Jak zapanować nad skłonnością do zamartwiania się? Ćwiczenie

Jak zapanować nad skłonnością do zamartwiania się? Ćwiczenie|Różnice pomiędzy nerwicą lękową

Zanim zachorowałam na nerwicę lękową, nie znałam pojęcia „zmartwienie”. Nigdy, ale to nigdy nie przykładałam wagi do trudności życiowych. Brałam życie takim jakie jest i po prostu reagowałam na bieżąco. Dopiero, gdy dopadła mnie nerwica, zrozumiałam co to jest gonitwa myśli i zmartwienia. Nie potrafiłam zapanować nad skłonnością do zamartwiania się! Zaczęłam martwić się o wszystko. Nawet o to, o co kompletnie nie powinnam.

 

W całej galaktyce nie żyje nawet jeden człowiek, którego życie byłoby wolne od zmartwień. Bywa tak, że wpadamy w poważne kłopoty i wtedy zamartwianie się jest teoretycznie uzasadnione. Natomiast większość z nas zamartwia się o sprawy błahe, które nawet nie istnieją lub które są zależne od czynników zewnętrznych (czyli nie mamy na nie wpływu).

 

Bywa i tak, że przez dłuższe okresy życie kręci się wokół poważnych problemów. Zmagamy się z traumami, wypadkami, śmiercią bliskich lub problemami finansowymi. Teoretycznie w takich sytuacjach zmartwienia są uzasadnione. Ale, ale, ale…Są tacy ludzie, którzy doskonale wiedzą, jak zapanować nad skłonnością do zamartwiania się nawet w najtrudniejszych momentach życiowych.

 

Jak to się dzieje, że jedni z nas potrafią przekuć traumę w coś dobrego i po śmierci najbliżej osoby otwierają fundację, by edukować ludzi w temacie poważnych chorób, a inni kompletnie nie panują nad skłonnością do zmartwień?

 

Otóż większość z nas nie zdaje sobie sprawy jak należy postępować, by nad skłonnością do zmartwień zapanować! Gdybym zadała Ci teraz pytanie: Co należy robić, gdy przytrafia Ci się trudna sytuacja życiowa to co byś powiedział? Pewnie nawet nie wiedziałbyś co odpowiedzieć! No właśnie! Tego również można się nauczyć! Ba! Nawet trzeba. Jeśli choć jedna osoba na tej planecie potrafi świetnie sobie radzić w trudnych sytuacjach życiowych – jest to do zrobienia! Mówiąc prościej – Ty również możesz to zrobić.  Zacznij od poniższych wskazówek:

 

Oto jak zapanować nad skłonnością do zamartwiania się:

 

Zadbaj o to, by Twój umysł był zajęty

Wyobraź sobie słoik szczelnie wypełniony ziarnkami piasku. Ziarnka piasku są malutkie, ale jest ich bardzo, bardzo dużo. Piasek wypełnił słoik po same brzegi i nie może się z niego wysypać. Czy będziesz mógł wcisnąć duże ziarno fasoli do słoika szczelnie wypełnionego pisakiem? Oczywiście, że nie. Może znajdzie się miejsce na jedną małą fasolkę, ale z trudem.

Gdy Twój umysł wypełniony jest tysiącem małych ziarenek piasku – czytaniem ciekawych książek, odwiedzaniem pięknych miejsc, celebrowaniem życia, próbowaniem nowych rzeczy, kosztowaniem nowych smaków, słuchaniem dobrej muzyki, ciekawym hobby, medytowaniem, angażowaniem w wartościowe projekty społeczne – to nie będzie w nim miejsca na duże ziarna fasoli (problemy życiowe, trudne sytuacje, stres).

Podsumowując. Gdy Twój umysł nie jest zajęty pozytywnymi myślami, wypełnia się zmartwieniami, często dotyczącymi rzeczy, które są trywialne lub bardzo mało prawdopodobne! Zapanować nad skłonnością do zamartwiania się, oznacza bycie tak bardzo zajętym swoimi sprawami, by nie mieć czasu na martwienie.

 

Jeśli masz to zrobić – zrób to teraz

W każdym zawodzie i w większości aspektów życia prywatnego musimy robi rzeczy, których nie lubimy.

Większość z nas ma tendencję do odkładania ich na później i skupiania się na sprawach, które nie wymagają wysiłku lub sprawiają nam radość. Idąc tą drogą najpierw robimy to, co lubimy, a reszta się kumuluje. W końcu zostają nam same nieprzyjemne rzeczy i totalnie nie potrafimy zapanować nad skłonnością do zamartwiania się.

Jeśli mamy do wykonania zadania przyjemne i nieprzyjemne to warto najpierw wykonać te, które są trudniejsze. Wtedy nie dość, że będziemy mieć je z głowy (i dzięki temu wyeliminujemy zmartwienia) to jeszcze wykonanie tego, co lubimy sprawi nam jeszcze więcej radości (bo nie będziemy myśleć przez cały czas: „Kiedy to skończę, będę musiał się zabrać do tamtej koszmarnej rzeczy).

Zmagając się z atakami paniki warto robić rzeczy, których się boimy w pierwszej kolejności, by strach przed nimi nie narastał w naszych głowach.

 

Stosując się do tych dwóch zasad dowiesz się, że zapanować nad skłonnością do zamartwiania to wcale nie taka trudna sztuka jak się wydaje. Wystarczy odrobina praktyki i konsekwencji w działaniu.

 

 

ĆWICZENIE

 

Jakie zmartwienie aktualnie zaprząta Twój umysł?

……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….

  1. Jakimi ziarenkami pisaku możesz wypełnić swój umysł zaczynając w ciągu następnych 5 minut? Pójdziesz pobiegać? Posłuchasz dobrej muzyki?
  2. Jakimi ziarenkami piasku wypełnisz swój umysł w ciągu następnych 24 godzin? A kolejnych 7 dni?
  3. Co możesz zrobić w ciągu następnych 5 minut, by rozwiązać ten problem chociaż po części? Może to być jeden mały krok – ważne, by móc go wykonać. Może to być przygotowanie planu działania.
  4. Co możesz zrobić w ciągu następnych 24 godzi i kolejnych 7 dni, by rozwiązać ten problem?

 

Gdy już wykonasz ćwiczenie to nie pozostaje Ci nic innego jak zacząć działać!

 

 

Pamiętaj, że większość ludzi zmagających się z nerwicą lękową i zmartwieniami, nie robi nic! I dlatego tkwią w tej samej sytuacji przez lata! Nie pozwól sobie na to, by należeć do tej grupy! Ps. I siedzenie na kanapie u terapeuty przez godzinę to również jest nic. Nie wystarczy siedzieć – trzeba wiedzę wdrażać w życie!

Najbardziej aktywnych czytelników zapamiętuję i nagradzam! Jak być aktywnym czytelnikiem?

Zostaw komentarz, udostępnij artykuł, dołącz do mnie na Instagramie, YouTube, Facebooku i koniecznie zapisz się na newsletter!

Newsletter

Bądź na bieżąco! Otrzymuj zniżki, zgarniaj gratisy i wygrywaj nagrody.

Co myślisz o tym wpisie?

Udostępnij

Zajrzyj do sklepu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

48 odpowiedzi

  1. Kochani jak sobie radzicie ?;). Coś ostatnio tutaj pusto ?. U mnie kryzys oj kryzys :/. Idę na badania bo ostatnio włosy zaczęły mi lecieć jak liście na jesieni :/. I ogólnie osłabienie :/

      1. Miałam większe stresy, a włosy tak nie leciały więc trzeba to sprawdzić :/.

  2. Proszę o doradę traktuje Was jak przyjaciół bo kto się nie zmaga z lękiem i depresją nie zrozumie.Mój mąż już nie wytrzymuje zaczyna o tym mówić i wcale się nie dziwie jest to trudne dla najbliższej osoby kiedy sam ma cholernie stresującą prace godz.pracy od 15:00do 24:00 soboty,niedziele rano zamiast odespać bierze dzieci do szkoły mamy dwójkę.Bardzo chce zmienić prace ale to wiąże się z tym ze nie będzie go w domu tylko weekendy.Wysiada już pomaga mi bardzo,ale to nie jest tak że nadużywam tego co się trochę podniosę to zaraz coś teraz prace ma 10min od domu ale to jest obóz pracy stanowisko kierownika…Ja prowadze swoją działalność ale kuleje przy tej chorobie i tylko jego pensja nas utrzymuje.W nerwach widze że rozżala się że patrzę tylko na swoje potrzeby że źle się czuje a nie widzę że on już wysiada jeszcze mówi że chyba weźmie psychotropy żeby wytrzymać.Boję się że wpadne całkiem w depresje jak go nie będzie sama z dziećmi w tych objawach chodzę jak pijana codziennie.Nie wiem co mam myśleć jest to cholernie trudne dla obu stron piekło.Czuje jak przez moją chorobę on staje się więźniem znosi mnie dzieci i jeszcze natłok w pracy i ciągłe pretensje przełożonego.Znaleźć pracę na miejscu będzie ciężko to mala mieścina tak bardzo go kocham i potrzebuje mówię sobie dasz rade dla niego ale jestem tak wrażliwa że te wszystkie myśli wprowadzają mnie w cztery ściany i mrok przerażający.Może powinnam zabrać się za te leki i będzie mi łatwiej spróbować przetrwać te skutki uboczne dla dobra wszystkich może te moje neurony są zaburzone.Cierpimy wszyscy i teraz się przelało jak mam dalej stawiać kroki wiedząc że przeze mnie nie może się uwolnić,będę go prosić żeby został zawsze tak robię bo strach przed depresją i obraz jaki będą może widzieć dzieci przeraża mnie.Jest mi tak słabo w dupie mam te lęki już je znam ale nie odpuszczają wzroku i wyczerpania nawet na 10 min.

    1. wczoraj myślałam ze wybuchnę … 2 godz na rolkach i dzisiaj jestem jak nowa . To na prawdę tylko adrenalina . Trzeba ją spalać a wtedy nasze myślenie tez szybuje do góry.
      Jeżeli praca jest wykańczająca to może jednak trzeba pomyśleć o zmianie .

      1. Na prawdę na prawdę 🙂 Tylko szkoda, że tak niewielki procent ludzi potrafi zmotywować się do regularnych ćwiczeń.

          1. Hahaha dokładnie. Nie jest tak, bo nie można na tym zarobić 🙂

    2. Maja, najlepiej podzielcie obowiązki domowe między siebie, zróbcie grafik działań i poproście o pomoc rodzinę. Może teściowa zajmie się dziećmi na weekend, a on w tym czasie odeśpi? Możesz też zrobić mu niespodziankę i upiec ulubione ciasto – wiesz małe rzeczy…Tak na prawdę nawet jakbyś pracowała na etat to co by to zmieniło? Skoro i tak mieścina jest mała to z pracą ciężej. Czy z Twojej wypłaty utrzymalibyście dom? Jego praca i tak byłaby dalej stresująca. To on musi zmienić podejście do pracy. Zauważ jak bardzo się martwisz o męża…A co jak Ty całkiem popadniesz w depresję? Czy to polepszy Waszą sytuację? Czy taki sposób działania pomaga Ci czy raczej dobija? Najlepsze co możesz zrobić to ćwiczyć godzinę dziennie i każdego dnia. To na prawdę pomoże poprawić samopoczucie i wtedy będziesz mogła wykonywać więcej obowiązków domowych.

      1. Sabinko , napiszesz tekst pt zmiana podejścia do stresującej pracy ? Jak ty sobie z tym radzisz ? To mój największy problem

  3. Kochana Majeczko dokładnie wiem co czujesz u mnie jest bardzo podobnie też dwójka małych dzieci kupa roboty mąż -mega wyczerpująca praca ciągle w rozjazdach a ja do tego po operacji i wyszła choroba- w perspektywie leczenie i moze kolejne operacje. Bardzo paraliżuje mnie myśl że zawiodę dzieci nie dam rady bo nerwica to już małe miki boję się o zdrowie bo są realne z nim kłopoty- endometrioza i nie tylko. Momentami jest ciężko mąż też już się coraz częściej złości bo zmęczony to zły. Dziś młodsza ma urodzinki tak się wczoraj spięłam bo tyle na głowie prezenty podopinać ugotować dla gości posprządać, zakupy- sukienki przygotować dla księżniczek a tu jeszcze tego brakuje i tamtego- kolejne zakupy i gonitwa. Tak mnie głowa potwornie rozbolała że aż na wymioty brało bo ból potworny a tu tyle roboty i tort trzeba szykować i wiem wiem można kupic ale sorry te kupne to już nie to samo chce żeby dzieciom smakowało i nie jadly samej chemii. Tak więc tabletki poszły dwie przeciwbólowe i do roboty. Spinam się bo mi zależy żeby dzieci były szczęśliwe żeby miały wyjątkowy dzień no co mam udawać że to nic takiego i będzie jak będzie- nie no muszę wszystko przygotować jak należy bo taka już jestem- potem będę odchorowywać ale szczęśliwa że dzieci szczęśliwe. Tak więc Maja życie jest wymagające zawsze będzie przed nami stawiało kolejne wyzwania większe i mniejsze zawsze będzie dużo do zrobienia, zawsze gonitwa od tego nie uciekniemy. Ale o 1 w nocy się obrobiłam zrobiłam herbatkę ziołową i poczułam nie zmęczenie tylko odprężenie- tak jest noc wszyscy chrapią a ja czekam aż weki z mięsem ostygną żeby włożyć do lodówki…i czułam się aswoetnie dałam radę ze wszystkim i pomyślałam jutro będzie fajny dzień- to dowód czarno na białym że to nie robota nas tak wykańcza tylko myślenie o tej robocie i stres że nie damy rady bo nerwica bo choroba się przyplątała bo to i tamto nie damy rady zawiedziemy wszystkich i świat się po prostu zawali- to przez te bezproduktywne myśli się wykańczamy. Tu się wszystko kręci wokół nastawienia i nic więcej- dlatego jedni harują i czują się z tym ok bo robia to co lubią a inni zrobią połowę albo jeszcze mniej i są wykończeni dio cna. To jest jedyna nasza szansa żeby to ogarnąć- dobre nastawienie i stop czarnym bezproduktywnym myślom- myślę sobie zrobię tyle ile dam radę dam z siebie wszystko jeśli mi się nie uda-trudno zrobiłam wszystko co mogłam nie mogę mieć do siebie pretensji i wtedy okazuje się że zrobisz wszystko zanim się obejżysz. Maja wiem jest czasami bardzo ciężko ja jak leżałam w szpitalu to tez nie mogłam się opędzić od myśli co to będzie jak sobie poradzimy- ale one nie pomagają one tylko zatruwają dlatego naprawdę wszystko trzeba zrobić żeby się im nie poddawać- od razu jeodganiać- tak czasem sytuacja jest beznadziejna ale nie traćmy czasu na dołowanie się -wykorzystajmy go na szukanie rozwiązań co można zrobic żeby choć odrobinę poprawić sytuację i zróby wszystko co możemy żeby szukać rozwiązania. Ja się przeziębiłam konkretnie nie wychodziłam z domu przez tydzień zamiast się dołować że nie mam jak pochodzić za prezentami dla dziecka wszystko zamówiłam przez internet i prawie wszystko ok- temat ogarnięty. Mało jest sytuacji bez wyjścia oj naprawde mało.

  4. Natalka jeszcze tak krótko do Ciebie bo prosiłaś. Zastanawiasz się czy facet z dwójką dzieci nie marnuje Ci życia? Tego nie wie nikt, ale ten facet w tej trudnej dla siebie i dla Wassytuacji (jedno dziecko ze zdrady) zachował się jak trzeba zachował się z mega klasą i pokazał że nawet w trudnych sytuacjach nie myśli co mu jest wygodne co mu nie na rękę co mu może popsuć relację z nową partnerką tylko zrobił po prostu to co należy- ich matka jest beznadziejna to fakt ale on dla dobra dzieci jedzie po nie żeby wiedziały że na ojca moga liczyć i ojciec zawsze będzie dla nich mimo że nie jest z ich mamą- Natalcia mężczyznę poznaję się właśnie po tym jak się zachowa w takich sytuacjąch masz przy sobie kogoś z charakterem i klasą ja bym takieego faceta za żadne skarby nie wypuściła z rąk bo takich co cię będą na rękach nosić i tylko Tobie czas poświęcać jest mnóstwo a jak przyjdzie poważny problem to się zawijają i z wielkiej miłości po grobową deskę nawet wiórki nie zostają -uwierz mi wiem co mówię sama to przerobiłam kiedyś na wlasnej skórze. Masz skarb i tak na tego faceta patrz- a jak nie to szukaj rycerzyka na białaym koniu-ale pamiętaj że prawdziwych pereł jest niewiele masz małą szansę na znalezienie drugiej ale próbowac zawsze możesz. Jeśli tego nie widzisz i nadal czujesz że to nie to może wyjedż gdzieś sama na weekend lub kilka dni i zobacz czy zatęsknisz- jeśli absolutnie nie to może mimo że facet jest wart miliony to serce nie sługa- nikt nie chce mieć u boku kogoś kto nie jest pewien i ciagle się zastanawia- no albo się kocha albo nie. Słuchaj tylko serca i nie patrz czy masz z nim wygodne życie czy niezbyt bo macie ,,ogony”. Jeśli go kochasz to pokochaj po prostu te dzieci daj im coś od siebie one nie są niczemu winne- daj im troche serdeczności może to sprawi że przestaniesz na nie patrzec jak na przeszkodę- zresztą pamiętaj dzieci rosną- kiedyś być może stana się waszymi przyjaciółmi waszą podporą- popatrz na to w ten sposób. Jest szansa że zbiegiem lat wszystko się pięknie ułoży i będziecie fajną rodziną- teraz trzeba koło nich trochę ,,pochodzić” ale ona odpłacą ci się czymś pięknym w przyszłości. Może spróbuj tak do tego podejć a odetchniesz i wszystko zacznie się układać? Ale musisz tego chcieć nic na siłę. To moja subiektywna podpowiedź.

    1. Dokładnie tak myślałam na początku naszego związku. Był dla mnie wzorem mężczyzny który stawia dzieci ponad wszystko. Od początku mi mówił ze dla dzieci zrobi wszystko wiedziałam na co się pisze a jednak coś się z nami stało. . Może bardziej ze mną. . Patrzymy na świat jaki nas otacza na ludzi z pozoru zapewne szczęśliwych którzy maja fajny związek od liceum wszystko po kolei zgodnie z planem.. na fejsie same szczęśliwe pary a tu kłopoty w domu z nie swoimi dziećmi i człowiek głupiej zastanawia się czy dać sobie szansę na inne życie próbować aż nie będzie cienia wątpliwości. Sama się pogubilam nie wiem czego tak naprawdę chce.. doszła nerwica i człowiek zglupial. W tej chwili nie jestem w stanie podjąć żadnych decyzji. Wiem ze go ranie bo on doskonale wie ze jest źle z moimi uczuciami. Dodam że ta sprawa to nie jedyny problem on jest też mocno zazdrosny i boi ze go zdradzę jak tamta o każde moje wyjście gdzieś samej kończy się kłótnia albo chociaż nie zadowoleniem z jego strony. Przez tamta kobietę on chciałby mnie mieć ciągle na oku takie mam wrażenie w związku z czym czasami się duszę z nadmiaru tej miłości. . Ciężko opisać wszystko ale po latach trochę ten obraz wzroku mężczyzny się zniekształcil i się pogubilam. .

      1. MAGGIE Ty masz jeszcze objawy stresu ?. Czytając Twoje komentarze mam wrażenie, że jesteś pierwszą osobą z tego bloga, która już dawno nerwicy powinna nie mieć :). Chyba jako jedyna non stop ćwiczysz, biegasz itp. :). Co jeszcze jest nie tak ?. U mnie chyba jest tak, że jeśli nie zmieni się wszystko w koło mnie to moje wysiłki idą trochę na marne. Ostatnio sporo araków z zewnątrz było i mimo, że myślałam, że dzielnie je znoszę to po tygodniu organizm dał znać, że jest inaczej.

      2. NATALIA mi jeszcze przychodzi taka myśl, że fajnie, że facet mimo wszystko jest z Toba. Ja sobie też to powtarzałam gdy byłam w zwiazku tylko tak naprawdę kazdego dnia zadawałam sobie pytanie cholera, a gdzie jest w tym wszystkim moje szczęście. Po kilku latach gdy Nasz związek był przesiąknięty tematem nerwicy czułam, że to kwestia czasu aż wszystko się rozpadnie. Potem doszły jego zdrady, brak zrozumienia itp. No i zwiazek się rozpadł. Z perspektywy czasu szacun, że wytrzymał ze mną tak długo bo nie wiem czy ja bym dała radę żyć z kimś kto ma nerwicę nie wiedząc o tym nic. A z drugiej strony czy to Nasza wina, że dopadła Nas nerwica. Temat trudny to na pewno i można by pisać i pisać. Na pewno związek z kimś z nerwicą wymaga dużo pracy, dużo zrozumienia, dużo kompromisów, a i tak to nie będzie to co byśmy chciały.

  5. Sabnia jakie ćwiczenia oddechowe polecasz na opanowanie stresu? Pozdrawiem.

    1. MAGGIE Ty masz jeszcze objawy stresu ?. Czytając Twoje komentarze mam wrażenie, że jesteś pierwszą osobą z tego bloga, która już dawno nerwicy powinna nie mieć :). Chyba jako jedyna non stop ćwiczysz, biegasz itp. :). Co jeszcze jest nie tak ?. U mnie chyba jest tak, że jeśli nie zmieni się wszystko w koło mnie to moje wysiłki idą trochę na marne. Ostatnio sporo araków z zewnątrz było i mimo, że myślałam, że dzielnie je znoszę to po tygodniu organizm dał znać, że jest inaczej.

      1. O druga Maggi na blogu ? Aniu , stres ma każdy tylko nie każdy pozwala żeby zamienił się on w nerwice . Jestem już bardzo świadoma swoich lęków skąd one wynikają itp , teraz pracuje nad zmiana myślenia co jest baaardzo trudne w moim przypadku. Okazało się ze często negatywnie myślałam i widziałam mnóstwo zagrożeń zamiast np wyzwań no i nie pozwalałam sobie na porażki i błędy . Nie kochałam tez swojej duszy , teraz się nią opiekuje .
        Aniu, postępy są ale jeszcze długa droga przede mną. Najważniejsze ze wierze w jej koniec i potrafię sobie go wyobrazić , kiedyś nie potrafiłam , było to dla mnie irracjonalne .

        1. MAGGIE to prawda, że stres ma każdy ale u mnie intuicja podpowiadała mi, że mimo wszystko coś jeszcze jest nie tak i tak jak wiele razy pisałam pewne rzeczy wyszły z wynikami badań. Mam słabe wchłanianie wit D3. Teraz okazało się, że mam też niski poziom ferrytyny. Muszę zrobić jeszcze kilka badań by zobaczyć czy to nie anemia czy niedokrwistość. Pisałam o wypadaniu włosów i znam je na tyle, że wiem kiedy to wina stresu, a kiedy naprawdę warto to sprawdzić. Więc nie zawsze za wszystko odpowiedzialny jest stres.

          1. Ja myśle ze za złe wchłanianie wit b i niski poziom ferrytyny tez może być odpowiedzialny stres … ale to tylko moje zdanie ?

          2. No teraz MAGGIE to zupełnie się z Tobą nie zgodzę. Za złe wchłanianie witamin odpowiedzialna jest w dużej mierze zła flora bakteryjna i nie ma to nic wspólnego ze stresem. Niska ferrytyna tym bardziej. Właśnie często denerwuje mnie to, że za wszystko odpowiedzialny jest stres. I żyjąc tym przekonaniem pewnie nigdy bym pewnych badań nie zrobiła i nawet nie wiedzialabym, że mam wynik wit D3 11 jednostek. A powinnam mieć przynajmniej z 60.

          3. Flora bakteryjna ma bardzo duzo związane ze stresem , stres ją poprostu niszczy i wtedy powstają nietolerancję pokarmowe i inne niedomagania. Proste ?

      2. Ania tez długo bo ze trzy lata myślałam ze jeżeli nie zmieni się wokół mnie to ja nie dam rady … to było błędne przekonanie które najmocniej mnie stopowało , cały czas myślałam jak mam źle i w ogóle rzucę prace i wyjadę na pół roku na urlop … dziś wiem ze urlop to istotna sprawa ale istotniejsza jest zmiana myślenia i podejścia , moich przekonań( także w pewnym stopniu odziedziczonych po rodzicach – ale wiem ze to co z nimi zrobię to moja sprawa i moja walka 🙂
        Jakbym miała wymienić co daje mi sile i uzdrawia to : zmiana nawyków mysleniowych , nabieranie pewności siebie poprzez nowe doświadczenia zgodne z moim „ja” oraz odpuszczanie sobie , no i tabletki w postaci sportu ?? doraźnie

        1. Zawalenie głowy czarnymi myślami chociażbyś była na pozór najpogodniejszą osobą często kończy się nerwicą. Tak było u mnie na pozór wesoła otwarta i wprowadzająca pozytywną atmosferę tylko nie do swojej głowy? zmienię podpis na magii2 dla odróżnienia?

          1. Nie rozumiemy się dziewczyny zupełnie więc pominę ten temat.

        2. MAGGIE nie do końca się z tym zgodzę. Nawyki myślowe już dawno mam zmienione. I uwierz, że mimo podcinania skrzydeł z każdej strony i tak się nie poddaję ale nikt mi nie wmówi, że ludzie którzy Nas otaczają. Mam na myśli pozytywnych ludzi nie mają wpływu na nasze samopoczucie. Przykład ?. Ze dwa miesiące temu spotkałam się z dawnym znajomym, którego nie widziałam wieki. Mimo, że obawiałam się tego spotkania ze względu na nerwicę to i dotarłam na spotkanie i nic mnie nie bolało i było cudownie. Po powrocie do domu już przez cały dzień czułam się zdrowa. I to było niesamowite. I zastanawiałam się jak to możliwe przecież jeszcze cztery godziny temu źle się czułam. Myślę, że mając znajomych czy przyjaciółkę już nie wspomnę o prawdziwej Miłości było by łatwiej. Nikt mi nie wmówi, że całowanie czy przytulanie to nie spora dawka endorfin itp. Oj dużo tego. Ja przez dlugi czas pewne rzeczy wypierałam od siebie ale wiem, że brakuje mi tych uczuć. Podobnie jak ostatnio budzi się chyba we mnie poczucie, że oprócz faceta brakuje mi jeszcze kogoś 😉

          1. Zawsze jest kilka czynników Aniu… a brak wsparcia na pewno ci nie pomaga

          2. Gdybys miała zmienione nawyki mysleniowe twoje komentarze wyglądały by troszkę inaczej , zastanów się tak glebiej nad tym

          3. MAGGIE widzę, że Ty wiesz lepiej jakie są moje nawyki myślowe ??. Komentarze to jedno, a życie w realnym.świecie to drugie. Moje nawyki myślowe są takie, że nawet najbliższa rodzina od 11 lat nie wie, że zmagam się z nerwicą lękową i stanami depresyjnymi więc to mówi samo za siebie.

          4. Aniu , oczywiscie ze mogę się domyślać jakie są twoje nawyki mysleniowe i przekonania po wielu komentarzach tu zamieszczanych , chyba ze inaczej definiujemy nawyki mysleniowe

          5. Moje komentarze są naprawdę różne i kto czyta je dokładnie to wie. Wiele razy pisałam, że ten blog to dla mnie miejsce gdzie mogę się “oczyścić” bo na co dzień nie ma na to miejsca i nie ma takiej osoby z którą mogę tak po prostu pogadać nie tylko o nerwicy. Większość z Was pewnie systematycznie ma takie oczyszczenie na codzień bo mąż, może dziecor, koleżanka, znajoma czy ktoś inny. I jak to się potocznie mówi czasami człowiek musi bo inaczej się udusi.

          6. Nie dziecior tylko dzieci miało być 😉

          7. Oczywiście , ja tez się niejednokrotnie oczyszczam na tym blogu chociaż mam męża z którym mogę porozmawiać itp . Wydaje mi się ze każda najmniejsza , nawet konstruktywna krytyka cie bardzo dotyka , tzn ze nie jesteś otwarta na zmiany , inne zachowania , inne podejście i myślenie . Mówisz ze chcesz mieć przyjaciół a jak ktoś niejednokrotnie na tym blogu ci powie swoje zdanie na twój temat to się obruszasz. Przyjaciele mówią sobie prawdę , nie tylko słodzą – może ciężko to pojąć ale taka forma wsparcia jest bardzo cenna . Jeżeli się ja potrafi przyjąć oczywiście .

          8. I ja akurat czytam dokładnie twoje komentarze i jestem jedną z tych które ci na nie odpowiadaja

          9. Nie boję się konstruktywnej krytyki to na pewno.Jak jestem otwarta na zmiany wiem Ja i osoby, które mnie poznały. Nie obrażam się jeśli nie mam powodów. Przykład z wczoraj. Byłam w Warszawie na wizycie u kogoś. I po prostu będąc sobą usłyszałam, że jestem aż za bardzo krytyczna w stosunku do siebie. Mam w sobie dużo ciepła i determinacji. Że lubię słuchać i uczyć się od innych. Więc sorry nie znasz mnie.

      3. O może dlatego, że druga MAGGIE na blogu to coś mi nie pasowało. Szkoda, że niki się powtarzają bo można się pogubić o kogo chodzi i do kogo się pisze ;:

  6. Monia ja też choruje na endomende. Tj endomedrioze. Byłam operowana.. nerwica lękowa to jednak choroba która pokonała mnie bardziej

    1. MONIKA M. Mogę zapytać jakie badania u Ciebie potwierdziły endometriozę ?. Wczoraj ogladałam program i było właśnie o tym. Była mowa o silnych bólach menstruacyjnych, a ja mam je od lat. Muszę tak wszystko planować by nie było to w okres bo w te dni.nie jestem w stanie funkcjonować. Lekarze wmawiają mi, że taka moja natura :/. No nie wiem ile można brać tyle tabletek przeciwbólowych :/. Dziękuję i Pozdrawiam ?

      1. Wczoraj ogladałam filmik gdzie kobiecie przez 16 lat wmawiali, że ma nerwicę lękową. Byla 8 lat na terapii ale intuicyjnie czuła że coś jest nie tak. Zaczęła szukać na własną rękę i okazało się, że chorują na Hashimoto, a nie na nerwicę. Teraz ma swoją fundację.

        1. U mnie po prostu po tylu latach pojawiły się wątpliwości czy to na pewno nerwica i czy to czasem nie jest objaw czegoś innego. I nie jest to wyssane z palca. Dwa lata temu miałam badanie metodą niekonwencjonalną i tam wyszło sporo nieprawidłowości. Nawet osoba, która mi to wykonywala powiedziała, że nie mieli takiej osoby u której tyle by tego wyszło. Nie powiem przejęłam się zrobiłam co kazali zrobić i tyle. Potem okazało się, że Agnieszka Maciąg bardzo te badania poleca więc napisałam do Niej i opisałam swoją historię. Odpisała mi, że nie dziwi się, że tak źle się czuję bo mój organizm musi sobie radzić z tym co wyszło. Następnie zrobiłam testy na nietolerancje pokarmową i tutaj znowu testy wyszły dziwnie i nawet kontaktowałam się z przedstawicielem by mi to wyjaśnił. Dlugo wymienialiśmy maile. Następnie moje badania z krwi niby lekarz rodzinny, że są w normie, ale już trycholog, że normy brak. Dlatego dziewczyny nie oceniajcie jak nie znacie historii kogoś i piszę to już drugi raz. Każda z Nas ma lepsze i gorsze dni. Każdą z Nas dopadają czasami wątpliwości ale wiem, że każda z Nas dzielnie walczy i idzie dalej przez życie. Wiem też, że z uśmiechem. Bo u mnie nawet Pani z warzywniaka mówi, że Pani Ania to zawsze taka uśmiechnięta i nawet gdy ta Pani Ania ledwo w tym sklepie stoi. Myśli fakt są różne ale to chyba też normalne. Fakt zajebiscie by było gdyby były tylko pozytywne. Może z czasem będą 🙂

      2. ANIU ZWYCZAJNIE PODCZAS KONTROLNEGO BADANIA GINEKOLOG. LEKARZ WYCZUŁ GUZA SKIEROWANIE DO PROF OD TYCH SPRAW DECYZJA O OPERACJI jak mnie otworzyli wyszli ze i na jelitach, jeśli chodzi o dolegliwości to silne bóle miesiączki ból jelit wzdęcia

        1. MONIKA M. Dziękuję. Niby lekarz nic takiego mi nie wykrył ale tak jak pisałam mam bardzo silne bóle miesiączkowe i jelita też bolą hmmm

      3. Na Facebooku są grupy wsparcia dla osób z endometrioza, jak dietę stosować dziewczyny radzą się między sobą

„Triki na ataki paniki”

Moja historia. Jak pokonałam nerwicę lękową?

O mnie

Podczas mojej przygody z nerwicą lękową inspirowałam się badaniami i wskazówkami z pism naukowych takich jak Science czy Nature oraz metodami treningowymi jednostek specjalnych. Nie brałam leków i nie korzystałam z terapii. Od 8 lat otaczam opieką mentorską swoich klientów i pomagam im rozwijać kompetencje niezbędne do walki z nerwicą lękową bez leków.

Newsletter

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.