam pytanie odnośnie objawów fizycznych. Od jakiegoś czasu odczuwam taki dziwny ból w środku ciała, jakby w żyłach, rozchodzący się od klatki piersiowej. Czasami jest też w głowie, na szyi. Trudno mi to określić, ale to coś podobnego do bólu, gdy mocno napnie się mięśnie i te wszystkie ścięgna. Serce badane dwukrotnie w wakacje, wszystko dobrze. Myślisz, że to od napięcia mięśni? Miał ktoś z panikowiczów taki objaw? Napiszcie proszę, bo trochę mnie to martwi. Z góry dzięki. 🙂
Agata, dziwne bóle w dziwnych miejscach to standard dla panikowicza. Zobacz tu https://niepanikuj.pl/2017/05/12/6-najgorszych-objawow-leku-i-jak-sobie-z-nimi-poradzic/
A czemu siedzę sobie w pracy, spokojnie pracuje i co chwila mam jakby zawrót głowy. Taki 1 sekundowy? teraz to i gorąco mi się zrobiło
kurde już mam dość, codziennie ćwiczę, codziennie siódme poty wylewam i w kółko coś….
i juz miekkie nogi 🙁 🙁 🙁 ledwo chodzę
ja pierdziele…
Monika, ćwiczenia ćwiczeniami, ale czy pracujesz nad przyczyną lęku? Mam wrażenie, że u Ciebie jest dużo stresu w życiu, a Ty bardzo wszystko przeżywasz. Przy takiej dawce stresu to musiałabyś z 5 godzin dziennie ćwiczyć, żeby zobaczyć efekty 🙂
Monika tez tak miałam …myślałam ze to sportem ogarnę , niestety sport plus praca nad swoimi przekonaniami i dążeniami ! Sam sport tylko spala adrenalinę , ale co z tego jeżeli ona non stop od nowa jest produkowana przez nasz umysł 🙁 Tez tak miewam , z tymi zawrotami i tez są sekundowe 🙂
Dokładnie tak Maggie. Trzeba sobie każdy dzień zważyć. Ile mamy tego co spala, a tego co nakręca lęk.
Robię Twoje ćwiczenia, rozpisuje dzień, rozpisuje sytuacje. Wiem ze przezywam i kumuluje ale juz niewiem co mogę jeszcze zrobić.
Czy rozpisałaś sobie ten dzień o którym pisałaś w jednym z komentarzy, kiedy miałaś kulminacje stresu? Jak powinnaś wtedy zareagować? Jakie zmiany wprowadzić? Czy je wprowadzasz? Zważ swój dzień. Ile robisz każdego dnia, aby czuć się dobrze. A ile, by czuć się źle? Na którą stronę przechyla się waga?
MONIKA i MAGGIE mam dokładnie tak jak Wy. Czasami wydaje mi się, że już mam nerwicę w garści. Czasami zupełnie o niej nie myślę, a nawet kiedyś miałam napisać, że już jej nie mam bo byłam w euforii po spacerze he he. Ale tak naprawdę to dziadostwo nadal mnie męczy, ogranicza, a to co udaje mi się zrobić to tylko moja mega motywacja. Wczoraj miałam urodziny i mimo, że totalnie nie chciało mi się wstawać to zmobilizowałam się i zrobiłam sporo rzeczy. Chyba najwięcej w kuchni :). Dzisiaj też były plany ale totalnie brak motywacji i już chyba dla odpoczynku odpuszczam.
Mi się czasami wydaje ze mam wszystko pod kontrolą i nagle budzę się i odczuwam taki niepokój ze płakać mi się chce ze nie mogę w spokoju zacząć dnia tak jak dawniej.. jestem tak wkurzona na ten lek ze popołudniu wszystko przechodzi zostaje odrealnienie którego się boje które mnie przeraża i denerwuje jednocześnie. Gdyby nie to dałabym rade z tym wszystkim walczyć a tak.. nie czuję się sobą nie wiem jak mam działać jak mój umysł jedno a ciało drugie ..chce znów żyć normalnie.. nie myśleć o tym ze coś jest nie tak ze patrze jakoś na świat nie sobą i ciągły niepokój. . Proszę o jakiś artykuł o tym bo to jest dla mnie najgorsze. PS. Odkąd tu trafiłam nie miałam ataku robie to co mówisz i po prostu się go nie boję
OK! Zanotowano w pomysłach na wpisy 🙂
Mnie też najbardziej pomaga ruch. Ale co robicie jeśli z uwagi na przeziebienie i infekcje NIE MOZNA wykonac dziennej dawki ruchu? Pierwszy raz od dawna mam taka sytuacje, czuje ze z kazdym dniem robie sie coraz bardziej spieta i nalękowana ale na razie nie moge zrobic tego, co bym sobie normalnie “zaaplikowala”w takiej sytuacji, czyli nie moge sie zmeczyc cardio co mnie zawsze oczyszczalo.
Aga, stwórz sobie listę awaryjną na takie właśnie sytuacje. Użyj w niej tego co ewidentnie dobrze na Ciebie działa i w tym czasie rób tego jak najwięcej. Np. Ja czytałam biografie ludzi, którzy wychodzili z trudności życiowych, spacerowałam, jadłam dużo pysznych rzeczy i piłam zielone koktajle i np. ćwiczyłam w domu ale pilates. Mam klientkę, która uwielbia zakupy i to właśnie zakupy ją cieszą więc jak ma kryzys to idzie na shopping lub szaleje na Zalando 🙂 A jeszcze inna klientka piecze pyszne ciasta 🙂
Sabina ja właśnie tak mam oststarnio, że boje się ze w jakiś obłęd wpadam🤦♀️.
W jednej chwili jest dobrze , a potem nagle sciska mnie w żołądku i pojawia się niepokój, a wraz z nim lęk narasta ze może za chwile stracę kontrole nad sobą i zwariuje. Czuje wtedy taki chaos myślowy i nie wiem do końca jak najlepiej sobie z tym radzić. Czy skupić się na oddechu, czy robić coś żeby odciagnąć myśli i wyjsc z głowy na chwile…. ? Potem przechodzi i wraca za jakiś czas, czasem mniej czasem bardziej. Tak od tygodnia mam.
To uczucie czasem naprawdę bywa przerażające. A miałam spokój z takimi stanami od kilku miesięcy i myślałam ze mam to juz za soba , a tu nagle od nowa się zaczęło.
Powiedz mi jeszcze jak się ma do takich stanów picie kawy….może to też kawa mi nasila takie niepokoje?
Rano pije zawsze i ciężko mi zrezygnować z tego😕
Na tym właśnie polega nasza dolegliwość. To zupełnie normalne i nigdy nie stracisz nad sobą kontroli. Spróbuj w takim momencie przekierować swoją uwagę. Wyjdź na krótki spacer, wstań od biurka i idź na ploteczki, jak siedzisz na kanapie w domu to wyjdź na rower. Przekierowanie uwagi odcina lękowi paliwo. Na mnie nawet najmniejsza ilość kawy działała pobudzająco i nasilała objawy. Piłam wtedy bezkofeinową (tylko trzeba czytać etykiety czy faktycznie nie ma kofeiny czy tylko mało) Teraz robią fajne bezkofeinowe kawy. Nawet nie czuć różnicy w smaku.
Dzieki Sabina. Ja też czuje ,że kawa w jakiś sposób nasila moje pobudzenie jakbym na jakieś wysokiej adrenalinie jechała , a potem już tylko krok do niepokoju i lęku. Muszę poszukać dobrej bezkofeinowej. W ogóle musze jakoś usystematyzować ta prace nad sobą. Te codzienne działania, bo raz mam zapał a jak gorszy dzień to odpuszczam. Czy w twojej ksążce jest rozpisane co i jak po kolei robić? Bo ja się już gubię w tych wszystkich poradach i nie wiem czego się trzymać.
Jeszcze mam pytanie o ruch , tak intensywniejszy. Bo różne sa opinie. Ponoć jak ciało jest wyczerpane stresem i ma się wysoki kortyzol to intensywny wysiłek to potęguje jeszcze, i wtedy jest jeszcze większy stres dla ciała , i nasilają się objawy.
Ja generalnie dużo chodzę , czasem ćwiczę , ale jak probuje zrobić coś wiecej , bardziej intensywnie to mi się wszystko nasila i nie wiem czy mam to przetrwać i iść dalej czy robić spokojniej bez większego wysiłku?
Dobra bezkofeinowa jest np. w Starbucks. Można kupić w ziarnach i sobie mielić w domu, albo poprosić żeby Ci zmielili na miejscu. Wysiłek fizyczny zależy od punktu wyjścia czyli poziomu wytrenowania. Najlepszy jest o średnim natężeniu, na świeżym powietrzu i co najmniej godzinę dziennie. Można oczywiście zwiększać intensywność ćwiczeń stopniowo. Czyli na przykład robić 5 km, 6 km, 7 km, a nie 3 km a potem nagle 15 km. Najważniejsze to żeby czuć się zmęczonym, ale nie przemęczonym. Mówimy tu o długofalowych działaniach. Jeden czy kilka treningów nawet bardzo intensywnych nie zrobi nic złego. Tym bardziej jeśli ktoś lubi aktywność. W książce napisałam o tym dużo. Bo w zasadzie aktywność fizyczna to 50 procent mojego sukcesu. Myślę, że w książce jest krok po kroku napisane co i jak. Plus masa przydatnych informacji 🙂