Dlaczego skupiasz na negatywnym myśleniu bardziej?

StockSnap_UQ7PG8OVBU-scaled

Życie jest jak rzeka, która płynie z nurtem. Większość ludzi wskakuje do tej rzeki, nie mając pojęcia, dokąd naprawdę chce płynąć i co jest celem ich życia.

Dlatego właśnie w krótkim czasie zostają porwani przez silne nurty: nurt wydarzeń, nurt strachu, nurt życiowych wyzwań. Kiedy znajdą się u rozwidlenia rzeki, nie decydują świadomie czy chcą płynąć w lewo czy w prawo.
Nie wiedzą, który kierunek jest dla nich właściwy. Po prostu dryfują i kierują się okolicznościami, a nie własnymi wartościami. Pozostają w stanie nieświadomości tak długo, aż pewnego dnia wpadają na ostry zakręt za którym słychać przerażający odgłos spadającej wody…Z przerażeniem odkrywają, że są o kilka metrów od wodospadu.

Zaczynają wtedy gwałtownie machać rękami, ale jest już za późno. Stają twarzą w twarz z upadkiem: emocjonalnym, finansowym lub fizycznym.

A co dzieje się z człowiekiem, który przez lata płynął z nurtem i nagle natrafia na wysoki wodospad? Odpowiedź jest prosta. Taki człowiek zaczyna machać rękami, płynąc raz w lewo raz w prawo. Wie, że musi coś zrobić, ale nie wie co. Pragnie szybko znaleźć wyjście z sytuacji, ale targany silnym nurtem i zmęczony długim dryfowaniem nie ma szans podjąć prawidłowej decyzji.
Gdy człowiek całe życie kieruje się w życiu okolicznościami, a nie wartościami to nie uczy się słuchać swojego wnętrza. Nie ma zaufania do samego siebie i boi się, że podjęte decyzje będą błędne. W wyniku okoliczności przecież nie ma kogo winić…stało się samo. Podejmując świadome decyzje musi brać za nie całą odpowiedzialność.

Jeśli przykładowo pod naciskiem rodziny skończyłeś studia w tym kierunku, który Cię nie interesował, podczas gdy w duszy grała Ci inna muzyka, to płynąc z nurtem i musisz liczyć się z tym, że możesz trafić na wodospad. A wtedy za rogiem czyha wypalenie zawodowe, depresja, ataki paniki. Kolejnym świetnym przykładem takiej sytuacji są zabiegane mamy, które zawsze stawiają potrzeby innych nad swoje i nigdy nie mają czasu dla siebie. Zmęczone, smutne, przygaszone…Wiedzą, że coś chcą zmienić, ale nie wiedzą jak. Po latach zapominania o sobie nawet nie potrafią określić, co tak na prawdę w życiu sprawia im radość.

Dlaczego w takich sytuacjach, gdy nagle obudzimy się w środku spienionej rzeki naszą głowę nawiedza toksyczne myślenie i czarne scenariusze? Dlatego akurat w tak trudnych warunkach nasz umysł tylko utrudnia nam odzyskanie równowagi?

Dlatego, że nagłe wiosłowanie nam nic nie da, gdy nie wiemy gdzie należy płynąć. Gdyby umysł miał alternatywę, wyznaczony kurs, punkt docelowy to właśnie tam by popłynął. A jeśli go nie ma to płynie tak jak dotychczas…nurtem lęku, depresji, wypalenia zawodowego.

Pokaż mu gdzie ma płynąć, a będzie działał jak niewidzialna siła, kierując w każdym momencie wszystkimi Twoimi myślami, działaniami i uczuciami. Zapanuje nad tym, jak oceniasz wszystko co Cię w życiu spotyka, bo będzie kierowany przez Twoją podświadomość.

Plan działania jest jak wewnętrzna nawigacja. Aby skutecznie pokonać ataki paniki, lęki i depresję trzeba pokazać umysłowi, w którym kierunku ma zmierzać. Jeśli nie będzie tego wiedział to zawsze będzie kierował się w kierunku negatywnego myślenia. Nie ma żadnej innej alternatywy więc korzysta z tego co ma w zasięgu ręki.

Pisząc artykuły na bloga korzystam z tego, co sama wcieliłam w życie. Gdy odkryłam moc planowania, zaczęłam układać kolejne dni, miesiące, lata. Czasami ciężko określić nasze zamierzenia na daleką przyszłość, ale już samo myślenie o tym spowoduje, że będzie nam łatwiej to zrobić. Siedząc w małym pokoju zaplanowałam powrót do Polski po 10 latach mieszkania w Anglii nie bacząc na przeszkody, zmieniłam zawód, skończyłam studia, znalazłam pasję (a nawet kilka), założyłam firmę, wystartowałam w maratonie…

To wszystko zadziało się dlatego, że któregoś dnia zrobiłam plan na życie. Od tamtego dnia, zawsze zapewniam swojemu umysłowi ogromne dawki inspiracji oraz pokazuję mu, gdzie ma płynąć! Dzięki temu zawsze kieruje swoje myślenie w stronę tego pozytywnego, a nie negatywnego.

A więc… jakie są Twoje plany na następny miesiąc, rok i dziesięć lat?

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

16 odpowiedzi

  1. To wszystko jest bardzo ciekawe. W te wakacje byłam na trzech weselach i stwierdzam, że na trzecim działałam już mechanicznie i bez stresu i prawie nic nie było dla mnie trudne. No dobra sama bym jeszcze nie poszła :/ ale w Kościele już było w miarę ok . Myśli zniknęły ale pojawiły się już rano po weselu, a właściwie najpierw objawy, a potem myśli :/

  2. Cele! To w życiu jest bardzo ważne 🙂 tak jak napisałaś , żeby wiedzieć gdzie płynąc , a nie dryfować. Cele , marzenia i poznanie siebie prawdziwego to podstawa 🙂

      1. dopiero się tworzą w mojej głowie , ale napewno studia 🙂 jeszcze muszę wyznaczyć sobie mniejsze cele

          1. z doświadczenia wiem że na spełnienie marzeń trzeba ciężko pracować:) ale satysfakcja gwarantowana 😀
            właśnie marzeniami dbamy o życie – jest pełniejsze:)

  3. Chciałabym się podzielić z Wami moim dzisiejszym “przeżyciem”. Była u pobrania krwi (znowu muszę skontrolować tsh i prolaktynę) i wiedziałam, że nie mogę stresować się pobraniem, bo prolaktyna skoczy. Ogólnie nie przejmuję się jakoś bardzo pobieraniem krwi, ale, że wiedziałam, że muszę być spokojna to jak na złość baaardzo się denerwowałam. Do tego była inna pani co pobiera krew i była niemiła. Krzyczała na poprzednią osobę, które pobierała krew. I byłam tak nerwowa, że serce mi tak szybko latało jak w ataku paniki. Im bardziej chciałam się uspokoić tym było gorzej. A najśmieszniejsze jest to, że wiedziałam, że przecież czym tu się stresować… no i zaczyna pobierać mi krew i…. nie leci. Także jakby co w ataku paniki krew nie leci haha. Tak mi szybko serce latało, że sama wiedziałam, że nie poleci, za szybko pulsowała. Potem mi jakoś wyciskały siłą… Śmiać mi się z tego chce i też jestem troche zła, bo wynik prolaktyny pewnie znowu będzie zafałszowany przez stres… co tu zrobic…

  4. Sabinko może znasz sposób jak się pozbyć wrażliwości :). U mnie stwierdzam, że w dużej mierze to ona jest odpowiedzialna za moją nerwicę :/. Znowu kłótnia z siostrą czyli z bombą atomową i ja drugi dzień padaka. Jestem za dobra i dostaję po tyłu. I nawet gdy unikam kontaktu z Nią to i tak trudno uniknąć kłótni. Po Niej spływa jak po kaczce, a ja ledwo żyję :/

  5. Sabinka, a co robić jak cały dzień towarzyszy mi uczucie “drżenia” ciała? Masz jakiś sprawdzony sposób?

    1. Sabcia, a co się dzieje/ działo? Jesteś przed “tymi” dniami? Może masz jakieś trudności?

      1. Tak jestem w trakcie “tych” dni…ale trzepie mnie od kilku dni już…i nie wiem co mam z tym robić…poza tym sama się cały czas nakręcam. Na dodatek moja mała idzie od poniedziałku do przedszkola i może już podświadomie tak reaguję…sama nie wiem 🙁

        1. Sabcia, no to zagadka wyjaśniona. Złe samopoczucie wynika z “tych” dni i to zupełnie normalne, że na kilka dni przed już się zaczyna (pms). U mnie w pracy koleżanki, które wysyłają dzieciaki do przedszkola, całe wakacje przeżywają jak to będzie. A nie mają ataków paniki. Także myślę, że większość objawów mogłaś przypisać nerwicy, choć tak na prawdę to zwykłe troski dnia codziennego. Polecam w trudnych dniach pić dużo mięty, pokrzywy, zero kawy i herbaty, długie marsze lub spacery na świeżym powietrzu, mało siedzenia na kanapie, dużo zajęć i przede wszystkim zapisać myśli w zeszycie panikowicza, żebyś w przyszłym miesiącu miała dowody na to, że wszystko będzie OK 🙂 Nic się nie martw, wszystkie mamusie się stresują przedszkolem i to nie ma nic wspólnego z nerwicą 🙂

        2. SABCIA mi też się wydaje, że to nadmiar adrenaliny :/. Mnie też od 3 dni tak telepie ale wiem po czym. Sabi ja akurat po mięcie czuję się źle i sama nie wiem dlaczego :/

  6. Sabinko pomocy! ? Jak reagować kiedy czuję, że atak nadchodzi?…wiem, że jak zostanę w “tym miejscu” on przyjdzie…ale kiedy odejdę (hmmmm chyba ucieknę) to nie następuje…ale moje ciało jest w ciągłej gotowości i “czeka”, wystarczy drobna iskierka i odpala na nowo…

    1. Agatko, a czytałaś to? https://niepanikuj.pl/2017/07/28/co-dokladnie-robilam-jak-dostawalam-ataku-paniki-a-co-powinno-sie-robic/ albo to https://niepanikuj.pl/2017/04/23/czujesz-ze-fala-leku-nadchodzi-zrob-szybko-to-cwiczenie/ ? Generalnie rób zawsze to czego lęk nie chce 🙂 To Ty masz nim rządzić, a nie on Tobą. Przez kilka chwil będziesz czuła dyskomfort, ale rób to co zamierzałaś i nic się nie bój. Po kilkunastu minutach przejdzie i będziesz się czuła OK.

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.