Musisz wybrać się do kościoła i zaczynasz odczuwać lęk na samą myśl o tym? Poprzednim razem wizyta wcale nie była przyjemna – nogi miałeś jak z warty, kręciło Ci się w głowie, a serce waliło jak oszalałe? Być może nawet uciekłeś z kościoła w popłochu? Nie martw się! Nie Ty pierwszy, nie ostatni. Ataki paniki w kościele to popularne zjawisko. I choć sama do kościoła nie chodzę to uciekałam z muzeów, sklepów i katedr 🙂 Dokładnie znam schemat działania lęku i ułożyłam ćwiczenie, które pomoże Ci sprawić, aby ataki paniki w kościele (lub podobnym miejscu) nie sprawiały Ci więcej trudności.
Skąd się biorą ataki paniki w kościele?
Ataki paniki w kościele to taki standardzik w pakiecie z nerwicą. Zresztą nie tylko kościół przyprawia panikowiczy o dreszcze. Wszystkie inne miejsca, które mają wysokie sufity, sztuczne oświetlenie i w których jest tłum, również. Mogą to być markety, muzea, urzędy, dworce, hale targowe…to tylko początek wyliczanki.
W kościele panuje nietypowa atmosfera. Wystrój, oświetlenie i sposób rozchodzenia się dźwięku wprawia nawet zupełnie zdrowego człowieka w podniosły nastrój. Wiele razy byłam na koncertach chórów gospel i nie bez powodu większość z nich odbywa się w kościołach. Ludzie, którzy przynależą do różnych sekt wybierają celowo na swoje siedziby budynki kościelne. W takich miejscach, dzięki oświetleniu i nagłośnieniu łatwiej mogą osiągnąć swoje katharsis.
Dodatkowo należy pamiętać, że osoby zmagające się z nerwicą lękową są totalnie wyczulone na to co dzieje się wokół nich w wyniku nadmiaru adrenaliny. Wyostrzony słuch i wzrok sprawiają, że przyglądają się otoczeniu niczym detektyw i dokładnie analizują czy przypadkiem jakiś czynnik za nadto nie wpływa na ich ciało (znacie to, prawda?).
Wysokie dźwięki, echo, sztuczne oświetlenie, tłum i duszność w kościele odnotuje zarówno osoba zdrowa jak i ta, która ma nerwicę. Osoba zdrowa pomyśli: och, ale tu dziś duszno i jakoś głośno i zapomni o sprawie. Natomiast panikowicz będzie przekonany, że umiera i musi uciekać.
Celem tego ćwiczenia jest przygotowanie procedury, którą wdrożysz w życie. Rozpiszemy ją na przykładzie, aby łatwiej Ci było ją zrozumieć. Procedura przygotuje Cię na ataki paniki w kościele. Ominiesz element zaskoczenia i łatwiej Ci będzie zapanować nad lękiem.
Ćwiczenie: Pokonaj ataki paniki w kościele w 6 krokach !
Weź kartkę papieru i długopis. Rozpisz ćwiczenie na kartce i noś ją ze sobą.
Rozpiszę podane ćwiczenie na swoim przykładzie, a Twoim zadaniem jest rozpisanie na swoim.
Krok 1
Opisz dokładnie miejsce, które leży poza Twoją strefą komfortu
Miejsce do którego chce się wybrać: ……………………………………….KOŚCIÓŁ
Krok 2
Uświadom sobie, że miejscach, które znajdują się poza strefą komfortu będziesz musiał się zmierzyć z atakiem paniki.
Napisz poniższą formułę i podpisz (zupełnie tak jak podpisujesz umowę na telefon lub kredyt):
Ja, Sabina Migza, jestem w pełni świadoma, że idąc do Kościoła przy ulicy Marcinkowskiej, który leży poza moja strefa komfortu, będę musiała się zmierzyć z atakiem paniki na 100%!
Nigdy więcej nie nastawiaj się na to, że być może tym razem będziesz mieć fuksa i atak paniki do Ciebie nie przyjdzie. Idąc do kościoła bądź pewien, że na 100 % będziesz musiał zmierzyć się z atakiem paniki. Tak samo jak cukrzyk nastawia się na to, że po zjedzeniu kilograma tortu będzie odczuwał objawy hipoglikemii. Tak samo jak człowiek z lękiem wysokości może na 100% spodziewać się zawrotów głowy na górskiej wycieczce.
Krok 3
Następnie wypisz wszystkie czarne myśli, które pojawiają się w Twojej głowie na myśl o konieczności pójścia do kościoła
Stracę nad sobą kontrole i zacznę krzyczeć.
Zrobi mi się duszno i nie będę mógł oddychać.
Ze strachu zwymiotuje.
Zemdleje i upadnę na twarz. Wszyscy zobaczą, ze mam ataki paniki i będą się ze mnie śmiali.
Wypisz swoje..……………………………………………………………………………………………………………………………
To jest bardzo ważny punkt. Właśnie te myśli, które wypiszesz poniżej napędzają Twój lęk. Wyobraź sobie, że jesteś walczącym bykiem. Twój opiekun celowo macha Ci czerwoną płachtą przed oczami. Jak w końcu wpuszczają Cię na arenę to jak reagujesz na czerwoną płachtę? Zrozum, że to co przeżywasz w kościele jest wynikiem tego o czym myślisz, zanim się do niego wybierzesz. Sam machasz czerwoną płachtą przed swoimi oczami.
Krok 4
Kontratakuj powyższe myśli z humorem.
Stracę nad sobą kontrole i zacznę krzyczeć. Pewnie ludzie pomyślą, że biorę udział w jakimś pranku telewizyjnym, flash mobbie, albo kręcę scenę do filmu.
Zrobi mi się duszno i nie będę mogła oddychać. Jak upadnę to może jakiś przystojniaczek zrobi mi usta usta?
Ze strachu zwymiotuje na kogoś w kolejce przede mną. Mam nadzieje, że będzie to jakaś wstrętna złośliwa baba w norce, która zalazła komuś za skórę, a teraz należy jej się porządna dawka rzygów na głowę. KARMA BABY!
Zemdleje i upadnę na twarz. Wszyscy zobaczą, ze mam ataki paniki i będą się ze mnie śmiali. Czy ktokolwiek zna ataki paniki zanim na nie zachoruje? NIE! Ja również nie znałam. Jak zemdleję to wszyscy pomyślą, że jestem pijana. Może nawet dostanę zaproszenie na jakąś imprezkę?
Zapamiętaj zasadę! Ten kto się boi robi to co każe mu lęk. Ten co się nie boi, robi lękowi na przekór. Lęk przychodzi tylko do tych co się boją. Ten co się śmieje, żartuje i podchodzi do sprawy z humorem wcale się nie boi.
Możesz również stosować sztuczkę na redukcję lęku z tego ćwiczenia https://niepanikuj.pl/2018/07/10/ta-mentalna-sztuczka-pomoze-zredukowac-lek/
Krok 5
Zaakceptuj najgorszy z możliwych scenariuszy.
Tak od serca i na poważnie. Pomyśl o tym logicznie. Czy osoba zmagająca się z cukrzycą, która zje kilogram tortu z bitą śmietaną, może liczyć na to, że nie będzie miała hipoglikemii? Oczywiście, że nie! Je tort z premedytacją i jest świadoma następstw tego działania. Ty również musisz liczyć się z konsekwencjami, które wiążą się z toksycznym myśleniem. Ataki paniki w kościele są następstwem tego o czym myślisz. Za każdym razem jak myślisz toksycznie w Twoim ciele zachodzi szereg reakcji fizjologicznych, które powodują różne procesy. Będziesz musiał się z tym zmierzyć! Jeśli którakolwiek z tych strasznych rzeczy, których się obawiasz ma się sprawdzić to niech się sprawdzi. Trudno. Przeżyjesz! Ludzie zmagają się z gorszymi problemami na świecie. Nie mają co jeść, pić i żyją w krajach ogarniętych wojną. Nawet jak zemdlejesz to jak się ma to potencjalne omdlenie do przemocy wobec zwierząt, głodu na świecie i zaśmieconych oceanów? W tym samym czasie, gdy Ty potencjalnie mdlejesz, na wojnie ginie tysiące osób.
Krok 6
Po powrocie zapisz ile procent z Twojego czarnego myślenia z punktu nr 4 sprawdziło się?
Niech no zgadnę. Zero. Zero. I jeszcze raz zero! Dokładnie tak! Twoje toksyczne myśli, którymi karmi się lęk, nigdy nie wyjdą poza obszar Twojej głowy.
Wpisz ile procent się sprawdziło:………………………………Czyżby 0? 🙂
Pamiętaj, że aby osiągnąć poziom biegłości w danej czynności potrzebujesz 10.000 godzin! Im częściej wykonasz ćwiczenie tym szybciej uwolnisz się od lęku. Postaraj się ćwiczyć chociaż raz dziennie. Jeśli masz możliwości to dwa ( generalnie im częściej tym lepiej ). Nie oczekuj, że za pierwszym razem osiągniesz spektakularne efekty. Zapewniam jednak, że każdy kolejny raz będzie łatwiejszy!
Gdy zapytam Cię za tydzień ile razy wykonałeś ćwiczenie w ciągu 7 dni oczekuję cyferek powyżej cyfry 7!
W międzyczasie nie zapomnij przeciwdziałać lękowi.
23 odpowiedzi
U mnie to polegało na tym, że czułam presje, ze podczas mszy nie moge albo nie powinnam wyjść jak spanikuje bo co ludzie powiedza xD no i omijalam Kościół, chodziłam tylko w święta i się cala trzeslam ale siedzialam ani razu nie wyszlam ? az przyszrdl czas kiedy zblizala sie data ślubu, rozumiecie… ja na srodku kosciola ,(wtedy jakbym wyszla toto dopiero byloby widowisko) a wiec zamiast siac panikę (szok:p) kilka miechow przed slubem postanowiłam co niedziele sama chodzic do kosciola i oswajac sie z klimatem, uczyc mózg ze przeciez nic mi tam nie grozi 🙂 chodzilam, chodzilam, bylo co raz lepiej ii…. slub byl piękny 🙂
Brawo! Można? Można!
INIX Wielki Szacun za to. Dla mnie to odległe marzenie. Sama do Kościoła wrrr
A myślisz, że mi było łatwo, lekko i przyjemnie tak jak tutaj sobie teraz pisze? Z początku trzeslam sie i spinalam bite 45min w kosciele, wychodzilam to czulam sie jakbym przebiegła polmaraton mięśnie, głowa, wycienczona… ale wiedziałam, ze to ma sens i ze sie w koncu uda. Oczywiście nie wszystko od razu na początku zwlaczylam agarofobie w sensie spotkania ze znajomymi, wszystko robilam po kolei skupialam sie na jednym lęku zwalczalam go i bralam nasteony nie wszystko na raz. Bo kiedy probowalam wszystko a raz zwalczac to bylo eszcze gorzej oresja nakrecala moja adrenaline jeszcze bardziej. Kiedy prwcowalam nad lękiem w kosciele dalam sobie przyzwolebie na lęk w trakcie jazdy autem bo zajme sie nim pozniej. Kiedy zaczelam czerpac przyjemnosc ze spotkań ze zbajomymi wzielam sie za kościół i bolało bylo ciężko ale cor raz leiej, tylko własną pracą samozaparciem, wiedzą o lęku jestesmy w stanie z tym wygrać albo to oswoic.
Inix, brawo, brawo, brawo!!!! Z miejsca widać kto tu rządzi! TY. Nie lęk. TY, TY, TY!
Nigdy nie jest łatwo… przykład. Środa gorączka 38 mnie nawet przy tem 37 ubija więc 38 to wiadomo. Czwartek nie wiele mniej. Piątek doszedł ból ucha co okazało się zapaleniem ucha. Ból gardła gorączka trochę spadała. Sobota obudziłam się z jęczmieniem na oku. A niedziela Wesele mojego rodzonego brata. Wstałam o 6 i zaczęłam się szykować bo spędzając 4 dni w łóżku nie miałam na to siły. Czułam, że fizycznie jestem słaba psychicznie nie wiele lepiej bo w tamtym roku na szczęście grypa mnie omijała, a w tym roku dopadło mnie jeszcze bez sezonu i to w tak ważnym czasie. Zadzwonił znajomy z którym miałam iść by zapytać czy idę. Idę ale jeszcze nie wiem jak. Pojechaliśmy do fryzjerki na makijaż. Byłam w Kościele i na weselu do samego końca, a rano pozegnalam rodzinkę w imieniu brata. W kosciele czułam tylko, że pyka mi coś w uchu, czułam raz zimno raz ciepło ale lęk był minimalny i pojawił sie dopiero pod koniec. Bylam pewna, że się wzrusze nie wzruszyłam się. Byłam pewna, że mnie będzie telepac nie telepało. Chyba jedyne osłabienie które miałam było spowodowane grypą. Swoją drogą to los czasami jest przezorny bałam się iść na wesele z nerwicą to los dołożył mi grypę, ból gardła, zapalenie ucha i jęczmień na oku. Nie dałam się ale kosztowało mnie to sporo wysilku. Nie było może tak jak sobie to zaplanowałam ale byłam i chyba to się dla mnie liczy. Dzisiaj co prawda drugi dzień po weselu, a ja czuję jak mój organizm jest wymęczony. Ale wiem, że zrobiłam to wszystko wbrew losowi i jestem z siebie dumna.
Jeżeli tyle chorób naraz wyskoczyło to organizm chciał wymusić odpoczynek raczej…
kochaana a czy miałaś tak ze codziennnie bolala cie glowa?
Często mnie bolała 🙂 Oj bardzo często.
po jakim czasie ci przeszło ze nie boli wogole??
Jak przestałam się bać kolejnego ataku paniki.
Witam Pani Sabino śledzę Pani blog od jakiegoś czasu i ciesze się że tu trafiłam bo Pani teksty nakręcają mnie pozytywnie – Dziękuję.
Moim największym problemem jest strach przed samotnością- nie mam chłopaka, przyjaciół tylko kilka koleżanek z pracy a rodzina daleko stąd. Staram się wychodzić jak najczęściej ale czasami zwyczajnie samej się nie chce i dopada mnie strach że jestem całkowicie sama. Jak sobie z tym radzić?
Proponuję: Zapisać się na dodatkowe zajęcia, wychodzić do ludzi, próbować nowych rzeczy, nie siedzieć w domu, unikać rutyny, rozwijać się w każdym aspekcie życia i cieszyć się każdym dniem, wyznaczyć sobie jakiś cel – może maraton? triathlon? 🙂
Dziewczyny jakie macie sposoby na zatrzymanie gonitwy myśli
Ja również chętnie poznam sposoby na gonitwe myśli. Strasznie mnie to irytuje i czuje się nie swojo bo nie mogę na niczym się skupić tylko ciągle w swojej głowie żyję.
Spacer wśród drzew
Wszystko jest dokładnie rozpisane ,działa ,tylko jest mały szkopul ,każdy ,kto choć raz spanikował,zna to uczucie ,wie ,że potrafi się ogarnąć,ale jest czasem jedenobjaw z którym kompletnie nie daje się rady .U mnie to zawroty głowy ,pomijając ,że mam jakieś zwyrodnienie kręgosłupa szyjnego ,i astygmatyzm ,i niskie żelazo ,więc zawroty dokuczają mi do żywego .Powiem,że rozróżniam trochę zawroty z nerwów (pamiętam jak na koncercie z tysiącami osób ,w wielkiej sali miałam te nerwowe zawrotu ,i mówiłam sobie teraz Wałcz z tym dziadostwo ,mrowieniem itp.Ale jak jeszcze zdrowie siada i atak ,to już ponad siły ,i łatwo mówić walcz.
Nikt tu nie napisał, że łatwo. Wręcz, że nie łatwo. Ja przez ataki paniki schudłam 15 kg, wypadły mi włosy, miałam anemię, zero apetytu, nie mogłam spać, nie miałam miesiączki przez rok, byłam ciągle chora i wszystko mnie bolało. Większość panikowiczy ma jakieś problemy ze zdrowiem, ale to nie powód do wymówek. A lęk przychodzi do tych co się boją. Jak nie będziesz się bać to żadne objawy nie będą się pojawiać.
Jak pozbyć się lęku przed chorobą, śmiercią swoją oraz najbliższych? Ostatnio za dużo myśli skupiam na tym, że coś mi jest, coś mi się stanie itp.
Sabinko , Zastanawiam się nad tym planem dnia – jak przychodzę do domu po pracy i zjem obiad to jestem wykończona zazwyczaj kładę się na kanapę i załączam jakiś film – odpoczywam , nie wiem czy dobrze robię … ale nie mam siły przez to ciągle napięcie na cokolwiek innego , muszę odpocząć , a ty zalewasz plan na cały dzień i teraz nie wiem co robić. W tym pełnym planie dnia chodzi o to żeby nie mieć czasu na myślenie i żeby układ nerwowy się zregenerował ?
Zalecasz;)
Maggie, a czytałaś może ten wpis? https://niepanikuj.pl/2018/01/15/wszystko-co-musisz-wiedziec-o-zmeczeniu-przez-nerwice-lekowa/ Zmęczenie psychiczne różni się od fizycznego. Jakie jest Twoje?
dzięki, przeczytam jeszcze raz. Jest to zmęczenie stresem i wiecznym napięciem, co przekłada się na zmęczenie fizyczne – czasami mnie odcina i musze się przespać w ciagu dnia bo inaczej nie idzie…
Ostatnio miałam też sporo stresu w pracy co naprawdę nie pomaga , ale ani razu się nie poddałam i walczę , wychodzę , pracuję itp… ale gorzej z humorem no i pms straszliwy!
Dziś od rana “pływam” ale ubrałam się i wyszłam do pracy, gorzej że nie da się o tym nie mysleć…