Jak szybko można pokonać nerwicę lękową ?

Jak szybko można pokonać nerwicę lękową|Jak odnaleźć sens życia i poczuć się spełnionym

Sabina, biegałam 5 dni, a nie widzę efektów. Nie piję kawy od 2 tygodni, ale cały czas zmagam się z lękiem wolno płynącym. Chodzę na terapię od 3 lat i wciąż jestem chora. Mój znajomy po miesiącu nie ma objawów, a ja dalej tkwię w martwym punkcie. Jak szybko można pokonać nerwicę lękową? Czy jest jakaś złota i uniwersalna zasada? Oto co mogę powiedzieć na ten temat z perspektywy kogoś, kto osobiście zmagał się z nerwicą lękową i pokonał ją bez leków.

 

Nerwica lękowa jest bardzo traumatycznym przeżyciem. Ktoś, kto nie przeżył ataku paniki, nigdy tego nie zrozumie. Najbardziej na świecie pragniemy wrócić do stanu normalności, ale nie jesteśmy gotowi na ciężką pracę, aby ten cel osiągnąć. Powiem Wam szczerze i całkiem wprost, że żadne inne przedsięwzięcie w moim życiu, nie wymagało ode mnie tylu wyrzeczeń i nakładu pracy co pokonywanie nerwicy. To była istna harówa.

 

Dziś już znam odpowiedź na pytanie jak szybko można pokonać nerwicę lękową. Tak szybko, ile jesteśmy w stanie dać od siebie, aby osiągnąć ten cel. Nie jest to łatwy proces, a w szczególności na początku, gdy dopiero uczymy się poruszać w świecie lęku.

Chcemy być szczuplejsi, ale opychamy się ciastkami. Grozi nam cukrzyca, ale nie rezygnujemy z pieczywa. Pragniemy być zdrowsi, ale ćwiczymy tylko wtedy, gdy jest ładna pogoda, nie wieje i łaskawie nam się przypomni, że przecież ominęliśmy 5 treningów (czyli nigdy). Nie wychodzi po dwóch próbach to porzucamy działania i stwierdzamy, że to na pewno nie działa.

 

Jako osoba, która prowadzi konsultacje z osobami, które zmagają się z nerwicą, doskonale wiem co stoi na przeszkodzie do wyleczenia – nasze oczekiwania! Zakładamy, że nagle wstąpi w nas jakaś boska siła i znajdziemy w sobie na tyle silnej woli, aby przykładowo móc pójść do sklepu. Zamiast być ze sobą całkiem szczerym i oczekiwać takich efektów na jakie zapracowaliśmy. Doskonałym przykładem są niektóre komentarze na blogu – minimalny nakład pracy, a maksymalne oczekiwania.

 

Wiara w to, że mimo kilku lat nieudanych prób uda nam się w końcu pokonać nerwicę lękową po tygodniu biegania jest zgubna. Nie ma co się łudzić, że po kilku treningach nasza siła woli wytrenowała się na tyle, że z osoby „gdy pomyślę o zakupach w markecie mam palpitacje serca” nagle staniemy się osobą „wychodzę do sklepu i zrobię zakupy mimo nerwicy lękowej”.

 

To niestety tak nie działa. Siła woli przypomina mięsień. Im więcej jej używamy, tym staje się mocniejsza. To właśnie dlatego nie ulegamy 8 – latkowi, gdy chce kolejnego batona. Mówiąc mu nie, uczymy go umiejętności odmawiania samemu sobie. Aby mieć silną wolę musimy siebie traktować właśnie w ten sam sposób. Jeśli będziemy ćwiczyć w odmawianiu sobie rzeczy, które nie są dla nas dobre to z czasem staną się łatwiejsze. Mając świadomość, że wyleczenie wymaga ogromnych nakładów pracy, pytanie jak szybko można pokonać nerwicę lękową, nawet nie przyjdzie nam do głowy.

 

Zawsze, gdy uczymy się czegoś nowego, nasz mózg wytwarza nowe połączenia. Z początku są one słabe, dlatego nie pamiętamy nowych rzeczy, jeśli nie powtarzamy ich i nie ćwiczymy przez pewien czas. Ćwiczenie danego zachowania, na przykład oduczania się reakcji lękowej podczas sytuacji stresowej, wzmacnia silną wolę. Wtedy właśnie zachodzi długotrwałe wzmocnienie synaptyczne i takie zachowanie staje się automatyczne.

 

Jak szybko można pokonać nerwicę lękową? Tak szybko, ile razy nie dasz się skusić, aby podążać za tym co mówi lęk. Nie idź, nie rób, zostań w domu, nie pracuj, nie biegaj, nie jedź na wakacje – warto pamiętać, że to tylko kłamstwa, które pojawiają się w Twojej głowie, gdy masz zamiar opuścić strefę komfortu.

 

Nie ma jednej zasady dla wszystkich. Nie ma też wzoru na podstawie, którego można by wyliczyć szacowany czas wyleczenia. Ale możecie mi wierzyć, że po 3 miesiącach ciężkiej pracy (i bez oszukiwania!) z pewnością efekty się pojawią.

 

 

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Original price was: 159.00 zł.Current price is: 129.00 zł. z VAT
Original price was: 99.00 zł.Current price is: 69.00 zł. z VAT
Original price was: 99.00 zł.Current price is: 69.00 zł. z VAT

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

44 odpowiedzi

  1. Pani Sabino, czy ma Pani jakiś pomysł na skuteczny wysiłek fizyczny zmniejszający poziom adrenaliny przy kontuzji kolana?

      1. Rower słabo, spacer to praktycznie kuśtykanie (chociaż chodzę, żeby robić cokolwiek). Próbowałem basen, ale ciężko się pływa “bez nogi”. Niestety zaniechanie wysiłku fizycznego spowodowało, że trudno odreagować nieprzyjemne emocje i znowu zaczęły się gromadzić stadnie w ciele.

          1. Kontuzja w zasadzie nie dotyczyła ściśle kolana, a stawu skokowego – skręciłem go sobie paskudnie pod koniec zeszłego roku podczas siatkówki. Stwierdziłem, że o ile nie mogę grać w siatkę mogę przecież biegać i trenować na orbitreku (wiem, moja głupota, ale nie potrafiłem zrezygnować z aktywności), ale po miesiącu takich ćwiczeń kolano zaczęło się odzywać – na początku trochę pobolewało po wysiłku, a po jakimś czasie zaczęło puchnąć i boleć konkretnie. Teraz zdarza się, że boli nawet jak chodzę, jak nic nie robię to nie boli. USG nic nie wykazało, chodziłem na fizjoterapię, ale zabiegi niewiele pomogły. Podejrzewam, że coś sobie nadwyrężyłem podczas leczenia stawu skokowego, źle układałem nogę podczas chodzenia albo coś. Od paru dni robię wszechstronne ćwiczenia na wzmocnienie mięśni kolan, może to mi z czasem pomoże – jest to jakaś forma aktywności, ale przydałoby się coś co konkretnie by mnie zmęczyło.

          2. Ojoj. No to poważna kontuzja. Na początek dobrze dobić ćwiczenia na dysku sensomotorycznym i z elastycznymi gumami – koniecznie w seriach. Po 6 tygodniach, przy takich kontuzjach zawsze dobry jest rower. Ważne by wdrażać go stopniowo i do granicy bólu. Ja miałam kontuzję ścięgna to przez 5 miesięcy przeplatałam spacery z truchtem do granicy bólu, chodziłam na sztangi (na zajęcia grupowe) i dużo ćwiczyłam z tymi tasiemkami. Bardzoooooo dużo. Pomaga również medytacja, ale nie jest to dla każdego. Próbowałeś?

          3. Medytuję codziennie od dwóch tygodni (dwa razy dziennie), wcześniej robiłem to bardzo nieregularnie, ale zakupiłem specjalną aplikację do medytacji na telefon i mam teraz motywację (jak się za coś zapłaciło to trzeba i już 🙂 ). Medytacja pomaga mi bardzo w samoanalizie, ale nie spala tak skutecznie adrenaliny jak wysiłek fizyczny. Medytację bardzo polecam wszystkim nerwicowcom – pomaga uporządkować chaos, który mamy w głowie i ustalić pewne priorytety.

  2. U mnie ataki paniki przeszły,lękowe napady traktuję już ze zrozumieniem ale nadal wolno płyną.Najgorsze jest to codzienne wyczerpanie biegam,ćwiczę,relaksuje się,a i tak chodzę jak pijana non stop czasami po 20:00 trochę energii dostaje.Sen też już wywalczyłam zasypiam normalnie i śpię a wstaje obolała.Kiedy energia wraca macie doświadczenia?Psycholog mnie trochę dołuje i mu to wygarnęłam zapytałam czy przez to wyczerpanie mogę wpaść w inne choroby,odp.raka raczej nie,ale mogą się zacząć neurologiczne problemy ,schizofrenia itp…wyleczenie się z nerwicy depresyjnej też nie daje gwarancji że się wyleczy całkiem,nie mogę wyjść z tego uczucia przygnębienia i braku energii taka zawieszona się czuję chodzę do pracy i tak uważam że z tymi objawami będąc fryzjerką jestem odważna bo stoję choć czuję że spadam klienci patrzą na mnie ignoruje to…ale to się dzieje słabo mi potwornie.Błędny wzrok uczucie pijaka non stop….staram się to wszystko akceptować nie walczę z tym jestem już mega wyciszona a energii brak mimo wsparcia bliskich.Czy to powinno ustępować czy nie ma reguły?Skoro panika przeszla w stany depresyjne ale wstaję robię wszystko mimo objawów.Pozdrawiam wszystkich serdecznie

  3. Dziewczyny jak sobie radzicie z jazda autem , ja mam totalna blokadę, ilekroć mowie ze przejadę określony odcinek to zawsze się wycofuje, jestem potem wściekła na siebie , rycze w poduchy

    1. MONIKA M. Ja mam wrażenie, że radzę sobie tylko z jazdą autem. Ale ze wszystkim innym zupelnie nie. Właśnie leżę bo złapał mnie mega atak lęku. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, serce zaczęło walic jak szalone dziwny ból mięśni. Boże ja już chyba nie mam siły na to wszystko. Nie daje rady dziewczyny ???

      1. Ania, wiem, że wszyscy próbujemy wyjść z tego bez użycia leków. Z tym, że jeśli wszystko zawodzi to może warto wziąć taką ewentualność pod uwagę? Sabina pisała, że czasem po prostu trzeba, w momentach, gdy tracimy już równowagę we wszystkim. Nie bądź zła, że o tym piszę, ale nie wiem już co mam Tobie doradzić.

    2. A ja dziewczyny mam za to tak, że czasem mogę jechać sama albo z kimś bardzo daleko i jest super a czasem mam tak, że zaczynam panikować jak tylko gdzieś coś w ciele mnie zaboli albo zakłuje i już mam dosc. Jestem straszna hipochondryczką. Musimy dać radę! Nie jesteśmy same z tymi naszymi ‘orkami’ ! ?

  4. Kochana, a co powiesz na to? Od października zeszłego roku chodzę do psychologa. Babeczka robi mi zabiegi hipnozy. Ogólnie jakieś postępy widze, ale bardzo słabe a nerwica ze mną jest nadal. Zostały mi jeszcze 4 sesje a ja myślę o tym czy nie wydałam pieniędzy w błoto? Psycholożka zapewnia mnie, że nigdy nie zdazyl się jej przypadek, że komuś nie udało się pomóc a wszyscy jej pacjenci, którzy korzystają z hipnozy pożegnali się z nerwicą. Ja mam wrażenie, że chyba jestem wyjątkiem, bo podczas hipnozy fakt na początku jest mi miło, czuję, że moje ciało robi się ciężkie, ale nie potrafię wyłączyć myślenia i dodatkowo po niedługim czasie muszę zacząć ruszać ciałem bo nie mogę wylezec na fotelu i moj mózg jest cały czas aktywny. Czy to mój błąd, że nie potrafię się zrelaksować? Nie wiem już gdzie szukać pomocy. Z nerwicą męczę się już 4lata. Dodatkowo męczy mnie jeszcze jedna sprawa. Mianowicie, pod koniec marca trafiłam na oddział neurologii, z powodu ucisków, bóli i zawrotów po lewej stronie głowy. Zrobili mi badania krwi, rezonans z kontrastem oraz zbadali naczynia krwionośne w głowie. Wszystkie badania wyszły idealnie. Rozpoznanie – przewlekłe bóle napięciowe. Te bóle, uciski i zawroty od tamtej pory towarzyszą mi codziennie. Raz są mniejsze, raz większe. Niby wiem, że w głowie wszystko ok, że przecież miałam badania. Mimo to, jestem przerażona. Czasem boję się wyjść z domu, myślę, że codziennie coś mi jest, że notorycznie boli mnie głowa tylko w jednym miejscu, że mam zawroty też tylko w jednym miejscu, że inni ludzie są szczęśliwi, nic im nie jest, a ja się boję, że coś mi się stanie, że lekarze coś przeoczyli. Jak wyłączyć to myślenie? Jak sobie poradzić? Może jestem za słaba? Przecież to chore zamartwiac się czymś co nie istnieje i nie mam do tego żadnych podstaw. Jestem zmęczona ciągłym złym samopoczuciem. Proszę Sabinko, pomóż.

    1. W sprawie hipnozy warto zgłosić swoje obawy do Pani, która ją świadczy. Próbowałaś ćwiczeń z bloga w temacie zapisywania czarnych myśli i zamartwiania?

      1. Nie próbowałam dlatego, że chyba jestem trochę niedowiarkiem. To naprawdę działa? Przepraszam, ale jestem już specyficznie nastawiona do wszelkich form pomocy.

        1. No ja akurat nie namawiam… Decyzja należy do Ciebie 🙂 U mnie nie ma magicznej metody hokus pokus. U mnie trzeba pracować samemu i stosować się do wskazówek. Ile dasz od siebie tyle wyciągniesz dla siebie. Są tacy, którzy pracują systematycznie i pokonują lęk, a są tacy, którzy nie robią nic. A jak nic nie robią to i efektów nie ma. Tak czy siak trzymam kciuki!

          1. Ja od długiego czasu czytam książki psychologiczne, uczęszczam na tą terapię, ale mam wrażenie, że najbardziej doskwiera mi w tym momencie hipochondria. Staram się mówić sobie, że jestem zdrowa, że to nerwy itp., ale kurde nie działa ?

        2. Ja też już mam specyficzne podejście do tego wszystkiego. Ostatnio dowiedziałam się też, że przyczyną tego wszystkiego mogą być grzyby, pasożyty itp. Ja kiedyś robiłam biorezonans i sporo mi wyszło różnych grzybów, pierwotniaków itp. Ale już nie wiem w co wierzyć.

  5. Od czterech lat jestem w związku w który już od dawna wkrada się rutyna i ciągle przebywanie ze sobą w domu spowodowało ze całe dnie były nerwy i kłótnie. Od kilku dni mimo sprzeciwu wychodziłam do starych znajomych i na piwo i na długie spacery nad Wisłą i czułam się jak nowa! Bez lęku spokojna taka jak kiedyś. Wiem ze nie powinnam piwa ale nie chce mówić wszystkim o nerwicy i chciałam żeby było normalnie jak kiedyś. Czuje ze tu jest sekret dobrego samopoczucia bycie na powietrzu i wśród pozytywnych ludzi. Po prostu się o tym zapomina! Kiedy śmiejesz się w głos przez całe dnie nogi bolą od spacerowania nerwica nie ma szans się przebić 😉

      1. Sabinko co ja robię źle bo już mi ręce opadają. Dzisiaj robiłam wszystko spontanicznie. Mam za sobą przejechane 60 km zalatwione sprawy, zabawy z siostrzenicą i nagle bach siedząc na dworze stan jakbym zaraz miała umrzeć mialam ochotę krzyczeć, że coś się ze mną dzieje. Starałam się w domu wyciszyć ale nawet teraz gdy to piszę trzęsą mi się ręce w zoładku się przelewa nogi jak z waty, a w glowie pustka. Nie mam już siły na to wszystko. Na całe szczęście w tym momencie zadzwonił ktoś z jakąś ofertą i zaczełam rozmawiać i trochę się uspokoiłam ale myślałam, że już zejdę z tego świata. Boże jakie to jest trudne i nigdy nie wiadomo kiedy Cię to dopadnie. U mnie nic nie wskazywało, że nagle źle się poczuje. I już po moim humorze ?

        1. Aniu, już tyle razy pisałam… Może wróć do wcześniejszych komentarzy, albo do wskazówek z konsultacji…

          1. Aniu, ale tu nie chodzi tylko o bieganie…Ty musisz zacząć od wiary w siebie, a następnie pracować systematycznie nad tym, aby zbudować filary życia na nowo. Brak Ci konsekwencji i determinacji w działaniu, jeśli już działasz to chaotycznie i szybko się zniechęcasz, nie przyjmujesz wskazówek, zamiast rozwiązań szukasz wymówek, a minimalne działanie uznajesz za maksymalne przez co masz wygórowane oczekiwania co do nakładu pracy. Jesteś książkowym przykładem panikowicza. Myślę, że jakbyś pracowała konsekwentnie i systematycznie to już dawno byłabyś zdrowa. Przykład: Narzekasz na pracę i mieszkanie z rodziną od kilku lat. Ile zrobiłaś przez te kilka lat, aby to zmienić? Nie lubisz biegać, ale czy chociaż spacerujesz? Masz napady lęku, ale czy masz przygotowany plan działania od samego rana? Uważasz, że jesteś za chuda, ale czy liczysz kalorię i dbasz o to, by przyjmować ich odpowiednią ilość? Ile nakładu pracy tyle efektów. To, że raz na tydzień pojedziesz autem do miasta jest super. Ale to kropla w morzu Kochana.

        2. Aniu, a może tez brakuje ci poprostu drugiej osoby… bliskości , zrozumienia, wygadania sie

          1. MAGGIE to na pewno i pisałam o tym nie raz. Na pewno gdy ktoś kogoś ma jest łatwiej. Ja nie mam Miłość nie mam nawet koleżanki z którą mogłabym pogadać pójść na spacer. W domu jestem zmęczona bo realcje z rodziną mam różne. Po prostu u mnie wszystko podupadło.

          2. Ania, Trzeba działać, żeby naprawić to, co nie działa. Samo się nie zbuduje moja Kochana.

          3. Sabinko pewnie trudno Ci będzie w to uwierzyć ale po pierwszym roku z nerwicą mialam wydrukowane 100 cv i to wszystko albo gdzieś zlożłam albo dałam wtedy jeszcze znajomym gdy tylko słyszeli cos o pracy. I wtedy odezwał się tylko jeden pracodawca i podjełam wyzwanie. Ale po trzech dniach najzwyczajniej w świecie utłukło mnie a jak się później okazało i tak by mnie zwolnił bo coś tam w tej firmie poszło nie tak i kilka osób poszło do zwolnienia. Po tamtej sytuacji moja pewność siebie zmalala ale w koncu poszlam do innej pracy i tam pracowałam przez rok i było ciężko bardzo ciężko. Wtedy jeszcze mało o nerwicy wiedziałam i chodzilam na terapię. Potem koniec umowy rozwalił sie w międzyczasie zwiazek i mnie utłukło jeszcze bardziej. Potem znowu terapia ech dużo by pisać. Teraz gdy była szansa to ból głowy wszystko rozwalił i to nie taki, że tabletka i po bólu. Tylko trzy dni na tabletkach. Więc po tym wszystkim odpuściłam. Co do wagi to tak nie liczę kalorii bo zjadajac obiad 4 razy dziennie nawet przez myśl mi nie przeszło by je liczyć. W temacie kalorii zupełnie nie wiem co i jak. Co do auta to czesto nie jest to jeden wyjazd. I uznałam, że lepsze to niż nic. Zresztą po takiej przejazdzce mam chwilę “normalnosci” i dlatego to robię. Popełniłam pewnie nie jeden błąd i mam tego świadomość ale jestem chętna na naukę i mimo, że podobno szybko się uczę to temat nerwicy to nadal zagadka. I czesto mam dni pt.robię sobie wyzwania ale może jest ich za mało.Nie wiem ale na pewno to co odpisałam MEGGI też ma na to wszystko wpływ :/

          4. Ania, Twój pierwszy rok z nerwicą był ile temu? 100 CV kilka lat temu i dwie prace – dla mnie to znowu wymówki, a nie rozwiązania…Wiesz, że tysiące ludzi na świecie ma migreny, raki, guzy i inne trudne sytuacje. Oni jakoś pracują…Ja też pracowałam. Szłam po ścianach do pracy, kręciło mi się z głowie, ręce trzęsły, kolana uginały, a ze stresu wymiotowałam, ale nic mnie nie powstrzymało!A w międzyczasie mój chłopak mnie zostawił z powodu choroby, a przy okazji okazało się, że zdradzał mnie na prawo i lewo. Jak coś się nie udaje to trzeba uczyć się na błędach i starać się szukać rozwiązań optymalnych. A żeby znaleźć pracę idealną, złożyłam z 600 CV, odbyłam ze 150 rozmów kwalifikacyjnych, a samą pracę zmieniłam z 50 razy. Widzisz różnicę?

          5. Wiarę w siebie jeszcze jakaś się tli. Ale pewność siebie jest marna może dlatego, że jestem sama, a nawet jak z kims byłam to albo alkoholik albo babiarz albo damski bokser i gdzieś to wszystko we mnie pozostało. Po kilku spotkaniach z facetami stwierdzam, że coś ta miłość omija mnie szerokim łukiem :/.

          6. Widzisz…To te Twoje przekonania, od których może warto zacząć? Pewność siebie zależy od Ciebie samej, a nie od czynników zewnętrznych np. od tego czy z kimś jesteś czy nie. I kolejne…Tacy faceci nie “przytrafiają” się ot tak. Oni polują na specyficzny rodzaj kobiet, które nie wierzą w siebie. Po kilku spotkaniach skreślasz wszystkich? Trzeba wyciągnąć wnioski i uczyć się na błędach. Ja przerandkowałam ze 100 facetów zanim trafiłam na Sebo. I wcale nie uważałam, że miłość mnie omija łukiem. Raczej myślałam w kierunku, że czekam na kogoś wyjątkowego i nie zadowalam się byle kim. Tak jak Ci powiedziałam już jakiś czas temu – zacznij od zmiany swoich przekonań.

          7. Aniu , moim zdaniem tobie mogłaby pomoc terapia grupowa , z innymi ludźmi

          8. MAGGIE bylam na jednym spotkaniu terapii grupowej bo moja była terapeutka się przy tym upierała i dla mnie to była jedna wielka pomyłka. Zupelnie inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam, że poznam tam osoby podobne do mnie. Z nerwicą z agorafobią, wrażliwe itp. A tymczasem były tam osobą np. kobieta, która nie dogaduje się z mężem i jej problemem było to, że po kłótni zawsze musi iść na zakupy. Inna osoba to facet, który bardzo liczy się ze zdaniem matki czy dziewczyna, która jest bardzo mocno zapatrzona w siebie i nie liczy się ze zdaniem innych. Byłam mega zdziwiona bo moja terapeutka znała mnie bardzo dobrze i po prawie dwóch latach wsadziła mnie do takiej grupy. Gdy ja opowiadałam z czym mam problem to patrzyli się na mnie jak na kosmitkę. Po prawie 4 godzinach miałam dość i niezłego doła po tym zaliczyłam. Na spotkaniu indywidualnym opowiedziałam o swoich przrmyśleniach terapeutce i sama przyznała, że popełniła błąd, że ta grupa nie była dla mnie. Zresztą ja nie mam problemów z kontaktem z innymi ludźmi. Zawsze bylam duszą towarzystwa i nie widzę się na terapii z ludźmi, którzy mnie nie rozumieją ba nawet nie chcieli rozumiec. Zresztą jeśli ktoś nie przeżył nerwicy czy agorafobii to nie zrozumie. Nawet najlepszy terapeuta.

          9. Sabi ja przed tymi związkami byłam bardzo pewną siebie kobietą i przede wszystkim samodzielną. Wszystko chciałam sama.A teraz no cóż :/

          10. Myślę, że każdy z nas spotkał kiedyś na swej drodze socjopatę, który chcąc podbudować swoje ego niszczył innych. Tacy ludzie i takie sytuacje się zdarzają. Trzeba myśleć pozytywnie. Krok po kroczku odbudowywać swoją pewność siebie. Jeździsz autem w długie trasy- to super. To znaczy, że może być normalnie w każdym aspekcie Twojego życia. Jest już punkt zaczepienia. Teraz dalej trzeba szukać takich małych “punkcików” i je rozwijać. Jesteś w stanie przejść 200m po wyjściu z domu. Zatem drugiego dnia zrób 400m, trzeciego 600m. Nie lubisz biegać, a co z jazdą rowerem?

        3. Aniu, przede wszystkim przestań być dla siebie taka surowa. Jesteś tylko człowiekiem, a każdy z nas zbudowany jest z zalet i WAD. Masz prawo być czasem w złym nastroju, masz prawo się denerwować, masz prawo popełnić błąd. Sam wiem jak to jest w nerwicy – trochę gorszy dzień traktuje się jak życiową porażkę, a przytrafiają się one każdemu – nawet najszczęśliwszym ludziom na świecie! Nerwica to choroba perfekcjonistów, jak pozwolisz sobie na bycie omylną, głupią i słabą to będzie tylko lepiej. Nie musisz wszystkiego wiedzieć, podobać się wszystkim, generalnie – nic nie musisz. Jak uświadomisz sobie, że nic nie “musisz” zaczniesz “chcieć” – a to będzie oznaczało początek zdrowienia.

          1. Ja właśnie myśle ze to jest mój problem i powód nerwicy – zawsze musiałam być najlepsza , mieć same piątki itp – a wszystko dla miłości rodziców która jak mi się wydawało była interesowna .

          2. PIOTR dobrze napisane ??. Jestem dla siebie surowa i to bardzo.No właśnie często sobie tłumaczę, że mam prawo być w złym nastroju, mam prawo się denerwować choć akurat tego nie lubię robić ;). Mam prawo popełniać błędy i je popełniam. Tylko, że ja inni tego nie rozumią i często mnie to drażni. Zgadzamy się z tym, że nerwica to głównie dolegliwość ludzi perfekcyjnych i pedantycznych. Niby jestem już mniej perfekcyjna ale nadal gdy nie jest po mojemu to jest nerw. Może mniejszy niż dawniej ale jest. Czas jeszcze nad tym popracować. Tyle pracy ile włożyłam nad zmianą siebie podczas nerwicy to szok. Dziękuję za komentarz ?

          3. I bardzo podoba mi się zdanie, że w nerwicy trzema CHCIEĆ ja jeszcze sie do wielu rzeczy zmuszam :/

  6. Ciągle zastanawiałam się jaki jest dokładny powód mojej nerwicy. Wszystko mnie stresuje, dosłownie wszystko. Wyjście do sklepu czy umówienie się do lekarza. Czytam sobie komentarze przy jednym z najnowszych postów i nagle olśnienie! Ja mam tak niskie poczucie wartości, że ciągle stresuję się czyjąś opinią. Chcę na każdym kroku udowodnić komuś, że nie jestem głupia, że jestem w czymś dobra… Najbardziej stresuje mnie praca i ciągle siedzę jak na szpilkach bo boję się, że powiem coś głupiego. A chyba trzeba sobie poustawiać priorytety ?Sabinko to chyba może być głównym powodem?

  7. Witam, jestem tu nowa. Mam nerwicę lękową od 14 lat. Były chwile lepsze i gorsze. Byłam na 2 terapiach, próbowałam hipnozy, choć nigdy nie byłam u psychiatry ponieważ nie chciałam brać tego typu leków. Oczywiście są i sukcesy. Urodziłam synka i mam fajną moją osobistą rodzinkę. Jestem też DDA. Teraz jest gorszy czas bo objawy się nasilily do tego stopnia że mam arytmie komorowa i skaczące ciśnienie co dodatkowo wywołuje lęk ze umrę i zostawię synka. Generalnie to boję się być sama lub podróżować że jak coś mi się stanie to pomoc nie zdąży przyjechać i umrę. Cieszę się że znalazłam ten blog.

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.